czwartek, 6 stycznia 2022

BIBLIOTEKA GROZY - M.R. JAMES "OPOWIEŚCI STAREGO ANTYKWARIUSZA"

    Montague Rhodes James jest jednym z moich ulubionych autorów powieści grozy. Urodził się w 1862 r. w hrabstwie Kent w Anglii. Był znanym językoznawcą klasycznym i biblistą oraz wybitnym profesorem Uniwersytetu w Cambridge - do jego studentów zaliczały się wielkie osobowości świata literatury jak C.S. Lewis, J.R.R. Tolkien czy Lewis Carroll. Był on zdecydowanie mistrzem ghost stories, choć ponoć sam nie wierzył w duchy. Widać nie przeszkadzało mu to w tworzeniu genialnych opowiadań o duchach. Jego historie straszą, ale jest to spowodowane budowaniem napięcia i czymś ulotnym, czego nie można do końca sprecyzować i dlatego budzi grozę. Są to zdecydowanie klasyczne opowieści o duchach, co ja uwielbiam najbardziej. "Opowieści starego antykwariusza" to zbiór najwybitniejszych opowiadań tego znakomitego autora. Wszystkie są oczywiście fantastyczne i warte przeczytania, ale ja chciałam napisać o moich ulubionych. Zapraszam. 

    W "Rękopisie kanonika Alberyka" poznajemy historię pewnego Anglika, miłośnika archeologii, który udaje się do miasteczka St. Bertrand de Comminges, aby sfotografować tamtejszą katedrę. Po kościele oprowadza go zakrystian i nasz bohater zauważa, że jest on jakiś nerwowy i co chwilę podskakuje jakby się czegoś bał. Jednak mimo to pokazuje przybyszowi starą księgę, którą posiada. Archeolog amator jest zachwycony - to drogocenne dzieło kanonika Alberyka de Mauleon. Postanawia kupić księgę, mimo iż na jej końcu znajduje się niepokojąca ilustracja przedstawiająca strasznego demona. 


Bojaźliwy zakrystian zgadza się sprzedać księgę i wygląda jakby kupiec zdjął z jego ramion wielki ciężar. Anglik kompletnie tego nie rozumie, ale już wkrótce przekona się na własnej skórze jaką tajemnicę kryje średniowieczna księga. Nie jest to typowe ghost story, a raczej przyczynek do demonologii, ale i tak jest świetnie napisane. Tutaj od razu widać, że autor nie musi sięgać po rozbudowane opisy, aby wzbudzać grozę. Ogólnie morał z tej historii jest taki, żeby uważać na to jaką książkę się kupuje, co popieram :-) . 
    Bohaterem "Straconych serc" jest jedenastoletni Stephen, który zostaje przygarnięty przez swojego krewnego pana Abneya, po tym jak został sierotą. Dziwi to okolicznych mieszkańców, którzy uważają jego wuja za człowieka ekscentrycznego i mola książkowego, rozentuzjazmowanego w pogańskich kultach. Stephen dowiaduje się, że już wcześniej pan Abney przygarnął dwoje dzieci - chłopca i dziewczynkę, którzy jednak zniknęli w tajemniczych okolicznościach. 


On sam staje się świadkiem niepokojących wydarzeń - ktoś próbuje się dostać do jego pokoju, nad moczarami unoszą się dziwne dźwięki, w piwnicy słychać złowrogie głosy, a pewnej nocy chłopiec widzi w wannie straszliwą postać. Ponad to jego wuj dziwnie się zachowuje. Czy Stephenowi uda się nie podzielić losu zaginionych dzieci? W tym opowiadaniu mamy do czynienia z tajemnymi obrzędami i rytuałami, co też jest bardzo interesujące i wciągające. Historia zaginionych dzieci i osobliwe zjawiska mrożą krew w żyłach. Jest to krótkie opowiadanie, ale bardzo treściwe.  
    W opowiadaniu pt. "Hrabia Magnus" niejaki pan Wraxall odbywa podróż po Szwecji, aby napisać książkę o zabytkach tego pięknego kraju. Trafia do dworu Robäck, gdzie zapoznaje się z historią tytułowego hrabiego. Był on ojcem rodu De la Gardie i człowiekiem cieszącym się raczej złą sławą. Był okrutny dla swoich dzierżawców i podejrzewano, że stał za pożarami, w których zginęło wiele rodzin. Brał udział w tzw. Czarnej Pielgrzymce, z której przywiózł coś tajemniczego. Pan Wraxall zaczyna podejrzewać, że hrabia parał się czarną magią i odprawiał złowrogie rytuały. 


Dowiaduje się, że dwóch ludzi, którzy spędzili noc w lesie za dworem hrabiego znaleziono martwych, tzn. jeden żył jeszcze przez krótki czas, ale popadł w obłęd. Zagłębiając się w swoje badania, pan Wraxall zaczyna mieć wrażenie, że ktoś go obserwuje i śledzi. Czy nasz bohater dowie się co hrabia przywiózł z Czarnej Pielgrzymki i jakie to będzie miało dla niego konsekwencje? Kolejne opowiadanie o tajemnych rytuałach, a więc to coś co bardzo mi przypadło do gustu. W dziełach M.R. Jamesa groza ma charakter nieoczywisty, złe moce kryją się w mroku i bohaterowie nie wiedzą z czym dokładnie się mierzą. I to jest właśnie najbardziej przerażające. Tak jest i w tym przypadku, więc naprawdę warto przeczytać. 
    W kolejnej historii pt. "Szkolne opowiadanie" dwaj koledzy wspominają stare czasy, kiedy byli dziećmi. Jeden opowiada drugiemu o pewnej sprawie, która przydarzyła mu się kiedy uczęszczał do szkoły dla chłopców znajdującej się pod Londynem. Jednym z jego ulubionych nauczycieli był pan Sampson. Opowiadał on bardzo ciekawe anegdoty i dlatego był lubiany przez uczniów, mimo że był surowy. Miał w zwyczaju nosić przy sobie tajemniczą bizantyjską monetę ze swoimi inicjałami i datą. Pewnego razu, kiedy uczniowie dostali zadanie ułożenia zdań po łacinie, jeden z nich - przyjaciel narratora, jakby w transie wymyśla bardzo osobliwe, mianowicie "Pamiętaj o studni między czterema...".


Czytając to pan Sampson nie wiadomo dlaczego bardzo się zdenerwował i zaczął dziwnie się zachowywać. Później cała ta sprawa poszła w niepamięć. Jednak kiedy sytuacja się powtarza i pan Sampson znika, nie można już mówić o zbiegu okoliczności. Jakie tajemnice kryje szanowany nauczyciel? Tutaj tez mamy zagadkową sprawę, a zakończenie tak naprawdę niewiele nam wyjaśnia. Jest to jedna z tych historii, gdzie sami musimy domyślać się prawdy. Ja bardzo lubię takie opowieści, bo dzięki temu mogę wymyślać różnorakie rozwiązania, a to bardzo pobudza wyobraźnię. 
    W "Traktacie Middoth" młody bibliotekarz William Garrett jest świadkiem dziwnych wydarzeń związanych z pewną książką. Pewnego dnia przychodzi do jego biblioteki lekarz nazwiskiem Eldred, który chce wypożyczyć pewną pozycję. Jednak Garrettowi wydaje się, że wypożyczył ją pewien mężczyzna o wyglądzie pastora. Kiedy znów spotyka owego pastora, mdleje z przerażenia, ponieważ widzi w nim strasznego upiora. Dla podratowania zdrowia wyjeżdża do miejscowości Burnstow-on-sea, gdzie spotyka panią i pannę Simpson. Opowiadają mu one o swoim wuju doktorze Rancie, który był pastorem. 


Zostawił on cały majątek kuzynowi pani Simpson, ale zastrzegł że spisał drugi testament, w którym to ona jest spadkobierczynią. Jednak ukrył go gdzieś, a ona niestety nie potrafi go znaleźć, dlatego wraz z córką nie żyją w dostatku. Kiedy Garrett dowiaduje się, że stary pastor ukrył testament w książce, a kuzyn nazywa się Eldred i jest lekarzem, już wie że to nie przypadek. Postanawia pomóc kobiecie, ale czy da radę zmierzyć się z upiorną zjawą? Bardzo interesujące opowiadanie, które trochę mi przypomina twórczość Agathy Christie, gdzie często był motyw poszukiwania zaginionego testamentu (pomijając upiora :-) . Lubię takie zagadki, a atmosfera grozy jest dodatkową atrakcją. 
    W opowiadaniu "Magiczne runy" poznajemy historię Edwarda Dunninga - profesora, znawcy okultyzmu. Okazuje się, że niedawno ten znany badacz naraził się niejakiemu panu Karswellowi, gdyż odrzucił jego książkę jako niewartą uwagi. Nie miał jednak pojęcia jak ta decyzja wpłynie na jego życie. Z informacji jakie zdobyli przyjaciele Dunninga wynika, że pan Karswell to straszny człowiek - praktykuje podejrzane obrządki, otacza się nieciekawymi ludźmi i straszy okoliczne dzieci. Poza tym głęboko chowa urazę i jest mściwy. Dunning od pewnego czasu zauważa dziwne incydenty - ma wrażenie, że ktoś go śledzi, w tramwaju widzi tajemniczy artykuł o śmierci niejakiego Johna Harringtona oraz ktoś truje jego służące.


Profesor zaczyna poważnie bać się o swoje życie. Dlatego też udaje mu się skontaktować z bratem zmarłego pana Harringtona. Okazuje się, że 3 miesiące przed śmiercią naraził się on panu Karswellowi wystawiając miażdżącą recenzję jego książce. Jego śmierć też była zagadkowa - złamał kark uciekając przed kimś, jednak nikt nikogo nie widział. Dunning zdaje sobie sprawę z tego, że grozi mu taki sam los. Czy uda mu się ocalić życie? Bardzo ciekawe opowiadanie pokazujące do czego zdolny jest człowiek, który żywi do kogoś urazę.  
    W opowiadaniu "Pan Humphreys i jego spadek" tytułowy bohater dziedziczy po swoim wuju, którego nigdy nie widział, majątek ziemski. Na jego spadek składa się posiadłość wraz z ogrodami, na których znajduje się labirynt, do którego wuj nie pozwalał nikomu wchodzić. Pan Humphreys jest jednak zaintrygowany tajemniczym labiryntem  i postanawia narysować jego plan. Okazuje się, że został on wybudowany w stylu włoskim, ale w jego centrum znajdują się niepokojące rzeźby - głównie wielki glob przedstawiający sceny piekielne. Nasz bohater wśród papierów wuja natrafia na opowieść o labiryncie - pewien człowiek udał się tam w nocy, aby zdobyć drogocenny klejnot, ale nieomal przypłacił to życiem - w labiryncie zaatakowały go straszliwe bestie, których widok towarzyszył mu do końca jego dni. 


Pan Humphreys uznaje to tylko za ciekawą opowiastkę, jednak z czasem sam zaczyna doświadczać niesamowitych rzeczy - nie potrafi drugi raz trafić do środka labiryntu, ma wrażenie, że ktoś go obserwuje, a tajemniczy glob jakby ożywa. Czyżby jego wuj słusznie zakazał wchodzenia do labiryntu? Czy panu Humphreysowi przyjdzie zapłacić za złamanie tego zakazu? Nie jest to typowe opowiadanie ghost story, ale jest też bardzo ciekawe. Myślę, że labirynty zawsze budziły w ludziach niepokój, a tym bardziej takie w których może coś na nich czyhać. 
    M.R. James był naprawdę wybitnym pisarzem. Chyba nikt inny nie potrafił tworzyć takiej atmosfery grozy i niepewności. W jego utworach nie wiemy co tak naprawdę atakuje bohaterów i właśnie to jest najbardziej przerażające. Jego utwory pełne są niedomówień i często sami musimy sobie zinterpretować dane wydarzenia. Jednocześnie są to klasyczne opowieści o duchach, a moim mniemaniu nie ma nic lepszego. Wydaje mi się, że każdy fan grozy powinien znać twórczość tego wspaniałego autora i na pewno nie zawiedzie się lekturą. Naprawdę warto się zapoznać.



    




Bibliografia:
  1. M.R. James, Opowieści starego antykwariusza, Wydawnictwo C&T, Toruń 2005, można kupić na Allegro






czwartek, 30 grudnia 2021

PLANSZÓWKA NA SYLWESTRA - ODMĘTY GROZY

 


    Nowy Rok zbliża się wielkimi krokami. Macie jakieś postanowienia noworoczne? Ja bym chciała dalej prowadzić mojego bloga i mniej się przejmować, aby być zdrowszą. Jeśli chodzi o Sylwestra to niestety pandemia nie sprzyja hucznym zabawom. Poza tym ja przykładowo nie lubię takiego poczucia, że człowiek jest w jakimś sensie zobowiązany do zabawy na Sylwestra. Dlatego też wolę go spędzić w węższym gronie, z przyjaciółmi na domówce. Właśnie do tego przydaje się fajna gra planszowa. Ostatni czas obfitował w różne nowości ze świata Lovecrafta, a jedną z nich jest gra Wydawnictwa Rebel Odmęty Grozy. Jak już wcześniej wspominałam uwielbiam wszystko co lovecraftowskie, dlatego też bardzo czekałam na tę grę. Czy się nie zawiodłam? O tym poniżej. 
    Jest to gra częściowo kooperacyjna, przeznaczona dla 3 do 6 graczy. Wcielamy się w niej w pasażerów statku SS Atlantica. Jest rok 1913, a my płyniemy małym statkiem pasażerskim przez Atlantyk do Bostonu. Podczas rejsu okazuje się, że w wodzie dostrzeżono poruszające się kształty, pasażerowie zaczynają się dziwnie zachowywać i atmosfera staje się coraz bardziej napięta. Trzeciego dnia zostają odnalezione zwłoki jednej z pasażerek, która prawdopodobnie została zamordowana podczas jakiegoś rytuału. Nagle statek zaczynają atakować istoty z głębin, a więc pora działać! Pasażerowie statku, a więc gracze, będą dzielić się na ludzi, hybrydy i kultystów. Zadaniem ludzi jest dopłynięcie statkiem do portu w Bostonie, a hybryd i kultystów uniemożliwienie im tego. Karta kultysty jest używana tylko w rozgrywce 4 i 6-cio osobowej. W grze do dyspozycji dostajemy planszę, która przedstawia przekrój statku oraz ocean wokół niego w tym tytułowe Odmęty.


Na planszy znajdują się też nasze rezerwy ze wskaźnikami, czyli paliwo, jedzenie, poczytalność i dusze. Na początku gry wartość każdego zasobu wynosi 8. Ludzie nie mogą doprowadzić do sytuacji, w której choć jeden zasób wyczerpie się do zera, ponieważ wtedy przegrywają. Statek podzielony jest na pomieszczenia, z których każde pełni inną funkcję - są one opisane na arkuszu pomocy gracza. Na planszy znajdują się również tory Rejsu i Rytuału, na których stawiamy odpowiednie żetony oraz miejsca na poszczególne karty. Każdy z graczy otrzymuje arkusz wybranej przez siebie postaci, odpowiednią kartę wyczynu, pionek oraz arkusz pomocy gracza, gdzie są wszystkie potrzebne informacje. Gracze stawiają swoje pionki na miejscach na statku wskazanych na ich arkuszach postaci. Następnie dwoje graczy dostaje dodatkowe karty - jest to Kapitan i Strażnik Księgi. To kto nimi będzie jest opisane na rewersach kart tytułu - jest to postać, która zajmuje najwyższą pozycję w linii sukcesji. 


Na planszy musimy rozstawić jeszcze potwory oraz karty. Matkę Hydrę i ojca Dagona stawiamy w Odmętach, a po dwie istoty z głębin w oceanie przy statku na polach 1-4 i 5-8 oraz na pokładzie na polach 1-2. Pod planszą kładziemy talię kart zdrady, uszkodzeń i przedmiotów oraz tworzymy talie umiejętności według symboli na planszy. Na pokładzie nr 3 i 4 kładziemy po jednym żetonie pasażera. Następnie tworzymy talię chaosu wybierając po dwie kary z każdej umiejętności, tasujemy ją i kładziemy na odpowiednim miejscu na górze planszy. Jeśli ta talia będzie się wyczerpywać musimy ją uzupełniać. Każdy z graczy otrzymuje też przedmiot początkowy, który jest wyszczególniony na jego arkuszu oraz karty umiejętności, które również ten arkusz opisuje. Pierwszy gracz otrzymuje żeton aktywnego gracza.  


Teraz najciekawszy moment, czyli rozdanie kart lojalności - ilość hybryd i ludzi zależy od ilości graczy, przykładowo jeśli gramy w 3 osoby kart ludzi jest 5, a hybryd 1. Według tego dobieramy karty, tasujemy je i rozdajemy po jednej - każdy ma 30 sekund, aby zobaczyć swoją kartę nie oglądając się na innych - zdrajca do momentu ujawnienia się musi działać pod przykrywką, tak aby pozostali go nie rozszyfrowali. Karty lojalności będziemy rozdawać dwa razy - przed rozpoczęciem gry i po tym jak rejs osiągnie wartość 6, a więc na początku może się zdarzyć, że wszyscy są ludźmi. Jeśli chodzi o tory to żeton Rejsu będzie się przesuwał w zależności od efektów gry i kiedy osiągnie punkt nawigacyjny, czyli Rejs, kapitan dobiera 2 karty nawigacji, a potem odrzuca jedną z nich. Mają one swoją wartość - żeby wygrać musimy mieć karty o wartości 12 i jeszcze raz dotrzeć na pole Rejs. Po rozpatrzeniu karty żeton wraca na pole Start. Gdy żeton podróży przesuwa się do przodu, potwory przesuwają się o jedno pole ku tyłowi statku, a jeśli są w wodzie na tyłach statku, przenoszone są na Odmęty.  


Jeśli chodzi o tor Rytuału to analogicznie przesuwa się z powodu odpowiednich efektów w grze do osiągnięcia pola Rytuał. Ma to swoje wady i zalety - potwory znajdujące się na pokładzie i wodzie są usuwane, Matka Hydra i ojciec Dagon zostają przesunięci na Odmęty, ale pasażerowie na pokładzie giną, a gracze przesuwają się do Lazaretu. Jednak czasem warto zaryzykować, tym bardziej jeśli namnożyło się dużo potworów. Teraz już możemy rozpocząć rozgrywkę, która składa się z czterech etapów. Pierwszy to otrzymanie umiejętności, czyli gracz dobiera odpowiednie karty umiejętności. Drugi etap to wykonanie akcji. Każdy gracz wykonuje w swojej turze dwie akcje. Jest ich kilka do wyboru: 
  • ruch - można przenieść się na dowolne miejsce na planszy (oprócz Lazaretu i aresztu)
  • atak - możemy zaatakować istotę z głębin znajdującą się na naszym polu - w tym celu rzucamy kością - jeśli wynik to 4 lub więcej usuwamy potwora z planszy
  • ocalenie pasażera - możemy ocalić pasażera na swoim polu - tym celu odkładamy jego żeton do rezerw
  • użycie zdolności akcji, którą każdy gracz ma opisaną na swoim arkuszu
  • użycie zdolności pola na którym się znajdujemy - są opisane na arkuszu pomocy
  • wymiana - można wymienić się z innym graczem na swoim polu dowolną liczbą przedmiotów
  • ujawnienie się - dotyczy tylko zdrajcy i jest opisane na arkuszu pomocy zdrajcy - też ma swoje wady i zalety np. ujawniony zdrajca może otwarcie korzystać z kart zdrady, ale pozostali mogą go wysłać do więzienia, co mu utrudni grę

Trzeci etap to odkrywanie kart Mitów - aktywny gracz rozpatruje wierzchnią kartę z talii Mitów. Każda z kart oznacza jakiś kryzys - sprawy do wyboru lub testy umiejętności. Na każdej karcie jest wartość docelowa testu np. trzeba osiągnąć 11 siły i wpływu. Na początku ciągniemy 2 karty z talii chaosu i kładziemy zakryte na stole. Następnie każdy z graczy dokłada do nich karty ze swojej ręki, też zakryte, tak aby osiągnąć wartość 11 - najczęściej trzeba dać więcej, ponieważ karta niebędąca siłą i wpływem będzie pomniejszała ten wynik. Dlatego też zdrajca musi dać karty negujące ten wynik, ale w taki sposób aby pozostali się nie zorientowali. Następnie tasujemy karty, odkrywamy i sumujemy wynik. Jak jest sukces to zazwyczaj nic się nie dzieje, jeśli porażka to mamy jakieś utrudnienie.


Następnie rozpatrujemy symbole aktywacji potworów i toru z dołu karty. Czwarty etap to odrzucenie kart - każdy gracz może mieć tylko 10 kart umiejętności na ręce, nadwyżkę odrzuca. To są w skrócie zasady gry, ale są one bardzo dobrze i szczegółowo opisane w instrukcji i kompendium zasad, także na pewno nie będzie problemu. Jeśli chodzi i samą grę to bardzo mi się ona podoba. Estetycznie wygląda naprawdę nieźle. Już samo pudełko robi wrażenie - jest sporych rozmiarów. Plansza jest bardzo ładna i solidnie wykonana. Potwory też są fantastycznie zrobione, szczególnie Hydra i Dagon - są to naprawdę konkretne figurki. Jedyne czego mi brakowało to rysunków na kartach - jest ich mało i nie są takie klimatyczne jak np. w Eldritch Horror. Jednak złe też nie są, ponieważ są dobrze wykonane. Ja po prostu jestem klimaciarą i lubię wczuć się w grę. Mechanika gry w moim odczuciu jest super. Motyw zdrajcy bardzo mi się podoba - zawsze lubiłam grać w Mafię :-). 


Myślę, że zdrajca ma najtrudniej - jest zazwyczaj sam ze swoim zadaniem, a ludzie mają siebie nawzajem do pomocy. Ponad to póki się nie ujawni, musi uważać aby nie wzbudzać wokół siebie podejrzeń. Jest to naprawdę spore wyzwanie, a ja takie uwielbiam. Zazwyczaj gry planszowe są albo kooperacyjne albo takie gdzie każdy gra na siebie. Rzadziej się zdarza, że jeden gra przeciw pozostałym jak np. w "Listach z Whitechapel", ale myślę że gra jest wtedy bardziej ekscytująca. Zasady Odmętów.. nie są trudne, gra nie wymaga rozpatrywania mnóstwa efektów, co jest dużym plusem. Są one czytelne, zrozumiałe i szybko oraz bez problemów się je przyswoi. Bardzo fajny jest też wątek rozdawania kart lojalności po raz drugi w połowie gry - ktoś był człowiekiem i robił wszystko, aby statek dopłynął do portu, a tu niespodzianka - jest hybrydą i jego dotychczasowe wysiłki nie mają już racji bytu. Musi nagle zmienić o 180 stopni swój sposób gry. 


Jest to wyzwanie, a ja lubię gry które dużo wymagają od gracza. Problemem może być jedynie cena, bo jest to około 240 zł. Wiadomo gra jest solidnie wykonana i ma dużo elementów i jest warta swojej ceny, jednak jest to spora kwota i myślę, że bardziej skuszą się na nią miłośnicy Lovecrafta. I właśnie czy ta gra jest tylko dla nich? Uważam, że nie. Gra jest bardzo ciekawa i wciągająca, a świat Lovecrafta jest tylko tłem. Nie oznacza to oczywiście, że fani pisarza będą zawiedzeni - klimat jest zachowany. Myślę, że twórcy dobrze to wypośrodkowali. Ja np. grałam z dwoma osobami niebędącymi fanami i gra im się bardzo podobała. Podsumowując jest to naprawdę fantastyczna gra, która dostarczy mnóstwa wspaniałej rozrywki i warto po nią sięgnąć.
    Ja ze swojej strony chciałabym jeszcze życzyć wszystkim udanej zabawy sylwestrowej, szczęśliwego Nowego Roku, spełnienia marzeń i dużo uśmiechu :-)







Bibliografia:

czwartek, 23 grudnia 2021

CICHA NOC ZE ZBRODNIĄ I DUCHAMI

 


    W końcu nadeszły Święta. Jest to czas, który powinniśmy spędzić w gronie rodziny i przyjaciół, przy stole z karpiem, barszczem z uszkami oraz oczywiście z Kevinem :-) . Jest to wspaniała okazja do spotkań, łamania się opłatkiem, rozmów z najbliższymi. Jednak wieczorem kiedy wszystko zostanie sprzątnięte ze stołu, a my ledwo chodzimy z przejedzenia, możemy wygospodarować trochę czasu dla siebie. Oczywiście najlepiej spędzić go z interesującą lekturą (tym bardziej jeśli nie można się ruszać 😀). Wigilia i Boże Narodzenie to czas magiczny, pełen cudów. Każdy kto czytał "Opowieść wigilijną" wie, że to też pora duchów. Dlatego też idealne historie na świąteczny wieczór to kryminały i opowieści o duchach. Dwa ciekawe przykłady poniżej. Zapraszam.

"Cicha noc. Świąteczne opowiadania kryminalne"

    Zbiór 15 opowiadań od mistrzów gatunku, bardzo klimatycznych, wprowadzających nas w atmosferę Świąt, jednocześnie z ciekawymi zagadkami kryminalnymi. Jako pierwsze na szczególną uwagę zasługuje opowiadanie Raymunda Allena "Szczęśliwe rozwiązanie" - Kennethowi Dale'owi udaje się w ostatniej chwili urwać się z pracy, aby spędzić Święta w rezydencji swojego wuja lorda Churta. Na miejscu jest już narzeczona Kennetha - Norah, członkowie rodziny, przyjaciel lorda sir James Winslade. Jest też obecny sekretarz lorda pan Gornay. Wuj wyjaśnia bratankowi, że on i sir James grali przed chwilą w szachy.


Norah jest zdziwiona, że Kennethowi udało się przybyć i mówi mu, że już wysłała do niego list z życzeniami. Okazuje się jednak, że listy nie zostały jeszcze nadane i Kenneth otwiera swój. Ku zdumieniu wszystkich wypada z niego banknot tysiącfrankowy, który lord Churt miał przeznaczyć na Czerwony Krzyż. Wszyscy oskarżycielko patrzą na Norah, ale Kenneth jest pewien niewinności swojej narzeczonej i postanawia działać. W toku śledztwa zbiera potrzebne mu informacje, ale ostatecznie okazuje się, że kluczem do rozwiązania zagadki jest niedokończona partia szachów. Ja nie znam się za bardzo na szachach, dlatego też musiałam posiłkować się Internetem, ponieważ na końcu opowiadania jest wyjaśnienie w jaki sposób bohater przeanalizował grę. Świetna, klasyczna zagadka kryminalna, gdzie nie mamy zwłok, ale skradzione pieniądze oraz gdzie wszyscy są podejrzani. Idealna pozycja dla wielbicieli kryminałów, ale także dla fanów serialu "Gambit królowej".
    Kolejnym ciekawym opowiadaniem jest "Nieznany morderca" H.C.Baileya. Był on jednym z ulubionych pisarzy Agathy Christie, więc już samo to wystarczy za rekomendację. Bohaterem tego opowiadania, tak jak wielu innych tego autora jest lekarz-detektyw Reginald Fortune. Jest on znanym chirurgiem-patologiem i specjalistą do spraw przestępczości. Zaraz po Bożym Narodzeniu udaje się on wraz ze swoją narzeczoną Joan na przyjęcie dla dzieci z sierocińca. Niestety w trakcie zabawy okazuje się, że miejscowa lekarka została zamordowana. Co więcej wydaje się, że morderstwo zostało dokonane z wyjątkowym okrucieństwem - ktoś poderżnął jej gardło i patrzył jak się wykrwawia. Niedługo później Fortune zostaje wezwany do bardzo chorego chłopca, który wydaje się, że cierpi na zatrucie pokarmowe. Lekarz jest jednak przekonany, że ktoś chciał go otruć.


Fortune za wszelką cenę chce uratować chłopca i znaleźć truciciela. W toku śledztwa przypomina sobie sprawę sir Humphreya Bigoda, który został odnaleziony martwy w przededniu swojego ślubu. Wydaje się, że tych spraw nic nie łączy - mamy wypadek, zabójstwo i otrucie, a ofiarami się mężczyzna, kobieta i dziecko. Jednak Fortune ma przeczucie, że za tymi sprawami stoi jeden morderca - ktoś przebiegły i okrutny, kto żeruje na ludzkim cierpieniu. Lekarz-detektyw stanie w szranki z przebiegłym mordercą nie wiedząc, że sam znalazł się w ogromnym niebezpieczeństwie. Nie dziwię się Królowej Kryminałów, że tak lubiła tego autora, gdyż już to opowiadanie pokazuje jak zdolnym był pisarzem i mistrzem kryminalnej intrygi. Jego historia bardzo wciąga - mamy trzy różne sprawy i tylko wyczulone oko naszego bohatera zauważa podobieństwa. Bardzo polubiłam Reggiego Fortune i chciałabym poczytać o jego przygodach, jednak książki Baileya nie zostały wydane w Polsce. Mam szczerą nadzieję, że się to zmieni.
    Następnym opowiadaniem zasługującym na uwagę są "Figury woskowe" Ethel Liny White. Poznajemy w nim historię ambitnej dziennikarki Soni, która stara się wybić w męskim świecie, ponieważ w gazecie w której pracuje jest jedyną kobietą. Sukcesy nowej reporterki nie wszystkim się podobają, szczególnie dotychczasowej gwieździe Hubertowi Poke. Dziewczyna chcąc udowodnić kolegom, że jest nieustraszona, postanawia spędzić noc w muzeum figur woskowych, które jest uważane za nawiedzone - pewien komiwojażer poderżnął sobie tam gardło, a dwóch ludzi którzy zostali tam na noc znaleziono martwych.


Kobieta jednak nic sobie nie robi z tych zabobonów i postanawia napisać o tym ciekawy artykuł. Kiedy zostaje sama w nocy w opustoszałym muzeum, jest zadowolona że udowodni kolegom swoją odwagę - jednak do czasu, bo w pewnym momencie słyszy dziwne odgłosy i ma wrażenie, że jedna z figur woskowych ożywa. Czy uda jej się przetrwać do rana? Wbrew pozorom nie jest to horror, a bardziej kryminał psychologiczny, chociaż opis wrażeń bohaterki podczas samotnej nocy w nawiedzonym muzeum może powodować ciarki. Niemniej jednak jest to świetnie skonstruowane opowiadanie pokazujące, że strach tak naprawdę tkwi w naszych umysłach. 
    W opowiadaniu "Herbata z mlekiem" znany lekarz Bevis Holroyd zostaje wezwany do chorego pacjenta, który twierdzi, że żona truje go arszenikiem. Pacjent - sir Henry Strangeways wie, że doktor wsławił się ostatnio analizą w znanym procesie, dlatego go wezwał. Sir Henry uważa, że żona nigdy go nie kochała i wyszła za niego dla pieniędzy. Według jego wiedzy kocha ona nadal swojego adoratora z czasów młodości, ale tamten był biedny.


Lord twierdzi, że żona podaje mu arszenik w jego ulubionej herbacie z mlekiem zwanej bawarką. Lekarz ma wątpliwości co do stanu swojego pacjenta, ale postanawia zająć się jego przypadkiem. Sprawy komplikują się kiedy w lady Strangeways rozpoznaje swoją dawną miłość. Bardzo ciekawe opowiadanie kryminalne, ale nietypowe. Mamy tu zbiegi okoliczności, które są nimi tylko pozornie i dylematy moralne bohatera, który będzie musiał zachować zimną krew w obliczu trudnej sytuacji, w jakiej niespodziewanie się znalazł. Naprawdę świetna historia. 
    Autorem "Śnieżniej zagadki" jest Nicholas Blake. Był to pseudonim znanego pisarza Cecila Daya-Lewisa - ojca aktora Daniela Daya-Lewisa znanego m.in. z filmu "Ostatni Mohikanin". Pociąg jadący do Glasgow zostaje zatrzymany przez śnieżycę. Zniecierpliwieni pasażerowie zaczynają rozmowę na temat niedawnej kradzieży do jakiej doszło w tym pociągu - skradziono worek z pieniędzmi i drogocennym naszyjnikiem. Jeden z pasażerów Arthur J.Kilmington - prawnik, nie zamierza czekać na pomoc i stwierdza, że uda się na nogach do najbliższej wioski.


Były detektyw, także pasażer pociągu Henry Stansfield ma jednak złe przeczucia i wkrótce udaje się na poszukiwania. Niestety znajduje ciało Kilmingtona - ktoś przytrzymał jego głowę w śniegu i udusił. Stansfield podejrzewa, że to morderstwo miało coś wspólnego z niedawną kradzieżą, a to może oznaczać, że morderca znajduje się w pociągu. Klasyczne opowiadanie kryminalne - pociąg w zaspie, tajemnicza kradzież, morderstwo, mylne tropy. Rozwiązanie zagadki jest bardzo interesujące, a co ciekawe autor na końcu opisał jak jego detektyw doszedł do prawdy i gdzie ukrył poszlaki, tak aby każdy mógł tą sprawę rozwiązać sam. Przyznaję, że nie zauważyłam wszystkich. Jest to naprawdę świetna rozrywka dla detektywów-amatorów.
    W opowiadaniu "Imię na szybie" profesor filologii Fen, na prośbę swojego przyjaciela inspektora Humbleby, rozwiązuje zagadkę tajemniczego morderstwa znanego architekta. Sir Charles Moberley ceniony architekt, urządza przyjęcie wigilijne na które zaprasza kolegę po fachu sir Lucasa Welsha, jego córkę Jane, inspektora Jamesa Wilburna oraz młodego architekta Ottona Mörike. Podczas kolacji goście podejmują temat ducha, który nawiedza pawilon posiadłości. Sir Lucas, znawca tematu, postanawia zaczaić się w pawilonie na rzekomego ducha. 


    Niestety okazuje się, że został on zamordowany - ktoś ugodził go sztyletem. Jednak zdążył on napisać imię napastnika na szybie - Otto. Jednak podczas szarpaniny szyba zostaje rozbita. Mimo to Mörike zostaje aresztowany. Inspektorowi Humbleby'emu coś jednak nie pasuje - do pawilonu prowadzą tylko jedne ślady butów. Dlatego też postanawia skonsultować się ze swoim przyjacielem Fenem, bo wie że ten jest mistrzem dedukcji. Jest to bardzo intersująca zagadka - mamy zeznanie ofiary, która ostatkiem sił wskazuje na mordercę, a jednak coś tu się nie zgadza. Uważam, że rozwiązanie jest naprawdę ciekawe i niespotykane. Idealna zagadka kryminalna dla wielbicieli klasyki.


"Wigilia pełna duchów"

    Druga pozycja jest dla miłośników grozy, gdyż jest to zbiór klasycznych opowieści o duchach. Na szczególna uwagę zasługuje mi.in opowiadanie znanej brytyjskiej pisarki Elizabeth Gaskell "Opowieść starej piastunki". Mała panienka Rosamond po śmierci swoich rodziców wraz ze swoją młodą opiekunką Hester, trafia do Furnivall Manor pod opiekę krewnej, starej panny Furnivall. Mieszka tam tylko ona i jej towarzyszka pani Stark oraz kilkoro służby. Rosamond i Hester szybko zadomawiają się w rezydencji, jednak wkrótce zaczynają się dziać dziwne rzeczy - ktoś gra na zepsutych organach, a Rosamond widuje na dworze małą dziewczynkę, która woła ją do siebie. Kiedy Rosamond prawie zamarza na śmierć odpowiadając na wołanie dziewczynki, Hester postanawia dowiedzieć się co stoi za tymi niepokojącymi zjawiskami.


Od żony zarządcy dowiaduje się o przeszłości panny Furnivall, która miała kiedyś siostrę. Była ona jednocześnie jej rywalką o względy pewnego mężczyzny. Niestety kobieta wraz z dzieckiem zmarła w tragicznych okolicznościach. Hester domyśla się już czyje duchy nawiedzają rezydencję, jednak musi znaleźć sposób jak ochronić swoją małą podopieczną, aż nie będzie za późno. To opowiadanie takie jakie lubię najbardziej - nawiedzony dwór, duchy błąkające się po świecie, ponieważ zostały skrzywdzone za życia i próba okupienia win. Elizabeth Gaskell jak zwykle na najwyższym poziomie. 
    "Później" Edith Wharton jest jednym z najlepszych opowiadań w tym zbiorze. Amerykańskie małżeństwo Mary i Edward Boyne przeprowadza się do Anglii, aby zamieszkać w starej posiadłości w Lyng. Edward zarobił sporo pieniędzy na akcjach kopalni Blue Star, dlatego mogą oni spełnić swoje marzenie. Państwo Boynowie, którzy mają romantyczną naturę, dowiadują się że dom jest nawiedzony, ale o duchu lokatorzy dowiadują się później, cokolwiek to znaczy.


Na początku wszystko dobrze się układa, ale z czasem Mary zaczyna zauważać zmiany w zachowaniu swojego męża - wydaje się on być czymś zmartwiony i zaniepokojony, jednak zapytany o to twierdzi, że wszystko jest w porządku. Pewnego razu małżeństwo widzi tajemniczą postać kręcącą się po posiadłości. Mary jest coraz bardziej zaniepokojona kiedy dowiaduje się, że niejaki Robert Ewell pozwał jej męża w związku z akcjami kopalni. Niestety kiedy tajemniczy nieznajomy znów nawiedza posiadłość Edward znika bez śladu. Zrozpaczona żona próbuje się dowiedzieć co stało się z jej mężem i jaki związek ma tajemniczy przybysz z duchem nawiedzającym posiadłość. Świetne opowiadanie, w którym duch nie jest jakimś konkretnym bytem, ale czymś nieokreślonym. Jest to bardzo ciekawy pomysł, bo zazwyczaj duchami są to osoby, które zmarły w niejasnych okolicznościach. Tutaj jest czymś w rodzaju przestrogi, a nawet narzędziem zemsty. Naprawdę warto przeczytać.
    M.R.James jest na szczycie listy moich ulubionych pisarzy. Jego opowiadania to absolutne mistrzostwo ghost stories. I tym razem możemy zapoznać się z fantastyczną historią. W "Jesionie" niejaka pani Mothersole zostaje oskarżona o czary i skazana na śmierć dzięki zeznaniom właściciela ziemskiego sir Matthew Fella. Podczas egzekucji wszyscy są przerażeni, ponieważ rzuca ona groźby w stronę sir Matthew. Ten jednak nie daje się zastraszyć - uważa, że tylko spełnił swoją powinność. Jakiś czas później lord wraz z pastorem zauważają dziwne zwierzę na jesionie koło okna jego sypialni. Następnego dnia sir Matthew zostaje znaleziony martwy właśnie w swojej sypialni.


Wygląda na to, że został otruty, nikt jednak nie wie w jaki sposób. To samo dzieje się z jego wnukiem wiele lat później. Wygląda na to, że obaj padli ofiarą klątwy wiedźmy. Czy można zrobić coś aby ją złamać? Uwielbiam opowieści o klątwach czarownic. Z jednej strony żyjemy w XXI wieku i wiemy, że prześladowania czarownic były okrutnymi czynami popełnionymi na niewinnych kobietach, które po prostu czymś się wyróżniały. Jednak istnieje mały cień wątpliwości - co jeśli jedna z nich była prawdziwa? 
    Kolejną typową opowieścią o duchach jest "Duch skarbca" Emily Arnold. Młoda dziewczyna Ruby Jocelyn wraca statkiem z Indii do Anglii, aby zamieszkać u dalekich krewnych w Kornwalii, celem podratowania zdrowia. Na pokładzie znajduje się pan Delaware - sławny jasnowidz i hipnotyzer. Zaciekawiona Ruby prosi, aby ją zahipnotyzował. W czasie seansu widzi zamek i tajemniczą postać, która przekazuje dziewczynie że ma misję do wypełnienia. Kiedy Ruby przybywa do Tregarthlyn Castle zdaje sobie sprawę, że to zamek z jej wizji. 


Właścicielem jest Derrick Trevalyon, który mieszka w nim z matką i siostrą. Niestety zamek jest poważnie zadłużony i wkrótce rodzina będzie musiała go opuścić. Jednak w okolicy krąży legenda o zakopanym skarbie protoplasty rodu sir Guya Trevalyona. Ruby już wie jakie zadanie ma do wykonania i zamierza się go podjąć, tym bardziej że Derrick staje się bardzo bliski jej sercu. Czy w imię miłości stanie oko w oko z duchem i spełni jego żądania? Jest to typowe ghost story o zakopanym skarbie i trochę przypomina twórczość Conan Doyle'a, tak więc dla mnie ideał. Serdecznie polecam. 
    Myślę, że obie propozycje książek na Święta są bardzo ciekawe i każdy znajdzie coś dla siebie. Z nadprzyrodzonym zjawisk to mam tylko nadzieję, że moja kotka przemówi w Wigilię ludzkim głosem i powie czemu jest taką łobuzicą :-) . Chciałam wszystkim życzyć Wesołych Świąt, spędzonych w gronie najbliższych, smacznego karpia, pogody ducha, spełnienia marzeń oraz dużo zdrowia i uśmiechu na co dzień. 






Bibliografia:
  1. Cicha noc. Świąteczne opowiadania kryminalne, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2019, można kupić na Allegro
  2. Wigilia pełna duchów, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2019, można kupić np. tu: https://www.empik.com/boze-narodzenie-z-duchem-zbior-opowiadan-grozy-opracowanie-zbiorowe,p1234037729,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/k-1772110-wigilia-pelna-duchow

czwartek, 16 grudnia 2021

"I NIE BYŁO JUŻ NIKOGO" - PROTOPLASTA SLASHERÓW?

    Ostatnio w pewien sobotni wieczór miałam ochotę obejrzeć jakiś fajny kryminał i natrafiłam na mini-serial z 2015 r. na podstawie powieści Agathy Christie "I nie było już nikogo". Jako, że kocham twórczość Królowej Kryminałów, to oglądałam bardzo dużo ekranizacji jej dzieł, ale ta jakoś mnie ominęła. Uwielbiam tą książkę i uważam, że jest genialna, dlatego też z chęcią zasiadłam do seansu. Co z tego wynikło? O tym później. Po obejrzeniu serialu nabrałam ochoty na przeczytanie książki chyba po raz pięćdziesiąty, ale jak dla mnie mogło to być nawet po raz setny :-) . Później przypomniałam sobie, że kiedyś czytałam, iż niektórzy znawcy literatury uważają, że reguły z których powstał slasher, czyli podgatunek horroru, wymyśliła Agatha Christie właśnie w wyżej wymienionej powieści. Pomyślałam, ze to dobra okazja aby o tym poczytać, bo uwielbiam także slashery - szczególnie te z lat dziewięćdziesiątych jak "Krzyk", "Koszmar minionego lata" i "Ulice Strachu".


    Slasher (z ang. slash-ciąć) to podgatunek horroru, w którym liczba bohaterów zmniejsza się w podejrzanych okolicznościach. Charakteryzuje się on pewnymi regułami, których twórcy zazwyczaj sztywno się trzymają, co jest na pewno w jakiś sposób wyjątkowe. Początek slasherów przypada na lata siedemdziesiąte kiedy to powstało mi.in "Halloween". Jednak duży wpływ na slashery miały wcześniejsze filmy takie jak "Psychoza" Alfreda Hitchcocka oraz włoskie produkcje nurtu giallo, czyli krwawe kryminały. Rozkwit slasherów przypada na lata osiemdziesiąte kiedy powstały: "Piątek 13-tego", "Bal maturalny" i "Koszmar z Ulicy Wiązów". Renesans przeżywały one w latach dziewięćdziesiątych dzięki znakomitemu reżyserowi Wesowi Cravenowi. Slashery opierają się na pewnych regułach: przede wszystkim morderca - zazwyczaj osoba oszpecona (np. w skutek wypadku bądź choroby), niezrównoważona psychicznie, w jakiś sposób wyalienowana. Zabija za pomocą charakterystycznego dla siebie narzędzia np. maczety, noża, posiada strój oraz maskę. Może też mieć nadprzyrodzone zdolności. Co do motywów jego działań jest to zazwyczaj zemsta, nienawiść i czysta chęć zabijania. Najsłynniejszymi slasherowymi mordercami są Freddy Krueger ("Koszmar z Ulicy Wiązów"), Michael Myers ("Halloween") i Jason Voorhees ("Piątek 13-tego"). W slasherach z lat dziewięćdziesiątych mordercą jest często osoba z najbliższego otoczenia ofiar.


Drugą regułą są ofiary-  powiązane ze sobą w jakiś sposób - przyjaciele, koledzy ze szkoły albo osoby przebywające razem w jednym miejscu np. obóz letni. Zazwyczaj okazują się być one w jakiś sposób niemoralne lub wyjątkowo głupie. Często są one schematyczne np. gwiazdy drużyny footballowej, cheerleaderki, tzw. geeki, osoby z jakąś traumą. Morderca likwiduje ich w określonej kolejności, a reszta pozostałych w danym momencie przy życiu próbuje odkryć jego tożsamość. Często jednak łamią oni pewne zasady dlatego giną np. że nie wolno się rozdzielać, wchodzić samotnie do piwnicy lub że trzeba uciekać przed mordercą na zewnątrz, a nie do wnętrza gdzie można łatwiej kogoś upolować. Morderca eliminuje ofiary aż do spotkania z tzw. final girl. Jest to młoda dziewczyna zazwyczaj dziewica, która uosabia wartości moralne - nie bierze narkotyków, nie pije, jest osobą wierzącą i oddaną córką. Najsłynniejszymi final girl są Laurie Strode (Jamie Lee Curtis) z "Halloween" i Sydney Prescott (Neve Campbell) z "Krzyku". Tylko final girl ma szanse pokonać mordercę. Czy książka Agathy Christie mogła być protoplastą slasherów? Myślę, że każdy musi przekonać się sam. 

Agatha Christie "I nie było już nikogo"
    Wyspa Żołnierzyków, leżąca u brzegów Devonu, jest przedmiotem wielu plotek w okolicy - podobno kupił ją młody milioner, znana gwiazda filmowa z Hollywood lub Admiralicja aby stworzyć tam tajną bazę. Jednak tak naprawdę nikt nie wie kto jest jej właścicielem. Pewnego dnia na Wyspę przybywa osiem osób: sędzia Lawrence Wargrave na zaproszenie swojej przyjaciółki, Vera Claythorne, aby objąć posadę sekretarki, Philip Lombard, który ma do wykonania niebezpieczne zadanie, Emily Brent w odwiedziny do znajomej, generał Macarthur na spotkanie z kolegami z wojska, doktor Armstrong wezwany do pacjentki, Tony Marston, chcący poimprezować oraz William Blore, zatrudniony jako prywatny detektyw. Na miejscu witają ich służący - pan i pani Rogers, którzy przybyli tam tydzień wcześniej. Wszyscy zostają zakwaterowani w swoich pokojach, gdzie zastają tajemniczy wierszyk o Dziesięciu Żołnierzykach, którzy giną jeden po drugim. Na stole w jadalni zaś zauważają 10 figurek żołnierzyków. Goście uważają to za dziwne, jednak tak naprawdę dziwnie zaczyna się dopiero robić. Na miejscu nie ma gospodarzy, tajemniczych państwa Owen, a gościa zaczynają zauważać, że ich zaproszenia były co najmniej podejrzane. 


Jednak każde z nich stara się robić dobrą minę do złej gry i siadają do kolacji. Kiedy atmosfera zaczyna się trochę poprawiać, spada na nich cios - tajemniczy głos oskarża każdego z nich o morderstwo i zapowiada, że zostaną osądzeni. Wszyscy są oburzeni i uważają to za makabryczny żart. Okazuje się, że głos pochodził z nagranej płyty gramofonowej, którą puścił Rogers, on jednak tłumaczy, że takie dostał instrukcje. Nikt nie może uwierzyć w to co się dzieje, jednak sytuacja staje się jak najbardziej realna, kiedy Tony Marston wypija swojego drinka i pada martwy. Przez pewien czas goście wmawiają sobie, że to było samobójstwo, jednak kiedy pani Rogers umiera we śnie, zaczynają rozumieć, że znaleźli się u ogromnym niebezpieczeństwie - poluje na nich maniakalny morderca. Do tego Marston i pani Rogers zginęli dokładnie jak w wierszyku, a ze stołu zniknęło dwóch żołnierzyków. Teraz każdy wie, że może być następny. 


    Jedna z najlepszych książek Agathy Christie i uważam, że jest to naprawdę arcydzieło. Dziesięć osób na wyspie, z której nie ma ucieczki - bohaterowie po pewnym czasie zdają sobie sprawę, że łódź po nich nie przybędzie - daje to poczucie bezradności i osaczenia. Są oni ofiarami makabrycznego, acz sprytnego umysłu - każdego z nich udało się zwabić odpowiednio spreparowanym zaproszeniem, a ofiary giną w taki sposób, że nie da się stwierdzić ze 100 % pewnością kto ich zabił. Czyli krótko mówiąc wszyscy są podejrzani. Na dodatek wygląda na to, że nie jest to przypadkowa zbieranina - każde z nich w przeszłości popełniło morderstwo i wymknęło się sprawiedliwości. Jednak teraz najwyraźniej przyszedł czas zapłaty. Jest to też ciekawe studium psychologiczne - każdy w momencie zagrożenia zachowuje się inaczej: jedni decydują się na czynne działanie jak Lombard czy Blore, inni są całkowicie bierni jak panna Brent, a jeszcze inni jak generał Macarthur godzą się z losem. Mamy tu naprawdę przekrój ludzkich zachowań w ekstremalnych warunkach. Sam morderca wydaje się być mistrzem w swoim fachu - precyzyjnie eliminuje ofiary w taki sposób, żeby pozostali żyli w permanentnym lęku, aż nadejdzie ich koniec. Mamy tutaj naprawdę genialnego mordercę, który realizuje swój upiorny plan z diabelską wręcz starannością. Samo zakończenie jest chyba najlepszym w historii literatury kryminalnej. Grzechem jest nie znać tej książki :-) .


    Jako, że ostatnio zostałam całkowicie porwana przez tą książkę, postanowiłam zaopatrzyć się w komiks, który powstał na jej podstawie, autorstwa Pascala Davoza i Callixte. O komiksach na podstawie książek Agathy Christie słyszałam już wcześniej - często widywałam je w księgarniach internetowych, jednak nie byłam przekonana czy to coś dla mnie. Nie jestem fanką komiksów - w dzieciństwie czytałam tylko Kaczora Donalda :-) . Jednak pomyślałam, że to będzie miła odmiana. Komiks jest naprawdę pięknie wydany, ma bardzo ładne, klimatyczne rysunki i oddaje sens powieści. Pokazane są też w nim wyobrażenia bohaterów o osobach i miejscach z ich przeszłości, co na pewno pobudza wyobraźnię i pozwala bardziej wciągnąć się w historię. 


Fabuła też trzyma się książki (poza zmianą nazwiska gospodarzy wyspy - moim zdaniem zbędny zabieg), co mnie bardzo cieszy. Wprawdzie trochę inaczej wyobrażałam sobie bohaterów, ale czytało mi się bardzo przyjemnie. Myślę, że chętnie sięgnę po pozostałe komiksy, ale i tak uważam, że najpierw trzeba przeczytać książkę, a potem komiks jako jej uzupełnienie.

    Jeśli chodzi o adaptacje filmowe to bardzo mi się podobał wcześniej wspomniany mini-serial z 2015 r. Co na pewno robi w nim wrażenie to obsada - pojawia się dużo znamienitych aktorów jak Sam Neill, Miranda Richardson, Toby Stephens, Charles Dance czy Aidan Turner. Wszyscy aktorzy bardzo przykładają się do swoich ról i świetnie oddają charakter swoich postaci, uwypuklając odpowiednie cechy. Przepiękne są też krajobrazy - jest to zielona, skalista wyspa i gdyby nie sytuacja to jest to miejsce idealne na wypoczynek na łonie natury. 

Wielkim plusem jest dla mnie to, że twórcy trzymają się książki i wprowadzają tylko niewielkie modyfikacje jak np. zakończenie trochę inaczej pokazane, ale z zachowaniem sensu zakończenia w powieści. Jest to dla mnie ważne, bo kocham książki Agathy Christie, a wiem z doświadczenia, że twórcy potrafią całkowicie "odlecieć" z interpretacją jej dzieł - jak to się dzieje w przypadku kilku odcinków "Panny Marple", a mnie osobiście to irytuje. Jedyne, czego tak do końca nie odczuwałam podczas seansu, to poczucie grozy i osaczenia jakie zazwyczaj towarzyszy ofiarom, które znienacka może zaatakować maniakalny morderca. Tu mam wrażenie jakby tak gładko wszystko poszło. Jednak to może być po części moja wina, ponieważ po tylu przeczytanych i obejrzanych horrorach i kryminałach, mało co mnie rusza :-) . Niemniej jednak bardzo polecam ten serial - jest naprawdę na wysokim poziomie. 


    Kolejną interpretacją książki z jaką warto się zapoznać jest gra komputerowa o tym samym tytule. Wcielamy się w niej w rolę Patricka Narracotta, który transportuje swoją łodzią gości na Wyspę Rozbitków. W wyniku nieprzewidzianych okoliczności, Patrick ląduje w samym środku wydarzeń pokazanych w książce i mimowolnie staje się detektywem-amatorem próbującym odnaleźć tajemniczego mordercę i uratować pozostałych gości.




W grze eksplorujemy całą Wyspę Rozbitków oraz rezydencję, zbieramy tropy oraz przydatne przedmioty. Przesłuchujemy też świadków oraz podejmujemy próby wydostania się z wyspy i wezwania pomocy. Przy okazji rozwiązujemy też pomniejsze zagadki. Na koniec wybieramy jeden z czterech wariantów rozwiązania, które jest inne niż w książce. Jednak to oryginalne też możemy obejrzeć. Wiem, że wielu recenzentów narzekało na tą grę ze względu na grafikę, mnie ona się jednak bardzo podoba. 





Ma fajny klimat, ciekawe zagadki i bardzo przyjemnie się w nią gra. Jest to taka typowa przygodówka point and click , a ja takie lubię najbardziej. Może rzeczywiście wygląd postaci nie jest dopracowany, ale krajobrazy na wyspie są bardzo przyjemne dla oka i trochę mroczne, a więc wpasowują się w klimat książki. Zakończenie jest nawet ciekawe, a oryginalne też jest tu zawarte, więc jak dla mnie super. Jeśli ktoś nie ma wysokich wymagań co do grafiki i skomplikowania zagadek to serdecznie polecam. 


    Czy Agatha Christie w swojej powieści "I nie było już nikogo" ustaliła reguły slasherów? Na pewno po części tak. Myślę, że są to pewne podwaliny pod ten gatunek, ponieważ książka powstała w 1939 r., a więc dużo wcześniej niż nawet "Psychoza" Hitchcocka. Tak więc mamy tu mordercę, który po kolei skrupulatnie eliminuje swoje ofiary. Nie nosi on maski w sensie materialnym, ale chowa się za nią w sensie przenośnym, metaforycznym. Wprawdzie posługuje się on różnymi narzędziami, ale zawsze według wytycznych w wierszyku. Jeśli chodzi o ofiary jest to grupa osób znajdująca się na pewnym, ograniczonym terenie (odludna wyspa) i charakteryzująca się wątpliwą moralnością - każdy z nich w przeszłości przyczynił się do śmierci innych osób. Ofiary też często w wyniku strachu zachowują się irracjonalnie. Są też w jakiś sposób schematyczne - stara panna, emerytowany generał, lekarz, młody lekkoduch, kamerdyner. Morderca też bardzo trzyma się reguł - nawet szczegóły morderstw muszą się zgadzać z wierszykiem o Dziesięciu Żołnierzykach. Dlatego uważam, że dorobek Królowej Kryminałów ma znaczący wpływ na dzisiejszą popkulturę i to nie tylko jeśli chodzi o slashery. Wyznaczyła ona drogę także współczesnym powieściom kryminalnym. Wprawdzie slashery są filmami o wiele mniej ambitnymi niż twórczość tej wspaniałej pisarki, jednak od kilkudziesięciu lat cieszą się niesłabnącą popularnością. Myślę, że najważniejsze jest to aby czytać książki, ale takie filmy też warto oglądać, ponieważ dostarczają dużo rozrywki. Tylko pamiętajcie - morderca zawsze powraca! :-)



Bibliografia: 
  1.  A.Christie, I nie było już nikogo, Wydawnictwo Dolnośląskie 2010, można kupić np. tu: https://bonito.pl/k-90134781-i-nie-bylo-juz-nikogo lub tu: https://www.empik.com/i-nie-bylo-juz-nikogo-christie-agatha,prod58003292,ksiazka-p
  2. D.Pascal, Callixte, I nie było już nikogo, adaptacja powieści Agathy Christie, Klub Świat Komiksu, Poznań 2021, można kupić tu: https://www.empik.com/i-nie-bylo-juz-nikogo-vivier-jean-francoise-gleyse-romuald,p1277317145,ksiazka-p
  3. Gra "I nie było już nikogo" znajduje się w serii Agatha Christie Kolekcja Tajemnic, można kupić na Allegro
  4. Wikipedia





NATASHA PRESTON "PRAWDA CZY WYZWANIE"

    Dzisiaj kolejna powieść znanej pisarki thrillerów Young Adults Natashy Preston pt. "Prawda czy wyzwanie" . Muszę przyznać, że ...