czwartek, 22 lutego 2024

PRZENIKLIWY CHŁÓD - TRZY MROŻĄCE KREW W ŻYŁACH SERIALE

 


    Wiem, że większość osób nie może się już doczekać wiosny i ładnej pogody (chociaż jak wiadomo w Polsce te rzeczy nie zawsze są tożsame 😁). Ja jak najbardziej też. Jednak nadal mamy zimę i choć pogoda nie rozpieszcza, myślę że wszędzie trzeba się doszukiwać pozytywów. Zima też może być piękna i tajemnicza, dlatego też uwielbiam także mroźne klimaty. Stąd ostatnio zainteresował mnie czwarty sezon popularnego serialu "Detektyw", którego akcja toczy się na Alasce. Do tego oglądałam niedawno bardzo ciekawy serial na platformie Disney + i jakiś czas temu inny w podobnych klimatach. Dlatego postanowiłam o nich opowiedzieć. Tak więc lepiej załóżcie coś ciepłego i weźcie gorącą herbatę w dłoń, bo zaraz zrobi się naprawdę zimno. 


"Detektyw: Kraina nocy" 2024 r.



    Czwarty sezon popularnego serialu HBO. Górnicze miasto Ennis na Alasce. Grupa naukowców ze Stacji Badawczej Tsalal znika w tajemniczych okolicznościach, a wkrótce zostają odnalezione ich zamarznięte szczątki, które zastygły w stanie strasznego przerażenia. Szefowa policji Elizabeth Danvers (Jodie Foster) wraz z policjantką Evangeline Navarro (Kali Reis) uważają, że może to być powiązane z morderstwem sprzed lat, kiedy zginęła pewna działaczka, a jej mordercy nigdy nie odnaleziono. Jednak kiedy policjantki coraz bardziej zagłębiają się w śledztwo, zaczynają zadawać sobie sprawę z tego, że to nie są zwykłe zbrodnie, a wkrótce będą musiały stawić czoła swoim najgorszym lękom. Przyznam szczerze, że nie oglądałam poprzednich sezonów, a ten zachęcił mnie do tego, żeby to nadrobić. Co na pewno w tym serialu zasługuje na uwagę to klimat - mroźna Alaska, tajemnicza stacja badawcza, dziwne zniknięcie, nierozwiązane morderstwo z przeszłości. Do tego wierzenia i przesądy rdzennych mieszkańców oraz dziwne, niewytłumaczalne zjawiska. Mamy tu dużo wątków nadprzyrodzonych, więc to nie jest serial typowo kryminalny. Tajemnica, z którą zmagają się bohaterki jest naprawdę wciągająca i wielowątkowa. Cały czas zastanawiamy się czy to wszystko to tylko urojenia i jest jakieś logiczne wytłumaczenie, czy naprawdę mamy do czynienia z czymś nie z tego świata. Jeśli chodzi o bohaterki to trochę mnie irytowały swoim zachowaniem, a głównie Danvers, która wydaje się wyjątkowo egoistyczna. Właśnie trochę tu jest problem z postaciami, ponieważ poza młodym policjantem Priorem, nikt tu nie budzi sympatii. Poza tym uważam, że motyw silnych kobiet z traumą, które dzielnie radzą sobie w nieprzychylnym im męskim świecie, trochę się przejadł. Jednak intryga to rekompensuje, a tajemnicze wydarzenia trochę klimatem przypominają mi "Z archiwum X", więc mnie osobiście serial się podoba. Uważam, że wart jest uwagi i nie mogę doczekać się rozwiązania. 




"Morderstwo na końcu świata" 2023 r.



    Zdolna hakerka i detektywka-amatorka Darby Hart (Emma Corrin) dostaje zaproszenie na sympozjum technologiczne potentata i geniusza Andy'ego Ronsona (Clive Owen). Odbywa się ono w odludnej części Islandii, a zaproszenie otrzymała jedynie elitarna grupa wybrańców. Jednak kiedy jedno z nich ginie, prawdopodobnie w wyniku morderstwa, Darby zaczyna podejrzewać, że zabójca jest wśród nich. Sytuację komplikuje fakt, że posiadłość jest odcięta od świata, a zaproszeni goście wydają się dziwnie zachowywać. Kiedy ginie kolejna osoba Darby wie, że sama znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. 
    W Islandii zakochałam się czytając książki Yrsy Sigurðardóttir, które są naprawdę fantastyczne m.in. właśnie przez mroźny, a zarazem mroczny klimat. Dlatego też bardzo chciałabym kiedyś odwiedzić ten piękny kraj. Na razie jednak muszą mi wystarczyć widoki z ekranu, dlatego też pomyślałam, że to będzie serial dla mnie - mroźna dolina w Islandii, odcięta od świata posiadłość, wybrana grupa gości, tajemnicze morderstwa, nieuchwytny zabójca i detektyw-amator. Po prostu kocham takie klimaty. I nie zawiodłam się na tym serialu - jest bardzo wciągający, ma fantastyczną atmosferę, inteligentną fabułę, ciekawe postacie i cały czas coś się w nim dzieje. Główna bohaterka jest interesującą postacią i choć czasem mnie irytowała,  to jednak mi się podobała. Jest to trochę taka Lisbeth Salander ze skandynawskiej serii "Millenium", tylko w łagodniejszej wersji. Emma Corrin naprawdę dobrze się spisała - widziałam ją w różnych rolach i zawsze dobrze sobie radzi. Świetny jest jak zawsze Clive Owen, który jest bardzo przekonujący w roli geniusza miliardera i Brit Marling grająca jego żonę, która totalnie wymyka się standardowemu wizerunkowi typowej hakerki. Intryga kryminalna jest naprawdę na poziomie, choć co do zakończenia można się trochę czepiać, ponieważ myślałam, że to będzie coś bardziej wgniatającego w fotel. Jednak cały serial niesie za sobą ważne przesłanie - powinniśmy naprawdę zastanowić się nad tym co piszemy w internecie oraz być bardziej świadomi zagrożeń jakie niesie za sobą zbyt szybki postęp technologiczny. Serial można obejrzeć na platformie Disney+ i naprawdę serdecznie polecam.  


"The Head" 2020 r.


    Stacja badawcza Polaris VI na Antarktydzie. Naukowcy pracujący na stacji od jakiegoś czasu nie dają znaku życia. Kiedy ekipa poszukiwawcza na czele z Johanem (Alexandre Willaume), mężem jednej z badaczek, dociera na miejsce, ich oczom ukazuje się przeraźliwy widok - na stacji doszło do szeregu aktów przemocy. Ekipa znajduje stos ciał, a kilka osób jest zaginionych, w tym Annika (Laura Bach) żona Johana. Na szczęście udaje odnaleźć się ocalałą - lekarza ekspedycji dr Maggie Mitchell (Katharine O'Donnelly), która jednak jest w fatalnym stanie psychicznym i ma zaniki pamięci. Kiedy do Maggie zaczyna wracać pamięć, szczątki obrazów układają się w szokującą prawdę. 
    Chcę zacząć od tego, że jestem w szoku, iż ten serial jest tak mało znany, ponieważ jest genialny. Mamy tutaj wszystko co dobry serial powinien mieć - trzymająca w napięciu akcja, sekret z przeszłości, ciągłe poczucie zagrożenia, tajemniczy morderca, kryjący się wśród członków ekspedycji, ofiary, które coś ukrywają, a do tego mroźny klimat dzikiej Antarktydy. Intryga jest świetnie skonstruowana, ciekawa i wciągająca - prawie do końca nie wiemy komu możemy wierzyć. Wydarzenia pokazane są na zasadzie retrospekcji, także prawdy dowiadujemy się stopniowo i doświadczamy wielu zwrotów akcji. Postacie są bardzo ciekawe i świetnie rozrysowane. Podczas oglądania cały czas odczuwamy napięcie i adrenalinę. Atmosfera tego serialu jest naprawdę wspaniała i wciągnęła mnie bez reszty. Pierwszy sezon ma sześć odcinków, więc nawet można obejrzeć go ciągiem. Drugi sezon dzieje się już w zupełnie innym miejscu, na statku i choć jest moim zdaniem gorszy od poprzedniego i to tak warto obejrzeć. Serial jest dostępny na platformie Viaplay.



Bibliografia:
  1. Filmweb.pl
  2. YouTube.com
    

piątek, 16 lutego 2024

PRZENIKLIWY CHŁÓD - KSIĄŻKI AMY McCULLOCH

     


    Podczas moich poszukiwań ciekawej książki natknęłam się na twórczość Amy McCulloch. Jest to kanadyjska pisarka, która jest znana z cyklu Young Adult "The Magpie Society". Jest też zapaloną alpinistką i podróżniczką. Swoje doświadczenia postanowiła wykorzystać pisząc również thrillery. Jej debiutem w tej materii jest powieść "Bez tchu".


"Bez tchu"

    Dziennikarka Cecily Wong ma szansę na artykuł, który może zapewnić jej oszałamiającą karierę. Znany alpinista Charles McVeigh zaprasza ją do swojej ekipy wspinaczy, aby wraz z nim pobiła kolejny rekord. Z jednej strony Cecily jest wniebowzięta - Charles jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych alpinistów, więc jest to dla niej życiowa szansa. Z drugiej jednak kobieta jest przerażona - nie ma zbyt dużego doświadczenia, a mają wspinać się na jeden z ośmiotysięczników, czyli Manaslu. Poza tym jej ostatnie górskie doświadczenie było bardzo traumatyczne. Mimo to postanawia stawić czoło swoim lękom i podjąć wyzwanie. Jednak na miejscu sprawy przyjmują nieoczekiwany obrót - w tajemniczych okolicznościach ginie jeden z alpinistów, który chciał wyjaśnić okoliczności śmierci swojego kolegi. Czyżby trafił na jakiś trop? Cecily nie może oprzeć się wrażeniu, że coś jest nie tak. Kiedy giną kolejne osoby, zaczyna być wiadomo, że groźna potęga przyrody nie będzie ich jedynym problemem. Gdzieś w mroku góry czai się bowiem morderca. 
    Przyznam szczerze, że totalnie nie odczuwam pociągu do chodzenia po górach, a tym bardziej do wspinaczki. I nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy narażają swoje życie na niebezpieczeństwo z własnej woli. Ja wolę jak jest mi ciepło, jestem raczej wygodna, a poza tym mam lęk wysokości. Jednak mam przyjaciół, którzy namiętnie chodzą po górach, więc chcąc nie chcąc coś tam wiem na ten temat. Oczywiście oni chodzą raczej po Tatrach, ale często opowiadają o swoich przeżyciach. Tutaj mamy jednak do czynienia z czymś zupełnie innego kalibru. Bohaterowie książki wyruszają bowiem na Manaslu, czyli ósmą najwyższą górę świata. Dlatego też od razu co rzuca się w tej książce w oczy to klimat. Mamy tutaj bowiem naprawdę ekstremalne warunki. Przenikliwe zimno, brak tlenu, lodowe szczeliny, strome zbocza i potencjalne lawiny. To wszystko doprowadzające człowieka na skraj wytrzymałości. I to jest tutaj świetnie przedstawione - czytając tę książkę naprawdę czułam, że człowiek wobec sił przyrody jest niczym, a warunki z jakimi muszą zmierzyć się bohaterowie wykańczają nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. To drugie jednak wydaje się być ostatecznie ważniejsze - wola przetrwania, determinacja i opanowanie, to wszystko może zadecydować o życiu lub śmierci. W książce przedstawionych jest wiele przykładów ludzi, którzy mimo świetnego przygotowania, nie potrafili poradzić sobie psychicznie z tym co ich czekało tam na górze. I na domiar złego do tego wszystkiego dodać trzeba jeszcze grasującego w pobliżu bezwzględnego mordercę. 


Wszystko to obserwujemy z perspektywy Cecily, a ona wydaje się być osobą najbardziej zlęknioną i niepewną tego, co może ją spotkać podczas tej wyprawy. Śledząc wszystkie jej wątpliwości, strach, a nawet lęk, o wiele bardziej przeżywamy wszystko to co się dzieje, niż widzielibyśmy to wszystko z perspektywy pewnego siebie, doświadczonego wspinacza. Naprawdę potrafiłam sobie to wszystko wyobrazić i aż dreszcz mnie przechodził po plecach. Dużym plusem jest też w tej książce realizm - autorka sama zdobyła Manaslu, więc opisuje po części własne doświadczenia. Dzięki temu my też możemy wiele dowiedzieć się o organizacji takiej wyprawy, panujących warunkach, lokalnej społeczności, czy środowisku alpinistów. Jest tutaj wiele profesjonalnych stwierdzeń i opisów. Jednak oczywiście jestem fanką kryminałów i dlatego zainteresowałam się tą książką - opis brzmiał jak rasowy slasher. Może sama intryga nie wyrywa z kapci, dosyć szybko domyśliłam się części prawdy, jednak sam klimat już owszem. Wyobraźcie sobie taką sytuację - z jednej strony jest niebezpieczna góra, która zabrała już wiele żyć, z drugiej bezwzględny morderca. Czy może być gorzej? Poza tym nasza bohaterka nie jest pewna czy może ufać sama sobie - choroba wysokościowa może powodować paranoję, halucynacje, a nawet psychozę. Chyba nie można wyobrazić gorszej sytuacji - w momencie, kiedy nawet najmniejszy błąd może spowodować śmierć, nie można ufać własnym instynktom. Zakończenie jest całkiem satysfakcjonujące, chociaż jak już wcześniej wspomniałam nie jest wgniatającym w fotel zwrotem akcji. Jednak mimo tego uważam, że książka była naprawdę świetna - mogłam przeżyć mrożącą krew w żyłach przygodę bez wychodzenia z domu. Dlatego też nie mogłam się doczekać kolejnej książki.
 

"Słońce o północy"



    Olivia miała ostatnio gorszy okres w życiu - oblała ważny egzamin, bardzo ciężko pracowała, a na dodatek zmagała się z chorobą matki. Dlatego jest bardzo szczęśliwa kiedy jej chłopak Aaron zaprasza ją na luksusowy rejs na Antarktydzie. Choć na początku przygoda zapowiada się wspaniale, sprawy przyjmują nieoczekiwany obrót - kobieta ma wrażenie, że ktoś ją obserwuje, a nawet próbuje wypchnąć za burtę. Poza tym dochodzi do dziwnego wypadku, a załoga ukrywa to przed pasażerami. Z czasem Olivia przekonuje się, że nie jest bezpieczna, a słońce o północy może być jej ostatnim widokiem w życiu. 
    Autorka po raz kolejny zabiera nas w fantastyczną podróż - skuta lodem Antarktyda, piękna i dzika przyroda, luksusowy statek wypełniony wspaniałymi dziełami sztuki. Choć ja osobiście wolałabym rejs po Karaibach, to myślę, że widoki na takiej wycieczce musiałyby być niesamowite. Właśnie tak bardzo opisy w tej książce pobudzają wyobraźnię. Znów mamy tutaj walkę o przetrwanie w wyjątkowo niekorzystnym klimacie - Antarktyda bowiem nie wybacza żadnego błędu. Jednak nie jest to oczywiście walka tylko z żywiołem - na ekskluzywnym rejsie grasuje bowiem niebezpieczny morderca. Bardzo mi się podobało, że akcja była budowana stopniowo - na początku kompletnie nie mamy zielonego pojęcia o co tutaj chodzi. Dopiero z czasem dostajemy coraz więcej informacji, jednak mogą nas one prowadzić na manowce. 


Początkowo niewiele się dzieje, jednak później akcja nabiera tempa, by pod koniec sięgnąć zenitu. Naprawdę mamy tutaj poczucie zagrożenia i czujemy je z każdej strony. Jeśli chodzi o postacie to są one ciekawe, mimo pewnych schematów - główna bohaterka z traumą, egoistyczny miliarder, naiwna koleżanka itp. Jednak to nie przeszkadza w odbiorze książki - ja osobiście lubię czuć, że coś mi jest znajome. Intryga też była ciekawa, ponieważ przez całą książkę sprawa mnie naprawdę wciągnęła i wprawdzie miałam mgliste wyobrażenie o co może chodzić, to jednak końcówka była dosyć zaskakująca. Dodatkowo znajdują się tutaj bardzo ciekawe opisy przyrody i samego kontynentu oraz poruszona jest też ważna kwestia zmian klimatycznych jakie tam zachodzą. Jest to kolejna książka tej autorki, która bardzo mi się spodobała. Aż zaczęłam mieć ochotę na zwiedzenia jakiś mroźnych miejsc. Myślę, że to w najlepszym stopniu obrazuje jak ciekawa jest ta książka. 
    Książki Amy McCulloch są naprawdę fantastyczne - chłód przenika nas do szpiku kości i nie jest to jedynie mróz, ale też strach i poczucie zagrożenia. Myślę, że autorka naprawdę potrafi wpłynąć na czytelnika i pobudzić jego wyobraźnię. Tak więc mamy okazję zwiedzić egzotyczne miejsca i to bez wychodzenia z domu. Przeżywamy też wspaniałą przygodę i dostajemy dużą dawkę adrenaliny. Serdecznie polecam.  


Bibliografia:
  1. A.McCulloch, Bez tchu, Wydawnictwo Luna, Warszawa 2023, można kupić np. tu: https://www.empik.com/bez-tchu-mcculloch-amy,p1350803208,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/produkt/bez-tchu-3
  2. A.McCulloch, Słońce o północy, Wydawnictwo Luna, Warszawa 2024, można kupić np. tu: https://www.empik.com/polnoc-mcculloch-amy,p1440978670,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/produkt/slonce-o-polnocy

czwartek, 8 lutego 2024

BIBLIOTEKA GROZY - M.P.SHIEL "DOM DŹWIĘKÓW"

 


    Matthew Phipps Shiel, brytyjski pisarz hinduskiego pochodzenia, żył w latach 1865-1947. Jego twórczością zachwycał się sam H.P.Lovecraft. W tomie "Dom dźwięków" mamy dziesięć opowiadań grozy. Dzisiaj chciałam napisać o tych, które mi się najbardziej podobały. 
    Ciekawą historię poznajemy w opowiadaniu "Żona Huguenina". Bohater opowiadania bardzo martwi się o swojego przyjaciela i boi się, że popadł on w obłęd. Huguenin, bo właśnie o nim mowa, jest wielkim koneserem sztuki i mieszka na pięknej greckiej wyspie Delos. Wysyła on do swojego przyjaciela list, w którym mówi, że na wyspie grasuje przerażające monstrum. Nasz bohater postanawia mu pomóc i rusza na Delos, jednak jeszcze nie wie z czym tak naprawdę przyjdzie mu się zmierzyć. To opowiadanie zasługuje na szczególną uwagę przede wszystkim ze względu na atmosferę - rajska, grecka wyspa, sztuka klasyczna, mitologia i zło czające się w ciemności. Myślę, że jest ono bardzo sugestywne - podskórnie wyczuwamy mroczną atmosferę i wszechobecne zło. Wraz z bohaterem naprawdę odczuwamy chwile grozy i choć nie do końca jesteśmy przekonani co do tego, czy Huguenin oszalał czy nie, to i tak mamy obawy. To opowiadanie pokazuje, że autor umiejętnie potrafi wzbudzić w czytelniku grozę za pomocą po prostu sugestywnych obrazów. Ja osobiście uwielbiam Grecję, odwiedziłam ją dwa razy i byłam zachwycona, dlatego też podobał mi się klimat tego opowiadania. Do tego zawsze bardzo podobała mi się mitologia grecka, a tej tutaj nie brakuje. Uważam to opowiadanie za bardzo udane.


    Kolejnym ciekawym opowiadaniem jest "Sprawa Euphemii Raphash". W tajemniczych okolicznościach znika bez śladu siostra pewnego znamienitego naukowca. Wygląda na to, że padła ona ofiarą włamywaczy. Jej brat wraz z wiernym sekretarzem postanawia zrobić wszystko, aby sprawców dosięgnęła sprawiedliwość - nie ważnie ile to będzie go kosztować. Przy tym opowiadaniu trochę się zaskoczyłam - mamy tutaj bardziej do czynienia z kryminałem, niż z opowiadaniem grozy, niemniej jednak bardzo mi się ono podobało. Bohaterowie prowadzą klasyczne śledztwo, szukają poszlak, przesłuchują świadków, a nawet wnikają w przestępcze środowisko, aby złapać zabójców. Chociaż w pewnym momencie można domyślić się zakończenia, to i tak jest ono w dużym stopniu przejmujące. Jest to taki klasyczny kryminał z elementami grozy.


        Warto też zwrócić uwagę na "Oblubienicę". W opowiadaniu tym młody mężczyzna wikła się w trójkąt miłosny z dwoma siostrami, który niestety będzie tragiczny w skutkach. Jest to bardziej nietypowe opowiadanie - autor przedstawia tutaj historię obsesyjnej miłości oraz ludzkich słabości. Czy miłość pomieszana z nienawiścią może przetrwać nawet po śmierci? Czy można kochać dwie osoby na raz? Takie pytania stawia przed nami autor. Z jednej strony nie czuć tutaj grozy, przynajmniej na początku, jednak z drugiej od początku czujemy, że to wszystko nie może się dobrze skończyć. Chociaż zachowania bohaterów są bulwersujące - szczególnie głównego bohatera, to i tak historia mocno wciąga i stanowi swojego rodzaju przestrogę. 


    Tytułowy "Dom dźwięków" jest nietypowym opowiadaniem. Haco Harfager opowiada przyjacielowi historię swojego rodu, który według niego skazany jest na zagładę. U zarania dziejów rodu jeden brat prawdopodobnie zabił drugiego pod wpływem chorobliwej zazdrości o kobietę. Z tego powodu nad nimi i jego domem ma ciążyć klątwa. Przyjaciel martwi się o Harfagera i udaje się do jego domu, aby mu pomóc. Tam jednak zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Opowiadanie to jest niejednoznaczne i pobudza wyobraźnię. Zaczynamy się zastanawiać co ciąży nad tą rodziną - klątwa, przypadek, szaleństwo? Autor bardzo sugestywnie dawkuje grozę i pokazuje ją w postaci dźwięku, a jak wiadomo potrafi być on zabójczy. Czytanie w tym przypadku naprawdę pobudza zmysły. Trochę przypominało mi ono "Zagładę domu Usherów" Poego, którą uwielbiam. Dlatego też nie dziwię się, że twórczość Shiela podobała się Lovecraftowi - tutaj też groza jest ukryta, czai się w ciemności i czeka na odpowiedni moment, żeby zaatakować. 


    Klasycznym przykładem opowiadania grozy jest "Blada małpa". Młoda dziewczyna dostaje pracę jako guwernantka w domu sir Philipa Listera zwanym Hargen Hall. Pan domu jest specyficzną osobą - zamkniętym w sobie odludkiem, który hoduje małpy. Z czasem nasza bohaterka zaczyna zauważać dziwne rzeczy, które dzieją się w domostwie, a dziewczynka, którą nasza bohaterka się opiekuje twierdzi, że to miejsce nawiedza duch zmarłej małpy. Uwielbiam takie opowiadania - jest to trochę takie połączenie "Dziwnych losów Jane Eyre" Charlotte Brontë z twórczością Conan Doyle'a. Jest niesamowicie wciągające i ma fantastyczną atmosferę. Obok "Sprawy Euphemii Raphash" to opowiadanie podobało mi się najbardziej z całego tomu. 


    Ostatnim opowiadaniem, o którym chciałam napisać jest "Miejsce boleści". Wielebny Thomas Podd z małego miasteczka Small Forks, do tej pory był lubianym i szanowanym członkiem społeczności. Jednak z czasem zauważono u niego niepokojące zmiany - pastor zaczął się staczać i nikt nie wiedział dlaczego. Pewnego razu postanowił się zwierzyć jednemu z mieszkańców, któremu powiedział, że zobaczył.......piekło. To opowiadanie jest na pewno inne niż wszystkie. Myślę, że większość osób, czy są wierzący, czy nie, zastanawiała się nad życiem po śmierci. Czy istnieje niebo i piekło? Jeśli tak, to jakie są kryteria, że tak powiem przyjęcia. Najbardziej znany obraz piekła pochodzi oczywiście od Dantego, a tutaj autor podejmuje próbę pokazania własnej interpretacji. Czy piekło to miejsce na ziemi i da się je zobaczyć? Jeśli tak, to na pewno taki obraz może doprowadzić człowieka do szaleństwa. Czy główny bohater opowiadania po prostu miał halucynacje? Jednak z drugiej strony są na ziemi pewne rzeczy i zjawiska, które wymykają się rozsądkowi. Tym razem autor zachęca nas do myślenia, jednocześnie wywołując u nas poczucie grozy - bo co może być gorszego od piekła. 


    Myślę, że mogę z ręką na sercu powiedzieć, że podobała mi się ta książka. Nie miałam wcześniej do czynienia z tym pisarzem, dlatego tym bardziej się cieszę, że miałam okazję poznać jego twórczość. "Dom dźwięków" naprawdę dobrze mi się czytało. Autor swoimi sugestywnymi opisami naprawdę pobudza wyobraźnię. Poza tym porusza wiele ciekawych tematów i w bardzo interesujący sposób przedstawia studium szaleństwa. Widać, że posiada dogłębną wiedzę - w świetny sposób pokazana jest m.in. mitologia grecka, są nawiązania do Buddy i reinkarnacji, różnych wierzeń i obyczajów, a także podań i legend. Jedyne co może mniej mi się podobało, to to, że część opowiadań moim zdaniem w ogóle nie były opowiadaniami grozy, a właśnie bardziej takimi przypowieściami o charakterze filozoficznym i metafizycznym. Ja jednak wolę klasyczną, rasową grozę. Jednak oczywiście są to opowiadania na wysokim poziomie i jeśli ktoś lubi tego typu literaturę, to jak najbardziej będzie zachwycony. Ogólnie mówiąc jest to jak najbardziej interesująca i wciągająca książka i dlatego serdecznie polecam. 


Bibliografia:
  1. M.P.Shiel, Dom dźwięków, Wydawnictwo C&T, Toruń 2024, można kupić np. tu: https://bonito.pl/produkt/dom-dzwiekow lub tu: https://www.empik.com/dom-dzwiekow-shiel-m-p,p1455002485,ksiazka-p

NATASHA PRESTON "PRAWDA CZY WYZWANIE"

    Dzisiaj kolejna powieść znanej pisarki thrillerów Young Adults Natashy Preston pt. "Prawda czy wyzwanie" . Muszę przyznać, że ...