piątek, 22 października 2021

KHOLAT, CZYLI TAJEMNICA PRZEŁĘCZY DIATŁOWA. CZĘŚĆ II - TEORIE

 


    Tragedia, jaka spotkała 9 osób w nocy 1 lutego 1959 r. na zawsze odcisnęła piętno w świadomości ludzi współczesnych tym wydarzeniom oraz tych żyjących w latach późniejszych. Wielu pisarzy, dziennikarzy śledczych, historyków, blogerów, podcasterów próbowało zmierzyć się z tą tajemnicą. I tak powstało wiele teorii - niestety tylko teorii, bo mało co w tej historii można uznać za pewnik. Jedną z takich osób jest pisarka Anna Matwiejewa, która napisała książkę pt. "Przełęcz Diatłowa. Tajemnica Dziewięciorga". W przeciwieństwie do książki Alice Lugen jest to powieść, w której zamieszczono cytaty z prawdziwych dokumentów takich jak raporty, sprawozdania, zeznania świadków itp. Bohaterką powieści jest Anna - pisarka, która przypadkowo trafia na akta dotyczące Tajemnicy na Przełęczy Diatłowa. Zgromadził je jej sąsiad Emil Siergiejewicz Kac, a po jego śmierci synowa Kaca przekazuje je Annie. 



Wkrótce kobieta poznaje też Swietę, która pasjonuje się tą historią. W wyniku tego Anna decyduje się na napisanie książki o tragedii. Ponadto kobieta miewa tajemnicze sny, w których widzi zmarłych tragicznie studentów. Pisarka coraz bardziej zagłębia się w historię i postanawia za wszelką cenę rozwiązać zagadkę. Powieść Anny Matwiejewej jest ciekawa i wciągająca. Mamy okazję zapoznać się z wieloma dokumentami i wyrobić sobie własne zdanie. Książka nie powoduje znużenia i sprawia, że czytelnik bardzo chce poznać tą historię. Jednak uważam, że niepotrzebnie jest tu wpleciony wątek nadprzyrodzony (sny i wizje) oraz romantyczny (takiego męża to bym wyrzuciła na zbity pysk 😉 ) . Samo zakończenie jest jakimś rozwiązaniem, ale w moim odczuciu niesatysfakcjonującym. Trzeba jednak oddać autorce, że w przypadku tej zagadki na chwilę obecną nie ma satysfakcjonującego rozwiązania. Dlatego też chciałam przyjrzeć się teoriom, które powstały wokół tej tajemnicy:  
  • Lawina/Deska śnieżna - teorie te są ze sobą powiązane i zakładają, że na namiot studentów zsunął się śnieg i był to po prostu wypadek. Mogła spaść na nich lawina, a oni uciekali przed nią w popłochu, zgubili drogę i zamarzli. Jeśli zaś chodzi o deskę śnieżną, jest to zsunięcie się niewielkiej ilości śniegu, który spowodował obrażenia u osób śpiących w namiocie od tej strony. Pozostali członkowie ekipy zabrali ze sobą rannych chcąc udać się do szałasu na dole, gdzie zostawili zapasy. I znów zgubili się i zamarzli, a pozostali zmarli w wyniku odniesionych ran. Teoria o desce śnieżnej jest ostatnio uważana za najbardziej prawdopodobną. 
          
         Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, a mój największy górski wyczyn to wejście na
         Pilsko i to latem, ale ośmielę się nie zgodzić z tą hipotezą. Jest to tylko i wyłącznie
         moje zdanie, ale tak na logikę - po pierwsze Diatłow i jego ekipa to nie byli amatorzy,
         którzy pierwszy raz udają się w góry i są nieprzygotowani, wręcz przeciwnie. Wielu
         znawców mówi, że w prawidłowy sposób rozbili namiot - na stoku, który jest zbyt
         płaski, aby tam mogła zejść lawina. Po drugie specjaliści medycyny sądowej uważają, 
         że osoby które doznały tak silnych obrażeń nie byłyby w stanie przejść takiej
         odległości, a znaleziono ślady 8-9 osób, które poruszały się o własnych nogach. Po
         trzecie namiot nie był poważnie uszkodzony, narty na których stał nie były złamane.
         Po czwarte dlaczego ofiary miały nienaturalny odcień skóry, a ich ciała nosiły ślady
         napromieniowania. Po piąte czym były świetliste kule na niebie, które widziało wielu
         świadków. I po szóste wbrew pozorom, moim zdaniem najistotniejsze - gdyby był to
         zwykły wypadek, jakich wiele zdarzało się wśród turystów, to dlaczego naciskano na
         prokuratora, a w końcu kazano mu zamknąć szybko sprawę, a akta utajnić. Dopiero w 
         1990 r. powiedział, że nie wszystkie ofiary umarły w wyniku hipotermii, ponieważ 
         kazano mu milczeć. Moim zdaniem to jasno wskazuje, że to nie był zwykły wypadek,
         a sprawę chciano zatuszować.


  • atak Mansów - Mansowie to plemię zamieszkujące Północny Ural. Zakładano, że grupa turystów wtargnęła na ich święte ziemie, a oni w wyniku zemsty wszystkich wymordowali. Jest to teoria kompletnie pozbawiona podstaw. Nigdy wcześniej nie było takich przypadków, żeby Mansowie kogokolwiek zaatakowali albo zachowywali się agresywnie. Wręcz przeciwnie, żyli sobie na uboczu, ale zawsze byli życzliwi. Ponadto mówili, że te ziemie nie są miejscem ich kultu, co potwierdzali ludzie żyjący obok nich. Zaciekle bronił ich także pierwszy prokurator zajmujący się tą sprawą - Władimir Korotajew, za co został odsunięty. Dla władzy byli oni idealnymi kozłami ofiarnymi - nie chcieli się integrować, nie interesowała ich partia komunistyczna ani jej idee. Byli solą w oku komunistów, dlatego zawsze przedstawiano ich w czarnych barwach. Na szczęście nie udało się obwinić ich o tę tragedię. Dla mnie teoria, że czaili się gdzieś w krzakach na mrozie, czekając na tych bezczeszczących ich ziemie podłych turystów, a potem zabili ich nie pozostawiając żadnych śladów, jest po prostu absurdalna.
  • zbiegli więźniowie - jak wcześniej wspomniałam Iwdel było to miejsce, gdzie zwożono więźniów do łagrów. Teoria zakłada, że kilku z nich uciekło i zabiło ekipę Diatłowa. Ona jednak też nie ma racji bytu - młodzi ludzie na pewno nie poddaliby się bez walki, a nigdzie nie było żadnych śladów osób trzecich. Ponadto jak wycieńczeni więźniowie mieliby pokonać grupę silnych, młodych ludzi. Z tą teorią wiąże się jeszcze taka, że za zbiegłymi więźniami wysłano szwadron śmierci, który pomylił ich z ekipą Diatłowa. Jednak z powodu wyżej wymienionych argumentów nie ma to sensu.

  • UFO - czy kosmici mogli być odpowiedzialni za tragedię? Szczerze wątpię. Jednak wspominam o tym, gdyż była to jedna z hipotez, a poza tym uwielbiam " Z Archiwum X" 😊. Mogłoby to wyjaśniać tajemnicze świetliste kule, które widziało wielu świadków m.in. ekipa turystów znajdujących się jakieś 50 km od grupy Diatłowa. Ponadto śledczy, którzy badali ślady koło ofiar odnalezionych 4 maja 1959 r., odkryli że korony drzew w pobliżu były nadpalone, a niedaleko znajdowały się dziwne leje. Powiedzmy, że jest to jakieś wytłumaczenie, jeśli wierzy się w UFO, ale nie brzmi to zbyt sensownie. Jakiś statek kosmiczny czy coś podobnego przeleciało nad Chołatczahl, zabiło studentów w jakiś tylko sobie znany sposób i odleciało? To jedna z dziwniejszych hipotez i nie brzmi zbyt prawdopodobnie. 

  • Infradźwięki - są to fale dźwiękowe, których źródłem mogą być silne wiatry, wybuchy czy lawiny. Skaliste ukształtowanie terenu sprzyja takiemu zjawisku. Infradźwięki nie są słyszalne przez ludzkie ucho, ale mogą mieć wpływ na organizm. Miało to spowodować nagły atak paniki, który przy takich warunkach był tragiczny w skutkach, Jednak nie tłumaczy to obrażeń, śladów promieniowania ani dziwnego odcienia skóry.
  • Obcy wśród nas - tak roboczo nazwałam teorię, która skupia się na osobie Siemiona Zołotariowa. Jest to bardzo tajemnicza postać. Nawet jego dołączenie do ekipy Diatłowa wyglądało co najmniej dziwnie. Oto 37-letni mężczyzna nagle i "ni z gruchy, ni z pietruchy" postanawia dołączyć do grupy studentów wybierających się na trudną wyprawę, a których w ogóle nie zna. Mało tego wręcz się na nią wprasza. W jego życiorysie jest wiele luk, ale i tak wyłania się z niego osoba lubiąca kłamać i manipulować. Twierdził on np. że jest zasłużonym weteranem wojennym, jednak nigdy nie udało się odnaleźć jego towarzyszy broni. W ogóle opowiadał różne wersje swojej przeszłości. Bardzo dużo też podróżował po Związku Radzieckim. Jeszcze dziwniejsza sytuacja powstała po tragedii. Nie przeprowadzono identyfikacji Zołotariowa, ale opis jego zwłok bardzo zdziwił jego krewnych. Według raportu miał 3 tatuaże, złote zęby i był niski. Rodzina twierdziła jednak, że nigdy nie miał tatuaży ani złotych zębów i był wysoki. Ponadto nie można było znaleźć dokumentów poświadczających jego pochówek. Kiedy po latach wykonano testy DNA, po ekshumacji ciała z rzekomego grobu, okazało się że wyniki są negatywne. Czyżby to nie Zołotariow zginął na Przełęczy? Jeśli to ktoś inny, to kto i dlaczego? Jeśli tak to gdzie jest Zołotariow? Może był on szpiegiem, albo podwójnym agentem. Profesor Zdanowicz - historyk postawił tezę, że Zołotariow wybierał bazy turystyczne zlokalizowane w pobliżu baz wojskowych, gdzie przeprowadzano testy broni. Czy studenci odkryli jego tajemnicę i dlatego musieli zginąć? Jeśli tak było to mamy do czynienia z morderstwem doskonałym, które nie zostawiło praktycznie żadnych śladów.
  • testy broni - moim zdaniem najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie. Rok 1959 to czasy Zimnej Wojny, a więc wyścigu zbrojeniowego pomiędzy ZSRR i USA. Oba mocarstwa chcąc dominować pod tym względem, wydawały ogromne pieniądze na przemysł zbrojeniowy. Ural Północny to miejsce odludne i nieprzystępne, a więc idealne do prowadzenia tajnych testów. Więźniowie łagrów znajdujących się nieopodal, teoretycznie mogli być wykorzystywani do najbardziej niebezpiecznych prac. Możliwe, że w nocy 1 lutego 1959 r. wykonywano testy nowej broni, ale coś poszło nie tak, przez co 9-ciu ludzi straciło życie. Może usłyszeli jakiś wybuch i w popłochu uciekli z namiotu, a część z nich raniła fala uderzeniowa lub coś podobnego, stąd obrażenia. Mogły by to też tłumaczyć ślady promieniowania, bo możliwe że do budowy takiej broni użyto by uranu oraz dziwny kolor skóry - może to była broń w jakiś sposób wpływająca na organizm. Wyjaśniałoby to także naciski władz na zatuszowanie sprawy. Jednak na chwilę obecną nie da się tego w żaden sposób potwierdzić.

  • zjawiska nadprzyrodzone - ja zawsze szukam racjonalnych wyjaśnień, niemniej jednak staram się mieć otwarty umysł. Może w tym odludnym, nieprzystępnym miejscu czaiła się jakaś mroczna siła. Ekipa Diatłowa byli to ludzie doświadczeni, którzy na takiej wyprawie nie byli po raz pierwszy. Mimo to wybiegli z namiotu w popłochu, bez ciepłych ubrań, a musieli wiedzieć że w takich temperaturach skazują się tym samym na śmierć. Jednak to co ich wypłoszyło z namiotu musiało być bardziej przerażające od groźby hipotermii. Jak wiadomo są na tym świecie zjawiska, których nie da się wytłumaczyć. Wśród Mansów krążyła legenda, że w miejscu w którym zginęli studenci, śmierć poniosło też 9 osób - dziwny zbieg okoliczności. Sama nazwa Otorten oznacza "nie idź tam" a Chołatczahl "Góra Umarłych", co już brzmi złowieszczo. Tragedia na Przełęczy Diatłowa to nie jedyny tego typu incydent. Dwa lata później grupa studentów, która również wybrała się na Północny Ural, opuściła chatę, w której nocowała i rozbiegła się po okolicy, gdzie zamarzła na śmierć. Podobnie grupa biologów badająca jezioro Bałchasz, nagle wyskoczyła z łodzi do lodowatej wody, gdzie nie było szans na przeżycie. W 1972 r. ekipa geologów znajdująca się w rejonie Alakit, rozcięła swój namiot od środka i rozpierzchła się po okolicy, gdzie spotkała ją śmierć. Brzmi to niepokojąco znajomo. W latach 60-tych na Górę Umarłych także wybrali się geolodzy. Jeden z uczestników wyprawy nagle poczuł niewytłumaczalny strach i szybko się ukrył. Kiedy udało mu się dotrzeć do obozu, okazało się że większość uczestników nie żyje, a jeden zaginął i nigdy go nie odnaleziono. Czyżby coś złego żyło na Górze Umarłych?

    Tragedia na Przełęczy Diatłowa po dziś dzień budzi ogromne emocje i teorii na ten temat jest mnóstwo. Niektóre są naprawdę fantastyczne np. atak Karłów z Arktydy (nie żartuję). Są tacy, którzy w tej sprawie dopatrywali się ataku Yeti, odnalezienia skarbu Ariów, bądź zatrucia spirytusem. Jednak niestety żadna z teorii nie tłumaczy w 100% co mogło się wydarzyć. Możemy mieć jedynie nadzieję, że kiedyś wszystkie akta zostaną odtajnione lub odnajdą się jakieś nieznane do tej pory. Naprawdę wierzę, że tak się stanie, ponieważ jedno w tej sprawie jest pewne - bliscy ofiar zasługują na prawdę.



Bibliografia: 
  1. Matwiejewa, Anna, Przełęcz Diatłowa. Tajemnica Dziewięciorga, Wydawnictwo Kobiece, Białystok 2020, można kupić np. tu : https://bonito.pl/k-1099744-przelecz-diatlowa-tajemnica-dziewieciorga lub tu: https://www.empik.com/przelecz-diatlowa-tajemnica-dziewieciorga-matwiejewa-anna,p1237404065,ksiazka-p
  2. Lugen, Alice, Tragedia na Przełęczy Diatłowa. Historia bez końca, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2020, można kupić np. tu : https://bonito.pl/k-1976175-tragedia-na-przeleczy-diatlowa-historia-bez-konca lub tu: https://www.empik.com/tragedia-na-przeleczy-diatlowa-historia-bez-konca-lugen-alice,p1239762307,ksiazka-p
  3. Wikipedia
  4. Artykuł: Było ich dziewięcioro. Nikt nie wie jak umarli. Strefa tajemnic. Onet.pl - https://facet.onet.pl/strefa-tajemnic/smierc-na-przeleczy-diatlowa-do-dzis-pozostaje-bez-wyjasnien/qp5f3cr?utm_source=facet.onet.pl_viasg_facet&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&utm_v=2






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

NATASHA PRESTON "PRAWDA CZY WYZWANIE"

    Dzisiaj kolejna powieść znanej pisarki thrillerów Young Adults Natashy Preston pt. "Prawda czy wyzwanie" . Muszę przyznać, że ...