czwartek, 7 listopada 2024

KALYNN BAYRON "SPRÓBUJ DZIŚ NIE UMRZEĆ"

 

        Mimo, że Halloween już minęło , to ja nadal czuję halloweenowy klimat. Dlatego też pomyślałam, że najnowsza książka Kalynn Bayron pt. "Spróbuj dziś nie umrzeć", będzie idealnie nadawała się na taką pohalloweenową rozrywkę, szczególnie że poprzednia książka, którą polecałam na Halloween też była slasherem, więc nadal pozostajemy w tym klimacie. Wiele razy widziałam ją na Instagramie, kiedy była polecana przez miłośników horrorów/slasherów i dlatego byłam jej bardzo ciekawa. Niestety musiałam trochę poczekać na wydanie w języku polskim, ale na szczęście się to udało. Jak już wiele razy wspominałam jestem wielką fanką slasherów, szczególnie tych z lat dziewięćdziesiątych, ale też książek o takim charakterze. Dlatego też opis fabuły tej książki od razu mnie zainteresował.
    Mirror Lake - obóz nad jeziorem, w którym nakręcono kultowy horror z lat osiemdziesiątych. Teraz Charity i jej współpracownicy wykonują tu symulacje slasherów dla łaknących adrenaliny klientów. Choć Charity została mianowana slasherową final girl i wydaje się, że ma wszystko pod kontrolą, to okazuje się, że obozie zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Najpierw znikają pracownicy, potem słychać dziwne odgłosy i widać jakieś kształty na wodzie. Poza tym dziewczyna ma wrażenie, że ktoś ich obserwuje. Nie ma pojęcia, że symulacja wkrótce zmienia się w rzeczywistość. 


         Chyba nie ma bardziej klasycznego slashera niż ten o obozie nad jeziorem - był nim m.in. słynny "Piątek 13-tego" oraz "Uśpiony obóz". Dla przypomnienia slasher (z ang. slash-ciąć) to podgatunek horroru, w którym liczba bohaterów zmniejsza się w podejrzanych okolicznościach, aż do tzw. final girl, czyli ostatniej ocalałej, która jako jedyna ma szanse pokonać mordercę. Tutaj mamy właśnie do czynienia z książkowym slasherem. Na początku wydaje się, że jest to typowa historia - grupa nastolatków pracuje w obozie nad jeziorem (w ich przypadku jest to symulacja) i za czasem zaczyna być oczywiste, że ktoś na nich poluje. Grupa bohaterów jest dobrana według bardziej współczesnych standardów - nie ma tu typowych dla starszych filmów schematów, a final girl niby jest od razu wskazana. I właśnie Charity z jednej strony nie jest typową "ostatnią ocalałą", ale z drugiej ma wiele jej cech - jest zaradna, opanowana, ma zdolności przywódcze i dobrze radzi sobie w trudnych sytuacjach. Cieszę się, że pani Bayron stworzyła bohaterkę, która nie irytuje. Pozostałe postacie nie są tak bardzo wyraziste, ale są dosyć dobrze nakreślone. Od początku podobał mi się klimat - mamy tu odludne miejsce rodem z horrorów (w końcu nakręcono tam horror), które owiane jest tajemnicą. Na początku wydaje się, że wszystko świetnie się kręci, a drobne incydenty (choć później znaczące), są po prostu drobnymi incydentami. Jednak już od początku czujemy podskórnie, że coś jest nie tak. Autorka w umiejętny sposób potrafi budować napięcie. Akcja rozwija się powoli, aby w końcu wpaść w niezły wir. Z czasem nasi bohaterowie też zaczynają wyczuwać zagrożenie i poznawać tajemnice obozu, jednak jest już za późno. I tak z jednej strony ktoś może powiedzieć, że akcja na początku jest zbyt rozwleczona, aby pod koniec lecieć na łeb na szyję. Ja jednak uważam, że to było potrzebne, aby właśnie nas trochę rozleniwić i w końcu uderzyć znienacka. Mnie się to osobiście podobało i sprawiło, że nie mogłam się od książki oderwać. 


        Co jednak z intrygą? Tutaj mam pewien kłopot, ponieważ ta książka nie do końca okazała się być tym, czego się spodziewałam. Nie mówię, że to źle - po prostu byłam trochę zdziwiona, gdyż mój umysł zazwyczaj domaga się racjonalnego podejścia (wiem, że to trochę naiwne, jeśli chodzi o taki gatunek jak slasher). Na początku z klasycznej historii zrobiła się mniej klasyczna i chociaż po części można było domyśleć się kto za tym stoi, to jeśli chodzi o motyw, to wzbudził on moje szczere zdziwienie. Chyba w tym miejscu autorka bardzo odbiegła od schematu. Samo zakończenie jest trochę dziwne i nietypowe i przyznaję, że mam mieszane uczucia, ponieważ po slasherze spodziewałam się czegoś innego. Jednak podkreślam nie było ono złe i myślę, że wielu ludziom przypadło do gustu. Może w moim przypadku jest tak dlatego, że jeśli chodzi o książkowe slashery mam przed oczami genialną książkę Rileya Sagera "Jedyne ocalałe" (o której na pewno napiszę) i ona jest trochę dla mnie wyznacznikiem, a tutaj mamy do czynienia z czymś zupełnie innym. Jednak z plusów muszę też oddać autorce, że jej bohaterowie nie zachowują się tak głupio jak to w slasherach bywa i potrafiła ona stworzyć naprawdę świetną atmosferę. Tak więc mamy tutaj (nie)klasyczną historię, pełną napięcia, wartkiej akcji, tajemnic, ciekawych bohaterów i nietuzinkowych rozwiązań. Dlatego też serdecznie polecam. 



      Bibliografia:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

BIBLIOTEKA GROZY - MARJORIE BOWEN "DUCHY KOBIET"

            Dzisiaj kolejna część jednej z moich ulubionych serii, czyli Biblioteki Grozy. Jest to książka Marjorie Bowen pt. "Duchy k...