czwartek, 16 grudnia 2021

"I NIE BYŁO JUŻ NIKOGO" - PROTOPLASTA SLASHERÓW?

    Ostatnio w pewien sobotni wieczór miałam ochotę obejrzeć jakiś fajny kryminał i natrafiłam na mini-serial z 2015 r. na podstawie powieści Agathy Christie "I nie było już nikogo". Jako, że kocham twórczość Królowej Kryminałów, to oglądałam bardzo dużo ekranizacji jej dzieł, ale ta jakoś mnie ominęła. Uwielbiam tą książkę i uważam, że jest genialna, dlatego też z chęcią zasiadłam do seansu. Co z tego wynikło? O tym później. Po obejrzeniu serialu nabrałam ochoty na przeczytanie książki chyba po raz pięćdziesiąty, ale jak dla mnie mogło to być nawet po raz setny :-) . Później przypomniałam sobie, że kiedyś czytałam, iż niektórzy znawcy literatury uważają, że reguły z których powstał slasher, czyli podgatunek horroru, wymyśliła Agatha Christie właśnie w wyżej wymienionej powieści. Pomyślałam, ze to dobra okazja aby o tym poczytać, bo uwielbiam także slashery - szczególnie te z lat dziewięćdziesiątych jak "Krzyk", "Koszmar minionego lata" i "Ulice Strachu".


    Slasher (z ang. slash-ciąć) to podgatunek horroru, w którym liczba bohaterów zmniejsza się w podejrzanych okolicznościach. Charakteryzuje się on pewnymi regułami, których twórcy zazwyczaj sztywno się trzymają, co jest na pewno w jakiś sposób wyjątkowe. Początek slasherów przypada na lata siedemdziesiąte kiedy to powstało mi.in "Halloween". Jednak duży wpływ na slashery miały wcześniejsze filmy takie jak "Psychoza" Alfreda Hitchcocka oraz włoskie produkcje nurtu giallo, czyli krwawe kryminały. Rozkwit slasherów przypada na lata osiemdziesiąte kiedy powstały: "Piątek 13-tego", "Bal maturalny" i "Koszmar z Ulicy Wiązów". Renesans przeżywały one w latach dziewięćdziesiątych dzięki znakomitemu reżyserowi Wesowi Cravenowi. Slashery opierają się na pewnych regułach: przede wszystkim morderca - zazwyczaj osoba oszpecona (np. w skutek wypadku bądź choroby), niezrównoważona psychicznie, w jakiś sposób wyalienowana. Zabija za pomocą charakterystycznego dla siebie narzędzia np. maczety, noża, posiada strój oraz maskę. Może też mieć nadprzyrodzone zdolności. Co do motywów jego działań jest to zazwyczaj zemsta, nienawiść i czysta chęć zabijania. Najsłynniejszymi slasherowymi mordercami są Freddy Krueger ("Koszmar z Ulicy Wiązów"), Michael Myers ("Halloween") i Jason Voorhees ("Piątek 13-tego"). W slasherach z lat dziewięćdziesiątych mordercą jest często osoba z najbliższego otoczenia ofiar.


Drugą regułą są ofiary-  powiązane ze sobą w jakiś sposób - przyjaciele, koledzy ze szkoły albo osoby przebywające razem w jednym miejscu np. obóz letni. Zazwyczaj okazują się być one w jakiś sposób niemoralne lub wyjątkowo głupie. Często są one schematyczne np. gwiazdy drużyny footballowej, cheerleaderki, tzw. geeki, osoby z jakąś traumą. Morderca likwiduje ich w określonej kolejności, a reszta pozostałych w danym momencie przy życiu próbuje odkryć jego tożsamość. Często jednak łamią oni pewne zasady dlatego giną np. że nie wolno się rozdzielać, wchodzić samotnie do piwnicy lub że trzeba uciekać przed mordercą na zewnątrz, a nie do wnętrza gdzie można łatwiej kogoś upolować. Morderca eliminuje ofiary aż do spotkania z tzw. final girl. Jest to młoda dziewczyna zazwyczaj dziewica, która uosabia wartości moralne - nie bierze narkotyków, nie pije, jest osobą wierzącą i oddaną córką. Najsłynniejszymi final girl są Laurie Strode (Jamie Lee Curtis) z "Halloween" i Sydney Prescott (Neve Campbell) z "Krzyku". Tylko final girl ma szanse pokonać mordercę. Czy książka Agathy Christie mogła być protoplastą slasherów? Myślę, że każdy musi przekonać się sam. 

Agatha Christie "I nie było już nikogo"
    Wyspa Żołnierzyków, leżąca u brzegów Devonu, jest przedmiotem wielu plotek w okolicy - podobno kupił ją młody milioner, znana gwiazda filmowa z Hollywood lub Admiralicja aby stworzyć tam tajną bazę. Jednak tak naprawdę nikt nie wie kto jest jej właścicielem. Pewnego dnia na Wyspę przybywa osiem osób: sędzia Lawrence Wargrave na zaproszenie swojej przyjaciółki, Vera Claythorne, aby objąć posadę sekretarki, Philip Lombard, który ma do wykonania niebezpieczne zadanie, Emily Brent w odwiedziny do znajomej, generał Macarthur na spotkanie z kolegami z wojska, doktor Armstrong wezwany do pacjentki, Tony Marston, chcący poimprezować oraz William Blore, zatrudniony jako prywatny detektyw. Na miejscu witają ich służący - pan i pani Rogers, którzy przybyli tam tydzień wcześniej. Wszyscy zostają zakwaterowani w swoich pokojach, gdzie zastają tajemniczy wierszyk o Dziesięciu Żołnierzykach, którzy giną jeden po drugim. Na stole w jadalni zaś zauważają 10 figurek żołnierzyków. Goście uważają to za dziwne, jednak tak naprawdę dziwnie zaczyna się dopiero robić. Na miejscu nie ma gospodarzy, tajemniczych państwa Owen, a gościa zaczynają zauważać, że ich zaproszenia były co najmniej podejrzane. 


Jednak każde z nich stara się robić dobrą minę do złej gry i siadają do kolacji. Kiedy atmosfera zaczyna się trochę poprawiać, spada na nich cios - tajemniczy głos oskarża każdego z nich o morderstwo i zapowiada, że zostaną osądzeni. Wszyscy są oburzeni i uważają to za makabryczny żart. Okazuje się, że głos pochodził z nagranej płyty gramofonowej, którą puścił Rogers, on jednak tłumaczy, że takie dostał instrukcje. Nikt nie może uwierzyć w to co się dzieje, jednak sytuacja staje się jak najbardziej realna, kiedy Tony Marston wypija swojego drinka i pada martwy. Przez pewien czas goście wmawiają sobie, że to było samobójstwo, jednak kiedy pani Rogers umiera we śnie, zaczynają rozumieć, że znaleźli się u ogromnym niebezpieczeństwie - poluje na nich maniakalny morderca. Do tego Marston i pani Rogers zginęli dokładnie jak w wierszyku, a ze stołu zniknęło dwóch żołnierzyków. Teraz każdy wie, że może być następny. 


    Jedna z najlepszych książek Agathy Christie i uważam, że jest to naprawdę arcydzieło. Dziesięć osób na wyspie, z której nie ma ucieczki - bohaterowie po pewnym czasie zdają sobie sprawę, że łódź po nich nie przybędzie - daje to poczucie bezradności i osaczenia. Są oni ofiarami makabrycznego, acz sprytnego umysłu - każdego z nich udało się zwabić odpowiednio spreparowanym zaproszeniem, a ofiary giną w taki sposób, że nie da się stwierdzić ze 100 % pewnością kto ich zabił. Czyli krótko mówiąc wszyscy są podejrzani. Na dodatek wygląda na to, że nie jest to przypadkowa zbieranina - każde z nich w przeszłości popełniło morderstwo i wymknęło się sprawiedliwości. Jednak teraz najwyraźniej przyszedł czas zapłaty. Jest to też ciekawe studium psychologiczne - każdy w momencie zagrożenia zachowuje się inaczej: jedni decydują się na czynne działanie jak Lombard czy Blore, inni są całkowicie bierni jak panna Brent, a jeszcze inni jak generał Macarthur godzą się z losem. Mamy tu naprawdę przekrój ludzkich zachowań w ekstremalnych warunkach. Sam morderca wydaje się być mistrzem w swoim fachu - precyzyjnie eliminuje ofiary w taki sposób, żeby pozostali żyli w permanentnym lęku, aż nadejdzie ich koniec. Mamy tutaj naprawdę genialnego mordercę, który realizuje swój upiorny plan z diabelską wręcz starannością. Samo zakończenie jest chyba najlepszym w historii literatury kryminalnej. Grzechem jest nie znać tej książki :-) .


    Jako, że ostatnio zostałam całkowicie porwana przez tą książkę, postanowiłam zaopatrzyć się w komiks, który powstał na jej podstawie, autorstwa Pascala Davoza i Callixte. O komiksach na podstawie książek Agathy Christie słyszałam już wcześniej - często widywałam je w księgarniach internetowych, jednak nie byłam przekonana czy to coś dla mnie. Nie jestem fanką komiksów - w dzieciństwie czytałam tylko Kaczora Donalda :-) . Jednak pomyślałam, że to będzie miła odmiana. Komiks jest naprawdę pięknie wydany, ma bardzo ładne, klimatyczne rysunki i oddaje sens powieści. Pokazane są też w nim wyobrażenia bohaterów o osobach i miejscach z ich przeszłości, co na pewno pobudza wyobraźnię i pozwala bardziej wciągnąć się w historię. 


Fabuła też trzyma się książki (poza zmianą nazwiska gospodarzy wyspy - moim zdaniem zbędny zabieg), co mnie bardzo cieszy. Wprawdzie trochę inaczej wyobrażałam sobie bohaterów, ale czytało mi się bardzo przyjemnie. Myślę, że chętnie sięgnę po pozostałe komiksy, ale i tak uważam, że najpierw trzeba przeczytać książkę, a potem komiks jako jej uzupełnienie.

    Jeśli chodzi o adaptacje filmowe to bardzo mi się podobał wcześniej wspomniany mini-serial z 2015 r. Co na pewno robi w nim wrażenie to obsada - pojawia się dużo znamienitych aktorów jak Sam Neill, Miranda Richardson, Toby Stephens, Charles Dance czy Aidan Turner. Wszyscy aktorzy bardzo przykładają się do swoich ról i świetnie oddają charakter swoich postaci, uwypuklając odpowiednie cechy. Przepiękne są też krajobrazy - jest to zielona, skalista wyspa i gdyby nie sytuacja to jest to miejsce idealne na wypoczynek na łonie natury. 

Wielkim plusem jest dla mnie to, że twórcy trzymają się książki i wprowadzają tylko niewielkie modyfikacje jak np. zakończenie trochę inaczej pokazane, ale z zachowaniem sensu zakończenia w powieści. Jest to dla mnie ważne, bo kocham książki Agathy Christie, a wiem z doświadczenia, że twórcy potrafią całkowicie "odlecieć" z interpretacją jej dzieł - jak to się dzieje w przypadku kilku odcinków "Panny Marple", a mnie osobiście to irytuje. Jedyne, czego tak do końca nie odczuwałam podczas seansu, to poczucie grozy i osaczenia jakie zazwyczaj towarzyszy ofiarom, które znienacka może zaatakować maniakalny morderca. Tu mam wrażenie jakby tak gładko wszystko poszło. Jednak to może być po części moja wina, ponieważ po tylu przeczytanych i obejrzanych horrorach i kryminałach, mało co mnie rusza :-) . Niemniej jednak bardzo polecam ten serial - jest naprawdę na wysokim poziomie. 


    Kolejną interpretacją książki z jaką warto się zapoznać jest gra komputerowa o tym samym tytule. Wcielamy się w niej w rolę Patricka Narracotta, który transportuje swoją łodzią gości na Wyspę Rozbitków. W wyniku nieprzewidzianych okoliczności, Patrick ląduje w samym środku wydarzeń pokazanych w książce i mimowolnie staje się detektywem-amatorem próbującym odnaleźć tajemniczego mordercę i uratować pozostałych gości.




W grze eksplorujemy całą Wyspę Rozbitków oraz rezydencję, zbieramy tropy oraz przydatne przedmioty. Przesłuchujemy też świadków oraz podejmujemy próby wydostania się z wyspy i wezwania pomocy. Przy okazji rozwiązujemy też pomniejsze zagadki. Na koniec wybieramy jeden z czterech wariantów rozwiązania, które jest inne niż w książce. Jednak to oryginalne też możemy obejrzeć. Wiem, że wielu recenzentów narzekało na tą grę ze względu na grafikę, mnie ona się jednak bardzo podoba. 





Ma fajny klimat, ciekawe zagadki i bardzo przyjemnie się w nią gra. Jest to taka typowa przygodówka point and click , a ja takie lubię najbardziej. Może rzeczywiście wygląd postaci nie jest dopracowany, ale krajobrazy na wyspie są bardzo przyjemne dla oka i trochę mroczne, a więc wpasowują się w klimat książki. Zakończenie jest nawet ciekawe, a oryginalne też jest tu zawarte, więc jak dla mnie super. Jeśli ktoś nie ma wysokich wymagań co do grafiki i skomplikowania zagadek to serdecznie polecam. 


    Czy Agatha Christie w swojej powieści "I nie było już nikogo" ustaliła reguły slasherów? Na pewno po części tak. Myślę, że są to pewne podwaliny pod ten gatunek, ponieważ książka powstała w 1939 r., a więc dużo wcześniej niż nawet "Psychoza" Hitchcocka. Tak więc mamy tu mordercę, który po kolei skrupulatnie eliminuje swoje ofiary. Nie nosi on maski w sensie materialnym, ale chowa się za nią w sensie przenośnym, metaforycznym. Wprawdzie posługuje się on różnymi narzędziami, ale zawsze według wytycznych w wierszyku. Jeśli chodzi o ofiary jest to grupa osób znajdująca się na pewnym, ograniczonym terenie (odludna wyspa) i charakteryzująca się wątpliwą moralnością - każdy z nich w przeszłości przyczynił się do śmierci innych osób. Ofiary też często w wyniku strachu zachowują się irracjonalnie. Są też w jakiś sposób schematyczne - stara panna, emerytowany generał, lekarz, młody lekkoduch, kamerdyner. Morderca też bardzo trzyma się reguł - nawet szczegóły morderstw muszą się zgadzać z wierszykiem o Dziesięciu Żołnierzykach. Dlatego uważam, że dorobek Królowej Kryminałów ma znaczący wpływ na dzisiejszą popkulturę i to nie tylko jeśli chodzi o slashery. Wyznaczyła ona drogę także współczesnym powieściom kryminalnym. Wprawdzie slashery są filmami o wiele mniej ambitnymi niż twórczość tej wspaniałej pisarki, jednak od kilkudziesięciu lat cieszą się niesłabnącą popularnością. Myślę, że najważniejsze jest to aby czytać książki, ale takie filmy też warto oglądać, ponieważ dostarczają dużo rozrywki. Tylko pamiętajcie - morderca zawsze powraca! :-)



Bibliografia: 
  1.  A.Christie, I nie było już nikogo, Wydawnictwo Dolnośląskie 2010, można kupić np. tu: https://bonito.pl/k-90134781-i-nie-bylo-juz-nikogo lub tu: https://www.empik.com/i-nie-bylo-juz-nikogo-christie-agatha,prod58003292,ksiazka-p
  2. D.Pascal, Callixte, I nie było już nikogo, adaptacja powieści Agathy Christie, Klub Świat Komiksu, Poznań 2021, można kupić tu: https://www.empik.com/i-nie-bylo-juz-nikogo-vivier-jean-francoise-gleyse-romuald,p1277317145,ksiazka-p
  3. Gra "I nie było już nikogo" znajduje się w serii Agatha Christie Kolekcja Tajemnic, można kupić na Allegro
  4. Wikipedia





czwartek, 9 grudnia 2021

MIEJSCE ZBRODNI, NARZĘDZIE, MORDERCA - CZYLI KLASYCZNE GRY KRYMINALNE



    Przed nami długie zimowe wieczory. Ja, w przeciwieństwie do wielu osób, bardzo lubię jesień i zimę, dlatego że to idealne pory roku do oddawania się mojej ulubionej rozrywce, czyli czytaniu książek. Latem wiadomo jest ładna pogoda i wtedy człowiek ma szansę przebywać na słońcu i świeżym powietrzu. Jednak najbardziej klimatycznie jest, kiedy w jesienno-zimowy wieczór można owinąć się w kocyk, usiąść w ulubionym fotelu z filiżanką herbaty, bądź grzanym winem i oddać się ulubionej lekturze. Jeśli jednak ma się ochotę na spotkanie z przyjaciółmi i spędzenie czasu na równie intelektualnej rozrywce jaką są książki, idealną propozycją są gry planszowe. Oczywiście ja jako fanka kryminałów i powieści grozy, najczęściej wybieram gry w takim stylu. Dziś chciałam przedstawić dwie propozycje gier kryminalnych, które nawiązują do klasyki gatunku.


CLUEDO

    Chyba nie ma większej klasyki niż tak gra kryminalna. Oprócz Eurobiznesu, była to moja pierwsza gra planszowa, w którą grałam jako dziecko. Pamiętam te wieczory, które spędzałam na graniu z moimi rodzicami, bratem i znajomymi. Przez to mam wielki sentyment do tej gry, ponieważ przypomina mi beztroskie dzieciństwo. Teraz też chętnie po nią sięgam, mimo iż trochę zastąpiły mi ją bardziej zaawansowane gry. Nie ma to jednak jak klasyka. Pierwszą wersję moi rodzice kupili dla mnie i mojego brata dawno temu i często jak ich odwiedzamy to mamy ochotę na rozgrywkę. Ja dla siebie i swoich współgraczy zakupiłam wersję Dracula, bo mam fioła na punkcie Księcia Wampirów :-) . Na pudełku znajduje się wspaniały Zamek w Branie, który miałam szczęście zwiedzić - niezapomniane przeżycie. Cluedo to gra dla 2 do 6 osób, w której naszym zadaniem jest odkrycie miejsca zbrodni, narzędzia i oczywiście mordercy. Jest to gra w dużej mierze dedukcyjna. 
    W Zamku w Branie zostaje popełnione morderstwo - odnaleziono zwłoki pięknej pokojówki Iriny, a na jej szyi widoczne są dziwne ślady. Mieszkańcy obawiają się, że to sam Dracula powstał z martwych i rozpoczął polowanie. My jednak wiemy, że morderstwa popełniają raczej jak najbardziej realni ludzie, a nie stwory rodem z horrorów. Dlatego my sami rozpoczynamy polowanie - na mordercę. Gra polega na przemieszczaniu się po planszy, w celu sprawdzenia takich pomieszczeń jak Biblioteka, Piwnica, Cmentarz czy Sekretna klatka schodowa. Każde z tych miejsc może być potencjalnym miejscem zbrodni. Aby się przemieścić rzucamy kostką lub korzystamy z tajnych przejść, które są widoczne na planszy. Nie możemy przejść przez pomieszczenie ani zatrzymać się w nim, jeśli znajduje się tam inny gracz. Na początku gry karty, które są najważniejsze zostają podzielone na trzy stosy: miejsce, narzędzie, morderca, a następnie tasowane i położone obrazkami do dołu. Następnie zabiera się po jednej z każdej talii, oczywiście nie podglądając i wkłada to koperty, którą kładzie się na środku planszy. Następnie karty składa się w jedną talię, tasuje i rozdziela każdemu graczowi. Gracze odhaczają swoje karty w notesie detektywa, który otrzymuje każdy z nich, oczywiście w taki sposób, aby pozostali nie widzieli jakie to karty. Już wiadomo, że skoro mamy te karty na ręce to nie ma ich w kopercie, a właśnie naszym zadaniem jest odgadnięcie jakie karty tam się znajdują.

Aby to zrobić musimy przeprowadzić śledztwo, a więc przedstawiamy swoje podejrzenia. Udajemy się do potencjalnego miejsca zbrodni i przenosimy tam pionek swojego podejrzanego oraz narzędzie zbrodni, którego mamy miniaturkę i zadajemy pozostałym graczom pytanie np. Radu Balan zabił nożem na cmentarzu? Zaczyna odpowiadać gracz po naszej lewej - jeśli ma którąś z tych trzech kart pokazuje nam ją tak, żeby pozostali nie widzieli i odznaczamy ją w notesie - to oznacza, że nie ma jej w kopercie. Jeśli gracz po lewej ma więcej niż jedną z tych trzech kart i tak pokazuje nam jedną - on decyduje którą. Jeśli nie ma żadnej z tych kart, sprawdza to kolejny gracz zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Jeśli pierwszy zapytany przez nasz gracz ma kartę, to na tym się kończy nasza tura i pytanie zadaje kolejny gracz. Jeśli nie ma, to tura się nie kończy póki któryś z graczy nie pokaże nam karty. Chyba, że żaden nie ma ani jednej to też nam coś mówi. I tak drogą eliminacji dochodzimy do tego jakie karty są w kopercie - wtedy ogłaszamy pozostałym graczom, że już rozwiązaliśmy sprawę. Wtedy znajdując się na miejscu zbrodni mówimy pozostałym kogo oskarżamy o morderstwo i jakim narzędziem się on posłużył. Następnie sprawdzamy w kopercie swoje przypuszczenia, ale tak żeby pozostali nie widzieli. Dzieje się tak, ponieważ jeśli nasze przypuszczenia są trafne to koniec gry, jeśli jednak nie to gra dalej się toczy dla pozostałych graczy, ale my już nie możemy oskarżać, a tym samym wygrać. Pokazujemy tylko karty w odpowiedzi na pytania. Dlatego też trzeba być ostrożnym w formułowaniu oskarżeń, bo ma się tylko jedną szansę. Żeby wygrać trzeba nie tylko zadawać odpowiednie pytania, ale też słuchać uważnie o co pytają inni, ponieważ to też daje wiele wskazówek. Właśnie dlatego ta gra jest tak świetna, ponieważ wymaga od graczy myślenia, dedukcji, ale też pewnego sprytu. Musimy grać tak, aby pozostałym graczom utrudnić dojście do prawdy. Oczywiście nie możemy kłamać - jeśli mamy jedną kartę musimy ją pokazać, ale jeśli mamy dwie to tutaj już jest większe pole do manewru. Myślę, że jest to gra idealna dla miłośników zagadek kryminalnych, lubiących bawić się w detektywa, ale nie tylko. Gra daje naprawdę dużo frajdy wszystkim, nie tylko detektywom-amatorom.

Tajemnicze domostwo
    
    Jest to gra, która ma taki sam cel jak Cluedo, czyli odnalezienie mordercy, narzędzia i miejsca zbrodni, ale droga jaką musimy przebyć aby to odgadnąć jest zupełnie inna. Przede wszystkim jest to gra kooperacyjna, a więc wszyscy gracze grają razem aby osiągnąć cel, a nie tak jak w przypadku Cluedo przeciwko sobie. Jest to gra dla 2 do 7 graczy. Jedna osoba wciela się w postać ducha, pozostali w śledczych, którzy będą prowadzić śledztwo w celu ustalenia mordercy, narzędzia i miejsca zbrodni. Jeden z graczy jest duchem zamordowanej ofiary i wie kto go zabił, czym i gdzie. Jego zadaniem jest przekazanie tej wiedzy śledczym. Jednak jak wiadomo komunikacja z zaświatami nie jest prosta, więc duch porozumiewa się z detektywami za pomocą snów. Mają oni siedem dni na rozwiązanie sprawy. 


Na początku gry dostają oni do pomocy planszę, żeton postępu śledztwa i pion. Duch otrzymuje karty snów i swój zestaw kart - postaci, lokacji i przedmiotów. Z każdej talii losuje po jednej karcie dla każdego gracza, kładzie rewersem do góry i przykrywa pionem odpowiadającym danemu śledczemu. Znacznik czasu ustawiamy na pierwszym dniu. Każdy ze śledczych ustawia swój żeton postępu na miejscy "czym?", ponieważ jako pierwsze będą zgadywane narzędzia zbrodni. Następnie duch dobiera siedem kart z wierzchu talii snów. Teraz wybieramy poziom trudności - od tego będzie zależało ile kart na stole będzie dla zmyłki. Załóżmy, że gramy w 3 osoby na poziomie normalnym. Pierwszy będzie np. gracz czerwony - duch podgląda jego talię i widzi, że jego przedmiotem do odgadnięcia jest żelazko. Tak więc z analogicznej talii brązowej, która jest dla śledczych, wybiera żelazko oraz 5 innych przedmiotów, tasuje karty i wykłada je przed graczem czerwonym, który musi odgadnąć swój przedmiot.


Duch musi go na to nakierować i dlatego wybiera jedną kartę snów z siedmiu, które ma na ręce - taką, która zasugeruje śledczemu, że to właśnie żelazko jest narzędziem zbrodni i podaje ją graczowi. Ten musi wydedukować co duch chciał mu przekazać, a że jest to gra kooperacyjna, pozostali mogą mu pomagać. Duch dobiera sobie kolejną kartę z talii snów, tak aby zawsze mieć ich siedem. Jeśli uzna, że żadna mu nie pasuje, może wymienić wszystkie siedem tyle razy ile na to pozwala poziom trudności - w tym wypadku 3 razy podczas rozgrywki. Jest to wszystko dobrze rozpisane w tabelce w instrukcji dołączonej do gry. Załóżmy, że graczowi udało się zgadnąć - na tym kończy się jego tura i przesuwa on swój znacznik na pole "gdzie?" i teraz zgaduje narzędzie zbrodni kolejny gracz. Jeśli nie zgadnie to jego znacznik pozostaje w miejscu "czym?". Będzie on miał szansę zgadnąć w następnej turze, gdzie dostanie kolejną kartę snów. Tak czy siak zgaduje kolejny gracz.


Gdy zrobi to ostatni przesuwamy znacznik czasu na dzień drugi i tak analogicznie postępujemy z miejscem zbrodni i mordercą. Gracze wygrywają jeśli odgadną wszystko zanim minie siódmy dzień. Jest to naprawdę emocjonująca rozgrywka i myślę, że najtrudniejsze zadanie ma duch, ponieważ musi umiejętnie dobierać karty, aby wspomóc śledczych. Niefajnie jest jak widzi, że gracze idą w totalnie złym kierunku, ale nie może się odezwać - jest to frustrujące. Tutaj naprawdę jest ciężko zgadnąć, ponieważ karty snów czasem nie mówią nam niczego, a czasem aż za dużo. Więc jest to gra naprawdę wymagająca. Jednocześnie jest fantastyczna, ponieważ zmusza nie tylko do dedukowania, ale także pobudza wyobraźnię. Myślę, że trudniej się gra jeśli gracze dobrze się nie znają, ponieważ kiedy jest na odwrót to łatwiej mogą wyczuć jak ta druga osoba myśli, chociaż czasem jest to złudne. I tak rozgrywka budzi wiele emocji - czasem po burzy mózgów człowiek jest jeszcze bardziej skołowany niż był na początku, a tu trzeba podjąć decyzję. Jednak gra jest naprawdę świetna i daje dużo wspaniałej rozrywki. Wyszedł do niej jeden dodatek Ukryte tropy, urozmaica rozgrywkę o dodatkowe karty snów, lokacji, postaci i przedmiotów. Naprawdę bardzo polecam się zaopatrzyć, ale ostrzegam żeby sobie wygospodarować wolny wieczór, bo ta gra to prawdziwy złodziej czasu 😃.



czwartek, 2 grudnia 2021

BIBLIOTEKA GROZY - MARGARET OLIPHANT

Margaret Oliphant "Otwarte drzwi" 


    Kiedy w 2004 r. Wydawnictwo C&T zaczęło wydawać serię Biblioteka Grozy o mało co nie podskoczyłam do sufitu z radości 😁. Jestem wielką fanką klasyki, zarówno kryminału jak i grozy, więc to coś idealnie dla mnie. Bardzo lubię klasykę za względu na klimat, a współczesne książki są często dla mnie zbyt brutalne. Dlatego też Biblioteka Grozy, która składa się w dużej mierze z literatury klasycznej, to wspaniała gratka dla takich fanów jak ja. Książki z serii Biblioteka Grozy często nie były wcześniej wydawane w Polsce, dlatego też można poznać wielu nieznanych do tej pory autorów. Wiadomo, jedne podobają mi się bardziej, inne mniej, ale wszystkie są warte przeczytania. Kolekcjonuję całą Bibliotekę i zawsze z niecierpliwością oczekuję na kolejne tomy. Właśnie został wydany kolejny - szkockiej pisarki Margaret Oliphant, która tworzyła w epoce wiktoriańskiej, a więc według mnie najlepszej epoce dla powieści grozy. Zapraszam. 

    Na "Otwarte drzwi" składają się cztery opowiadania. Pierwsze z nich - "Stara lady Mary" opowiada historię pewnej starszej kobiety, która otrzymała szansę naprawy swoich win. Tytułowa lady Mary to starsza, bogata dama, która wiele w życiu przeżyła i teraz cieszy się rutyną i spokojną egzystencją. Jedyną jej towarzyszką jest młoda, osiemnastoletnia dziewczyna, jej imienniczka, którą przygarnęła. Lady Mary mimo, iż skończyła 85 lat, nie ma zamiaru sporządzać testamentu, ponieważ uważa że jest na to jeszcze za wcześnie i wcale nie ma zamiaru wybierać się na tamten świat. Martwi to jej prawnika, ponieważ wie on, że jeśli jego klientka umrze bez testamentu, to jej młodziutka podopieczna zostanie bez środków do życia. Starsza dama podchodzi jednak do tematu bardzo niefrasobliwie i chcąc spłatać prawnikowi psikusa, sporządza własnoręcznie testament i chowa go w tajnej skrytce. Niestety kobieta zapada nagle na zdrowiu i umiera. Kiedy trafia do zaświatów, uświadamia sobie, że przez swoją upartość, skazała młodą Mary na życie w nędzy, ponieważ nie wyjawiła nikomu gdzie ukryła testament. Jest zdruzgotana i bardzo ubolewa nad swoim występkiem. Pragnie za wszelką cenę wrócić do świata żywych i naprawić swój błąd. 

W międzyczasie młoda Mary, zmuszona do znalezienia środków do życia, podejmuje pracę u ludzi, którzy wynajęli jej stary dom. Ma się opiekować ich córeczką Connie. Okazuje się, że dziewczynka widuje w domu ducha starszej kobiety. Mary podejrzewa, że to jej opiekunka. Czy starszej damie uda się naprawić swój błąd powracając z zaświatów? Nostalgiczne opowiadanie rozważające problematykę czyśćca, co jest interesujące, bo protestanci go nie uznają. Jednak może miał tu mimo wszystko wpływ obrządek katolicki, bo w końcu w Szkocji było bardzo wielu katolików. Tutaj jest pokazane, że nawet po śmierci można starać się naprawić swoje błędy, że nawet wtedy nie jest za późno. Jest to bardzo ciekawe podejście, ponieważ jest próbą wytłumaczenia dlaczego duchy błąkają się po świecie, o ile się w nie wierzy. Daje to nadzieję, ponieważ zazwyczaj śmierć uważa się za rzecz ostateczną, od której nie ma już powrotu. Dlatego też za życia musimy dobrze postępować, bo tam na górze zostaniemy ocenieni i nie będzie już szansy na zmianę. Jest to bardziej opowiadanie o sferze duchowej człowieka, niż mrożąca krew w żyłach historia, jednak naprawdę warto się zapoznać. 


    Bohaterem drugiego opowiadania pt. "Otwarte drzwi" jest zdesperowany ojciec, który zrobi wszystko, aby uratować życie syna. Rodzina pułkownika Mortimera wraca z Indii i osiedla się w Brentwood. Wynajmuje piękną rezydencję, obok której znajdują się ruiny dawnych zabudowań. Na początku wszystko układa się bardzo dobrze i rodzina jest szczęśliwa. Niestety zmienia się to pewnego dnia, kiedy pułkownik będąc w Londynie, otrzymuje niepokojący telegram od swojej żony. Okazuje się, że jego jedyny syn Roland poważnie zapadł na zdrowiu. Lekarz twierdzi, że doznał on załamania nerwowego, na skutek jakiejś traumy i teraz majaczy w gorączce. Ojciec decyduje się jednak wysłuchać syna, mimo iż doktor uważa, że to tylko majaki. Roland wyznaje ojcu, że w parku koło posiadłości słyszał straszne krzyki i jęki - jakby ktoś bardzo cierpiał, ale nie wdział tam nikogo. Pułkownik jest sceptyczny, ale dla dobra syna postanawia zbadać sprawę i wieczorem udaje się do parku. Na miejscu przekonuje się, że Roland nie ma zwidów - sam słyszy przerażające odgłosy, ale nikogo nie widzi. 


Pułkownik postanawia zasięgnąć języka i rozmawia ze stangretem Jarvisem i jego żoną - twierdzą oni, że posiadłość jest nawiedzona, a duch co wieczór krzyczy: "O matko, wpuść mnie do środka". Nasz bohater postanawia rozwiązać zagadkę ducha, aby uratować swojego syna. Żeby to zrobić, musi dowiedzieć się kim jest duch nawiedzający posiadłość i dlaczego nadal błąka się po ziemi. Jednak ojciec zrobi wszystko dla swojego syna - nawet stanie oko w oko z przerażającą zjawą. Kolejne opowiadanie, która raczej skłania do przemyśleń i refleksji, niż straszy. Wprawdzie opis zetknięcia się głównego bohatera z duchem, samotnie, w parku, w środku nocy jest nawet wywołujący ciarki, ale jest to raczej problem do rozwiązania, niż czysta groza sama w sobie. Jest to oczywiście bardzo ciekawe opowiadanie, ponieważ mamy tu do czynienia z pewną tajemnicą - duch nawiedza ruiny z powodu niezałatwionych za życia spraw, a bohaterowie muszą mu pomóc, aby mogli żyć w spokoju. Czy im się to uda?    


    Kolejnym opowiadaniem jest "Okno biblioteki". Opowiada ono historię młodej dziewczyny, która spędza wakacje u swojej ciotki Mary w miejscowości St Rule's. Dziewczyna nudzi się podczas spotkań podstarzałych znajomych ciotki, dlatego też jej ulubionym zajęciem jest przesiadywanie w głębokiej wnęce okiennej i oddawanie się lekturze oraz marzeniom. Ze swojego stanowiska ma bardzo dobry widok na okna biblioteki college'u naprzeciwko. Mimo, że nasza bohaterka lubi bujać w obłokach, zawsze jest skoncentrowana na tym co dzieje się dookoła. Pewnego razu słyszy jak znajomi ciotki rozprawiają z ożywieniem o jednym z okien naprzeciwko - jakoby miało być ono nieprawdziwe. Dziewczyna jest bardzo zaintrygowana tą historią i zaczyna przyglądać się rzeczonemu oknu. Na początku nic nie zauważa, ale z czasem zaczyna dostrzegać zarysy pokoju, który wygląda na gabinet. Po jakimś czasie widzi w nim młodego mężczyznę, który pracuje przy biurku. Wydaje jej się dziwne, że mężczyzna ani na chwilę nie przerywa pracy. Dziewczyna chce porozmawiać na ten temat z ciotką, ta jednak ją zbywa. Jedna z przyjaciółek ciotki, nieprzyjemna lady Carbee, uważa nawet że dziewczyna bajdurzy.


To jej jednak nie zniechęca. Pragnie za wszelką cenę poznać tajemnicę młodego mężczyzny z okna, a jest przekonana, że kryje się za tym jakaś historia. Czy młoda dziewczyna ma szanse rozwiązać zagadkę sekretnego okna? To opowiadanie jest już trochę mniej nostalgiczne i bardziej przypomina klasyczną opowieść o duchach, dlatego też bardziej mi się podobało i chciałam poznać tajemnicę sekretnego okna. Nawet utożsamiałam się z główną bohaterką, której ze względu na bogatą wyobraźnię nikt nie wierzy. Jednak dzięki temu jest ona bardziej wrażliwa na zjawiska nadprzyrodzone, niż inni twardo stąpający po ziemi. Możemy sobie zadawać pytanie, czy warto mieć bujną wyobraźnię, narażając się tym m.in. na śmieszność, myślę jednak że warto, bo jakże bogatsze jest wtedy nasze życie. Na to pytanie odpowiada sobie bohaterka opowiadania, a my razem z nią. Naprawdę warto przeczytać. 


    W ostatnim opowiadaniu pt. "Portret" zagłębiamy się w opowieść Philipa Canninga, który jako dziecko stracił matkę i wychowywał się tylko z ojcem. Philip nigdy nie czuł się z nim blisko związany, ale kiedy wraca do domu z Indii, zauważa zmiany w jego zachowaniu. Ojciec wydaje się być cały czas zajęty i jakby nieobecny. Ponadto dochodzą to niego plotki, że ojciec stał się bardzo chciwy i źle traktuje swoich dzierżawców. Philip, jako wrażliwy młody człowiek, stara się wpłynąć na ojca. Ten jednak go zbywa. Nasz bohater, mimo iż wcześniej nie rozmawiał z ojcem o swojej matce, postanawia podjąć ten temat. Ojciec zaprowadza syna do salonu, którego zazwyczaj unikał i pokazuje mu portret matki. Młody człowiek jest zafascynowany obrazem, na którym jest piękna, pełna życia dziewczyna.


Pewnego wieczoru, siedząc w salonie, doznaje dziwnego uczucia - jakby czyjejś obecności. Wtedy ma wrażenie jakby jakaś siła zmuszała go do czegoś - musi zrobić coś bardzo ważnego. Philip nie ma pojęcia o co chodzi, ale czuje że przed nim ważne zadanie do wykonania. Czyżby matka przemawiała do niego z zaświatów? Bardzo ciekawe opowiadanie, pokazujące że zmarli mogą w jakiś sposób czuwać przy swoich bliskich, a nawet wywierać na nich wpływ. Myślę, że to bardzo krzepiące i dające nadzieję podejście - jednak może ta druga strona nie jest tak całkiem ostateczna.  

    Opowiadania Margaret Oliphant są bardzo wciągające i klimatyczne. Nie są to typowe opowiadania grozy - mamy tu bardziej do czynienia z historiami natury metafizycznej, traktującej o ludzkiej duszy. Książka mi się podobała i dobrze mi się ją czytało, chociaż wolę opowieści o duchach, które straszą a nie zmuszają do refleksji. Jednak ta książka jest bardzo wartościową lekturą, mającą wielki wkład w literaturę epoki wiktoriańskiej. Jeśli ktoś lubi historie w stylu "Opowieści wigilijnej" to jest to książka idealna dla niego. Myślę, że warto się z nią zapoznać, tak jak z każdą z serii Biblioteka Grozy.



Bibliografia:
  1. M.Oliphant, Otwarte drzwi, Wydawnictwo C&T, Toruń 2021, można kupić np. tu: https://www.empik.com/otwarte-drzwi-oliphant-margaret,p1287387648,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/k-90782062-otwarte-drzwi

czwartek, 25 listopada 2021

ZBRODNIA W ŚWIECIE MODY

 

    
    W związku z premierą kinową filmu "Dom Gucci" pomyślałam, że to dobra okazja, aby napisać o książkach kryminalnych zawiązanych ze światem mody. Jest on synonimem przepychu, blichtru, popularności i bogactwa. Wspaniali projektanci, pokazy mody, piękne stroje, błysk fleszy. Wszystko to brzmi jak bajka. Niestety życie to nie bajka, a ten pozornie piękny świat ma swoje mroczne strony. Za kulisami spektakularnych pokazów dzieją się ludzkie dramaty - samobójstwa, morderstwa, cierpienie. 11 lutego 2010 r. samobójstwo popełnił brytyjski projektant Alexander McQueen. Zmagał się on z ciężką depresją i uzależnieniem od narkotyków. W 1993 r. założyciel słynnej marki Victoria's Secret Roy Raymond rzucił się z mostu Golden Gate i zginął na miejscu. Podobno nie mógł sobie poradzić z tym, że sprzedał swoja markę. Niestety podobny los spotkał piękną modelkę Rusłanę Korszunową, która rzuciła się z okna swojego apartamentu na Manhattanie. Mimo, że świat mody leżał u jej stóp, delikatna i wrażliwa dziewczyna nie mogła poradzić sobie z presją jaka jest w tym środowisku wywierana na młodych dziewczynach. Jednak na tym tragedie świata mody się nie kończą. Dochodzi tu także do zbrodni. O tym właśnie mówi najnowszy film Ridleya Scotta. 

Morderstwo Maurizio Gucciego


    27 marca 1995 r. na schodach do swojego biura zostaje zastrzelony wnuk założyciela słynnego domu mody. Żeby poznać genezę tej sprawy trzeba się cofnąć wiele lat wstecz. W 1906 r. we Florencji młody syn włoskiego kupca Guccio Gucci otwiera sklep specjalizujący się w sprzedaży toreb bagażowych. Wkrótce firma się rozrasta, aż do osiągnięcia międzynarodowego sukcesu. Interes po nim przejmuje jego syn Aldo, który ma smykałkę do biznesu i dzięki niemu firma szybko się rozwija.


Inaczej sprawa miała się niestety z wnukiem potentata Maurizio. Będąc jeszcze na studiach młody Gucci poznał przebojową i niepokorną Patrizię Reggiani. Dziewczyna marzyła o życiu w luksusie i owinęła sobie chłopaka wokół palca, doprowadzając do ślubu w 1973 r. Nie podobało się to ojcu Maurizio, przez co został on wydziedziczony. Jednak nie trwało to długo, bo sprytna młoda pani Gucci miała wielką siłę przebicia. Patrizia szybko zajęła się roztrwanianiem majątku męża, który był całkowicie pod jej pantoflem. Jednak jak wiadomo los potrafi być przewrotny, a nawet najuleglejszy facet może powiedzieć w końcu "dość". I tak się stało w przypadku Maurizia, który zakochał się w pięknej dekoratorce wnętrz Paoli Franchi i rozwiódł się z Patrizią. Mimo, że zostawił jej wielki majątek, kobiecie i tak było mało. Poza tym nie mogła zdzierżyć, że Maurizio chce ożenić się Paolą, a jej nie chce wypłacić części pieniędzy ze sprzedaży akcji firmy. Dlatego też wraz ze swoją wróżką Giuseppiną Auriemnią wynajmuje zabójców. Policja jednak z czasem wpada na trop, a wspólnicy zeznają przeciwko Patrizi z zemsty, bo nie podzieliła się z nimi pieniędzmi. Zostaje skazana na 29 lat więzienia, ale wychodzi w 2017 r. 


Jest to naprawdę ciekawa historia, która pokazuje do czego może doprowadzić żądza pieniędzy. W filmie Ridleya Scotta Patrizię Reggiani gra Lady Gaga i myślę, że będzie on hitem. 


Zabójstwo Gianniego Versace
    15 lipca 1997 r. na schodach przed swoim domem w Miami Beach zostaje zastrzelony sławny projektant Gianni Versace. Urodził się on we Włoszech i był synem krawcowej. Jego matka miała też sklep z odzieżą, więc syn już od najmłodszych lat uczył się on niej fachu. Był zafascynowany pięknymi tkaninami i wkrótce zaczął pracować jako projektant. Jego stroje były bardziej odważne, kobiece i seksowne. Interesował się też starożytną Grecją, co miało swoje odzwierciedlenie w jego dziełach - logo domu Versace to Meduza (w mitologii greckiej potwór, który swoim spojrzeniem zamieniał wszystko w kamień) oraz grecki ornament meander. Jego muzami były najsławniejsze modelki takie jak Claudia Schiffer, Cindy Crawford czy Naomi Campbell. Niestety wspaniałą karierę przerwała jego nagła śmierć w wieku zaledwie 50 lat. 


Versace został zastrzelony przez seryjnego mordercę Andrew Cunananna. Pochodził on z przeciętniej rodziny, ale już od najmłodszych lat pragnął życia w luksusie. Był niezwykle inteligentny - jego IQ wynosiło 147. Niestety nie zdecydował się na robienie kariery naukowej, ale stał się utrzymankiem bogatych mężczyzn, aby spełnić swoje marzenie o życiu w luksusie. Jednak wkrótce zaczyna się z nim dziać coś niedobrego. 27 kwietnia 1997 r. zatłukł młotkiem swojego byłego partnera Jeffreya Traila. Następnie zastrzelił swojego ukochanego, architekta Davida Madsona. 4 maja zadźgał 72-leniego dewelopera Lee Miglina. Od tej pory jego śladem podąża FBI. 9 maja zastrzelił dozorcę Williama Reese'a, któremu ukradł furgonetkę, a następnie pojechał na Florydę, gdzie przebywał 2 miesiące. 15 lipca z jego ręki ginie Gianni Versace. Świadek tego morderstwa próbuje ścigać Cunananna, ale niestety udaje mu się uciec. Wkrótce policja trafia na porzuconą furgonetkę, gdzie znajdują się jego ubrania, paszport i wycinki z gazet mówiące o zabójstwach, których się dopuścił. Szybko powstały teorie na temat śmierci znanego projektanta. Miała to być zemsta za odrzucenie - Cunannan bardzo chciał zostać kochankiem Versacego, ten jednak nie był nim zainteresowany. Pojawia się także wątek sensacyjny - uważano, że zamieszana jest w to mafia, co jest jednak moim zdaniem absurdalne. To, że Versace był Włochem nie oznacza od razu, że miał jakieś powiązania z mafią. Niby zasugerował to jego partner Antonio D'Amico, ale mógł to zrobić na złość siostrze Versacego Donatelli, której szczerze nie znosił i to ze wzajemnością. Poza tym Andrew Cunannan totalnie nie pasuje na mafijnego cyngla. Pojawiły się nawet plotki, że uknuła to jego własna rodzina, ale to tylko oszczerstwa. Niestety już nigdy nie dowiemy się jakimi motywacjami kierował się Cunannan, ponieważ 23 lipca 1997 r. na łodzi, na której się ukrywał, popełnił samobójstwo, strzelając sobie w usta z tej samej broni, z której zginął Versace. O zabójstwie słynnego projektanta opowiada mini serial "American Crime Story. Zabójstwo Versace".

 

Twórcy serialu próbują odpowiedzieć na pytanie dlaczego doszło do tej straszliwej zbrodni, dlatego też fabuła skupia się w dużej mierze na zabójcy Andrew Cunannanie. Na duże uznanie zasługują kreacje aktorskie Penelope Cruz, która gra Donatellę Versace oraz świetnego Darrena Crissa, który sportretował Andrew Cunannana. Jest to serial naprawdę warty objerzenia. Można go znaleźć na Netflixie.
    Teraz chciałam przedstawić moje ulubione książki, w których dochodzi do zbrodni z modą w tle. Zapraszam.

Corrie Jackson "Fashion Victim"
    Dziennikarka śledcza Sophie Kent podczas badania sprawy zabójstw nastolatków przypadkowo spotyka młodą dziewczynę Natalię Kotow. Natalia pochodzi z Rosji i przyjechała do Londynu, aby zostać modelką. Jest bardzo ładna i reprezentuje typ urody pożądany przez projektantów. Dlatego wszyscy wróżą jej spektakularną karierę. Mimo to Sophie zauważa, że dziewczyna dziwnie się zachowuje - jest zdenerwowana, nieobecna i wygląda jakby czegoś się bała. W końcu wyznaje dziennikarce, że została zgwałcona, ale nie chce powiedzieć przez kogo. Sophie domyśla się, że to ktoś z branży i do tego wpływowy. Niestety nie udaje jej się nakłonić Natalii do zwierzeń, ponieważ zostaje ona brutalnie zamordowana. Sophie poprzysięga sobie, że za wszelką cenę odnajdzie mordercę. Nie będzie to jednak proste, bo wszędzie napotyka na mur milczenia. Właścicielka agencji "Models International" twierdzi, że Natalia była uzależniona od narkotyków. Ponadto  Ewa, współlokatorka Natalii, mówi Sophie że obserwuje ją mężczyzna i uważa, że to były chłopak Natalii Aleksiej, który podążył za nią z Rosji. Aleksiej to niebezpieczny człowiek, mający przeszłość kryminalną. Jednak czy byłby zdolny zabić swoją byłą dziewczynę, którą rzekomo kochał? Sophie coś tu się nie zgadza - czemu Natalia miałaby ukrywać, że to on ją skrzywdził. Dziennikarce udaje się dotrzeć do sławnej modelki Lydii Lawson, która mówi jej, że w środowisku modelek dzieją się niepokojące rzeczy, jednak nie wyjawia szczegółów. Wkrótce i ona zostaje zamordowana. Sophie wie, że weszła na niebezpieczną ścieżkę - ktoś nie cofnie się przed niczym, aby jego sekrety nie ujrzały światła dziennego. Ile jest w stanie poświęcić, aby dotrzeć do prawdy? "Fashion Victim" to bardzo wciągająca książka. Różni się od tych, które zazwyczaj czytam, ponieważ wolę klasyczne kryminały, a to jest bardziej thriller i to nie pozbawiony brutalności, za którą nie przepadam. Jednak mimo to wciągnęła mnie i zainteresowała. Fabuła jest dobrze skonstruowana - dziennikarka śledcza, która boryka się z własną traumą, postanawia pomóc obcej dziewczynie i trafia na ślad ciemnej strony świata mody. Ktoś wykorzystuje modelki do niecnych celów i do końca nie wiadomo o co dokładnie chodzi. Zakończenie też jest bardzo dobre, co ma wrażenie jest rzadkością we współczesnych powieściach. Dlatego też uważam, że to ciekawa pozycja i warto się zapoznać.

Patricia Moyes "Morderstwo w świecie mody"

    Tego wieczoru praca w redakcji magazynu "Moda" wre. Pracownicy przygotowują dodatek specjalny o pokazach w Paryżu. Jako ostatnia zostaje w pracy zastępca redaktor naczelnej Helena Pankhurst. Rano dozorca odkrywa, że kobieta została zamordowana. Wezwana na miejsce policja szybko odkrywa co było przyczyną śmierci - cyjanek potasu w termosie z kawą. Śledztwo prowadzi nadinspektor Henryk Tibbett, który ma niejako powiązania ze światem mody - siostrzenica jego żony Weronika Spence jest modelką i współpracuje właśnie z magazynem "Moda". Nadinspektor szybko przekonuje się jak skomplikowane są relacje między współpracownikami, szczególnie że są oni artystami, a świat mody budzi skrajne emocje. Szybko okazuje się, że każdy coś ukrywa, wiele osób miało motyw, a cyjanek potasu był ogólnie dostępny w pracowni fotograficznej. Nawet sama ofiara coś ukrywała i to prawdopodobnie niejedną rzecz. Jedyne czego w tej sprawie nie brakuje to podejrzani - arogancki fotograf, który według plotek miał z ofiarą romans, jego żona będąca rywalką Heleny o fotel redaktor naczelnej, zazdrosna współlokatorka, redaktor, będący rzekomo najlepszym przyjacielem, ekscentryczny projektant. Może to być jednak ktoś, kogo nikt nie podejrzewa. Nadinspektor Tibbett wraz z Weroniką starają się dojść do prawdy. Jednak przed nimi długa i niebezpieczna droga. Ta książka ma wszystko to co lubię - jest to klasyczny kryminał w starym stylu. Dowiadujemy się, że spektakularne pokazy mody, zjawiskowo piękne modelki, wspaniałe stroje to tylko fasada, za którą kryją się zwykłe ludzkie namiętności. I to całkiem przyziemne, wbrew temu co próbuje naszemu śledczemu wmówić właściciel magazynu twierdzący, że jego pracownicy zachowują się jak się zachowują, ponieważ są wyjątkowi, bo tylko tacy ludzie mogą kreować trendy. Jest zupełnie inaczej - ich motywacje są całkiem przeciętne. Zakończenie też jest interesujące, a intryga dobrze przeprowadzona. Bardzo mi się tak książka podobała, bo trochę przypomina mi styl Agathy Christie. "Morderstwo w świecie mody" to pozycja ciekawa i wciągająca. Szkoda, że nie ma więcej książek tej autorki, poza jedną, bo chętnie bym przeczytała.

Dorothy Howell "Torebki i morderstwo"
    Bohaterką powieści jest Haley Randolph. Jest to młoda, atrakcyjna blondynka, która od niedawna zaczęła pracę marzeń - w prestiżowej kancelarii prawniczej Pike Warner. Wydawałoby się, że ma idealne życie jednak Haley ma pewną słabość, a nawet można by rzec obsesję - markowe torebki. Przy okazji nie obejdzie się też bez markowych ciuchów i butów. Przez to jej karty kredytowe są obciążone na maxa, a konto świeci pustkami. Dlatego też wieczorami i w weekendy Haley podejmuje mniej prestiżową pracę w domu towarowym Holt's. Nienawidzi jej, ale nie ma wyjścia, bo bank co chwilę wysyła jej upomnienia. Haley uważa swoje stanowisko ekspedientki za bardzo nudne, ale zmienia zdanie kiedy pewnego wieczoru znajduje w magazynie zwłoki zastępcy kierownika Richarda. Policja niestety podejrzewa właśnie ją, ponieważ to ona znalazła ciało, a ponad to w Pike Warner toczy się wobec niej postępowanie dyscyplinarne o sprzeniewierzenie środków firmy. Haley wie, że nie dopuściła się żadnego z tych przestępstw i postanawia wziąć sprawy we własne ręce. Pomaga jej przyjaciel Jack Bishop, który jest prywatnym detektywem oraz tajemniczy Ty Cameron, którego początkowo wzięła za pracownika sklepu, a okazał się być jego właścicielem. Jednak kto mógł zabić Richarda? Był wprawdzie wrednym typem, ale przecież musiało chodzić o coś więcej. Czyżby ktoś czyhał na jego posadę? A może to zazdrosny mąż, bo Richard miał opinię miłośnika mężatek. Przed Haley trudna droga, jednak co innego może ją podnieść na duchu niż nowa torebka od Prady i kostium od Chanel. Jest to lekki kryminał z markowymi torebkami od Prady, Fendi i Gucciego, eleganckimi ciuchami od Chanel i luksusowymi butikami Los Angeles w tle. Jest to przyjemna opowiastka, bardzo na luzie, niewymagająca. Dobrze się ją czytało, mimo iż główna bohaterka może irytować, bo zachowuje się głupio i infantylnie. Jednak też jestem kobietą i mam słabość do butów i torebek, więc po części rozumiem :-) . Fajna książka do poczytania jako niezobowiązująca lektura i na pewno sięgnę po kolejną część.

    Można się zastanawiać, czy świat mody jako ten, który jest pełen przepychu i luksusu, ale też presji otoczenia, może być bardziej narażony na zawiść, co częściej prowadzi do zbrodni. Na pewno pod jakimś kątem tak jest. Jednak myślę, że moda jest bardzo ważną częścią popkultury i też definiuje nas jako członków cywilizowanego świata. W końcu "jak cię widzą, tak cię piszą". Na pewno budzi ona fascynację, ale też skrajne emocje. Choć świat się zmienia i teraz jest zupełnie inne spojrzenie na modę, niż to było nawet 20 lat temu. Teraz przede wszystkim zwraca się uwagę na ekologię, a branża modowa zużywa dużo zasobów naturalnych. Jednak mimo to uważam, że moda zawsze będzie królować, ponieważ człowiek jest zwierzęciem trochę próżnym i lubiącym przyjemności, a co jest przyjemniejsze od pary nowych szpilek :-) ? 


Bibliografia:
  1. "Ofiary świata mody - kto oprócz Alexandra McQueena nie poradził sobie z presją?" na:Temat - https://natemat.pl/817,ofiary-swiata-mody-kto-oprocz-alexandra-mcqueena-nie-poradzil-sobie-z-presja 
  2. Czekacie na "House of Gucci"? Poznajcie prawdziwą historię morderstwa Maurizio Gucciego, na podstawie, której powstał film Glamour.pl - https://www.glamour.pl/artykul/czekacie-na-house-of-gucci-poznajcie-prawdziwa-historie-morderstwa-maurizia-gucciego-na-podstawi-ktorej-kreca-film-210319044341
  3. Wikipedia
  4. T.di Corcia, Gianni Versace. Biografia, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2013, 
  5. C.Jackson, Fashion Victim, Wydawnictwo W.A.B., 2018, można kupić tu: https://www.empik.com/fashion-victim-jackson-corrie,p1178361517,ksiazka-p
  6. P.Moyes, Morderstwo w świecie mody, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1975, można kupić na Allegro
  7. D.Howell, Torebki i morderstwo, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2012

czwartek, 18 listopada 2021

POCIĄG DO TAJEMNICY. CZĘŚĆ II


    Pociągi od dziesięcioleci budzą fascynację. Kiedy powstała kolej, dla wielu ludzi było to coś zdumiewającego - jak na tamte czasy był to prawdziwy cud techniczny, który zrewolucjonizował przemysł. Dlatego też pociągi mają swoich wiernych fanów i stanowią wielką inspirację. Mają też w sobie coś tajemniczego, stąd wiele opowieści o pociągach widmach. Jednym z najbardziej znanych jest kanadyjski pociąg z St.Louis. Ponoć w nocy widać na torach tylko jego przednie lampy. Istnieje legenda, że hamulcowy z tego pociągu, pod wpływem alkoholu, wpadł na tory i się zabił. Teraz jego duch błąka się z latarnią po torach, szukając swojej głowy, którą stracił w wyniku tego wypadku.  


Kolejna historią wiąże się z latami przedwojennymi na Ukrainie. Pociąg jadący na Krym rozpłynął się w powietrzu. Potem wielu świadków widziało jego widmo. Jeden próbował nawet do niego wsiąść, ale poraził go prąd. Inny, któremu miało się to udać, zaginął. W 1891 r. w Statesville w USA doszło do katastrofy kolejowej, w której zginęło 30 osób. Od tamtej pory wielokrotnie widziano widmo tego pociągu i słyszano krzyki pasażerów. Zupełnie inna sytuacja miała miejsce w kanadyjskim mieście Medicine Hat - tam pociąg widmo ostrzegał przed katastrofą, której jednak nie udało się zapobiec. W Polsce najwięcej jest doniesień o pociągach z I i II wojny światowej, które przewoziły żołnierzy. 


Do dziś słychać na torach śpiewane żołnierskie piosenki. Jeśli chodzi o pociągi z II wojny światowej to najbardziej znane są widma tych, które przewoziły więźniów do Auschwitz - ponoć słychać z nich krzyki i jęki. Czasami zdarza się widywać duchy w całkiem realnych pociągach. Tak dzieje się w pociągu z Carlisie do Londynu, gdzie widywany jest duch ubranej na czarno kobiety z woalką. Wiele przykładów nawiedzenia pochodzi z moskiewskiego metra, gdzie widziano ducha mężczyzny w staromodnym stroju oraz sceny z dawnych czasów. 


Badacze zjawisk paranormalnych snują teorie, że może niektóre pociągi w jakiś sposób zakrzywiają czasoprzestrzeń. Nie wiadomo ile jest w tych opowieściach prawdy, jednak jest to bardzo ciekawy temat, nie tylko dla miłośników grozy, ale też kryminałów, ponieważ inspirowała się nimi m.in. Agatha Christie, jak już pisałam w poprzednim poście. Dzisiaj chciałam opowiedzieć o jej kolejnej książce, opowiadającej o morderstwie w pociągu oraz innych ciekawych powieściach związanych z koleją.


Agatha Christie "Zagadka Błękitnego Ekspresu"


    Amerykański milioner Rufus Van Aldin nabywa w Paryżu drogocenny naszyjnik składający się ze wspaniałych rubinów - prawdziwe dzieło sztuki jubilerskiej. Jest to prezent dla jego jedynej córki Ruth Kettering, o którą bardzo się martwi, ponieważ nie układa jej się w małżeństwie. Ponad to kobieta niedawno odnowiła znajomość z niejakim hrabią de la Roche, który jest znanym uwodzicielem, wykorzystującym kobiece słabości. Ruth udaje się na Lazurowe Wybrzeże pociągiem zwanym Błękitnym Ekspresem. Zabiera ze sobą cenne rubiny, mimo ostrzeżeń ojca. Niestety okazuje się, że kobieta zostaje odnaleziona martwa w swoim przedziale, a rubiny zniknęły. Szczęściem w nieszczęściu jest, że tym samym pociągiem podróżował słynny detektyw Hercules Poirot i pan Van Aldin zwraca się do niego o pomoc. Poirotowi pomaga pasażerka pociągu Katarzyna Grey, której ofiara zwierzyła się niedługo przed śmiercią. Czy mógł ją zamordować mąż, który dziedziczy majątek? Albo podejrzany hrabia de la Roche, który twierdzi że jest znawcą klejnotów? Lub ktoś zupełnie inny, któremu zależało wyłącznie na rubinach. Poirot ma nie lada problem do rozwiązania, ale genialny detektyw uwielbia wyzwania i zawsze trafia w sedno sprawy. Świetny kryminał z fantastycznym klimatem. Naprawdę podobał mi się motyw ze skradzionym drogocennym naszyjnikiem. Bardzo dobrze zostały też zarysowane postacie, szczególnie Katarzyna Grey, która odczuwa osobliwą więź z ofiarą. Mamy tu więc skradziony naszyjnik warty 100 tys. funtów, uwodziciela - oszusta, zdradzieckiego męża i słońce Lazurowego Wybrzeża. Powiem tylko jedno: kocham książki Agathy Christie - nie mają sobie równych. 


Stephen Laws "Pociąg widmo"
    Coś złego dzieje się na linii kolejowej pomiędzy King's Cross a Newcastle. Policja odnotowuje coraz więcej tragicznych wypadków i samobójstw. Ofiarą takiego wypadku był Mark Davies, który podczas podróży służbowej w niejasnych okolicznościach wypadł z pociągu. Na szczęście przeżył, ale przez długi czas znajdował się w śpiączce i w ogóle nie pamięta okoliczności zdarzenia. Niestety odcisnęło to na nim piętno - od tego czasu miewa koszmary, w których widzi przerażające postacie składające ofiary z ludzi. Często znajdują się one w kamiennych kręgach lub komorach grobowych. Wydaje się, że są to wizje z odległej przeszłości, sięgającej nawet zarania dziejów ludzkości. Mark zasięga opinii psychiatry doktora Aynsleya, który wprowadza go w stan hipnozy. Wtedy Mark czuje, że jest w poważnym niebezpieczeństwie. Kontaktuje się z nim były policjant Les Chadderton, który również próbuje rozwiązać tę zagadkę. Wyjaśnia Markowi, że pasażerowie linii King's Cross-Newcastle padają ofiarami nie tylko wypadków. Chadderton odkrył, że część osób popadła w obłęd i mordowała swoich bliskich. Rejestry tego typu wydarzeń sięgają aż do 1852 r. kiedy to powstała ta linia. Mark i Les postanawiają odkryć tajemnicę przeklętej linii kolejowej, aby zapobiec kolejnym tragediom. Niestety nie mają pojęcia z czym się mierzą. Jest to dosyć ciekawy horror, który dobrze się czyta. Nie jest to może wybitne dzieło, ale podobał mi się pomysł z kamiennymi kręgami, na których składano ofiary. Na myśl od razu przychodzi Stonehenge - tajemnicze kamienne kręgi, które według najnowszych badań mogą być starsze niż się wydaje i nadal nie ma stuprocentowej pewności po co zostały zbudowane. Mimo, iż moim zdaniem nie jest to horror najwyższych lotów, warto się z nim zapoznać, szczególnie fanom kolei.

Georges Simenon "Pociąg z Wenecji"

    Justin Calmar wraca do domu z wakacji pociągiem. Jego żona i dzieci pozostały jeszcze na kilka dni w Wenecji, więc podróżuje on samotnie. Jednak w trakcie drogi dosiada się do jego przedziału pewien mężczyzna. Nie wyróżnia się on niczym szczególnym - przeciętny facet w średnim wieku. Justin zauważa jednak, że nieznajomy czyta gazetę z tekstem napisanym cyrylicą. Mężczyzna zagaja z Justinem rozmowę. Po jakimś czasie odnosi on wrażenie, że jego współpasażer zadaje mu bardzo szczegółowe i wnikliwe pytania i wręcz wydaje się jakby dużo o nim wiedział. W pewnym momencie nieznajomy ma do Justina prośbę - jako, że musi zdążyć na samolot do Genewy, nie uda mu się dostarczyć pewnej przesyłki. Prosi o to Justina, a ten się zgadza. Zaraz potem mężczyzna wychodzi z przedziału i znika. Justin jest bardzo zdziwiony, ale zamierza wywiązać się z obietnicy. Taksówką udaje się na ulicę de Bugnon w Lozannie, gdzie mieszka niejaka Arlette Staub. Ma jej przekazać teczkę, którą wcześniej odebrał ze skrytki na dworcu. Kiedy wchodzi do mieszkania doznaje szoku - pani Staub nie żyje i wygląda na to, że została zamordowana. Justin w popłochu ucieka i wraca do Paryża. Jest przerażony, nie wie co robić, a jego konsternację pogłębia fakt, że po otwarciu teczki okazuje się, że jest ona wypchana wielką ilością pieniędzy. Justin już wie, że wplątał się w niezłe tarapaty. Czy uda mu się z nich wybrnąć? Nie jest to typowy kryminał, a bardziej powieść sensacyjno-psychologiczna. Jest to studium człowieka, który miota się pomiędzy uczciwością, w duchu której został wychowany, a chęcią poprawy swojego życia, z którego nie jest zadowolony. Mamy tu idealny przykład racjonalizacji - bohater próbuje sobie wmówić, że tych pieniędzy nie zdobył w nieuczciwy sposób i nie zrobił nic złego. W głębi duszy jest jednak przerażony całą sytuacją. Zakończenie pozostawia nas z wieloma pytaniami, na które musimy sobie sami odpowiedzieć. Przede wszystkim co my byśmy zrobili, gdybyśmy otrzymali nagle taką ilość pieniędzy, nie wiedząc skąd one pochodzą. Pewnie każdy by powiedział, że trzeba  zawiadomić policję, bo te pieniądze mogą pochodzić z nielegalnego źródła. Jednak zachowanie naszego bohatera pokazuje jak mądre jest stare przysłowie - "znamy się na tyle, na ile nas sprawdzono". Bardzo dobra książka, zupełnie inna niż te, które dotychczas przeczytałam.


Kerry Greenwood "Morderstwo w pociągu"
    Poznajcie pannę Phyrne Fisher - kobietę detektyw, nowoczesną, nieustraszoną i przebojową. Panna Fisher wraz ze swoją służącą Dot jedzie pociągiem odwiedzić krewnych. W pewnym momencie budzi się z przerażeniem, dławiąc się unoszącym się w powietrzu chloroformem. Na szczęście mimo problemów z oddychaniem daje radę  pootwierać okna i zawiadomić obsługę pociągu, dzięki czemu udaje się uratować wszystkich pasażerów. No prawie wszystkich, ponieważ okazuje się, że zaginęła jedna osoba - starsza dama podróżująca z córką. Wkrótce jej ciało zostaje odnalezione w pobliżu torów, potwornie zmasakrowane. Oprócz tego w pociągu znajdowała się dziewczynka, która doznała utraty pamięci. Phyrne postanawia zająć się dziewczynką i córką zmarłej kobiety oraz odnaleźć mordercę. Wygląda na to, że starsza kobieta była właściwym celem, a pozostali zostali uśpieni, żeby nie było świadków porwania. Tylko kto mógł mieć motyw? Ofiara była wprawdzie bardzo nieprzyjemną osobą, ale to nie jest jeszcze powód do morderstwa (chyba :-) . Jednak panna Fisher musi znaleźć nie tylko mordercę, ale też odkryć kim jest dziewczynka z amnezją. Nie będzie to proste, ponieważ nie ma ona żadnego urazu, a więc straciła pamięć na skutek jakiejś traumy. Czyżby była świadkiem morderstwa? Bardzo lubię pannę Fisher, ponieważ serial "Zagadki kryminalne panny Fisher" jest jednym z moich ulubionych. "Morderstwo w pociągu" to przyjemny kryminał, a motyw uśpienia wszystkich świadków bardzo ciekawy. Jedyne co mi przeszkadzało to to, że książka różni się w kilku głównych wątkach od serialu oraz to, że zakończenie mogłoby być lepsze. Jednak ogólnie oceniam tę książkę na plus.

Stefan Grabiński "Demon ruchu"
    Stefan Grabiński był najwybitniejszym polskim twórcą literatury grozy. Fascynowały go pociągi, więc napisał kilka opowiadań z nimi związanych. Jednym z nich jest "Demon ruchu". Bohaterem opowiadania jest Tadeusz Szygoń, który cierpi na pewną tajemniczą przypadłość - wsiada nagle "ni stąd ni zowąd" do pociągu przemierzając pół Europy, potem budzi się w nieznanym sobie miejscu, kompletnie nie pamiętając jak się tam znalazł. Nie ma on zielonego pojęcia dlaczego się tak dzieje - po prostu jakaś tajemnicza siła każe mu wsiadać do pociągu, a on jest jakby w transie. Pewnego razu podczas takiego epizodu przysiada się do niego pewien pracownik kolei, który wydaje mu się znajomy. Człowiek ten zachowuje się bardzo dziwnie. Szygoń zaczyna podejrzewać, że jego dziwny towarzysz podróży nie jest człowiekiem. Uważam, że Stefan Grabiński powinien być bardziej znany w Polsce, ponieważ wielu ludzi nie wie, że możemy się pochwalić tak wspaniałym pisarzem grozy. "Demon ruchu" jest bardzo ciekawym opowiadaniem, wzbogaconym nutką metafizyki. Tutaj najbardziej widać wątek pociągu jako symbolu przemijania w czasoprzestrzeni. Wszystkie jego opowiadania są fantastyczne i bardzo bym chciała, żeby jak najwięcej osób się nimi zainteresowało. Trzeba wspierać rodzimy biznes :-)

    Kiedy stoimy na dworcu kolejowym i obserwujemy pociągi, czy nie mamy czasem wrażenia jakby czas uciekał nam przez palce? Pociąg podjeżdża, ludzie wysiadają, inni wsiadają. Potem podjeżdża następny i znów to samo. Z tej perspektywy życie ma pewną rutynę - ludzie idący na perony śpieszą się żeby zdążyć na pociąg, a ci wychodzący z pociągu śpieszą się aby zdążyć do pracy. Z jednej strony daje to poczucie pewnej harmonii, z drugiej pogląd na to jak szybko czas leci. Myślę, że chyba to właśnie jest najbardziej fascynujące w pociągach. Jeśli kiedyś stworzą wehikuł czasu, to myślę że będzie nim pociąg :-) Takie myśli atakują człowieka w dzień. Wieczorem zaś, kiedy stoi się samemu na dworcu, szczególnie w szczerym polu, to człowiek z przestrachem rozgląda się dookoła. Dlatego tyle jest miejskich legend związanych z kolejami. Ja uwielbiam czytać takie historie, ale nie powiem, że nie miałabym obaw jechać wieczorem pustym pociągiem. W końcu nigdy nic nie wiadomo :-)




Bibliografia:
  1. "Upiorne pociągi - wyłaniają się z mgły" Onet.pl - https://facet.onet.pl/strefa-tajemnic/upiorne-pociagi-wylaniaja-sie-z-mgly/kzv0ex2
  2. A.Christie, Zagadka Błękitnego Ekspresu, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2003, można kupić np. tu: https://bonito.pl/k-90380055-zagadka-blekitnego-ekspresu lub tu: https://www.swiatksiazki.pl/zagadka-blekitnego-ekspresu-5465663-ksiazka.html
  3. S.Laws, Pociąg widmo, Przedsiębiorstwo Wydawnicze Rzeczpospolita S.A., Warszawa 2008, można kupić na Allegro
  4. G.Simenon, Pociąg z Wenecji, Wydawnictwo C&T, Toruń 2017, można kupić np. tu: https://bonito.pl/k-90613885-pociag-z-wenecji, lub tu: https://www.empik.com/pociag-z-wenecji-simenon-georges,p1286190531,ksiazka-p
  5. K.Greenwood, Morderstwo w pociągu, Wydawnictwo Albatros, Opole 2015, można kupić na Allegro
  6. S.Grabiński, Demon ruchu, Muzeum dusz czyśćcowych. Opowieści niesamowite, Wydawnictwo Vesper, Czerwonak 2018, można kupić np. tu: https://bonito.pl/k-1923200-muzeum-dusz-czysccowych-opowiesci-niesamowite, lub tu: https://www.swiatksiazki.pl/muzeum-dusz-czysccowych-6390801-ksiazka.html

NATASHA PRESTON "PRAWDA CZY WYZWANIE"

    Dzisiaj kolejna powieść znanej pisarki thrillerów Young Adults Natashy Preston pt. "Prawda czy wyzwanie" . Muszę przyznać, że ...