czwartek, 16 lutego 2023

RILEY SAGER - NOWY KRÓL THRILLERÓW?


    Czasem zastanawiam się, czy nie mam zbyt dużych wymagań co do książek. Dzieje się tak, ponieważ moje poszukiwania książki idealnej często są rozczarowujące. Zazwyczaj jest tak, że książka kompletnie mnie nie wciąga lub przeciwnie - bardzo mnie wciągnęła, ale zakończenie totalnie mi się nie podoba. Ucieszyłam się jednak, gdy ostatnio trochę mi się poszczęściło na tym polu. Całkiem przypadkowo udało mi się trafić na bardzo obiecującą książkę, a mianowicie "Wróć przed zmrokiem" Rileya Sagera. Jest to historia o nawiedzonym domu, więc brzmiało kusząco. Zaczęłam czytać i książka tak bardzo mnie wciągnęła, że nie mogłam się oderwać. Jednak z pewnym niepokojem wyczekiwałam zakończenia - tutaj zazwyczaj następowało u mnie gorzkie rozczarowanie. Na szczęście okazało się, że zakończenie jest jak najbardziej satysfakcjonujące. Odetchnęłam z ulgą - w końcu trafiła mi się książka, która okazała się być strzałem w dziesiątkę. Zachęcona tym thrillerem postanowiłam sięgnąć po kolejne książki tego autora. Czy było to równie satysfakcjonujące doświadczenie, o tym za chwilę. Riley Sager to pseudonim pochodzącego z Pensylwanii byłego dziennikarza i redaktora. Zadebiutował on powieścią "Ocalone", która szybko stała się światowym bestsellerem. Jego twórczość stanowią thrillery z wątkiem kryminalnym, w których tle pojawiają się zjawiska nadprzyrodzone. 8 lutego miała miejsce premiera jego najnowszej książki pt. "Po drugiej stronie jeziora", o której właśnie chciałam napisać. Zanim jednak do tego przejdę, chciałam przedstawić jeszcze jedną jego fantastyczną książkę. 

"Zamknij wszystkie drzwi"

    
Zachęcona poprzednią książką, dosłownie rzuciłam się na tą niczym pies na kość 😀, oczywiście znów z lekką obawą, że tamta książka stanowiła chlubny wyjątek. Sam opis wydawał się bardzo zachęcający i z chęcią zabrałam się do lektury. Jules Larsen to dziewczyna po przejściach - kiedy była dzieckiem jej siostra zaginęła w tajemniczych okolicznościach. Teraz rozstała się z chłopakiem i jest bez pracy, więc z radością przyjmuje ofertę opieki nad mieszkaniem w luksusowym apartamentowcu Bartholomew. Dziewczynę nie zrażają ponura sława tego miejsca ani dziwne zasady, które zostały jej narzucone m.in. zakaz przyjmowania gości oraz odzywania się do innych lokatorów. Jules jest zachwycona, że może zaznać trochę luksusu i jeszcze dobrze zarobić. Jednak z czasem zaczyna zmieniać zdanie, ponieważ w budynku zaczynają się dziać dziwne rzeczy - w nocy słychać różne odgłosy, a Jules nie może się oprzeć wrażeniu, że ktoś chodzi po mieszkaniu. Najgorsze jednak dopiero ma nadejść - sąsiadka z dołu, również opiekunka mieszkania, pewnej nocy nagle znika, a Jules dowiaduje się że poprzednia lokatorka jej mieszkania również zniknęła. Wtedy dziewczyna zaczyna zdawać sobie sprawę, że jest w niebezpieczeństwie. 


    Na wstępie chciałam zaznaczyć, że Riley Sager jest naprawdę mistrzem w budowaniu napięcia. Słuchając razem z Jules tajemniczych odgłosów dochodzących z mieszkania, naprawdę czułam dreszczyk emocji i potrafiłam się poczuć tak jak ona - nie wiem czy bym się odważyła wtedy zostać sama w mieszkaniu. Opis przeżyć głównej bohaterki jest naprawdę realistyczny - serio dostawałam gęsiej skórki. Ponadto śledztwo, które ona prowadzi jest naprawdę wciągające - mamy tu wiele ciekawych wątków. Historia jest pomysłowa i dobrze skonstruowana - cały czas zachodzimy w głowę o co tu chodzi. Do tego wpleciony jest jeszcze wątek tajemniczego zaginięcia siostry głównej bohaterki. Oprócz tego postacie i to co się dzieje jest świetnie napisane - książka ani przez moment nie nudzi. Trochę mi to przypominało serial, który bardzo mi się podobał, a mianowicie "Archiwum 81" - tam też był podobny wątek, gdzie dziewczyna zamieszkuje w ponurym apartamentowcu, aby odnaleźć swoją matkę i tam również zaczynają się dziać dziwne rzeczy. I teraz najlepsze - zakończenie jest naprawdę dobre. Owszem może akurat takiego rodzaju grozy się nie spodziewałam, myślałam że o coś innego tutaj chodzi, ale i tak nie przeszkadzało mi to w odbiorze. Uważam, że autor wpadł na ciekawy pomysł. Dlatego też szczególnie polecam zapoznać się z tą książką.

"Dom po drugiej stronie jeziora"


    Teraz chciałam przejść do najnowszej premiery, czyli "Domu po drugiej stronie jeziora". Casey Fletcher jest pogrążona w rozpaczy - jej mąż niedawno utonął w jeziorze Greene. Pod naciskiem matki, która uważa że córka powinna skonfrontować się ze swoją traumą, postanawia na pewien czas zamieszkać właśnie nad tym jeziorem. Kobieta nie ma co za bardzo ze sobą zrobić, więc dla zabicia czasu podgląda sąsiadów przez lornetkę. Jej szczególną uwagę zwracają Tom i Katherine Royce'owie - małżeństwo idealne. Ona piękna była modelka, on bogaty przedsiębiorca. Wydaje się, że mają wszystko. Jednak pewnego dnia Casey ratuje Katherine, która prawie utopiła się w jeziorze. Kobieta zwierza się Casey, że ostatnio bardzo źle się czuje i wygląda na to, że obawia się swojego męża. Casey zaczyna się bardzo poważnie martwić kiedy Katherine znika, a jej mąż dziwnie się zachowuje. Jednak nikt nie chce uwierzyć kobiecie, która przeszła załamanie nerwowe, a ponadto nadużywa alkoholu. Dlatego też Casey postanawia wziąć sprawy we własne ręce. 


Zacznę od tego, że uwielbiam motyw rodem z "Okna na podwórze" - mężczyzna obserwujący przez lornetkę zauważa to czego nie powinien. Temat jest bardzo ciekawy - wiadomo, że podglądanie kogoś jest czynem karygodnym i każdy powinien szanować cudzą prywatność. Jednak myślę, że to nie chodzi tylko o typową wścibskość - jest w tym coś nawet perwersyjnego, jakby dodarcie do pewnych skrywanych przed światem zachowań dawało pewien rodzaj władzy. Tutaj kobieta po dramatycznych przeżyciach, chce przez chwilę pożyć życiem innych, wydaje się doskonałym. Jednak jak wiadomo "nie wszystko złoto co się świeci". Wątek poruszony w tej książce przypomina mi trochę kolejny z moich ulubionych filmów, mianowicie "Co kryje prawda". Sama fabuła jest bardzo ciekawa, a dodatkowo mamy w tle interesującą historię tajemniczych zaginięć młodych dziewczyn. Postacie też są dobrze przedstawione, choć mogą wydawać się trochę schematyczne, co jednak w ogóle nie przeszkadza w odbiorze książki, a wręcz przeciwnie. Jeszcze dodatkowo urzekła mnie piękna i klimatyczna okładka o fantastycznych kolorach. Mogę się przyczepić tylko do dwóch rzeczy. Po pierwsze trochę irytowała mnie główna bohaterka - czasem jej pijackie dywagacje były wręcz żenujące. Po drugie zakończenie - z jednaj strony było ono naprawdę sensacyjne i totalnie się czegoś takiego nie spodziewałam. Jednak moim zdaniem było trochę przekombinowane i przesadzone - miałam ochotę powiedzieć "no serio?". Mimo tego naprawdę bardzo dobrze mi się tę książkę czytało - świetnie się bawiłam, uwielbiam takie historie. 
    Podsumowując książki Rileya Sagera to coś, po co naprawdę warto sięgnąć. Świetnie zbudowane napięcie, wciągające historie, tajemnicze zjawiska, to tylko niektóre cechy jego dzieł. Ten autor potrafi zainteresować czytelnika i podtrzymać to zainteresowanie do ostatniej strony. Niektórym jego książki mogą wydawać się zbytnio sensacyjne, jednak mnie to w ogóle nie przeszkadza. I właśnie ta cecha spowodowała u mnie takie porównanie, że Sager jest trochę jak R.L.Stine dla dorosłych - oczywiście w wersji bardziej ambitnej i poważniej. U Stine'a jest podobnie - trochę suspensu, sensacji i zjawisk nadprzyrodzonych. Dlatego chyba właśnie te książki tak bardzo mi się spodobały i z niecierpliwością wyczekuję kolejnych.



Bibliografia:
  1. R.Sager, Zamknij wszystkie drzwi, Grupa Wydawnictwo Kobiece, Białystok 2022, można kupić np. tu: https://bonito.pl/produkt/zamknij-wszystkie-drzwi lub tu: https://www.empik.com/zamknij-wszystkie-drzwi-sager-riley,p1291147588,ksiazka-p
  2. R.Sager, Dom po drugiej stronie jeziora, Grupa Wydawnictwo Kobiece, Białystok 2023, można kupić np. tu: https://bonito.pl/produkt/dom-po-drugiej-stronie-jeziora lub tu: https://www.empik.com/dom-po-drugiej-stronie-jeziora-sager-riley,p1354517035,ksiazka-p

czwartek, 2 lutego 2023

SERIAL NA WEEKEND - GABINET OSOBLIWOŚCI GUILLERMO DEL TORO



    Jak już wielokrotnie wspominałam jestem fanką klasyki i nie chodzi tylko o kryminały, ale także grozę. Dobry horror musi moim zdaniem mieć ciekawą fabułę - taką, która na tyle wciąga widza, że "jump scare" będzie w stanie go wystraszyć, co często jest nie lada wyzwaniem dla twórców, ponieważ ma być on niespodziewany. Jak jednak wiadomo nie jest łatwo znaleźć dobry horror, dlatego też jeśli pojawiają się filmy, bądź seriale nawiązujące do klasyki, to ja osobiście biorę w ciemno. Tak było z serialem Netflixa pt. "Gabinet osobliwości". Ostatnio trochę zdrowie mi nie dopisywało, więc byłam w stanie tylko wpatrywać się w telewizor, a ten serial miałam od dawna w planie obejrzeć, jednak jakoś brakowało mi czasu. Do obejrzenia go poza samym trailerem przekonało mnie oczywiście to, że kilka odcinków zostało opartych na prozie Lovecrafta oraz sama osoba twórcy, czyli znanego meksykańskiego reżysera Guillermo del Toro, odpowiedzialnego za takie dzieła jak "Labirynt Fauna" czy "Kształt wody". Dlatego też z wielką chęcią zabrałam się za oglądanie. Zazwyczaj staram się podchodzić do tego co oglądam bez jakiś oczekiwań, żeby się nie rozczarować, jednak tutaj nie potrafiłam tego uniknąć, ponieważ Lovecraft to jeden z moich ukochanych pisarzy. Czy serial spełnił moje oczekiwania? O tym poniżej. 

Domenico Remps, Gabinet osobliwości, lata 90. XVII w. Źródło: Wikipedia

    Gabinety osobliwości, czyli tzw. kunstkamera były to zbiory różnorakich dzieł sztuki, antyków, egzotycznych przedmiotów, które swoją popularność osiągnęły w XVI i XVII wieku, chociaż ich początki sięgają czasów średniowiecznych. Wtedy też władcy oraz dostojnicy kościelni mieli w prywatnych skarbcach bardzo często imponujące kolekcje. Gabinet osobliwości cechowała przede wszystkim różnorodność - znajdowały się w nim rzeczy typowe jak dzieła sztuki, czyli m.in. obrazy czy rzeźby, ale także egzotyczne zwierzęta, bądź nawet mityczne atrybuty jak róg jednorożca. Często też odzwierciedlały one postęp w nauce, w danym okresie, a więc znajdowały się w nim także przedmioty odwołujące do odkryć, ale też alchemii czy magii. Z czasem gabinety osobliwości przestały być domeną władców i powstawało coraz więcej kolekcji prywatnych, które cieszyły się wielką popularnością. 
    W serialu Netflixa mamy do czynienia właśnie z takim gabinetem osobliwości, tylko filmowym - składa się on z ośmiu odcinków, z których każdy opowiada inną historię. Na początku każdego odcinka twórca serialu Guillermo del Toro opowiada po krótce o czym będzie dana historia, chyba trochę na wzór Alfreda Hitchcocka w jego słynnym "Alfred Hitchcock przedstawia". Jak na gabinet osobliwości przystało mamy tu naprawdę różnorodność opowieści - od demonów i duchów, po kosmitów. I jak to z różnorodnością bywa jedne odcinki są lepsze, drugie gorsze. 

    

    Najbardziej podobał mi się odcinek drugi pt. "Szczury cmentarne". Poznajemy w nim historię Massana (David Hewlett), który zajmuje się grabieżą grobów. Pewnego razu chcąc spłacić długi, które zaciągnął u niebezpiecznych ludzi, postanawia okraść bogatego zmarłego. Wie, że musi dokonać tego szybko po pogrzebie, ponieważ ostatnio zmarłych często porywają szczury, które zalęgły się na cmentarzu. Kiedy Massan rozkopuje grób, szczury właśnie dokonują swojego dzieła, a on postanawia ruszyć ich śladem, co staje się najgorszą decyzją w jego życiu. Ten odcinek był naprawdę mrożący krew w żyłach - starcie ze szczurami, które od zawsze budziły lęk, klaustrofobiczny klimat tuneli znajdujących się pod cmentarzem oraz tajemnicza krypta wypełniona po brzegi kośćmi. Odcinek ten powstał na podstawie opowiadania Michaela Shea, jednak trochę przywodzi na myśl Lovecrafta - "Szczury w murach" i złowrogi kult.  
    Jeśli chodzi o Lovecrafta to świetnym odcinkiem jest "Dzieło Pickmana", opartym na jego opowiadaniu. Malarz William Thurber (Ben Barnes) poznaje innego uzdolnionego artystę Richarda Uptona Pickmana (Crispin Glover), którego zdolności malarskie są z  pewnością niezaprzeczalne, jednak wyjątkowo makabryczne. Dzieła Pickmana, z których wyziera się makabra, zaczynają mieć straszny wpływ na głównego bohatera i na zawsze zmienią jego życie. Uważam, że ten odcinek jest dosyć dobrą interpretacją opowiadania Lovecrafta. Samo opowiadanie jest dosyć krótkie, dlatego nic dziwnego, że twórcy sporo do niego dodali, żeby mógł powstać cały odcinek, jednak tu wyszło to dobrze i nie razi w oczy. Poza tym naprawdę świetnie jest ukazana tutaj groza charakterystyczna dla całej twórczości mistrza weird fiction - widać, że twórcy dobrze ją rozumieją. Ponadto dobrze prezentuje się gra aktorska Crispina Glovera i Ben Barnesa - tym ostatnim twórcy mnie osobiście mieli już w kieszeni, bo go uwielbiam 😁.


    Jednak niestety sprawa się ma dużo gorzej jeśli chodzi o drugą ekranizację opowiadania Lovecrafta, czyli "Koszmary w domu wiedźmy". Walter Gilman (Rupert Grint) desperacko pragnie skontaktować się z duchem zmarłej w dzieciństwie siostry. Przez to wprowadza się do pokoju w nawiedzonym przez wiedźmę Keziah Mason domu. Nie wie niestety, że grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo, bowiem wiedźma chce go wykorzystać do własnych celów. Żałuję tej adaptacji, bo to jedno z moich ulubionych opowiadań, a tu mam wrażenie, że wszystko poszło nie tak - motyw siostry nie wiadomo po co, rozwlekła fabuła i zachowanie głównego bohatera często głupie i irytujące. Niestety Rupert Grint mi w ogóle nie pasował na Gilmana i miałam wrażenie, że oglądam "Harrego Pottera", a nie dzieło Lovecrafta. Ponadto wiedźma moim zdaniem powinna być bardziej straszna, a tu w ogóle nie czuło się grozy. Widziałam inną adaptację tego opowiadania i była o wiele lepsza.
    Jednym z odcinków, który też mi się bardzo podobał był pierwszy pt. "Skrytka 36". Przedstawia on historię Nicka Appletona (Tim Blake Nelson), który zajmuje się skupowaniem skrytek magazynowych, których właściciele przestali płacić (częsta praktyka w Stanach, jak ktoś oglądał program "Wojny magazynowe" itp. to wie o co chodzi). Jednak pewnego razu wkracza na bardzo niebezpieczną ścieżkę, kiedy kupuje skrytkę, w której znajdują się przedmioty służące do przywoływania demonów. Naprawdę świetny odcinek - mroczny, mrożący krew w żyłach i z bardzo ciekawym zakończeniem stanowiącym pewien morał.
    Jeśli chodzi o pozostałe odcinki to ciekawy był trzeci pt. "Autopsja", choć to był bardziej horror science fiction. Odcinek czwarty pt. "Outsiderka" miał bardzo ciekawy pomysł, jednak trochę zmarnowany. Siódmy był z gatunku dziwnych, a ósmy niestety trochę nudny. Jednak mimo tych kilku minusów uważam "Gabinet osobliwości" za bardzo dobry serial, który naprawdę mnie wciągnął i zainteresował. Myślę, że jest to dobra antologia horroru, a twórcy naprawdę się do niej przyłożyli - jest tu duża dbałość o detale, atmosferę grozy, ciekawą fabułę i różnorodność, aby każdy fan horrorów znalazł coś dla siebie. Ponad to autorzy garściami czerpią z klasyki, co się bardzo chwali. Widać, że Guillermo del Toro jest prawdziwym entuzjastą i czytałam, że ma stworzyć film na podstawie "W górach szaleństwa" Lovecrafta i przyznaję, że nie mogę się doczekać. Podsumowując uważam, że "Gabinet osobliwości" to prawdziwa frajda dla fanów horrorów i mam nadzieję, że powstanie drugi sezon. 



Bibliografia:
  1. Wikipedia.pl
  2. Filmweb.pl
  3. Youtube.com

NATASHA PRESTON "PRAWDA CZY WYZWANIE"

    Dzisiaj kolejna powieść znanej pisarki thrillerów Young Adults Natashy Preston pt. "Prawda czy wyzwanie" . Muszę przyznać, że ...