czwartek, 2 lutego 2023

SERIAL NA WEEKEND - GABINET OSOBLIWOŚCI GUILLERMO DEL TORO



    Jak już wielokrotnie wspominałam jestem fanką klasyki i nie chodzi tylko o kryminały, ale także grozę. Dobry horror musi moim zdaniem mieć ciekawą fabułę - taką, która na tyle wciąga widza, że "jump scare" będzie w stanie go wystraszyć, co często jest nie lada wyzwaniem dla twórców, ponieważ ma być on niespodziewany. Jak jednak wiadomo nie jest łatwo znaleźć dobry horror, dlatego też jeśli pojawiają się filmy, bądź seriale nawiązujące do klasyki, to ja osobiście biorę w ciemno. Tak było z serialem Netflixa pt. "Gabinet osobliwości". Ostatnio trochę zdrowie mi nie dopisywało, więc byłam w stanie tylko wpatrywać się w telewizor, a ten serial miałam od dawna w planie obejrzeć, jednak jakoś brakowało mi czasu. Do obejrzenia go poza samym trailerem przekonało mnie oczywiście to, że kilka odcinków zostało opartych na prozie Lovecrafta oraz sama osoba twórcy, czyli znanego meksykańskiego reżysera Guillermo del Toro, odpowiedzialnego za takie dzieła jak "Labirynt Fauna" czy "Kształt wody". Dlatego też z wielką chęcią zabrałam się za oglądanie. Zazwyczaj staram się podchodzić do tego co oglądam bez jakiś oczekiwań, żeby się nie rozczarować, jednak tutaj nie potrafiłam tego uniknąć, ponieważ Lovecraft to jeden z moich ukochanych pisarzy. Czy serial spełnił moje oczekiwania? O tym poniżej. 

Domenico Remps, Gabinet osobliwości, lata 90. XVII w. Źródło: Wikipedia

    Gabinety osobliwości, czyli tzw. kunstkamera były to zbiory różnorakich dzieł sztuki, antyków, egzotycznych przedmiotów, które swoją popularność osiągnęły w XVI i XVII wieku, chociaż ich początki sięgają czasów średniowiecznych. Wtedy też władcy oraz dostojnicy kościelni mieli w prywatnych skarbcach bardzo często imponujące kolekcje. Gabinet osobliwości cechowała przede wszystkim różnorodność - znajdowały się w nim rzeczy typowe jak dzieła sztuki, czyli m.in. obrazy czy rzeźby, ale także egzotyczne zwierzęta, bądź nawet mityczne atrybuty jak róg jednorożca. Często też odzwierciedlały one postęp w nauce, w danym okresie, a więc znajdowały się w nim także przedmioty odwołujące do odkryć, ale też alchemii czy magii. Z czasem gabinety osobliwości przestały być domeną władców i powstawało coraz więcej kolekcji prywatnych, które cieszyły się wielką popularnością. 
    W serialu Netflixa mamy do czynienia właśnie z takim gabinetem osobliwości, tylko filmowym - składa się on z ośmiu odcinków, z których każdy opowiada inną historię. Na początku każdego odcinka twórca serialu Guillermo del Toro opowiada po krótce o czym będzie dana historia, chyba trochę na wzór Alfreda Hitchcocka w jego słynnym "Alfred Hitchcock przedstawia". Jak na gabinet osobliwości przystało mamy tu naprawdę różnorodność opowieści - od demonów i duchów, po kosmitów. I jak to z różnorodnością bywa jedne odcinki są lepsze, drugie gorsze. 

    

    Najbardziej podobał mi się odcinek drugi pt. "Szczury cmentarne". Poznajemy w nim historię Massana (David Hewlett), który zajmuje się grabieżą grobów. Pewnego razu chcąc spłacić długi, które zaciągnął u niebezpiecznych ludzi, postanawia okraść bogatego zmarłego. Wie, że musi dokonać tego szybko po pogrzebie, ponieważ ostatnio zmarłych często porywają szczury, które zalęgły się na cmentarzu. Kiedy Massan rozkopuje grób, szczury właśnie dokonują swojego dzieła, a on postanawia ruszyć ich śladem, co staje się najgorszą decyzją w jego życiu. Ten odcinek był naprawdę mrożący krew w żyłach - starcie ze szczurami, które od zawsze budziły lęk, klaustrofobiczny klimat tuneli znajdujących się pod cmentarzem oraz tajemnicza krypta wypełniona po brzegi kośćmi. Odcinek ten powstał na podstawie opowiadania Michaela Shea, jednak trochę przywodzi na myśl Lovecrafta - "Szczury w murach" i złowrogi kult.  
    Jeśli chodzi o Lovecrafta to świetnym odcinkiem jest "Dzieło Pickmana", opartym na jego opowiadaniu. Malarz William Thurber (Ben Barnes) poznaje innego uzdolnionego artystę Richarda Uptona Pickmana (Crispin Glover), którego zdolności malarskie są z  pewnością niezaprzeczalne, jednak wyjątkowo makabryczne. Dzieła Pickmana, z których wyziera się makabra, zaczynają mieć straszny wpływ na głównego bohatera i na zawsze zmienią jego życie. Uważam, że ten odcinek jest dosyć dobrą interpretacją opowiadania Lovecrafta. Samo opowiadanie jest dosyć krótkie, dlatego nic dziwnego, że twórcy sporo do niego dodali, żeby mógł powstać cały odcinek, jednak tu wyszło to dobrze i nie razi w oczy. Poza tym naprawdę świetnie jest ukazana tutaj groza charakterystyczna dla całej twórczości mistrza weird fiction - widać, że twórcy dobrze ją rozumieją. Ponadto dobrze prezentuje się gra aktorska Crispina Glovera i Ben Barnesa - tym ostatnim twórcy mnie osobiście mieli już w kieszeni, bo go uwielbiam 😁.


    Jednak niestety sprawa się ma dużo gorzej jeśli chodzi o drugą ekranizację opowiadania Lovecrafta, czyli "Koszmary w domu wiedźmy". Walter Gilman (Rupert Grint) desperacko pragnie skontaktować się z duchem zmarłej w dzieciństwie siostry. Przez to wprowadza się do pokoju w nawiedzonym przez wiedźmę Keziah Mason domu. Nie wie niestety, że grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo, bowiem wiedźma chce go wykorzystać do własnych celów. Żałuję tej adaptacji, bo to jedno z moich ulubionych opowiadań, a tu mam wrażenie, że wszystko poszło nie tak - motyw siostry nie wiadomo po co, rozwlekła fabuła i zachowanie głównego bohatera często głupie i irytujące. Niestety Rupert Grint mi w ogóle nie pasował na Gilmana i miałam wrażenie, że oglądam "Harrego Pottera", a nie dzieło Lovecrafta. Ponadto wiedźma moim zdaniem powinna być bardziej straszna, a tu w ogóle nie czuło się grozy. Widziałam inną adaptację tego opowiadania i była o wiele lepsza.
    Jednym z odcinków, który też mi się bardzo podobał był pierwszy pt. "Skrytka 36". Przedstawia on historię Nicka Appletona (Tim Blake Nelson), który zajmuje się skupowaniem skrytek magazynowych, których właściciele przestali płacić (częsta praktyka w Stanach, jak ktoś oglądał program "Wojny magazynowe" itp. to wie o co chodzi). Jednak pewnego razu wkracza na bardzo niebezpieczną ścieżkę, kiedy kupuje skrytkę, w której znajdują się przedmioty służące do przywoływania demonów. Naprawdę świetny odcinek - mroczny, mrożący krew w żyłach i z bardzo ciekawym zakończeniem stanowiącym pewien morał.
    Jeśli chodzi o pozostałe odcinki to ciekawy był trzeci pt. "Autopsja", choć to był bardziej horror science fiction. Odcinek czwarty pt. "Outsiderka" miał bardzo ciekawy pomysł, jednak trochę zmarnowany. Siódmy był z gatunku dziwnych, a ósmy niestety trochę nudny. Jednak mimo tych kilku minusów uważam "Gabinet osobliwości" za bardzo dobry serial, który naprawdę mnie wciągnął i zainteresował. Myślę, że jest to dobra antologia horroru, a twórcy naprawdę się do niej przyłożyli - jest tu duża dbałość o detale, atmosferę grozy, ciekawą fabułę i różnorodność, aby każdy fan horrorów znalazł coś dla siebie. Ponad to autorzy garściami czerpią z klasyki, co się bardzo chwali. Widać, że Guillermo del Toro jest prawdziwym entuzjastą i czytałam, że ma stworzyć film na podstawie "W górach szaleństwa" Lovecrafta i przyznaję, że nie mogę się doczekać. Podsumowując uważam, że "Gabinet osobliwości" to prawdziwa frajda dla fanów horrorów i mam nadzieję, że powstanie drugi sezon. 



Bibliografia:
  1. Wikipedia.pl
  2. Filmweb.pl
  3. Youtube.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

NATASHA PRESTON "PRAWDA CZY WYZWANIE"

    Dzisiaj kolejna powieść znanej pisarki thrillerów Young Adults Natashy Preston pt. "Prawda czy wyzwanie" . Muszę przyznać, że ...