czwartek, 20 kwietnia 2023

SŁYNNI DETEKTYWI - HERKULES POIROT. CZĘŚĆ IV - CZY KRÓLOWA MOŻE BYĆ TYLKO JEDNA?


    Mimo, że Agatha Christie napisała wiele książek, ja osobiście tak bardzo kocham jej twórczość, że chciałabym więcej. Jakiś czas temu znów modny był trend na kontynuację przygód znanych postaci z literatury. Jeśli chodzi o Sherlocka Holmesa to powstało ich nawet sporo, więc było w czym wybierać. Niestety w przypadku Herkulesa Poirota nie było żadnej kontynuacji. Zmieniło się to w 2014 r. kiedy została wydana książka autorstwa Sophie Hannah pt. "Inicjały zbrodni". Sophie Hannah to brytyjska pisarka urodzona w 1971 r. w Manchesterze. Jest autorką znanych kryminałów psychologicznych, których bohaterem jest konstabl Simon Waterhouse np. "Błąd w zeznaniach", "Buźka" czy "Powiedz prawdę". To właśnie ona została wybrana przez spadkobierców Agathy Christie do napisania kontynuacji przygód jej najsłynniejszego detektywa. I tak powstały "Inicjały zbrodni", które zostały przez nich autoryzowane. Jako, że jestem wielką fanką Królowej Kryminałów to z jednej strony ucieszyła mnie ta wiadomość, jednak z drugiej miałam swoje obawy. Poirot jest moim ulubionym detektywem i bałam się, że jego postać zostanie mówiąc wprost popsuta. Mimo to postanowiłam sięgnąć po tą pozycję i przekonać się sama. Jak to moim zdaniem wyszło? O tym poniżej. 


"Inicjały zbrodni"



    Spożywając posiłek w przytulnej restauracji Herkules Poirot jest świadkiem niecodziennego wydarzenia: oto z impetem do środka dosłownie wpada zdenerwowana kobieta. Poirot wiedziony zarówno chęcią pomocy jak i ciekawością przysiada się do kobiety proponując swoje usługi. Twierdzi ona, że jest w niebezpieczeństwie, jednak zasłużyła na wszystko, co ją ma spotkać. Kiedy kobieta znika Poirot jest poważnie zmartwiony i ta sprawa nie daje mu spokoju. W międzyczasie przyjaciel Poirota, detektyw Scotland Yardu Edward Catchpool, prowadzi ciekawe śledztwo. W hotelu Bloxham doszło do dziwnej zbrodni - tego samego wieczoru zamordowano tam trzy osoby w trzech różnych pokojach, a morderca przy każdej ofierze trzy identyczne spinki do mankietów. Czy te morderstwa mają coś wspólnego z tajemniczą kobietą z restauracji? Śledztwo doprowadzi bohaterów do strasznej tajemnicy, którą skrywa pewne senne miasteczko. I będą oni zadawali sobie pytanie, czy można samemu wymierzyć sprawiedliwość. Zazwyczaj zaczynam od tego co mi się w danej książce podobało, jednak tutaj muszę zrobić odwrotnie, ponieważ to od razu rzuciło mi się w oczy. Mianowicie chodzi o to, że moim zdaniem nie jest to Herkules Poirot - niby mówi i zachowuje się jak on, jednak bardzo czuć, że to nie on. Brakuje mu tej charyzmy, która czyniła z niego wybitną postać. To po pierwsze. Po drugie ta książka nie jest tak lekka jak typowe książki Agathy Christie, które charakteryzują się tym, że mimo iż są o zbrodniach, to czytelnik nie czuje się nimi przybity. Tutaj czułam się przybita, bo sprawa jest przykra. Po trzecie skomplikowanie intrygi - u Christie owszem jest namnożenie wątków, aby zmylić czytelnika, jednak tutaj jest to tak zagmatwane, że człowiek zaczyna się w tym gubić. Ponadto to jest tutaj za dużo niepotrzebnych wątków i są one za bardzo rozwinięte - powinno być o połowę mniej. Po czwarte nowy kumpel Poirota jakoś mnie bardzo nie przekonał do siebie - nie jest jakoś szczególnie ciekawą i wzbudzającą sympatię postacią jaką jest kapitan Hastings. Może książka nie jest jakoś bardzo zła, bo sprawa jest to dosyć ciekawa, jednak jest za długa, zbyt zagmatwana i dołująca. Przyznaję, że się rozczarowałam. 


"Zamknięta trumna"



    Znana pisarka lady Athelinda Playford organizuje przyjęcie, na które zaprasza nie tylko swoją rodzinę i przyjaciół, ale także Herkulesa Poirot i jego przyjaciela detektywa Catchpoola. Niespodziewanie kobieta zmienia testament - wydziedzicza swoje dzieci zostawiając majątek swojemu śmiertelnie choremu sekretarzowi. Powoduje to oczywiście wstrząs wśród zebranych, a Poirot spodziewa się najgorszego. Niestety jego obawy się spełniają kiedy dochodzi do morderstwa. Poirot i Catchpool stają przed trudnym zadaniem, ponieważ sprawa okazuje się być bardziej skomplikowana niż myśleli. Jednak nic nie jest w stanie powstrzymać wielkiego detektywa przed dojściem do prawdy. Kiedy ta książka została wydana, postanowiłam dać jej szansę pomimo, iż poprzednia mnie nie zachwyciła. I na początku wydawało się, że jest trochę lepsza od poprzedniej. Niestety i dalej w las, tym gorzej. Znów mamy to samo co w poprzedniej książce - masa niepotrzebnych wątków i dialogów oraz totalne zagmatwanie sprawy. Książki Christie są lekkie w odbiorze, a tu znów mamy cięższą lekturę. Ponownie mam wrażenie, że Poirot to nie Poirot, a motywacje mordercy są naciągane. Nie podobały mi się też trochę z palca wyssane teorie np. że świadek nie widział tego co widział, bo nie i tyle. Wprawdzie zagadka była trochę ciekawsza, niż w "Inicjałach zbrodni", ale nadal książka moim zdaniem pozostawia wiele do życzenia. 


"Zagadka trzech czwartych"




    Do Herkulesa Poirot zgłaszają się cztery osoby, które twierdzą, że dostały od niego list, w którym oskarża ich on o morderstwo niejakiego Barnaby Pandy'ego. Tylko, że Poirot nie wysyłam żadnych listów i nie zna rzekomej ofiary. Detektywowi nie podoba się jednak, że ktoś się pod niego podszył i postanawia zająć się tą sprawą. Okazuje się, że Pandy był staruszkiem, który utonął podczas kąpieli. Zostało to uznane za wypadek, jednak w związku z tajemniczymi listami, zaczynają być co do tego wątpliwości. Wydaje się, że trzy z czerech osób mają jakieś powiązania z ofiarą, jednak czwarta nie pasuje do tego schematu. Ale czy na pewno? Niestety znów mimo moich nadziei dostałam to samo co w poprzednich książkach. Na początku zapowiada się obiecująco, ale później wątki zaczynają się gmatwać, motywacje mordercy są naciągane, a Poirot zachowuje si sztucznie. Ponadto zagadka nie jest zbyt porywająca, a rozwiązanie rozczarowuje. Naprawdę kocham Poirota i chciałam dać tym książkom szansę, ale to wszystko po prostu zaczyna męczyć. 


"Morderstwa w Kingfisher Hill"

 

    Herkules Poirot i inspektor Catchpool wybierają się autokarem do luksusowego majątku Kingfisher Hill. Słynny detektyw zgodził się bowiem pomóc Richardowi Devonportowi, którego narzeczona przyznała się do zamordowania jego brata Franka. Richard szczerze wierzy w jej niewinność i prosi Poirota o odnalezienie faktycznego sprawcy. Jednak po drodze dochodzi do niecodziennych wydarzeń - w autokarze zdenerwowana kobieta nie chce zająć swojego miejsca, ponieważ ktoś ostrzegał ją, że zostanie zamordowana. Kiedy Poirot zamienia się z nią miejscami pasażerka obok wyznaje mu, że popełniła morderstwo. Wkrótce obie kobiety znikają, a Poirot i Catchpool zaczynają się zastanawiać, czy te zdarzenia mają coś wspólnego z prowadzonym przez nich śledztwem. Nie wierzą bowiem w zbiegi okoliczności. Bardzo bym chciała niestety się nie powtarzać, ale muszę. Mam do zarzucenia tej książce to samo co poprzednim - mętna, zagmatwana fabuła, za dużo zbędnych wątków, nieciekawy morderca i mało Poirota w Poirocie. Mimo, że ta książka jest najmniej obszerna z całej serii, to i tak jest o połowę za gruba. Jest tu mnóstwo niepotrzebnych dywagacji, które można sobie na dobrą sprawę odpuścić i to nie wpłynie na nasze rozumienie powieści. Dlatego też z całym żalem muszę przyznać, że cieszy mnie to iż jest to ostania książka z tej serii i mam nadzieję, że tak pozostanie. 
    Przykro mi, że tak musiałam napisać o tych książkach, ponieważ na początku bardzo cieszyłam się na powrót mojego ulubionego detektywa. Uwielbiam Herkulesa Poirot, dlatego też miałam nadzieję, że dzięki tym książkom chociaż w niewielkim stopniu będę znów mogła się cieszyć jego przygodami. Niestety potem przyszło rozczarowanie. Książki Agathy Christie są lekkie i przyjemne, ale intryga w nich zawarta jest genialnie skonstruowana. Jest dużo tropów, aby zmylić czytelnika, ale są one jasne i czytelne. Na koniec powieści, kiedy detektyw tłumaczy w jaki sposób doszedł do prawdy, wszystko staje się dla nas jasne i pukamy się w czoło, czemu na to nie wpadliśmy. Tutaj tego zabrakło. Intryga w tych książkach jest pogmatwana, że nawet kiedy detektyw wyjaśnia sprawę, nadal zastanawiamy się o co naprawdę tutaj chodzi. Brakuje też tej lekkości charakterystycznej dla Christie. Jeśli chodzi o Poirota, to mam wrażenie jakby to była jego podróbka - niby wygląda jak on i posługuje się tymi samymi wyrażeniami, a jednak czegoś tu brakuje. Jeśli chodzi o jego przyjaciela Catchpoola, to może nie jest on złą postacią, ale jakąś taką mało interesującą. Bardzo brakuje mi ulubionych bohaterów - Hastingsa, Jappa i pani Oliver. Oni też nadawali barwy tym książkom. Gdyby powieści Sophie Hannah były o jakimś detektywie X, to może lepiej bym je odebrała. Jednak, że są niby o Herkulesie Poirot, to niestety na każdym kroku porównuję je do oryginału i to porównanie wychodzi bardzo na niekorzyść. Oczywiście pragnę zaznaczyć, że uważam, iż Królowej Kryminałów nie da się dorównać i trzeba oddać autorce, że w ogóle próbowała. Widać też spadkobiercy Christie uznali, że te kontynuacje są w porządku. Ja jednak wolę oryginały, choćbym je miała przeczytać po raz milionowy. A więc czy królowa może być tylko jedna? Tak zdecydowanie i jest nią i zawsze będzie Agatha Christie.  



Bibliografia:
  1. S.Hannah, Inicjały zbrodni, Wydawnictwo Literackie 2014, można kupić na Allegro
  2. S.Hannah, Zamknięta trumna, Wydawnictwo Literackie 2016, można kupić np. tu: https://bonito.pl/produkt/zamknieta-trumna
  3. S.Hannah, Zagadka trzech czwartych, Wydawnictwo Literackie 2018, można kupić np. tu: https://bonito.pl/produkt/zagadka-trzech-czwartych-2
  4. S.Hannah, Morderstwa w Kingfisher Hill, Wydawnictwo Literackie 2020, można kupić np. tu: https://www.empik.com/morderstwa-w-kingfisher-hill-hannah-sophie,p1245889906,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/produkt/morderstwa-w-kingfisher-hill-2

1 komentarz:

  1. No niestety, nie mogę się nie zgodzić. Agatha Christie była tylko jedna. Kontynuacje Sophie Hannah i dla mnie były rozczarowaniem.

    OdpowiedzUsuń

NATASHA PRESTON "PRAWDA CZY WYZWANIE"

    Dzisiaj kolejna powieść znanej pisarki thrillerów Young Adults Natashy Preston pt. "Prawda czy wyzwanie" . Muszę przyznać, że ...