czwartek, 30 grudnia 2021

PLANSZÓWKA NA SYLWESTRA - ODMĘTY GROZY

 


    Nowy Rok zbliża się wielkimi krokami. Macie jakieś postanowienia noworoczne? Ja bym chciała dalej prowadzić mojego bloga i mniej się przejmować, aby być zdrowszą. Jeśli chodzi o Sylwestra to niestety pandemia nie sprzyja hucznym zabawom. Poza tym ja przykładowo nie lubię takiego poczucia, że człowiek jest w jakimś sensie zobowiązany do zabawy na Sylwestra. Dlatego też wolę go spędzić w węższym gronie, z przyjaciółmi na domówce. Właśnie do tego przydaje się fajna gra planszowa. Ostatni czas obfitował w różne nowości ze świata Lovecrafta, a jedną z nich jest gra Wydawnictwa Rebel Odmęty Grozy. Jak już wcześniej wspominałam uwielbiam wszystko co lovecraftowskie, dlatego też bardzo czekałam na tę grę. Czy się nie zawiodłam? O tym poniżej. 
    Jest to gra częściowo kooperacyjna, przeznaczona dla 3 do 6 graczy. Wcielamy się w niej w pasażerów statku SS Atlantica. Jest rok 1913, a my płyniemy małym statkiem pasażerskim przez Atlantyk do Bostonu. Podczas rejsu okazuje się, że w wodzie dostrzeżono poruszające się kształty, pasażerowie zaczynają się dziwnie zachowywać i atmosfera staje się coraz bardziej napięta. Trzeciego dnia zostają odnalezione zwłoki jednej z pasażerek, która prawdopodobnie została zamordowana podczas jakiegoś rytuału. Nagle statek zaczynają atakować istoty z głębin, a więc pora działać! Pasażerowie statku, a więc gracze, będą dzielić się na ludzi, hybrydy i kultystów. Zadaniem ludzi jest dopłynięcie statkiem do portu w Bostonie, a hybryd i kultystów uniemożliwienie im tego. Karta kultysty jest używana tylko w rozgrywce 4 i 6-cio osobowej. W grze do dyspozycji dostajemy planszę, która przedstawia przekrój statku oraz ocean wokół niego w tym tytułowe Odmęty.


Na planszy znajdują się też nasze rezerwy ze wskaźnikami, czyli paliwo, jedzenie, poczytalność i dusze. Na początku gry wartość każdego zasobu wynosi 8. Ludzie nie mogą doprowadzić do sytuacji, w której choć jeden zasób wyczerpie się do zera, ponieważ wtedy przegrywają. Statek podzielony jest na pomieszczenia, z których każde pełni inną funkcję - są one opisane na arkuszu pomocy gracza. Na planszy znajdują się również tory Rejsu i Rytuału, na których stawiamy odpowiednie żetony oraz miejsca na poszczególne karty. Każdy z graczy otrzymuje arkusz wybranej przez siebie postaci, odpowiednią kartę wyczynu, pionek oraz arkusz pomocy gracza, gdzie są wszystkie potrzebne informacje. Gracze stawiają swoje pionki na miejscach na statku wskazanych na ich arkuszach postaci. Następnie dwoje graczy dostaje dodatkowe karty - jest to Kapitan i Strażnik Księgi. To kto nimi będzie jest opisane na rewersach kart tytułu - jest to postać, która zajmuje najwyższą pozycję w linii sukcesji. 


Na planszy musimy rozstawić jeszcze potwory oraz karty. Matkę Hydrę i ojca Dagona stawiamy w Odmętach, a po dwie istoty z głębin w oceanie przy statku na polach 1-4 i 5-8 oraz na pokładzie na polach 1-2. Pod planszą kładziemy talię kart zdrady, uszkodzeń i przedmiotów oraz tworzymy talie umiejętności według symboli na planszy. Na pokładzie nr 3 i 4 kładziemy po jednym żetonie pasażera. Następnie tworzymy talię chaosu wybierając po dwie kary z każdej umiejętności, tasujemy ją i kładziemy na odpowiednim miejscu na górze planszy. Jeśli ta talia będzie się wyczerpywać musimy ją uzupełniać. Każdy z graczy otrzymuje też przedmiot początkowy, który jest wyszczególniony na jego arkuszu oraz karty umiejętności, które również ten arkusz opisuje. Pierwszy gracz otrzymuje żeton aktywnego gracza.  


Teraz najciekawszy moment, czyli rozdanie kart lojalności - ilość hybryd i ludzi zależy od ilości graczy, przykładowo jeśli gramy w 3 osoby kart ludzi jest 5, a hybryd 1. Według tego dobieramy karty, tasujemy je i rozdajemy po jednej - każdy ma 30 sekund, aby zobaczyć swoją kartę nie oglądając się na innych - zdrajca do momentu ujawnienia się musi działać pod przykrywką, tak aby pozostali go nie rozszyfrowali. Karty lojalności będziemy rozdawać dwa razy - przed rozpoczęciem gry i po tym jak rejs osiągnie wartość 6, a więc na początku może się zdarzyć, że wszyscy są ludźmi. Jeśli chodzi o tory to żeton Rejsu będzie się przesuwał w zależności od efektów gry i kiedy osiągnie punkt nawigacyjny, czyli Rejs, kapitan dobiera 2 karty nawigacji, a potem odrzuca jedną z nich. Mają one swoją wartość - żeby wygrać musimy mieć karty o wartości 12 i jeszcze raz dotrzeć na pole Rejs. Po rozpatrzeniu karty żeton wraca na pole Start. Gdy żeton podróży przesuwa się do przodu, potwory przesuwają się o jedno pole ku tyłowi statku, a jeśli są w wodzie na tyłach statku, przenoszone są na Odmęty.  


Jeśli chodzi o tor Rytuału to analogicznie przesuwa się z powodu odpowiednich efektów w grze do osiągnięcia pola Rytuał. Ma to swoje wady i zalety - potwory znajdujące się na pokładzie i wodzie są usuwane, Matka Hydra i ojciec Dagon zostają przesunięci na Odmęty, ale pasażerowie na pokładzie giną, a gracze przesuwają się do Lazaretu. Jednak czasem warto zaryzykować, tym bardziej jeśli namnożyło się dużo potworów. Teraz już możemy rozpocząć rozgrywkę, która składa się z czterech etapów. Pierwszy to otrzymanie umiejętności, czyli gracz dobiera odpowiednie karty umiejętności. Drugi etap to wykonanie akcji. Każdy gracz wykonuje w swojej turze dwie akcje. Jest ich kilka do wyboru: 
  • ruch - można przenieść się na dowolne miejsce na planszy (oprócz Lazaretu i aresztu)
  • atak - możemy zaatakować istotę z głębin znajdującą się na naszym polu - w tym celu rzucamy kością - jeśli wynik to 4 lub więcej usuwamy potwora z planszy
  • ocalenie pasażera - możemy ocalić pasażera na swoim polu - tym celu odkładamy jego żeton do rezerw
  • użycie zdolności akcji, którą każdy gracz ma opisaną na swoim arkuszu
  • użycie zdolności pola na którym się znajdujemy - są opisane na arkuszu pomocy
  • wymiana - można wymienić się z innym graczem na swoim polu dowolną liczbą przedmiotów
  • ujawnienie się - dotyczy tylko zdrajcy i jest opisane na arkuszu pomocy zdrajcy - też ma swoje wady i zalety np. ujawniony zdrajca może otwarcie korzystać z kart zdrady, ale pozostali mogą go wysłać do więzienia, co mu utrudni grę

Trzeci etap to odkrywanie kart Mitów - aktywny gracz rozpatruje wierzchnią kartę z talii Mitów. Każda z kart oznacza jakiś kryzys - sprawy do wyboru lub testy umiejętności. Na każdej karcie jest wartość docelowa testu np. trzeba osiągnąć 11 siły i wpływu. Na początku ciągniemy 2 karty z talii chaosu i kładziemy zakryte na stole. Następnie każdy z graczy dokłada do nich karty ze swojej ręki, też zakryte, tak aby osiągnąć wartość 11 - najczęściej trzeba dać więcej, ponieważ karta niebędąca siłą i wpływem będzie pomniejszała ten wynik. Dlatego też zdrajca musi dać karty negujące ten wynik, ale w taki sposób aby pozostali się nie zorientowali. Następnie tasujemy karty, odkrywamy i sumujemy wynik. Jak jest sukces to zazwyczaj nic się nie dzieje, jeśli porażka to mamy jakieś utrudnienie.


Następnie rozpatrujemy symbole aktywacji potworów i toru z dołu karty. Czwarty etap to odrzucenie kart - każdy gracz może mieć tylko 10 kart umiejętności na ręce, nadwyżkę odrzuca. To są w skrócie zasady gry, ale są one bardzo dobrze i szczegółowo opisane w instrukcji i kompendium zasad, także na pewno nie będzie problemu. Jeśli chodzi i samą grę to bardzo mi się ona podoba. Estetycznie wygląda naprawdę nieźle. Już samo pudełko robi wrażenie - jest sporych rozmiarów. Plansza jest bardzo ładna i solidnie wykonana. Potwory też są fantastycznie zrobione, szczególnie Hydra i Dagon - są to naprawdę konkretne figurki. Jedyne czego mi brakowało to rysunków na kartach - jest ich mało i nie są takie klimatyczne jak np. w Eldritch Horror. Jednak złe też nie są, ponieważ są dobrze wykonane. Ja po prostu jestem klimaciarą i lubię wczuć się w grę. Mechanika gry w moim odczuciu jest super. Motyw zdrajcy bardzo mi się podoba - zawsze lubiłam grać w Mafię :-). 


Myślę, że zdrajca ma najtrudniej - jest zazwyczaj sam ze swoim zadaniem, a ludzie mają siebie nawzajem do pomocy. Ponad to póki się nie ujawni, musi uważać aby nie wzbudzać wokół siebie podejrzeń. Jest to naprawdę spore wyzwanie, a ja takie uwielbiam. Zazwyczaj gry planszowe są albo kooperacyjne albo takie gdzie każdy gra na siebie. Rzadziej się zdarza, że jeden gra przeciw pozostałym jak np. w "Listach z Whitechapel", ale myślę że gra jest wtedy bardziej ekscytująca. Zasady Odmętów.. nie są trudne, gra nie wymaga rozpatrywania mnóstwa efektów, co jest dużym plusem. Są one czytelne, zrozumiałe i szybko oraz bez problemów się je przyswoi. Bardzo fajny jest też wątek rozdawania kart lojalności po raz drugi w połowie gry - ktoś był człowiekiem i robił wszystko, aby statek dopłynął do portu, a tu niespodzianka - jest hybrydą i jego dotychczasowe wysiłki nie mają już racji bytu. Musi nagle zmienić o 180 stopni swój sposób gry. 


Jest to wyzwanie, a ja lubię gry które dużo wymagają od gracza. Problemem może być jedynie cena, bo jest to około 240 zł. Wiadomo gra jest solidnie wykonana i ma dużo elementów i jest warta swojej ceny, jednak jest to spora kwota i myślę, że bardziej skuszą się na nią miłośnicy Lovecrafta. I właśnie czy ta gra jest tylko dla nich? Uważam, że nie. Gra jest bardzo ciekawa i wciągająca, a świat Lovecrafta jest tylko tłem. Nie oznacza to oczywiście, że fani pisarza będą zawiedzeni - klimat jest zachowany. Myślę, że twórcy dobrze to wypośrodkowali. Ja np. grałam z dwoma osobami niebędącymi fanami i gra im się bardzo podobała. Podsumowując jest to naprawdę fantastyczna gra, która dostarczy mnóstwa wspaniałej rozrywki i warto po nią sięgnąć.
    Ja ze swojej strony chciałabym jeszcze życzyć wszystkim udanej zabawy sylwestrowej, szczęśliwego Nowego Roku, spełnienia marzeń i dużo uśmiechu :-)







Bibliografia:

czwartek, 23 grudnia 2021

CICHA NOC ZE ZBRODNIĄ I DUCHAMI

 


    W końcu nadeszły Święta. Jest to czas, który powinniśmy spędzić w gronie rodziny i przyjaciół, przy stole z karpiem, barszczem z uszkami oraz oczywiście z Kevinem :-) . Jest to wspaniała okazja do spotkań, łamania się opłatkiem, rozmów z najbliższymi. Jednak wieczorem kiedy wszystko zostanie sprzątnięte ze stołu, a my ledwo chodzimy z przejedzenia, możemy wygospodarować trochę czasu dla siebie. Oczywiście najlepiej spędzić go z interesującą lekturą (tym bardziej jeśli nie można się ruszać 😀). Wigilia i Boże Narodzenie to czas magiczny, pełen cudów. Każdy kto czytał "Opowieść wigilijną" wie, że to też pora duchów. Dlatego też idealne historie na świąteczny wieczór to kryminały i opowieści o duchach. Dwa ciekawe przykłady poniżej. Zapraszam.

"Cicha noc. Świąteczne opowiadania kryminalne"

    Zbiór 15 opowiadań od mistrzów gatunku, bardzo klimatycznych, wprowadzających nas w atmosferę Świąt, jednocześnie z ciekawymi zagadkami kryminalnymi. Jako pierwsze na szczególną uwagę zasługuje opowiadanie Raymunda Allena "Szczęśliwe rozwiązanie" - Kennethowi Dale'owi udaje się w ostatniej chwili urwać się z pracy, aby spędzić Święta w rezydencji swojego wuja lorda Churta. Na miejscu jest już narzeczona Kennetha - Norah, członkowie rodziny, przyjaciel lorda sir James Winslade. Jest też obecny sekretarz lorda pan Gornay. Wuj wyjaśnia bratankowi, że on i sir James grali przed chwilą w szachy.


Norah jest zdziwiona, że Kennethowi udało się przybyć i mówi mu, że już wysłała do niego list z życzeniami. Okazuje się jednak, że listy nie zostały jeszcze nadane i Kenneth otwiera swój. Ku zdumieniu wszystkich wypada z niego banknot tysiącfrankowy, który lord Churt miał przeznaczyć na Czerwony Krzyż. Wszyscy oskarżycielko patrzą na Norah, ale Kenneth jest pewien niewinności swojej narzeczonej i postanawia działać. W toku śledztwa zbiera potrzebne mu informacje, ale ostatecznie okazuje się, że kluczem do rozwiązania zagadki jest niedokończona partia szachów. Ja nie znam się za bardzo na szachach, dlatego też musiałam posiłkować się Internetem, ponieważ na końcu opowiadania jest wyjaśnienie w jaki sposób bohater przeanalizował grę. Świetna, klasyczna zagadka kryminalna, gdzie nie mamy zwłok, ale skradzione pieniądze oraz gdzie wszyscy są podejrzani. Idealna pozycja dla wielbicieli kryminałów, ale także dla fanów serialu "Gambit królowej".
    Kolejnym ciekawym opowiadaniem jest "Nieznany morderca" H.C.Baileya. Był on jednym z ulubionych pisarzy Agathy Christie, więc już samo to wystarczy za rekomendację. Bohaterem tego opowiadania, tak jak wielu innych tego autora jest lekarz-detektyw Reginald Fortune. Jest on znanym chirurgiem-patologiem i specjalistą do spraw przestępczości. Zaraz po Bożym Narodzeniu udaje się on wraz ze swoją narzeczoną Joan na przyjęcie dla dzieci z sierocińca. Niestety w trakcie zabawy okazuje się, że miejscowa lekarka została zamordowana. Co więcej wydaje się, że morderstwo zostało dokonane z wyjątkowym okrucieństwem - ktoś poderżnął jej gardło i patrzył jak się wykrwawia. Niedługo później Fortune zostaje wezwany do bardzo chorego chłopca, który wydaje się, że cierpi na zatrucie pokarmowe. Lekarz jest jednak przekonany, że ktoś chciał go otruć.


Fortune za wszelką cenę chce uratować chłopca i znaleźć truciciela. W toku śledztwa przypomina sobie sprawę sir Humphreya Bigoda, który został odnaleziony martwy w przededniu swojego ślubu. Wydaje się, że tych spraw nic nie łączy - mamy wypadek, zabójstwo i otrucie, a ofiarami się mężczyzna, kobieta i dziecko. Jednak Fortune ma przeczucie, że za tymi sprawami stoi jeden morderca - ktoś przebiegły i okrutny, kto żeruje na ludzkim cierpieniu. Lekarz-detektyw stanie w szranki z przebiegłym mordercą nie wiedząc, że sam znalazł się w ogromnym niebezpieczeństwie. Nie dziwię się Królowej Kryminałów, że tak lubiła tego autora, gdyż już to opowiadanie pokazuje jak zdolnym był pisarzem i mistrzem kryminalnej intrygi. Jego historia bardzo wciąga - mamy trzy różne sprawy i tylko wyczulone oko naszego bohatera zauważa podobieństwa. Bardzo polubiłam Reggiego Fortune i chciałabym poczytać o jego przygodach, jednak książki Baileya nie zostały wydane w Polsce. Mam szczerą nadzieję, że się to zmieni.
    Następnym opowiadaniem zasługującym na uwagę są "Figury woskowe" Ethel Liny White. Poznajemy w nim historię ambitnej dziennikarki Soni, która stara się wybić w męskim świecie, ponieważ w gazecie w której pracuje jest jedyną kobietą. Sukcesy nowej reporterki nie wszystkim się podobają, szczególnie dotychczasowej gwieździe Hubertowi Poke. Dziewczyna chcąc udowodnić kolegom, że jest nieustraszona, postanawia spędzić noc w muzeum figur woskowych, które jest uważane za nawiedzone - pewien komiwojażer poderżnął sobie tam gardło, a dwóch ludzi którzy zostali tam na noc znaleziono martwych.


Kobieta jednak nic sobie nie robi z tych zabobonów i postanawia napisać o tym ciekawy artykuł. Kiedy zostaje sama w nocy w opustoszałym muzeum, jest zadowolona że udowodni kolegom swoją odwagę - jednak do czasu, bo w pewnym momencie słyszy dziwne odgłosy i ma wrażenie, że jedna z figur woskowych ożywa. Czy uda jej się przetrwać do rana? Wbrew pozorom nie jest to horror, a bardziej kryminał psychologiczny, chociaż opis wrażeń bohaterki podczas samotnej nocy w nawiedzonym muzeum może powodować ciarki. Niemniej jednak jest to świetnie skonstruowane opowiadanie pokazujące, że strach tak naprawdę tkwi w naszych umysłach. 
    W opowiadaniu "Herbata z mlekiem" znany lekarz Bevis Holroyd zostaje wezwany do chorego pacjenta, który twierdzi, że żona truje go arszenikiem. Pacjent - sir Henry Strangeways wie, że doktor wsławił się ostatnio analizą w znanym procesie, dlatego go wezwał. Sir Henry uważa, że żona nigdy go nie kochała i wyszła za niego dla pieniędzy. Według jego wiedzy kocha ona nadal swojego adoratora z czasów młodości, ale tamten był biedny.


Lord twierdzi, że żona podaje mu arszenik w jego ulubionej herbacie z mlekiem zwanej bawarką. Lekarz ma wątpliwości co do stanu swojego pacjenta, ale postanawia zająć się jego przypadkiem. Sprawy komplikują się kiedy w lady Strangeways rozpoznaje swoją dawną miłość. Bardzo ciekawe opowiadanie kryminalne, ale nietypowe. Mamy tu zbiegi okoliczności, które są nimi tylko pozornie i dylematy moralne bohatera, który będzie musiał zachować zimną krew w obliczu trudnej sytuacji, w jakiej niespodziewanie się znalazł. Naprawdę świetna historia. 
    Autorem "Śnieżniej zagadki" jest Nicholas Blake. Był to pseudonim znanego pisarza Cecila Daya-Lewisa - ojca aktora Daniela Daya-Lewisa znanego m.in. z filmu "Ostatni Mohikanin". Pociąg jadący do Glasgow zostaje zatrzymany przez śnieżycę. Zniecierpliwieni pasażerowie zaczynają rozmowę na temat niedawnej kradzieży do jakiej doszło w tym pociągu - skradziono worek z pieniędzmi i drogocennym naszyjnikiem. Jeden z pasażerów Arthur J.Kilmington - prawnik, nie zamierza czekać na pomoc i stwierdza, że uda się na nogach do najbliższej wioski.


Były detektyw, także pasażer pociągu Henry Stansfield ma jednak złe przeczucia i wkrótce udaje się na poszukiwania. Niestety znajduje ciało Kilmingtona - ktoś przytrzymał jego głowę w śniegu i udusił. Stansfield podejrzewa, że to morderstwo miało coś wspólnego z niedawną kradzieżą, a to może oznaczać, że morderca znajduje się w pociągu. Klasyczne opowiadanie kryminalne - pociąg w zaspie, tajemnicza kradzież, morderstwo, mylne tropy. Rozwiązanie zagadki jest bardzo interesujące, a co ciekawe autor na końcu opisał jak jego detektyw doszedł do prawdy i gdzie ukrył poszlaki, tak aby każdy mógł tą sprawę rozwiązać sam. Przyznaję, że nie zauważyłam wszystkich. Jest to naprawdę świetna rozrywka dla detektywów-amatorów.
    W opowiadaniu "Imię na szybie" profesor filologii Fen, na prośbę swojego przyjaciela inspektora Humbleby, rozwiązuje zagadkę tajemniczego morderstwa znanego architekta. Sir Charles Moberley ceniony architekt, urządza przyjęcie wigilijne na które zaprasza kolegę po fachu sir Lucasa Welsha, jego córkę Jane, inspektora Jamesa Wilburna oraz młodego architekta Ottona Mörike. Podczas kolacji goście podejmują temat ducha, który nawiedza pawilon posiadłości. Sir Lucas, znawca tematu, postanawia zaczaić się w pawilonie na rzekomego ducha. 


    Niestety okazuje się, że został on zamordowany - ktoś ugodził go sztyletem. Jednak zdążył on napisać imię napastnika na szybie - Otto. Jednak podczas szarpaniny szyba zostaje rozbita. Mimo to Mörike zostaje aresztowany. Inspektorowi Humbleby'emu coś jednak nie pasuje - do pawilonu prowadzą tylko jedne ślady butów. Dlatego też postanawia skonsultować się ze swoim przyjacielem Fenem, bo wie że ten jest mistrzem dedukcji. Jest to bardzo intersująca zagadka - mamy zeznanie ofiary, która ostatkiem sił wskazuje na mordercę, a jednak coś tu się nie zgadza. Uważam, że rozwiązanie jest naprawdę ciekawe i niespotykane. Idealna zagadka kryminalna dla wielbicieli klasyki.


"Wigilia pełna duchów"

    Druga pozycja jest dla miłośników grozy, gdyż jest to zbiór klasycznych opowieści o duchach. Na szczególna uwagę zasługuje mi.in opowiadanie znanej brytyjskiej pisarki Elizabeth Gaskell "Opowieść starej piastunki". Mała panienka Rosamond po śmierci swoich rodziców wraz ze swoją młodą opiekunką Hester, trafia do Furnivall Manor pod opiekę krewnej, starej panny Furnivall. Mieszka tam tylko ona i jej towarzyszka pani Stark oraz kilkoro służby. Rosamond i Hester szybko zadomawiają się w rezydencji, jednak wkrótce zaczynają się dziać dziwne rzeczy - ktoś gra na zepsutych organach, a Rosamond widuje na dworze małą dziewczynkę, która woła ją do siebie. Kiedy Rosamond prawie zamarza na śmierć odpowiadając na wołanie dziewczynki, Hester postanawia dowiedzieć się co stoi za tymi niepokojącymi zjawiskami.


Od żony zarządcy dowiaduje się o przeszłości panny Furnivall, która miała kiedyś siostrę. Była ona jednocześnie jej rywalką o względy pewnego mężczyzny. Niestety kobieta wraz z dzieckiem zmarła w tragicznych okolicznościach. Hester domyśla się już czyje duchy nawiedzają rezydencję, jednak musi znaleźć sposób jak ochronić swoją małą podopieczną, aż nie będzie za późno. To opowiadanie takie jakie lubię najbardziej - nawiedzony dwór, duchy błąkające się po świecie, ponieważ zostały skrzywdzone za życia i próba okupienia win. Elizabeth Gaskell jak zwykle na najwyższym poziomie. 
    "Później" Edith Wharton jest jednym z najlepszych opowiadań w tym zbiorze. Amerykańskie małżeństwo Mary i Edward Boyne przeprowadza się do Anglii, aby zamieszkać w starej posiadłości w Lyng. Edward zarobił sporo pieniędzy na akcjach kopalni Blue Star, dlatego mogą oni spełnić swoje marzenie. Państwo Boynowie, którzy mają romantyczną naturę, dowiadują się że dom jest nawiedzony, ale o duchu lokatorzy dowiadują się później, cokolwiek to znaczy.


Na początku wszystko dobrze się układa, ale z czasem Mary zaczyna zauważać zmiany w zachowaniu swojego męża - wydaje się on być czymś zmartwiony i zaniepokojony, jednak zapytany o to twierdzi, że wszystko jest w porządku. Pewnego razu małżeństwo widzi tajemniczą postać kręcącą się po posiadłości. Mary jest coraz bardziej zaniepokojona kiedy dowiaduje się, że niejaki Robert Ewell pozwał jej męża w związku z akcjami kopalni. Niestety kiedy tajemniczy nieznajomy znów nawiedza posiadłość Edward znika bez śladu. Zrozpaczona żona próbuje się dowiedzieć co stało się z jej mężem i jaki związek ma tajemniczy przybysz z duchem nawiedzającym posiadłość. Świetne opowiadanie, w którym duch nie jest jakimś konkretnym bytem, ale czymś nieokreślonym. Jest to bardzo ciekawy pomysł, bo zazwyczaj duchami są to osoby, które zmarły w niejasnych okolicznościach. Tutaj jest czymś w rodzaju przestrogi, a nawet narzędziem zemsty. Naprawdę warto przeczytać.
    M.R.James jest na szczycie listy moich ulubionych pisarzy. Jego opowiadania to absolutne mistrzostwo ghost stories. I tym razem możemy zapoznać się z fantastyczną historią. W "Jesionie" niejaka pani Mothersole zostaje oskarżona o czary i skazana na śmierć dzięki zeznaniom właściciela ziemskiego sir Matthew Fella. Podczas egzekucji wszyscy są przerażeni, ponieważ rzuca ona groźby w stronę sir Matthew. Ten jednak nie daje się zastraszyć - uważa, że tylko spełnił swoją powinność. Jakiś czas później lord wraz z pastorem zauważają dziwne zwierzę na jesionie koło okna jego sypialni. Następnego dnia sir Matthew zostaje znaleziony martwy właśnie w swojej sypialni.


Wygląda na to, że został otruty, nikt jednak nie wie w jaki sposób. To samo dzieje się z jego wnukiem wiele lat później. Wygląda na to, że obaj padli ofiarą klątwy wiedźmy. Czy można zrobić coś aby ją złamać? Uwielbiam opowieści o klątwach czarownic. Z jednej strony żyjemy w XXI wieku i wiemy, że prześladowania czarownic były okrutnymi czynami popełnionymi na niewinnych kobietach, które po prostu czymś się wyróżniały. Jednak istnieje mały cień wątpliwości - co jeśli jedna z nich była prawdziwa? 
    Kolejną typową opowieścią o duchach jest "Duch skarbca" Emily Arnold. Młoda dziewczyna Ruby Jocelyn wraca statkiem z Indii do Anglii, aby zamieszkać u dalekich krewnych w Kornwalii, celem podratowania zdrowia. Na pokładzie znajduje się pan Delaware - sławny jasnowidz i hipnotyzer. Zaciekawiona Ruby prosi, aby ją zahipnotyzował. W czasie seansu widzi zamek i tajemniczą postać, która przekazuje dziewczynie że ma misję do wypełnienia. Kiedy Ruby przybywa do Tregarthlyn Castle zdaje sobie sprawę, że to zamek z jej wizji. 


Właścicielem jest Derrick Trevalyon, który mieszka w nim z matką i siostrą. Niestety zamek jest poważnie zadłużony i wkrótce rodzina będzie musiała go opuścić. Jednak w okolicy krąży legenda o zakopanym skarbie protoplasty rodu sir Guya Trevalyona. Ruby już wie jakie zadanie ma do wykonania i zamierza się go podjąć, tym bardziej że Derrick staje się bardzo bliski jej sercu. Czy w imię miłości stanie oko w oko z duchem i spełni jego żądania? Jest to typowe ghost story o zakopanym skarbie i trochę przypomina twórczość Conan Doyle'a, tak więc dla mnie ideał. Serdecznie polecam. 
    Myślę, że obie propozycje książek na Święta są bardzo ciekawe i każdy znajdzie coś dla siebie. Z nadprzyrodzonym zjawisk to mam tylko nadzieję, że moja kotka przemówi w Wigilię ludzkim głosem i powie czemu jest taką łobuzicą :-) . Chciałam wszystkim życzyć Wesołych Świąt, spędzonych w gronie najbliższych, smacznego karpia, pogody ducha, spełnienia marzeń oraz dużo zdrowia i uśmiechu na co dzień. 






Bibliografia:
  1. Cicha noc. Świąteczne opowiadania kryminalne, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2019, można kupić na Allegro
  2. Wigilia pełna duchów, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2019, można kupić np. tu: https://www.empik.com/boze-narodzenie-z-duchem-zbior-opowiadan-grozy-opracowanie-zbiorowe,p1234037729,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/k-1772110-wigilia-pelna-duchow

czwartek, 16 grudnia 2021

"I NIE BYŁO JUŻ NIKOGO" - PROTOPLASTA SLASHERÓW?

    Ostatnio w pewien sobotni wieczór miałam ochotę obejrzeć jakiś fajny kryminał i natrafiłam na mini-serial z 2015 r. na podstawie powieści Agathy Christie "I nie było już nikogo". Jako, że kocham twórczość Królowej Kryminałów, to oglądałam bardzo dużo ekranizacji jej dzieł, ale ta jakoś mnie ominęła. Uwielbiam tą książkę i uważam, że jest genialna, dlatego też z chęcią zasiadłam do seansu. Co z tego wynikło? O tym później. Po obejrzeniu serialu nabrałam ochoty na przeczytanie książki chyba po raz pięćdziesiąty, ale jak dla mnie mogło to być nawet po raz setny :-) . Później przypomniałam sobie, że kiedyś czytałam, iż niektórzy znawcy literatury uważają, że reguły z których powstał slasher, czyli podgatunek horroru, wymyśliła Agatha Christie właśnie w wyżej wymienionej powieści. Pomyślałam, ze to dobra okazja aby o tym poczytać, bo uwielbiam także slashery - szczególnie te z lat dziewięćdziesiątych jak "Krzyk", "Koszmar minionego lata" i "Ulice Strachu".


    Slasher (z ang. slash-ciąć) to podgatunek horroru, w którym liczba bohaterów zmniejsza się w podejrzanych okolicznościach. Charakteryzuje się on pewnymi regułami, których twórcy zazwyczaj sztywno się trzymają, co jest na pewno w jakiś sposób wyjątkowe. Początek slasherów przypada na lata siedemdziesiąte kiedy to powstało mi.in "Halloween". Jednak duży wpływ na slashery miały wcześniejsze filmy takie jak "Psychoza" Alfreda Hitchcocka oraz włoskie produkcje nurtu giallo, czyli krwawe kryminały. Rozkwit slasherów przypada na lata osiemdziesiąte kiedy powstały: "Piątek 13-tego", "Bal maturalny" i "Koszmar z Ulicy Wiązów". Renesans przeżywały one w latach dziewięćdziesiątych dzięki znakomitemu reżyserowi Wesowi Cravenowi. Slashery opierają się na pewnych regułach: przede wszystkim morderca - zazwyczaj osoba oszpecona (np. w skutek wypadku bądź choroby), niezrównoważona psychicznie, w jakiś sposób wyalienowana. Zabija za pomocą charakterystycznego dla siebie narzędzia np. maczety, noża, posiada strój oraz maskę. Może też mieć nadprzyrodzone zdolności. Co do motywów jego działań jest to zazwyczaj zemsta, nienawiść i czysta chęć zabijania. Najsłynniejszymi slasherowymi mordercami są Freddy Krueger ("Koszmar z Ulicy Wiązów"), Michael Myers ("Halloween") i Jason Voorhees ("Piątek 13-tego"). W slasherach z lat dziewięćdziesiątych mordercą jest często osoba z najbliższego otoczenia ofiar.


Drugą regułą są ofiary-  powiązane ze sobą w jakiś sposób - przyjaciele, koledzy ze szkoły albo osoby przebywające razem w jednym miejscu np. obóz letni. Zazwyczaj okazują się być one w jakiś sposób niemoralne lub wyjątkowo głupie. Często są one schematyczne np. gwiazdy drużyny footballowej, cheerleaderki, tzw. geeki, osoby z jakąś traumą. Morderca likwiduje ich w określonej kolejności, a reszta pozostałych w danym momencie przy życiu próbuje odkryć jego tożsamość. Często jednak łamią oni pewne zasady dlatego giną np. że nie wolno się rozdzielać, wchodzić samotnie do piwnicy lub że trzeba uciekać przed mordercą na zewnątrz, a nie do wnętrza gdzie można łatwiej kogoś upolować. Morderca eliminuje ofiary aż do spotkania z tzw. final girl. Jest to młoda dziewczyna zazwyczaj dziewica, która uosabia wartości moralne - nie bierze narkotyków, nie pije, jest osobą wierzącą i oddaną córką. Najsłynniejszymi final girl są Laurie Strode (Jamie Lee Curtis) z "Halloween" i Sydney Prescott (Neve Campbell) z "Krzyku". Tylko final girl ma szanse pokonać mordercę. Czy książka Agathy Christie mogła być protoplastą slasherów? Myślę, że każdy musi przekonać się sam. 

Agatha Christie "I nie było już nikogo"
    Wyspa Żołnierzyków, leżąca u brzegów Devonu, jest przedmiotem wielu plotek w okolicy - podobno kupił ją młody milioner, znana gwiazda filmowa z Hollywood lub Admiralicja aby stworzyć tam tajną bazę. Jednak tak naprawdę nikt nie wie kto jest jej właścicielem. Pewnego dnia na Wyspę przybywa osiem osób: sędzia Lawrence Wargrave na zaproszenie swojej przyjaciółki, Vera Claythorne, aby objąć posadę sekretarki, Philip Lombard, który ma do wykonania niebezpieczne zadanie, Emily Brent w odwiedziny do znajomej, generał Macarthur na spotkanie z kolegami z wojska, doktor Armstrong wezwany do pacjentki, Tony Marston, chcący poimprezować oraz William Blore, zatrudniony jako prywatny detektyw. Na miejscu witają ich służący - pan i pani Rogers, którzy przybyli tam tydzień wcześniej. Wszyscy zostają zakwaterowani w swoich pokojach, gdzie zastają tajemniczy wierszyk o Dziesięciu Żołnierzykach, którzy giną jeden po drugim. Na stole w jadalni zaś zauważają 10 figurek żołnierzyków. Goście uważają to za dziwne, jednak tak naprawdę dziwnie zaczyna się dopiero robić. Na miejscu nie ma gospodarzy, tajemniczych państwa Owen, a gościa zaczynają zauważać, że ich zaproszenia były co najmniej podejrzane. 


Jednak każde z nich stara się robić dobrą minę do złej gry i siadają do kolacji. Kiedy atmosfera zaczyna się trochę poprawiać, spada na nich cios - tajemniczy głos oskarża każdego z nich o morderstwo i zapowiada, że zostaną osądzeni. Wszyscy są oburzeni i uważają to za makabryczny żart. Okazuje się, że głos pochodził z nagranej płyty gramofonowej, którą puścił Rogers, on jednak tłumaczy, że takie dostał instrukcje. Nikt nie może uwierzyć w to co się dzieje, jednak sytuacja staje się jak najbardziej realna, kiedy Tony Marston wypija swojego drinka i pada martwy. Przez pewien czas goście wmawiają sobie, że to było samobójstwo, jednak kiedy pani Rogers umiera we śnie, zaczynają rozumieć, że znaleźli się u ogromnym niebezpieczeństwie - poluje na nich maniakalny morderca. Do tego Marston i pani Rogers zginęli dokładnie jak w wierszyku, a ze stołu zniknęło dwóch żołnierzyków. Teraz każdy wie, że może być następny. 


    Jedna z najlepszych książek Agathy Christie i uważam, że jest to naprawdę arcydzieło. Dziesięć osób na wyspie, z której nie ma ucieczki - bohaterowie po pewnym czasie zdają sobie sprawę, że łódź po nich nie przybędzie - daje to poczucie bezradności i osaczenia. Są oni ofiarami makabrycznego, acz sprytnego umysłu - każdego z nich udało się zwabić odpowiednio spreparowanym zaproszeniem, a ofiary giną w taki sposób, że nie da się stwierdzić ze 100 % pewnością kto ich zabił. Czyli krótko mówiąc wszyscy są podejrzani. Na dodatek wygląda na to, że nie jest to przypadkowa zbieranina - każde z nich w przeszłości popełniło morderstwo i wymknęło się sprawiedliwości. Jednak teraz najwyraźniej przyszedł czas zapłaty. Jest to też ciekawe studium psychologiczne - każdy w momencie zagrożenia zachowuje się inaczej: jedni decydują się na czynne działanie jak Lombard czy Blore, inni są całkowicie bierni jak panna Brent, a jeszcze inni jak generał Macarthur godzą się z losem. Mamy tu naprawdę przekrój ludzkich zachowań w ekstremalnych warunkach. Sam morderca wydaje się być mistrzem w swoim fachu - precyzyjnie eliminuje ofiary w taki sposób, żeby pozostali żyli w permanentnym lęku, aż nadejdzie ich koniec. Mamy tutaj naprawdę genialnego mordercę, który realizuje swój upiorny plan z diabelską wręcz starannością. Samo zakończenie jest chyba najlepszym w historii literatury kryminalnej. Grzechem jest nie znać tej książki :-) .


    Jako, że ostatnio zostałam całkowicie porwana przez tą książkę, postanowiłam zaopatrzyć się w komiks, który powstał na jej podstawie, autorstwa Pascala Davoza i Callixte. O komiksach na podstawie książek Agathy Christie słyszałam już wcześniej - często widywałam je w księgarniach internetowych, jednak nie byłam przekonana czy to coś dla mnie. Nie jestem fanką komiksów - w dzieciństwie czytałam tylko Kaczora Donalda :-) . Jednak pomyślałam, że to będzie miła odmiana. Komiks jest naprawdę pięknie wydany, ma bardzo ładne, klimatyczne rysunki i oddaje sens powieści. Pokazane są też w nim wyobrażenia bohaterów o osobach i miejscach z ich przeszłości, co na pewno pobudza wyobraźnię i pozwala bardziej wciągnąć się w historię. 


Fabuła też trzyma się książki (poza zmianą nazwiska gospodarzy wyspy - moim zdaniem zbędny zabieg), co mnie bardzo cieszy. Wprawdzie trochę inaczej wyobrażałam sobie bohaterów, ale czytało mi się bardzo przyjemnie. Myślę, że chętnie sięgnę po pozostałe komiksy, ale i tak uważam, że najpierw trzeba przeczytać książkę, a potem komiks jako jej uzupełnienie.

    Jeśli chodzi o adaptacje filmowe to bardzo mi się podobał wcześniej wspomniany mini-serial z 2015 r. Co na pewno robi w nim wrażenie to obsada - pojawia się dużo znamienitych aktorów jak Sam Neill, Miranda Richardson, Toby Stephens, Charles Dance czy Aidan Turner. Wszyscy aktorzy bardzo przykładają się do swoich ról i świetnie oddają charakter swoich postaci, uwypuklając odpowiednie cechy. Przepiękne są też krajobrazy - jest to zielona, skalista wyspa i gdyby nie sytuacja to jest to miejsce idealne na wypoczynek na łonie natury. 

Wielkim plusem jest dla mnie to, że twórcy trzymają się książki i wprowadzają tylko niewielkie modyfikacje jak np. zakończenie trochę inaczej pokazane, ale z zachowaniem sensu zakończenia w powieści. Jest to dla mnie ważne, bo kocham książki Agathy Christie, a wiem z doświadczenia, że twórcy potrafią całkowicie "odlecieć" z interpretacją jej dzieł - jak to się dzieje w przypadku kilku odcinków "Panny Marple", a mnie osobiście to irytuje. Jedyne, czego tak do końca nie odczuwałam podczas seansu, to poczucie grozy i osaczenia jakie zazwyczaj towarzyszy ofiarom, które znienacka może zaatakować maniakalny morderca. Tu mam wrażenie jakby tak gładko wszystko poszło. Jednak to może być po części moja wina, ponieważ po tylu przeczytanych i obejrzanych horrorach i kryminałach, mało co mnie rusza :-) . Niemniej jednak bardzo polecam ten serial - jest naprawdę na wysokim poziomie. 


    Kolejną interpretacją książki z jaką warto się zapoznać jest gra komputerowa o tym samym tytule. Wcielamy się w niej w rolę Patricka Narracotta, który transportuje swoją łodzią gości na Wyspę Rozbitków. W wyniku nieprzewidzianych okoliczności, Patrick ląduje w samym środku wydarzeń pokazanych w książce i mimowolnie staje się detektywem-amatorem próbującym odnaleźć tajemniczego mordercę i uratować pozostałych gości.




W grze eksplorujemy całą Wyspę Rozbitków oraz rezydencję, zbieramy tropy oraz przydatne przedmioty. Przesłuchujemy też świadków oraz podejmujemy próby wydostania się z wyspy i wezwania pomocy. Przy okazji rozwiązujemy też pomniejsze zagadki. Na koniec wybieramy jeden z czterech wariantów rozwiązania, które jest inne niż w książce. Jednak to oryginalne też możemy obejrzeć. Wiem, że wielu recenzentów narzekało na tą grę ze względu na grafikę, mnie ona się jednak bardzo podoba. 





Ma fajny klimat, ciekawe zagadki i bardzo przyjemnie się w nią gra. Jest to taka typowa przygodówka point and click , a ja takie lubię najbardziej. Może rzeczywiście wygląd postaci nie jest dopracowany, ale krajobrazy na wyspie są bardzo przyjemne dla oka i trochę mroczne, a więc wpasowują się w klimat książki. Zakończenie jest nawet ciekawe, a oryginalne też jest tu zawarte, więc jak dla mnie super. Jeśli ktoś nie ma wysokich wymagań co do grafiki i skomplikowania zagadek to serdecznie polecam. 


    Czy Agatha Christie w swojej powieści "I nie było już nikogo" ustaliła reguły slasherów? Na pewno po części tak. Myślę, że są to pewne podwaliny pod ten gatunek, ponieważ książka powstała w 1939 r., a więc dużo wcześniej niż nawet "Psychoza" Hitchcocka. Tak więc mamy tu mordercę, który po kolei skrupulatnie eliminuje swoje ofiary. Nie nosi on maski w sensie materialnym, ale chowa się za nią w sensie przenośnym, metaforycznym. Wprawdzie posługuje się on różnymi narzędziami, ale zawsze według wytycznych w wierszyku. Jeśli chodzi o ofiary jest to grupa osób znajdująca się na pewnym, ograniczonym terenie (odludna wyspa) i charakteryzująca się wątpliwą moralnością - każdy z nich w przeszłości przyczynił się do śmierci innych osób. Ofiary też często w wyniku strachu zachowują się irracjonalnie. Są też w jakiś sposób schematyczne - stara panna, emerytowany generał, lekarz, młody lekkoduch, kamerdyner. Morderca też bardzo trzyma się reguł - nawet szczegóły morderstw muszą się zgadzać z wierszykiem o Dziesięciu Żołnierzykach. Dlatego uważam, że dorobek Królowej Kryminałów ma znaczący wpływ na dzisiejszą popkulturę i to nie tylko jeśli chodzi o slashery. Wyznaczyła ona drogę także współczesnym powieściom kryminalnym. Wprawdzie slashery są filmami o wiele mniej ambitnymi niż twórczość tej wspaniałej pisarki, jednak od kilkudziesięciu lat cieszą się niesłabnącą popularnością. Myślę, że najważniejsze jest to aby czytać książki, ale takie filmy też warto oglądać, ponieważ dostarczają dużo rozrywki. Tylko pamiętajcie - morderca zawsze powraca! :-)



Bibliografia: 
  1.  A.Christie, I nie było już nikogo, Wydawnictwo Dolnośląskie 2010, można kupić np. tu: https://bonito.pl/k-90134781-i-nie-bylo-juz-nikogo lub tu: https://www.empik.com/i-nie-bylo-juz-nikogo-christie-agatha,prod58003292,ksiazka-p
  2. D.Pascal, Callixte, I nie było już nikogo, adaptacja powieści Agathy Christie, Klub Świat Komiksu, Poznań 2021, można kupić tu: https://www.empik.com/i-nie-bylo-juz-nikogo-vivier-jean-francoise-gleyse-romuald,p1277317145,ksiazka-p
  3. Gra "I nie było już nikogo" znajduje się w serii Agatha Christie Kolekcja Tajemnic, można kupić na Allegro
  4. Wikipedia





czwartek, 9 grudnia 2021

MIEJSCE ZBRODNI, NARZĘDZIE, MORDERCA - CZYLI KLASYCZNE GRY KRYMINALNE



    Przed nami długie zimowe wieczory. Ja, w przeciwieństwie do wielu osób, bardzo lubię jesień i zimę, dlatego że to idealne pory roku do oddawania się mojej ulubionej rozrywce, czyli czytaniu książek. Latem wiadomo jest ładna pogoda i wtedy człowiek ma szansę przebywać na słońcu i świeżym powietrzu. Jednak najbardziej klimatycznie jest, kiedy w jesienno-zimowy wieczór można owinąć się w kocyk, usiąść w ulubionym fotelu z filiżanką herbaty, bądź grzanym winem i oddać się ulubionej lekturze. Jeśli jednak ma się ochotę na spotkanie z przyjaciółmi i spędzenie czasu na równie intelektualnej rozrywce jaką są książki, idealną propozycją są gry planszowe. Oczywiście ja jako fanka kryminałów i powieści grozy, najczęściej wybieram gry w takim stylu. Dziś chciałam przedstawić dwie propozycje gier kryminalnych, które nawiązują do klasyki gatunku.


CLUEDO

    Chyba nie ma większej klasyki niż tak gra kryminalna. Oprócz Eurobiznesu, była to moja pierwsza gra planszowa, w którą grałam jako dziecko. Pamiętam te wieczory, które spędzałam na graniu z moimi rodzicami, bratem i znajomymi. Przez to mam wielki sentyment do tej gry, ponieważ przypomina mi beztroskie dzieciństwo. Teraz też chętnie po nią sięgam, mimo iż trochę zastąpiły mi ją bardziej zaawansowane gry. Nie ma to jednak jak klasyka. Pierwszą wersję moi rodzice kupili dla mnie i mojego brata dawno temu i często jak ich odwiedzamy to mamy ochotę na rozgrywkę. Ja dla siebie i swoich współgraczy zakupiłam wersję Dracula, bo mam fioła na punkcie Księcia Wampirów :-) . Na pudełku znajduje się wspaniały Zamek w Branie, który miałam szczęście zwiedzić - niezapomniane przeżycie. Cluedo to gra dla 2 do 6 osób, w której naszym zadaniem jest odkrycie miejsca zbrodni, narzędzia i oczywiście mordercy. Jest to gra w dużej mierze dedukcyjna. 
    W Zamku w Branie zostaje popełnione morderstwo - odnaleziono zwłoki pięknej pokojówki Iriny, a na jej szyi widoczne są dziwne ślady. Mieszkańcy obawiają się, że to sam Dracula powstał z martwych i rozpoczął polowanie. My jednak wiemy, że morderstwa popełniają raczej jak najbardziej realni ludzie, a nie stwory rodem z horrorów. Dlatego my sami rozpoczynamy polowanie - na mordercę. Gra polega na przemieszczaniu się po planszy, w celu sprawdzenia takich pomieszczeń jak Biblioteka, Piwnica, Cmentarz czy Sekretna klatka schodowa. Każde z tych miejsc może być potencjalnym miejscem zbrodni. Aby się przemieścić rzucamy kostką lub korzystamy z tajnych przejść, które są widoczne na planszy. Nie możemy przejść przez pomieszczenie ani zatrzymać się w nim, jeśli znajduje się tam inny gracz. Na początku gry karty, które są najważniejsze zostają podzielone na trzy stosy: miejsce, narzędzie, morderca, a następnie tasowane i położone obrazkami do dołu. Następnie zabiera się po jednej z każdej talii, oczywiście nie podglądając i wkłada to koperty, którą kładzie się na środku planszy. Następnie karty składa się w jedną talię, tasuje i rozdziela każdemu graczowi. Gracze odhaczają swoje karty w notesie detektywa, który otrzymuje każdy z nich, oczywiście w taki sposób, aby pozostali nie widzieli jakie to karty. Już wiadomo, że skoro mamy te karty na ręce to nie ma ich w kopercie, a właśnie naszym zadaniem jest odgadnięcie jakie karty tam się znajdują.

Aby to zrobić musimy przeprowadzić śledztwo, a więc przedstawiamy swoje podejrzenia. Udajemy się do potencjalnego miejsca zbrodni i przenosimy tam pionek swojego podejrzanego oraz narzędzie zbrodni, którego mamy miniaturkę i zadajemy pozostałym graczom pytanie np. Radu Balan zabił nożem na cmentarzu? Zaczyna odpowiadać gracz po naszej lewej - jeśli ma którąś z tych trzech kart pokazuje nam ją tak, żeby pozostali nie widzieli i odznaczamy ją w notesie - to oznacza, że nie ma jej w kopercie. Jeśli gracz po lewej ma więcej niż jedną z tych trzech kart i tak pokazuje nam jedną - on decyduje którą. Jeśli nie ma żadnej z tych kart, sprawdza to kolejny gracz zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Jeśli pierwszy zapytany przez nasz gracz ma kartę, to na tym się kończy nasza tura i pytanie zadaje kolejny gracz. Jeśli nie ma, to tura się nie kończy póki któryś z graczy nie pokaże nam karty. Chyba, że żaden nie ma ani jednej to też nam coś mówi. I tak drogą eliminacji dochodzimy do tego jakie karty są w kopercie - wtedy ogłaszamy pozostałym graczom, że już rozwiązaliśmy sprawę. Wtedy znajdując się na miejscu zbrodni mówimy pozostałym kogo oskarżamy o morderstwo i jakim narzędziem się on posłużył. Następnie sprawdzamy w kopercie swoje przypuszczenia, ale tak żeby pozostali nie widzieli. Dzieje się tak, ponieważ jeśli nasze przypuszczenia są trafne to koniec gry, jeśli jednak nie to gra dalej się toczy dla pozostałych graczy, ale my już nie możemy oskarżać, a tym samym wygrać. Pokazujemy tylko karty w odpowiedzi na pytania. Dlatego też trzeba być ostrożnym w formułowaniu oskarżeń, bo ma się tylko jedną szansę. Żeby wygrać trzeba nie tylko zadawać odpowiednie pytania, ale też słuchać uważnie o co pytają inni, ponieważ to też daje wiele wskazówek. Właśnie dlatego ta gra jest tak świetna, ponieważ wymaga od graczy myślenia, dedukcji, ale też pewnego sprytu. Musimy grać tak, aby pozostałym graczom utrudnić dojście do prawdy. Oczywiście nie możemy kłamać - jeśli mamy jedną kartę musimy ją pokazać, ale jeśli mamy dwie to tutaj już jest większe pole do manewru. Myślę, że jest to gra idealna dla miłośników zagadek kryminalnych, lubiących bawić się w detektywa, ale nie tylko. Gra daje naprawdę dużo frajdy wszystkim, nie tylko detektywom-amatorom.

Tajemnicze domostwo
    
    Jest to gra, która ma taki sam cel jak Cluedo, czyli odnalezienie mordercy, narzędzia i miejsca zbrodni, ale droga jaką musimy przebyć aby to odgadnąć jest zupełnie inna. Przede wszystkim jest to gra kooperacyjna, a więc wszyscy gracze grają razem aby osiągnąć cel, a nie tak jak w przypadku Cluedo przeciwko sobie. Jest to gra dla 2 do 7 graczy. Jedna osoba wciela się w postać ducha, pozostali w śledczych, którzy będą prowadzić śledztwo w celu ustalenia mordercy, narzędzia i miejsca zbrodni. Jeden z graczy jest duchem zamordowanej ofiary i wie kto go zabił, czym i gdzie. Jego zadaniem jest przekazanie tej wiedzy śledczym. Jednak jak wiadomo komunikacja z zaświatami nie jest prosta, więc duch porozumiewa się z detektywami za pomocą snów. Mają oni siedem dni na rozwiązanie sprawy. 


Na początku gry dostają oni do pomocy planszę, żeton postępu śledztwa i pion. Duch otrzymuje karty snów i swój zestaw kart - postaci, lokacji i przedmiotów. Z każdej talii losuje po jednej karcie dla każdego gracza, kładzie rewersem do góry i przykrywa pionem odpowiadającym danemu śledczemu. Znacznik czasu ustawiamy na pierwszym dniu. Każdy ze śledczych ustawia swój żeton postępu na miejscy "czym?", ponieważ jako pierwsze będą zgadywane narzędzia zbrodni. Następnie duch dobiera siedem kart z wierzchu talii snów. Teraz wybieramy poziom trudności - od tego będzie zależało ile kart na stole będzie dla zmyłki. Załóżmy, że gramy w 3 osoby na poziomie normalnym. Pierwszy będzie np. gracz czerwony - duch podgląda jego talię i widzi, że jego przedmiotem do odgadnięcia jest żelazko. Tak więc z analogicznej talii brązowej, która jest dla śledczych, wybiera żelazko oraz 5 innych przedmiotów, tasuje karty i wykłada je przed graczem czerwonym, który musi odgadnąć swój przedmiot.


Duch musi go na to nakierować i dlatego wybiera jedną kartę snów z siedmiu, które ma na ręce - taką, która zasugeruje śledczemu, że to właśnie żelazko jest narzędziem zbrodni i podaje ją graczowi. Ten musi wydedukować co duch chciał mu przekazać, a że jest to gra kooperacyjna, pozostali mogą mu pomagać. Duch dobiera sobie kolejną kartę z talii snów, tak aby zawsze mieć ich siedem. Jeśli uzna, że żadna mu nie pasuje, może wymienić wszystkie siedem tyle razy ile na to pozwala poziom trudności - w tym wypadku 3 razy podczas rozgrywki. Jest to wszystko dobrze rozpisane w tabelce w instrukcji dołączonej do gry. Załóżmy, że graczowi udało się zgadnąć - na tym kończy się jego tura i przesuwa on swój znacznik na pole "gdzie?" i teraz zgaduje narzędzie zbrodni kolejny gracz. Jeśli nie zgadnie to jego znacznik pozostaje w miejscu "czym?". Będzie on miał szansę zgadnąć w następnej turze, gdzie dostanie kolejną kartę snów. Tak czy siak zgaduje kolejny gracz.


Gdy zrobi to ostatni przesuwamy znacznik czasu na dzień drugi i tak analogicznie postępujemy z miejscem zbrodni i mordercą. Gracze wygrywają jeśli odgadną wszystko zanim minie siódmy dzień. Jest to naprawdę emocjonująca rozgrywka i myślę, że najtrudniejsze zadanie ma duch, ponieważ musi umiejętnie dobierać karty, aby wspomóc śledczych. Niefajnie jest jak widzi, że gracze idą w totalnie złym kierunku, ale nie może się odezwać - jest to frustrujące. Tutaj naprawdę jest ciężko zgadnąć, ponieważ karty snów czasem nie mówią nam niczego, a czasem aż za dużo. Więc jest to gra naprawdę wymagająca. Jednocześnie jest fantastyczna, ponieważ zmusza nie tylko do dedukowania, ale także pobudza wyobraźnię. Myślę, że trudniej się gra jeśli gracze dobrze się nie znają, ponieważ kiedy jest na odwrót to łatwiej mogą wyczuć jak ta druga osoba myśli, chociaż czasem jest to złudne. I tak rozgrywka budzi wiele emocji - czasem po burzy mózgów człowiek jest jeszcze bardziej skołowany niż był na początku, a tu trzeba podjąć decyzję. Jednak gra jest naprawdę świetna i daje dużo wspaniałej rozrywki. Wyszedł do niej jeden dodatek Ukryte tropy, urozmaica rozgrywkę o dodatkowe karty snów, lokacji, postaci i przedmiotów. Naprawdę bardzo polecam się zaopatrzyć, ale ostrzegam żeby sobie wygospodarować wolny wieczór, bo ta gra to prawdziwy złodziej czasu 😃.



czwartek, 2 grudnia 2021

BIBLIOTEKA GROZY - MARGARET OLIPHANT

Margaret Oliphant "Otwarte drzwi" 


    Kiedy w 2004 r. Wydawnictwo C&T zaczęło wydawać serię Biblioteka Grozy o mało co nie podskoczyłam do sufitu z radości 😁. Jestem wielką fanką klasyki, zarówno kryminału jak i grozy, więc to coś idealnie dla mnie. Bardzo lubię klasykę za względu na klimat, a współczesne książki są często dla mnie zbyt brutalne. Dlatego też Biblioteka Grozy, która składa się w dużej mierze z literatury klasycznej, to wspaniała gratka dla takich fanów jak ja. Książki z serii Biblioteka Grozy często nie były wcześniej wydawane w Polsce, dlatego też można poznać wielu nieznanych do tej pory autorów. Wiadomo, jedne podobają mi się bardziej, inne mniej, ale wszystkie są warte przeczytania. Kolekcjonuję całą Bibliotekę i zawsze z niecierpliwością oczekuję na kolejne tomy. Właśnie został wydany kolejny - szkockiej pisarki Margaret Oliphant, która tworzyła w epoce wiktoriańskiej, a więc według mnie najlepszej epoce dla powieści grozy. Zapraszam. 

    Na "Otwarte drzwi" składają się cztery opowiadania. Pierwsze z nich - "Stara lady Mary" opowiada historię pewnej starszej kobiety, która otrzymała szansę naprawy swoich win. Tytułowa lady Mary to starsza, bogata dama, która wiele w życiu przeżyła i teraz cieszy się rutyną i spokojną egzystencją. Jedyną jej towarzyszką jest młoda, osiemnastoletnia dziewczyna, jej imienniczka, którą przygarnęła. Lady Mary mimo, iż skończyła 85 lat, nie ma zamiaru sporządzać testamentu, ponieważ uważa że jest na to jeszcze za wcześnie i wcale nie ma zamiaru wybierać się na tamten świat. Martwi to jej prawnika, ponieważ wie on, że jeśli jego klientka umrze bez testamentu, to jej młodziutka podopieczna zostanie bez środków do życia. Starsza dama podchodzi jednak do tematu bardzo niefrasobliwie i chcąc spłatać prawnikowi psikusa, sporządza własnoręcznie testament i chowa go w tajnej skrytce. Niestety kobieta zapada nagle na zdrowiu i umiera. Kiedy trafia do zaświatów, uświadamia sobie, że przez swoją upartość, skazała młodą Mary na życie w nędzy, ponieważ nie wyjawiła nikomu gdzie ukryła testament. Jest zdruzgotana i bardzo ubolewa nad swoim występkiem. Pragnie za wszelką cenę wrócić do świata żywych i naprawić swój błąd. 

W międzyczasie młoda Mary, zmuszona do znalezienia środków do życia, podejmuje pracę u ludzi, którzy wynajęli jej stary dom. Ma się opiekować ich córeczką Connie. Okazuje się, że dziewczynka widuje w domu ducha starszej kobiety. Mary podejrzewa, że to jej opiekunka. Czy starszej damie uda się naprawić swój błąd powracając z zaświatów? Nostalgiczne opowiadanie rozważające problematykę czyśćca, co jest interesujące, bo protestanci go nie uznają. Jednak może miał tu mimo wszystko wpływ obrządek katolicki, bo w końcu w Szkocji było bardzo wielu katolików. Tutaj jest pokazane, że nawet po śmierci można starać się naprawić swoje błędy, że nawet wtedy nie jest za późno. Jest to bardzo ciekawe podejście, ponieważ jest próbą wytłumaczenia dlaczego duchy błąkają się po świecie, o ile się w nie wierzy. Daje to nadzieję, ponieważ zazwyczaj śmierć uważa się za rzecz ostateczną, od której nie ma już powrotu. Dlatego też za życia musimy dobrze postępować, bo tam na górze zostaniemy ocenieni i nie będzie już szansy na zmianę. Jest to bardziej opowiadanie o sferze duchowej człowieka, niż mrożąca krew w żyłach historia, jednak naprawdę warto się zapoznać. 


    Bohaterem drugiego opowiadania pt. "Otwarte drzwi" jest zdesperowany ojciec, który zrobi wszystko, aby uratować życie syna. Rodzina pułkownika Mortimera wraca z Indii i osiedla się w Brentwood. Wynajmuje piękną rezydencję, obok której znajdują się ruiny dawnych zabudowań. Na początku wszystko układa się bardzo dobrze i rodzina jest szczęśliwa. Niestety zmienia się to pewnego dnia, kiedy pułkownik będąc w Londynie, otrzymuje niepokojący telegram od swojej żony. Okazuje się, że jego jedyny syn Roland poważnie zapadł na zdrowiu. Lekarz twierdzi, że doznał on załamania nerwowego, na skutek jakiejś traumy i teraz majaczy w gorączce. Ojciec decyduje się jednak wysłuchać syna, mimo iż doktor uważa, że to tylko majaki. Roland wyznaje ojcu, że w parku koło posiadłości słyszał straszne krzyki i jęki - jakby ktoś bardzo cierpiał, ale nie wdział tam nikogo. Pułkownik jest sceptyczny, ale dla dobra syna postanawia zbadać sprawę i wieczorem udaje się do parku. Na miejscu przekonuje się, że Roland nie ma zwidów - sam słyszy przerażające odgłosy, ale nikogo nie widzi. 


Pułkownik postanawia zasięgnąć języka i rozmawia ze stangretem Jarvisem i jego żoną - twierdzą oni, że posiadłość jest nawiedzona, a duch co wieczór krzyczy: "O matko, wpuść mnie do środka". Nasz bohater postanawia rozwiązać zagadkę ducha, aby uratować swojego syna. Żeby to zrobić, musi dowiedzieć się kim jest duch nawiedzający posiadłość i dlaczego nadal błąka się po ziemi. Jednak ojciec zrobi wszystko dla swojego syna - nawet stanie oko w oko z przerażającą zjawą. Kolejne opowiadanie, która raczej skłania do przemyśleń i refleksji, niż straszy. Wprawdzie opis zetknięcia się głównego bohatera z duchem, samotnie, w parku, w środku nocy jest nawet wywołujący ciarki, ale jest to raczej problem do rozwiązania, niż czysta groza sama w sobie. Jest to oczywiście bardzo ciekawe opowiadanie, ponieważ mamy tu do czynienia z pewną tajemnicą - duch nawiedza ruiny z powodu niezałatwionych za życia spraw, a bohaterowie muszą mu pomóc, aby mogli żyć w spokoju. Czy im się to uda?    


    Kolejnym opowiadaniem jest "Okno biblioteki". Opowiada ono historię młodej dziewczyny, która spędza wakacje u swojej ciotki Mary w miejscowości St Rule's. Dziewczyna nudzi się podczas spotkań podstarzałych znajomych ciotki, dlatego też jej ulubionym zajęciem jest przesiadywanie w głębokiej wnęce okiennej i oddawanie się lekturze oraz marzeniom. Ze swojego stanowiska ma bardzo dobry widok na okna biblioteki college'u naprzeciwko. Mimo, że nasza bohaterka lubi bujać w obłokach, zawsze jest skoncentrowana na tym co dzieje się dookoła. Pewnego razu słyszy jak znajomi ciotki rozprawiają z ożywieniem o jednym z okien naprzeciwko - jakoby miało być ono nieprawdziwe. Dziewczyna jest bardzo zaintrygowana tą historią i zaczyna przyglądać się rzeczonemu oknu. Na początku nic nie zauważa, ale z czasem zaczyna dostrzegać zarysy pokoju, który wygląda na gabinet. Po jakimś czasie widzi w nim młodego mężczyznę, który pracuje przy biurku. Wydaje jej się dziwne, że mężczyzna ani na chwilę nie przerywa pracy. Dziewczyna chce porozmawiać na ten temat z ciotką, ta jednak ją zbywa. Jedna z przyjaciółek ciotki, nieprzyjemna lady Carbee, uważa nawet że dziewczyna bajdurzy.


To jej jednak nie zniechęca. Pragnie za wszelką cenę poznać tajemnicę młodego mężczyzny z okna, a jest przekonana, że kryje się za tym jakaś historia. Czy młoda dziewczyna ma szanse rozwiązać zagadkę sekretnego okna? To opowiadanie jest już trochę mniej nostalgiczne i bardziej przypomina klasyczną opowieść o duchach, dlatego też bardziej mi się podobało i chciałam poznać tajemnicę sekretnego okna. Nawet utożsamiałam się z główną bohaterką, której ze względu na bogatą wyobraźnię nikt nie wierzy. Jednak dzięki temu jest ona bardziej wrażliwa na zjawiska nadprzyrodzone, niż inni twardo stąpający po ziemi. Możemy sobie zadawać pytanie, czy warto mieć bujną wyobraźnię, narażając się tym m.in. na śmieszność, myślę jednak że warto, bo jakże bogatsze jest wtedy nasze życie. Na to pytanie odpowiada sobie bohaterka opowiadania, a my razem z nią. Naprawdę warto przeczytać. 


    W ostatnim opowiadaniu pt. "Portret" zagłębiamy się w opowieść Philipa Canninga, który jako dziecko stracił matkę i wychowywał się tylko z ojcem. Philip nigdy nie czuł się z nim blisko związany, ale kiedy wraca do domu z Indii, zauważa zmiany w jego zachowaniu. Ojciec wydaje się być cały czas zajęty i jakby nieobecny. Ponadto dochodzą to niego plotki, że ojciec stał się bardzo chciwy i źle traktuje swoich dzierżawców. Philip, jako wrażliwy młody człowiek, stara się wpłynąć na ojca. Ten jednak go zbywa. Nasz bohater, mimo iż wcześniej nie rozmawiał z ojcem o swojej matce, postanawia podjąć ten temat. Ojciec zaprowadza syna do salonu, którego zazwyczaj unikał i pokazuje mu portret matki. Młody człowiek jest zafascynowany obrazem, na którym jest piękna, pełna życia dziewczyna.


Pewnego wieczoru, siedząc w salonie, doznaje dziwnego uczucia - jakby czyjejś obecności. Wtedy ma wrażenie jakby jakaś siła zmuszała go do czegoś - musi zrobić coś bardzo ważnego. Philip nie ma pojęcia o co chodzi, ale czuje że przed nim ważne zadanie do wykonania. Czyżby matka przemawiała do niego z zaświatów? Bardzo ciekawe opowiadanie, pokazujące że zmarli mogą w jakiś sposób czuwać przy swoich bliskich, a nawet wywierać na nich wpływ. Myślę, że to bardzo krzepiące i dające nadzieję podejście - jednak może ta druga strona nie jest tak całkiem ostateczna.  

    Opowiadania Margaret Oliphant są bardzo wciągające i klimatyczne. Nie są to typowe opowiadania grozy - mamy tu bardziej do czynienia z historiami natury metafizycznej, traktującej o ludzkiej duszy. Książka mi się podobała i dobrze mi się ją czytało, chociaż wolę opowieści o duchach, które straszą a nie zmuszają do refleksji. Jednak ta książka jest bardzo wartościową lekturą, mającą wielki wkład w literaturę epoki wiktoriańskiej. Jeśli ktoś lubi historie w stylu "Opowieści wigilijnej" to jest to książka idealna dla niego. Myślę, że warto się z nią zapoznać, tak jak z każdą z serii Biblioteka Grozy.



Bibliografia:
  1. M.Oliphant, Otwarte drzwi, Wydawnictwo C&T, Toruń 2021, można kupić np. tu: https://www.empik.com/otwarte-drzwi-oliphant-margaret,p1287387648,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/k-90782062-otwarte-drzwi

NATASHA PRESTON "PRAWDA CZY WYZWANIE"

    Dzisiaj kolejna powieść znanej pisarki thrillerów Young Adults Natashy Preston pt. "Prawda czy wyzwanie" . Muszę przyznać, że ...