Horror o nawiedzonym domu? Zawsze jestem za. Uwielbiam klasykę, a nie ma nic bardziej klasycznego niż nawiedzone domy. Horror o nawiedzonym domu we Włoszech? Wtedy trzy razy za. Kocham Włochy - odwiedziłam je trzy razy i jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa. Najbardziej podobała mi się Florencja, niedaleko której dzieje się akcja najnowszej powieści Jennifer Thorne pt. "Diavola".
To, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, boleśnie odczuwa Anna Pace, która zostaje zmuszona spędzić z najbliższymi wakacje. W ogóle nie jest jej to na rękę, ponieważ w swojej rodzinie jest tzw. "czarną owcą". Chociaż wydaje się, że pobyt w pięknej willi na urokliwej włoskiej prowincji brzmi jak spełnienie marzeń, to jest wręcz przeciwnie. Od początku atmosfera jest napięta, a wspólnie spędzany czas sprzyja konfliktom. Jednak wkrótce okazuje się, że to nie jedyny problem Anny - w wynajętej willi dzieją się dziwne rzeczy. Annie wydaje się, że widzi tajemnicze postacie, z głębi domu słychać dziwne odgłosy, a miejscowi unikają tego miejsca jak ognia. Dodatkowo turystom zabroniono wchodzić do zamkniętej wieży, a mimo to dano im klucz. To wszystko powoduje, że Anna zaczyna bać się o bezpieczeństwo swoje i swoich najbliższych. Postanawia dowiedzieć się prawdy, jednak przyjdzie jej za to zapłacić wysoką cenę.
Zainteresowałam się tą książką przede wszystkim dlatego, że jest o nawiedzonym domu we Włoszech i naprawdę zachęcił mnie jej opis. I przyznam szczerze, że mam z nią problem. Z jednej strony mi się podobała, z drugiej strasznie mnie zirytowała. Ale po kolei. Mamy tutaj przede wszystkim świetną atmosferę - piękna Toskania z jej cudownymi krajobrazami i fantastyczną architekturą, małe urokliwe miasteczko z typowo włoskim kolorytem. Do tego pyszny włoski makaron i najlepszej jakości wino. W tym wszystkim jest tajemnicza willa, w której coś się dzieje i stoi za nią jakaś historia. Do takiego właśnie klimatu przenosimy się wraz z naszą bohaterką Anną. Musi ona odbębnić wakacje z najbliższymi, którzy mocno ją irytują - siostra, maniaczka kontroli, wiecznie w pretensjach, jej nijaki mąż, rodzice cały czas z czegoś niezadowoleni, brat bliźniak, od którego mocno się oddaliła i jego wyniosły chłopak. Nic tylko skosztować pysznego włoskiego wina i to w dużych ilościach. Komu z nas nie przydarzyło się wkurzać na swoją rodzinkę. To wszystko brzmi jak na razie całkiem całkiem prawda? I tak było do pewnego momentu. Na początku akcja rozkręcała się powoli, jednak czuć było atmosferę grozy - dziwne kształty, tajemnicza wieża z widmowym oknem, mrożące krew w żyłach odgłosy, krew na tarasie, która nagle znika, postacie widziane we śnie, osobliwe zachowanie miejscowych i głęboko skrywany sekret. To wszystko wydawało się naprawdę interesujące i wciągało. Jednak potem zrobiło się moim zdaniem za bardzo rozwleczone, a historia która miała wielki potencjał, trochę została moim zdaniem zmarnowana. Rozumiem, że w horrorach nie wszystko musi być wytłumaczone - pewne niedopowiedzenia podkręcają atmosferę grozy, jednak tutaj czegoś zabrakło. Jeśli chodzi o budowanie napięcia to analogicznie - na początku wygląda to naprawdę świetnie. Dziwne rzeczy są zrazu prawie niezauważalne, aby potem powoli wdzierać się w świadomość bohaterów. Tak więc na początku wszystko było idealnie poprowadzone, żeby w pewnym momencie po prostu "siąść". Jeśli chodzi o zakończenie to uważam je za przekombinowane - nie za bardzo przypadło mi do gustu.
Drugim minusem są postacie - naprawdę bardzo irytujące. Główna bohaterka wkurzała mnie swoim zachowaniem. Rozumiem, że rodzinka dawała jej w kość, ale jak mówiłam która nie daje. Moi rodzice też się czasem do mnie odnoszą jakbym miała dwanaście lat, ale tak ich nie traktuję, a moim zdaniem ona była po prostu wulgarna i taka na siłę wyzwolona. Jej czepialska, kontrolująca siostrzyczka była jeszcze gorsza. W pewnym momencie odniosła rany na głowie, a ja kibicowałam temu, co te rany zrobił, kimkolwiek on był, nawet jeśli duchem. Jej rodzice to w sumie nie mieli nic ciekawego do powiedzenia, a szwagier był pantoflarzem. Brat miał największe szanse na lubienie, ale okazał się mówiąc potocznie "miękkiszonem" podporządkowanym swojemu chłopakowi, który był wniosły i nieprzyjemny. Jedynymi postaciami, które mnie nie irytowały były dwie małe dziewczynki, siostrzenice Anny, które zachowywały się normalnie do swojego wieku i miały pewien urok.
Jednak mimo tego historia sama w sobie nie była zła. Uwielbiam książki o nawiedzonych domach, a takie zazwyczaj znajdują się w jakiś ponurych miejscach. Tutaj jest odwrotnie - gorący, wakacyjny klimat to raczej nie jest coś, co byśmy kojarzyli z nawiedzeniem. Także to było ciekawe i oryginalne. Było też parę naprawdę mrożących krew w żyłach momentów. I tak, jeśli ktoś kocha Włochy, nawiedzone domy i szuka niezobowiązującej lektury, to myślę, że jak najbardziej może się skusić. Ja nie żałuję, że się skusiłam, bo książka jak wyżej napisałam ma swoje zalety. Myślę, że mimo wszystko warto sprawdzić.
Bibliografia:
- J.Thorne, Diavola, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA S.A., Warszawa 2025, można kupić np. tu: https://www.empik.com/diavola-jennifer-marie-thorne,p1563994993,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/produkt/diavola
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz