czwartek, 20 stycznia 2022

SŁYNNI DETEKTYWI - SHERLOCK HOLMES. CZĘŚĆ II - FILMY I SERIALE

 

    Oczywistą rzeczą jest, że fascynujący detektyw-konsultant, stworzony przez sir Arthura Conan Doyle'a, stanowi wielką inspirację dla wielu twórców. Wśród nich są reżyserzy i scenarzyści, którzy często są fanami genialnego detektywa. Do tej pory powstało bardzo wiele filmowych i serialowych adaptacji przygód Sherlocka Holmesa, bardziej lub mniej opierających się na książkach Conan Doyle'a. Wiadomo o gustach się nie rozmawia, więc każdy te adaptacje odbiera inaczej. Ja chciałam napisać o tych, które mnie osobiście najbardziej przypadły do gustu. Zapraszam.

"Przygody Sherlocka Holmesa" - 1984 r.


    Serial ten jest najwierniejszą adaptacją dzieł sir Arthura Conan Doyle'a. Każdy odcinek z dwóch sezonów stanowi odzwierciedlenie jednego opowiadania o Sherlocku Holmesie. Jest to brytyjski serial wyprodukowany przez Granada Television w latach 1984-1985. W Sherlocka Holmesa wciela się Jeremy Brett, a w doktora Watsona David Burke (w późniejszych seriach Edward Hardwicke). Twórcy serialu bardzo dbali o szczegóły, tak aby odzwierciedlał on jak najlepiej opowiadania Conan Doyle'a - nawet odtwarzali ilustracje, które towarzyszyły publikacjom w Strand Magazine z końca XIX wieku. Kontynuacją serialu jest "Powrót Sherlocka Holmesa", również składający się z dwóch sezonów , w latach 1986-1988. Następnie w 1988 r. powstał film telewizyjny "Pies Baskerville'ów", który jest adaptacją chyba najsłynniejszej powieści o genialnym detektywie. Jest to naprawdę świetny film, trzymający w napięciu, również z dbałością o szczegóły. Później powstały jeszcze po jednym sezonie - "Akta Sherlocka Holmesa" w 1991 r. oraz "Pamiętniki Sherlocka Holmesa" w 1994 r. Wszystkie sezony bardzo mi się podobały, ponieważ lubię kiedy adaptacje są wiernym odzwierciedleniem książek. Serial świetnie też oddaje klimat wiktoriańskiego Londynu i szczerze przyznam, że tak właśnie mógłby wyglądać Sherlock Holmes, gdyby był prawdziwą postacią. Niektórzy mogą uważać, że ten serial jest zbyt staroświecki, ale dla takiej wielbicielki klasyki jak ja, jest to akurat atut. Serdecznie polecam obejrzeć ten serial wszystkim wielbicielom klasycznych kryminałów. 

    
"Sherlock Holmes" - 2009 r.


        Film ten można określić jako wskrzeszenie postaci słynnego detektywa i dostosowanie go do filmów akcji i przygody. Reżyserem filmu jest Guy Ritchie, który doskonale rozumie tą postać i potrafi tchnąć w nią bardzo dużo energii. Tym razem Sherlock Holmes (Robert Downey Jr.) i jego nieodłączny przyjaciel doktor Watson (Jude Law) mierzą się z mrocznym lordem Blackwoodem (Mark Strong), który stoi za serią makabrycznych, rytualnych morderstw. Mimo, iż Holmesowi udaje się złapać tego przebiegłego przestępcę, a sąd skazuje go na śmierć, Blackwood zapowiada, że wróci zza grobu, aby kontynuować swoje dzieło. Wszyscy oczywiście uznają to za gadanie szaleńca, ale kiedy jego przepowiednia się spełnia, Holmes będzie musiał zmobilizować wszystkie siły, aby zapobiec tragedii.  Uwielbiam ten film mimo, że jest bardzo luźno oparty na twórczości Conan Doyle'a. Jest to jednak zasługą aktorów - przede wszystkim genialnego Roberta Downeya Jr., który we wspaniały sposób pokazał ekscentrycznego, trochę chaotycznego detektywa i tchnął w niego bardzo dużo charyzmy. Świetnie pokazał się także Jude Law - jego Watson jest rozsądny, przyzwoity, ale bywa też sarkastyczny i uszczypliwy. Panowie tworzą duet idealny - uzupełniają się, czuć między nimi chemię i prawdziwą przyjaźń na śmierć i życie, ukrytą pod płaszczem przekomarzania się. Bardzo dobrze spisała się również Rachel McAdams w roli ukochanej Holmesa Irene Adler - ona i Robert Downey Jr. bardzo pasują do siebie w tym filmie. Irene jest bardzo sprytna  i przebojowa, więc nie dziwi to, że potrafiła zawojować genialnego detektywa. Przekonujący w roli czarnego charakteru jest Mark Strong - jego postaci naprawdę źle z oczu patrzy. Na duży plus zasługuje również scenografia - bardzo dobrze oddany klimat XIX-wiecznego Londynu oraz muzyka świetnie uzupełniająca akcję filmu. Choć fabuła bardziej przypomina film przygodowy niż typowy kryminał, to akcja jest wartka, dużo się dzieje i na pewno nie da się na tym filmie nudzić. Naprawdę warto obejrzeć.  

"Sherlock Holmes : Gra cieni" 2011 r.


    Sherlock Holmes (Robert Downey Jr.) i doktor Watson (Jude Law) powracają, aby zmierzyć się ze swoim największym wrogiem Jamesem Moriarty (Jared Harris). Jest on wybitnym profesorem matematyki i jedynym człowiekiem, który geniuszem dorównuje słynnemu detektywowi. Niestety swoje zdolności wykorzystuje w niecnych celach, aby zdobyć władzę. Pragnie on wywołać międzynarodowy konflikt, a jedynie Holmes może go powstrzymać. Nie jest to jednak takie proste, ponieważ wskazówek jest mało, a doktorowi Watsonowi i jego świeżo poślubionej żonie grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Holmes i Watson, aby powstrzymać Moriaty'ego przemierzają m.in. Francję i Szwajcarię, a pomaga im cygańska wróżbitka Simza (Noomi Rapace), która poszukuje zaginionego brata. Jak wysoką cenę będą musieli zapłacić przyjaciele aby powstrzymać geniusza zbrodni? Kolejna odsłona przygód wybitnego detektywa w reżyserii Guya Ritchie. Akcja jest jeszcze bardziej wartka niż w poprzedniej części - pełna pościgów, bijatyk, wybuchów i chaosu. Po raz kolejny genialne role Roberta Downeya Jr. i Juda Law - świetna integracja między ich postaciami, prawdziwa męska przyjaźń i nawet braterska miłość, do której żaden z nich się nie przyzna. Bardzo dobrze w swoich rolach wypadli również Jared Harris - jego Moriarty to pozbawiony skrupułów zimny drań oraz Stephen Fry jako Mycroft Holmes - jeszcze bardziej ekscentryczny niż jego brat. Jednak ta część podobała mi się troszkę mniej niż poprzednia z kilku powodów : po pierwsze moim zdaniem akcja ma jednak trochę zbyt szybkie tempo, bo jednak Holmes powinien skupić się trochę bardziej na dedukcji, a nie na wdawaniu się w bójki i strzelaniny, to nie Dziki Zachód, po drugie mało Irene Adler, a Rachel McAdams jest bardzo dobra w tej roli i ma prawdziwą chemię z głównym bohaterem, a po trzecie postać Simzy - mam wrażenie, że została wciśnięta na siłę, jakby trochę miała zastąpić Irene, tylko po co? Oczywiście jest to wyłącznie moje zdanie i film mi się podobał, bo Holmes i Watson są genialni. Naprawdę jest bardzo ciekawy i warto go obejrzeć. 


"Sherlock" 2010 r.

    
    Uwspółcześniona wersja przygód genialnego detektywa. Jest to wielokrotnie nagradzany brytyjski serial składający się z 4 sezonów i jednego odcinka specjalnego pt. "Sherlock i upiorna panna młoda". Akcja dzieje się we współczesnym Londynie - były lekarz wojskowy John Watson (Martin Freeman) zostaje współlokatorem ekscentrycznego detektywa Sherlocka Holmesa (Benedict Cumberbatch) i pomaga mu rozwiązywać zagadki kryminalne, opisując swoje przygody na blogu. Jako, że uwielbiam Sherlocka, miałam obawy co do obsadzenia jego postaci w czasach współczesnych, ale na szczęście okazały się one niepotrzebne, bo serial jest genialny. Jest to zasługą nie tylko bardzo dobrego scenariusza, ale także aktorów - Benedict Cumberbatch jest fantastyczny w swojej roli. Jego Holmes jest ekscentryczny, trochę zakręcony, nawet może się wydawać, że brak mu piątej klepki, ale przy tym jest genialnym detektywem. Udaje, że nie ma żadnych uczuć i kieruje się wyłącznie rozumem, ale w sytuacjach kryzysowych widać, że ma dobre serce. Równie fantastyczny jest partnerujący mu Martin Freeman- jego Watson to rozsądny, ułożony lekarz, stanowiący przeciwwagę dla szalonych pomysłów Holmesa. I tu też jest świetna interakcja między ich postaciami. Dużą siłą tego serialu są też aktorzy drugoplanowi - Mark Gatiss jako Mycroft Holmes w wiecznym konflikcie z bratem, którego tak naprawdę stara się całe życie chronić; Rupert Graves jako inspektor Lestrade, który jako rzetelny policjant nie rozumie metod Holmesa i często się z nimi nie zgadza, ale zawsze trwa przy jego boku; Louise Brealey jako Molly Hooper - sympatyczna patolożka, która często pomaga Holmesowi, bo jest w nim zadurzona oraz niestety nieżyjąca już Una Stubbs jako pani Hudson, która swojej postaci nadała dużo uśmiechu, ale i siły charakteru. To wszystko razem tworzy naprawdę genialną całość i grzechem jest nie znać tego serialu :-) . Można go obecnie obejrzeć na Netflixie, a naprawdę warto.

"Elementary" 2012 r.


    Kolejna uwspółcześniona wersja Sherlocka Holmesa, tym razem produkcji amerykańskiej. Składa się z 7 sezonów emitowanych w telewizji CBS w latach 2012-2019. Sherlock Holmes (Jonny Lee Miller) jest genialnym detektywem, który jednak jest uzależniony od narkotyków. Dlatego też jego ojciec wynajmuje byłą lekarkę Joan Watson (Lucy Liu), aby towarzyszyła Holmesowi i pilnowała, żeby po odwyku nie wrócił do nałogu. Holmesowi nie podoba się, że ktoś ma go pilnować i stara się ignorować swoją towarzyszkę, zniechęcając ją do siebie. Jednak Joan, która sama jest po przejściach (straciła pacjenta na stole operacyjnym), nie zamierza się poddać, a poza tym zaczyna zauważać, że praca Sherlocka jako detektywa coraz bardziej ją wciąga i też w sobie odkrywa talent. Tak więc oboje pomagają kapitanowi Thomasowi Gregsonowi (Aidan Quinn) i detektywowi Marcusowi Bellowi (Jon Michael Hill) w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. W przypadku tego serialu też miałam obawy, bo nie tylko jest to uwspółcześniona wersja Holmesa, ale z Watsona zrobili kobietę. Jednak na szczęście i tym razem okazały się być one niepotrzebne. Zarówno Miller jak i Liu świetnie odnajdują się w swoich rolach i widać między ich postaciami prawdziwe uczucie. Bardzo dobrze uzupełniają ich postacie drugoplanowe, które są ich prawdziwymi przyjaciółmi, czyli wyżej wymienieni detektywi oraz John Noble, jako ojciec Holmesa, który świetnie zagrał swoją rolę. Zagadki są bardzo ciekawe i miło się patrzy na Holmesa i Watson razem na ekranie. Szkoda, że serial ma tylko 7 sezonów, bo jest naprawdę bardzo fajny. 


"Bez śladu" 1988 r.


         Brytyjska komedia kryminalna, znana również po tytułem "Po kłębku do nitki". Tym razem jest to podejście do postaci Sherlocka Holmesa totalnie na luzie. Pisarz i genialny detektyw doktor John Watson (Ben Kingsley) nie chcąc się ujawniać, wymyśla detektywa Sherlocka Holmesa, a do jego roli wynajmuje ciapowatego aktora Reginalda Kincaida (Michael Caine). Nie jest łatwo z nim współpracować, ponieważ jest hazardzistą, pijakiem i kobieciarzem. Jednak wszyscy uwielbiają Sherlocka Holmesa, dlatego panowie muszą jakoś ze sobą współpracować. Tym razem rozwiązują zagadkę kradzieży matryc, która może zagrozić całemu Imperium. Watson wie, że stoi za tym genialny przestępca profesor James Moriarty. Kiedy podczas próby przeszkodzenia przestępcom doktor Watson znika bez śladu, Holmes będzie musiał sam rozwiązać zagadkę, choć nie ma zielonego pojęcia jak to zrobić. Bardzo sympatyczna i przyjemna komedia, w której jest wiele zabawnych scen. Jest to naprawdę świetny film, co jest niewątpliwą zasługą dwóch wybitnych aktorów, czyli Bena Kingsleya w roli przenikliwego doktora Watsona i Michaela Caine'a jako gapowatego Holmesa. Jest to bardzo fajna parodia przygód słynnego detektywa i na pewno zasługująca na uwagę.  

           Jak widać adaptacji i interpretacji dzieł sir Arthura Conan Doyle'a jest naprawdę dużo, a świadczy to o wielkiej popularności jaką cieszy się Sherlock Holmes. Jest to naprawdę wspaniała postać, nic więc dziwnego że inspiruje wielu twórców. Bardzo lubię wracać do tych filmów i seriali, bo wiem że gwarantują mi wspaniałą rozrywkę. Dlatego też polecam je nie tylko fanom Sherlocka, ale wszystkim którzy chcą miło spędzić czas przed telewizorem, bo naprawdę warto.



Bibliografia:
  1. Wikipedia
  2. Filmweb.pl

czwartek, 13 stycznia 2022

SŁYNNI DETEKTYWI - SHERLOCK HOLMES. CZĘŚĆ I - TWÓRCZOŚĆ SIR ARTHURA CONAN DOYLE'A

 


    Uwielbiam kryminały i genialnych detektywów. Moją ulubioną pisarką jest Agatha Christie, ale oprócz niej kocham też twórczość sir Arthura Conan Doyle'a. Dlatego też chciałam rozpocząć na swoim blogu serię o słynnych detektywach. Oczywistą rzeczą jest, że najsłynniejszym z nich jest Sherlock Holmes. Wydaje mi się, że wszyscy, nawet ci którzy nie są fanami kryminałów, słyszeli o tym genialnym detektywie. Został on stworzony przez brytyjskiego pisarza sir Arthura Conan Doyle'a i po raz pierwszy pojawia się w  "Studium w szkarłacie" wydanej w 1887 r. Conan Doyle urodził się 22 maja 1859 r. w Edynburgu. Tam ukończył studia medyczne i prowadził praktykę lekarską. Kiedy nie miał wielu pacjentów zajmował się pisaniem, aby trochę dorobić. W latach młodzieńczych czytał dzieła Poego, w tym przygody jego detektywa C.Auguste'a Dupina, co na pewno po części było dla niego inspiracją. 

                                                                                             Źródło:Wikipedia

Jednak ogólnie uważa się, że pierwowzorem słynnego detektywa był wykładowca Doyle'a ze szkoły medycznej dr Joseph Bell (co potwierdził jego przyjaciel, też słynny pisarz Robert Louis Stevenson). Sam Doyle wspomina o tym w swojej autobiografii. Okazuje się, że profesor Bell miał "orlą twarz, dziwne nałogi i zmysł do dostrzegania szczegółów", co brzmi bardzo znajomo. Sam Sherlock był trochę utrapieniem dla swojego twórcy, bo Doyle miał większe ambicje niż pisanie kryminałów. Jednak czytelnicy wielbili genialnego detektywa i autor musiał się im podporządkować :-) . Sherlock Holmes urodził się prawdopodobnie około 1854 r. W swoich śledztwach używa przede wszystkim dedukcji, czyli rodzaju rozumowania logicznego, które ma na celu dojście do określonego wniosku poprzez pewne przesłanki. Ponadto jest nieprzeciętnym obserwatorem oraz znawcą różnych dziedzin nauki jak chemia, matematyka, psychologia, balistyka oraz kulturoznawstwo. Gra na skrzypcach i uprawia boks. Zdarza mu się zażywać kokainę i morfinę, bo podobno rozjaśniają umysł oraz pali nałogowo tytoń. Jest człowiekiem raczej chłodnym i kieruje się umysłem, a nie emocjami.  Nie przepada za kobietami, poza jedną którą podziwia, czyli Irene Adler, która pojawia się w opowiadaniu "Skandal w Bohemii". 


O jego rodzinie niewiele wiadomo poza tym, że ma starszego brata Mycrofta, który pracuje dla rządu i mógłby przerosnąć umiejętnościami swojego sławnego brata, gdyby nie to że jest niezwykle leniwy. Jego najlepszym przyjacielem i towarzyszem w trakcie śledztw jest były lekarz wojskowy dr John Watson (niektórzy upatrują w nim alter ego samego Doyle'a). Dr Watson jest jednocześnie jego kronikarzem. Jego najczęstszym współpracownikiem ze Scotland Yardu jest inspektor Lestrade, który nierzadko prosi go o pomoc. Innymi postaciami z książek o Holmesie są : pani Hudson gospodyni z domu bohaterów przy Baker Street 221b oraz Wiggins, przywódca okolicznych uliczników, którzy często zdobywają dla detektywa cenne informacje. Opowiadania o Holmesie są naprawdę genialne i mają swój klimat. Idealnie odzwierciedlają też epokę wiktoriańską, XIX-wieczny Londyn i zabierają nas w podróż pełną przygód i zagadek. Chciałam teraz opisać moje ulubione. 


"Studium w szkarłacie"
    Jest to pierwsze spotkanie Holmesa i Watsona. Emerytowany wojskowy dr Watson szuka w Londynie mieszkania. Znajomy zapoznaje go z Sherlockiem Holmesem, który poszukuje współlokatora. Watsona, który prowadzi dość monotonne życie, coraz bardziej ciekawi nowo poznany mężczyzna, który jest raczej specyficzną postacią - czasem popada w stany melancholii, innym razem jest bardzo energiczny i odwiedzają go różnej maści ludzie. Z czasem Holmes postanawia wtajemniczyć nowego współlokatora w swoją działalność - jest jedynym w swoim rodzaju detektywem-konsultantem. I oto trafia im się pierwsza wspólna sprawa - w pustym domu znaleziono zwłoki niejakiego Enocha J. Drebbera z Ohio. Mimo, że mężczyzna nie ma ran, na miejscu zbrodni odkryto ślady krwi. Wygląda na to, że został on otruty. Znaleziono przy nim kobiecą obrączkę, a obok jego ciała napisano krwią niemieckie słowo Rache, co oznacza zemstę. Sprawa wydaje się trudna, ale dla Holmesa takie wyzwania to chleb powszedni. 


Wkrótce okazuje się, że sekretarz Drebbera, Joseph Stangerson również został zamordowany w ten sam sposób. Holmes wpada na trop, który doprowadza go do zabójcy, a tym samym do wydarzeń na gorącej pustyni Colorado, gdzie zostali uratowani od pewnej śmierci staruszek i mała dziewczynka, co stało się motorem do późniejszych wydarzeń. Okazuje się bowiem, że za ratunek przyszło im zapłacić straszliwą cenę. Jest to fantastyczna opowieść i prawdziwy popis umiejętności Holmesa, który z drobnych poszlak potrafi wydedukować całą historię i złapać mordercę. Moim zdaniem najciekawsze jest to, że kiedy poznajemy motywację sprawcy to zaczynamy z nim sympatyzować, Absolutnie uwielbiam tę książkę - to klasyka klasyki.  

"Wzorzysta wstęga"
    Do Sherlocka Holmesa zgłasza się przerażona kobieta - panna Helen Stoner, która mieszka ze swoim ojczymem doktorem Grimesbym Roylottem. Opowiada ona o tragicznej śmierci swojej siostry bliźniaczki. W dniu jej śmierci słychać było tajemniczy gwizd, a na jej ciele nie było oznak przemocy - mimo to kobieta umierała w konwulsjach. Udało jej się tylko wyszeptać słowa: "wzorzysta wstęga". Lekarze w jej ciele nie odnaleźli żadnej trucizny i sprawa pozostała nierozwiązana. Jednak Helen poprzedniej nocy również słyszała tajemniczy gwizd i teraz boi się o swoje życie. 


Holmes staje w obliczu trudnej zagadki - drzwi i okna były zamknięte od środka, a mimo to jest pewien, że kobieta padła ofiarą morderstwa, a teraz to samo grozi jej siostrze. Musi zmobilizować wszystkie siły, aby zapobiec tragedii. Jest to opowiadanie kryminalne, w którym występuje nietypowe narzędzie zbrodni, a rozwiązanie jest zaskakujące i mroczne. Bardzo podobał mi się klimat i świetna jak zawsze dedukcja genialnego detektywa. 

"Tańczące sylwetki"
    Jedna z najbardziej znanych spraw Sherlocka Holmesa. Niejaki Hilton Cubitt zwraca się do słynnego detektywa ze swoim problemem. Niecały rok wcześniej ożenił się z Amerykanką Elsie Patrick i obiecał żonie, że nie będzie wypytywał o jej przeszłość, o której kobieta nie chce rozmawiać. Jednak ostatnio w ich domu znajduje liściki z tajemniczymi sylwetkami. Wygląda to jak dziecięce bazgroły, jednak pani Cubitt ich widok strasznie przeraził. Niestety nie chce wyznać mężowi dlaczego. 


Holmes od początku uważa, że te rysunki to jakiś szyfr, a kobietę nawiedzają cienie przeszłości. Genialny detektyw musi szybko rozgryźć sprawę, ponieważ ten który grozi kobiecie może się posunąć o krok dalej. Jest to jedno z najciekawszych opowiadań, właśnie ze względu na tajemniczy szyfr. W innych opowiadaniach o Holmesie też często pojawiają się takie łamigłówki, ale myślę że ta dowodzi niezwykłego talentu Conan Doyle'a, bo jest naprawdę wyjątkowa. Bardzo lubię tego rodzaju zagadki, gdzie samemu można się pogłowić nad rozwiązaniem.  

"Wampirzyca z hrabstwa Sussex"
    Tym razem Holmes zajmuje się sprawą Roberta Fergusona, którego żona zaczęła dziwnie się zachowywać. Wygląda na to, że atakuje swoje malutkie dziecko - została dwa razy przyłapana jak wgryzała się w jego szyję, a spod jej warg ciekła krew. Uderzyła też kijem syna Fergusona z poprzedniego małżeństwa, kalekiego chłopca. Mężczyzna boi się, że jego niedawno poślubiona żona postradała zmysły, albo co gorsza stała się krwiożerczym upiorem.


Uwielbiam opowiadania o wampirach, dlatego to jest jednym z moich faworytów. Wiadomo nie jest to opowiadanie grozy ale kryminał, jednak zagadka sama w sobie należy do upiornych, ale bardziej w sensie psychologicznym. Holmes od razu zauważa, że sprawa ma drugie dno, a zdarzenia są takie na jakie wyglądają, jednak wszyscy za bardzo dali się ponieść wyobraźni. Ciekawostką jest, że kolegą ze studiów Conan Doyle'a był Bram Stoker, twórca słynnego "Draculi".

"O trzech panach Garrideb"
    Przed Sherlockiem jedna z najdziwniejszych spraw. Bogaty Amerykanin Alexander Hamilton Garrideb z Kansas zostawił w spadku swoją fortunę Johnowi Garridebowi pod warunkiem, że ten znajdzie jeszcze dwóch mężczyzn o tym samym nazwisku. Garrideb nie miał przyjaciół ani krewnych, ale miał fioła na punkcie swojego nazwiska i dlatego chciał aby jego majątek przeszedł na innych Garridebów. 


Johnowi udaje się znaleźć Nathana Garrideba, a ten zwraca się o pomoc do Holmesa. Genialny detektyw od początku uważa tę sprawę za bardzo podejrzaną i uważa, że kryje się za tym coś więcej. Wszystko to wydaje się absurdalne, jednak ostatecznie Holmes musi zmierzyć się ze sprytnym i niebezpiecznym przestępcą. Jest to kolejna bardzo specyficzna historia, która na początku może wywoływać niedowierzenie, jednak stoi za nią naprawdę bystry i pomysłowy przestępca. Jednak nikt nie dorówna bystrości umysłu Sherlocka Holmesa. 

"Niezwykłe wydarzenia na moście Thor"
    Żona znanego milionera Neila Gibsona zostaje znaleziona martwa na moście - zginęła od strzału w głowę. W związku z tym zostaje aresztowana guwernantka dzieci pana Gibsona - panna Dunbar. Wszystkie dowody wskazują na nią - w dłoni ofiary znaleziono liścik od niej z prośbą o spotkanie, na dnie jej szafy odnaleziono rewolwer, z którego wystrzelono jedną kulę. Było też wiadomo, że pracodawca darzy ją uczuciem i nie kocha już żony. 


Jednak milioner nie wierzy w winę guwernantki i zwraca się o pomoc do znanego detektywa. Sherlock podejmuje wyzwanie, gdyż uważa że coś w tej sprawie nie gra. Czy uratuje niewinną kobietę od kary śmierci? Bardzo interesująca sprawa, a morderca i jego działania są wręcz nie do uwierzenia. To opowiadanie pokazuje jak ważne jest w procesie dedukcji zwracanie uwagi na szczegóły - kluczem do rozwiązania tej sprawy okazuje się być szczerba na moście. Kolejna niesamowita i wciągająca historia. 

"Zniknięcie lady Frances Carfax"
    Jest to także jedna z najbardziej znanych spraw wybitnego detektywa. Tym razem Holmes bada przypadek tytułowej lady, która zaginęła w drodze do Londynu. Kobieta była bogata i samotna, dlatego jej rodzina obawia się, że mogła paść ofiarą przestępstwa. Doktor Watson rusza śladem zaginionej i dowiaduje się o kilku faktach - lady Frances rozstała się z wieloletnią służącą, nagabywał ją tajemniczy mężczyzna o dzikim wyglądzie oraz przebywała w towarzystwie południowoamerykańskiego misjonarza i jego żony. 

Jednak początkowo nic z tego nie wynika. Kiedy biżuteria kobiety pojawia się w lombardzie można spodziewać się najgorszego, jednak Holmes nie zamierza się poddawać i trafia na ślad wyjątkowo niebezpiecznego przestępcy. Kolejne opowiadanie pokazujące kunszt pisarski Conan Doyle'a - miejsce znalezienia lady Frances jest tak nietypowe, że aż groteskowe. Jednak świadczy to o wielkiej przebiegłości przestępcy. Świetne opowiadanie i prawdziwy popis dedukcji Holmesa.   

"Czarcia stopa"
    Sherlock Holmes przebywa w Kornwalii dla podratowania zdrowia, kiedy dochodzi do tragedii - nad ranem w rezydencji Tredannick Wartha odnaleziono martwą kobietę Brendę Tregennis, a jej dwóch braci Owena i George'a w stanie całkowitego obłąkania. Na miejscu nie było żadnych śladów włamania ani przemocy, a mimo to na twarzach ofiar gościł grymas totalnego przerażenia. Ich brat Mortimer rozstał się z nimi poprzedniego wieczoru, kiedy grali w karty w salonie i nie zauważył niczego niezwykłego poza jakimś ruchem za oknem, jednak nie przywiązywał do tego wagi. 


Wyglądało więc na to, że jakaś nadprzyrodzona siła przeraziła ich na śmierć. Jednak Sherlock Holmes nie wierzy w duchy i wie, że za tą sprawą stoi wyjątkowo nikczemny człowiek. Sytuacja staje się coraz bardziej skomplikowana kiedy Mortimer również zostaje odnaleziony martwy z wyrazem przerażenia na twarzy. Czyżby pierwszy raz w trakcie swojej kariery Holmes miał jednak do czynienia z siłami nie z tego świata? Jest to opowiadanie naprawdę przyprawiające o ciarki, mimo że rozwiązanie jest jak najbardziej racjonalne. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że stoi za tym wszystkim jakaś diabelska siła. Świetne opowiadanie wywołujące dreszczyk emocji. 

    Wszystkie opowiadania o Sherlocku Holmesie są wspaniałe i niesamowite. Holmes stał się wręcz ikoną powieści detektywistycznej oraz wzorem dla późniejszych literackich detektywów. Opowiadania Conan Doyle'a cechuje różnorodność, pomysłowość, a wręcz niesamowitość spraw. Pisarz bardzo zręcznie szafuje faktami w taki sposób, że mamy wręcz do siebie pretensje, że na to nie wpadliśmy. Warto też wspomnieć również o doktorze Watsonie, wiernym towarzyszu wielkiego detektywa, bez którego Holmes nie tylko nie byłby tak sławny, ale wręcz mogłoby mu się stać coś złego. Ci dwaj w idealny sposób się uzupełniają i stanowią wspaniały przykład prawdziwej przyjaźni. Niektórzy zarzucali Conan Doyle'owi błędy logiczne, ale szczerze kompletnie mnie to nie interesuje, ponieważ dzięki jego twórczości przeżywam niesamowite przygody, do których uwielbiam co jakiś czas wracać. Jest to absolutna klasyka, a nie ma niczego lepszego. Są to idealne książki dla osób rozpoczynających swoją przygodę z kryminałami. Dla pozostałych pozycja obowiązkowa.



Bibliografia:
  1. Wikipedia
  2. Arthur Conan Doyle. 10 mniej znanych faktów z życia twórcy Sherlocka Holmesa, Polskie Radio.pl,https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/2544463,Arthur-Conan-Doyle-10-mniej-znanych-faktow-z-zycia-tworcy-Sherlocka-Holmesa
  3. A.Conan Doyle, Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa, Wydawnictwo Rea, Warszawa 2010, edycję kolekcjonerską można kupić np. tu: https://www.empik.com/ksiega-wszystkich-dokonan-sherlocka-holmesa-edycja-kolekcjonerska-doyle-arthur-conan,p1212470287,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/k-90685991-sherlock-holmes-ksiega-wszystkich-dokonan


czwartek, 6 stycznia 2022

BIBLIOTEKA GROZY - M.R. JAMES "OPOWIEŚCI STAREGO ANTYKWARIUSZA"

    Montague Rhodes James jest jednym z moich ulubionych autorów powieści grozy. Urodził się w 1862 r. w hrabstwie Kent w Anglii. Był znanym językoznawcą klasycznym i biblistą oraz wybitnym profesorem Uniwersytetu w Cambridge - do jego studentów zaliczały się wielkie osobowości świata literatury jak C.S. Lewis, J.R.R. Tolkien czy Lewis Carroll. Był on zdecydowanie mistrzem ghost stories, choć ponoć sam nie wierzył w duchy. Widać nie przeszkadzało mu to w tworzeniu genialnych opowiadań o duchach. Jego historie straszą, ale jest to spowodowane budowaniem napięcia i czymś ulotnym, czego nie można do końca sprecyzować i dlatego budzi grozę. Są to zdecydowanie klasyczne opowieści o duchach, co ja uwielbiam najbardziej. "Opowieści starego antykwariusza" to zbiór najwybitniejszych opowiadań tego znakomitego autora. Wszystkie są oczywiście fantastyczne i warte przeczytania, ale ja chciałam napisać o moich ulubionych. Zapraszam. 

    W "Rękopisie kanonika Alberyka" poznajemy historię pewnego Anglika, miłośnika archeologii, który udaje się do miasteczka St. Bertrand de Comminges, aby sfotografować tamtejszą katedrę. Po kościele oprowadza go zakrystian i nasz bohater zauważa, że jest on jakiś nerwowy i co chwilę podskakuje jakby się czegoś bał. Jednak mimo to pokazuje przybyszowi starą księgę, którą posiada. Archeolog amator jest zachwycony - to drogocenne dzieło kanonika Alberyka de Mauleon. Postanawia kupić księgę, mimo iż na jej końcu znajduje się niepokojąca ilustracja przedstawiająca strasznego demona. 


Bojaźliwy zakrystian zgadza się sprzedać księgę i wygląda jakby kupiec zdjął z jego ramion wielki ciężar. Anglik kompletnie tego nie rozumie, ale już wkrótce przekona się na własnej skórze jaką tajemnicę kryje średniowieczna księga. Nie jest to typowe ghost story, a raczej przyczynek do demonologii, ale i tak jest świetnie napisane. Tutaj od razu widać, że autor nie musi sięgać po rozbudowane opisy, aby wzbudzać grozę. Ogólnie morał z tej historii jest taki, żeby uważać na to jaką książkę się kupuje, co popieram :-) . 
    Bohaterem "Straconych serc" jest jedenastoletni Stephen, który zostaje przygarnięty przez swojego krewnego pana Abneya, po tym jak został sierotą. Dziwi to okolicznych mieszkańców, którzy uważają jego wuja za człowieka ekscentrycznego i mola książkowego, rozentuzjazmowanego w pogańskich kultach. Stephen dowiaduje się, że już wcześniej pan Abney przygarnął dwoje dzieci - chłopca i dziewczynkę, którzy jednak zniknęli w tajemniczych okolicznościach. 


On sam staje się świadkiem niepokojących wydarzeń - ktoś próbuje się dostać do jego pokoju, nad moczarami unoszą się dziwne dźwięki, w piwnicy słychać złowrogie głosy, a pewnej nocy chłopiec widzi w wannie straszliwą postać. Ponad to jego wuj dziwnie się zachowuje. Czy Stephenowi uda się nie podzielić losu zaginionych dzieci? W tym opowiadaniu mamy do czynienia z tajemnymi obrzędami i rytuałami, co też jest bardzo interesujące i wciągające. Historia zaginionych dzieci i osobliwe zjawiska mrożą krew w żyłach. Jest to krótkie opowiadanie, ale bardzo treściwe.  
    W opowiadaniu pt. "Hrabia Magnus" niejaki pan Wraxall odbywa podróż po Szwecji, aby napisać książkę o zabytkach tego pięknego kraju. Trafia do dworu Robäck, gdzie zapoznaje się z historią tytułowego hrabiego. Był on ojcem rodu De la Gardie i człowiekiem cieszącym się raczej złą sławą. Był okrutny dla swoich dzierżawców i podejrzewano, że stał za pożarami, w których zginęło wiele rodzin. Brał udział w tzw. Czarnej Pielgrzymce, z której przywiózł coś tajemniczego. Pan Wraxall zaczyna podejrzewać, że hrabia parał się czarną magią i odprawiał złowrogie rytuały. 


Dowiaduje się, że dwóch ludzi, którzy spędzili noc w lesie za dworem hrabiego znaleziono martwych, tzn. jeden żył jeszcze przez krótki czas, ale popadł w obłęd. Zagłębiając się w swoje badania, pan Wraxall zaczyna mieć wrażenie, że ktoś go obserwuje i śledzi. Czy nasz bohater dowie się co hrabia przywiózł z Czarnej Pielgrzymki i jakie to będzie miało dla niego konsekwencje? Kolejne opowiadanie o tajemnych rytuałach, a więc to coś co bardzo mi przypadło do gustu. W dziełach M.R. Jamesa groza ma charakter nieoczywisty, złe moce kryją się w mroku i bohaterowie nie wiedzą z czym dokładnie się mierzą. I to jest właśnie najbardziej przerażające. Tak jest i w tym przypadku, więc naprawdę warto przeczytać. 
    W kolejnej historii pt. "Szkolne opowiadanie" dwaj koledzy wspominają stare czasy, kiedy byli dziećmi. Jeden opowiada drugiemu o pewnej sprawie, która przydarzyła mu się kiedy uczęszczał do szkoły dla chłopców znajdującej się pod Londynem. Jednym z jego ulubionych nauczycieli był pan Sampson. Opowiadał on bardzo ciekawe anegdoty i dlatego był lubiany przez uczniów, mimo że był surowy. Miał w zwyczaju nosić przy sobie tajemniczą bizantyjską monetę ze swoimi inicjałami i datą. Pewnego razu, kiedy uczniowie dostali zadanie ułożenia zdań po łacinie, jeden z nich - przyjaciel narratora, jakby w transie wymyśla bardzo osobliwe, mianowicie "Pamiętaj o studni między czterema...".


Czytając to pan Sampson nie wiadomo dlaczego bardzo się zdenerwował i zaczął dziwnie się zachowywać. Później cała ta sprawa poszła w niepamięć. Jednak kiedy sytuacja się powtarza i pan Sampson znika, nie można już mówić o zbiegu okoliczności. Jakie tajemnice kryje szanowany nauczyciel? Tutaj tez mamy zagadkową sprawę, a zakończenie tak naprawdę niewiele nam wyjaśnia. Jest to jedna z tych historii, gdzie sami musimy domyślać się prawdy. Ja bardzo lubię takie opowieści, bo dzięki temu mogę wymyślać różnorakie rozwiązania, a to bardzo pobudza wyobraźnię. 
    W "Traktacie Middoth" młody bibliotekarz William Garrett jest świadkiem dziwnych wydarzeń związanych z pewną książką. Pewnego dnia przychodzi do jego biblioteki lekarz nazwiskiem Eldred, który chce wypożyczyć pewną pozycję. Jednak Garrettowi wydaje się, że wypożyczył ją pewien mężczyzna o wyglądzie pastora. Kiedy znów spotyka owego pastora, mdleje z przerażenia, ponieważ widzi w nim strasznego upiora. Dla podratowania zdrowia wyjeżdża do miejscowości Burnstow-on-sea, gdzie spotyka panią i pannę Simpson. Opowiadają mu one o swoim wuju doktorze Rancie, który był pastorem. 


Zostawił on cały majątek kuzynowi pani Simpson, ale zastrzegł że spisał drugi testament, w którym to ona jest spadkobierczynią. Jednak ukrył go gdzieś, a ona niestety nie potrafi go znaleźć, dlatego wraz z córką nie żyją w dostatku. Kiedy Garrett dowiaduje się, że stary pastor ukrył testament w książce, a kuzyn nazywa się Eldred i jest lekarzem, już wie że to nie przypadek. Postanawia pomóc kobiecie, ale czy da radę zmierzyć się z upiorną zjawą? Bardzo interesujące opowiadanie, które trochę mi przypomina twórczość Agathy Christie, gdzie często był motyw poszukiwania zaginionego testamentu (pomijając upiora :-) . Lubię takie zagadki, a atmosfera grozy jest dodatkową atrakcją. 
    W opowiadaniu "Magiczne runy" poznajemy historię Edwarda Dunninga - profesora, znawcy okultyzmu. Okazuje się, że niedawno ten znany badacz naraził się niejakiemu panu Karswellowi, gdyż odrzucił jego książkę jako niewartą uwagi. Nie miał jednak pojęcia jak ta decyzja wpłynie na jego życie. Z informacji jakie zdobyli przyjaciele Dunninga wynika, że pan Karswell to straszny człowiek - praktykuje podejrzane obrządki, otacza się nieciekawymi ludźmi i straszy okoliczne dzieci. Poza tym głęboko chowa urazę i jest mściwy. Dunning od pewnego czasu zauważa dziwne incydenty - ma wrażenie, że ktoś go śledzi, w tramwaju widzi tajemniczy artykuł o śmierci niejakiego Johna Harringtona oraz ktoś truje jego służące.


Profesor zaczyna poważnie bać się o swoje życie. Dlatego też udaje mu się skontaktować z bratem zmarłego pana Harringtona. Okazuje się, że 3 miesiące przed śmiercią naraził się on panu Karswellowi wystawiając miażdżącą recenzję jego książce. Jego śmierć też była zagadkowa - złamał kark uciekając przed kimś, jednak nikt nikogo nie widział. Dunning zdaje sobie sprawę z tego, że grozi mu taki sam los. Czy uda mu się ocalić życie? Bardzo ciekawe opowiadanie pokazujące do czego zdolny jest człowiek, który żywi do kogoś urazę.  
    W opowiadaniu "Pan Humphreys i jego spadek" tytułowy bohater dziedziczy po swoim wuju, którego nigdy nie widział, majątek ziemski. Na jego spadek składa się posiadłość wraz z ogrodami, na których znajduje się labirynt, do którego wuj nie pozwalał nikomu wchodzić. Pan Humphreys jest jednak zaintrygowany tajemniczym labiryntem  i postanawia narysować jego plan. Okazuje się, że został on wybudowany w stylu włoskim, ale w jego centrum znajdują się niepokojące rzeźby - głównie wielki glob przedstawiający sceny piekielne. Nasz bohater wśród papierów wuja natrafia na opowieść o labiryncie - pewien człowiek udał się tam w nocy, aby zdobyć drogocenny klejnot, ale nieomal przypłacił to życiem - w labiryncie zaatakowały go straszliwe bestie, których widok towarzyszył mu do końca jego dni. 


Pan Humphreys uznaje to tylko za ciekawą opowiastkę, jednak z czasem sam zaczyna doświadczać niesamowitych rzeczy - nie potrafi drugi raz trafić do środka labiryntu, ma wrażenie, że ktoś go obserwuje, a tajemniczy glob jakby ożywa. Czyżby jego wuj słusznie zakazał wchodzenia do labiryntu? Czy panu Humphreysowi przyjdzie zapłacić za złamanie tego zakazu? Nie jest to typowe opowiadanie ghost story, ale jest też bardzo ciekawe. Myślę, że labirynty zawsze budziły w ludziach niepokój, a tym bardziej takie w których może coś na nich czyhać. 
    M.R. James był naprawdę wybitnym pisarzem. Chyba nikt inny nie potrafił tworzyć takiej atmosfery grozy i niepewności. W jego utworach nie wiemy co tak naprawdę atakuje bohaterów i właśnie to jest najbardziej przerażające. Jego utwory pełne są niedomówień i często sami musimy sobie zinterpretować dane wydarzenia. Jednocześnie są to klasyczne opowieści o duchach, a moim mniemaniu nie ma nic lepszego. Wydaje mi się, że każdy fan grozy powinien znać twórczość tego wspaniałego autora i na pewno nie zawiedzie się lekturą. Naprawdę warto się zapoznać.



    




Bibliografia:
  1. M.R. James, Opowieści starego antykwariusza, Wydawnictwo C&T, Toruń 2005, można kupić na Allegro






czwartek, 30 grudnia 2021

PLANSZÓWKA NA SYLWESTRA - ODMĘTY GROZY

 


    Nowy Rok zbliża się wielkimi krokami. Macie jakieś postanowienia noworoczne? Ja bym chciała dalej prowadzić mojego bloga i mniej się przejmować, aby być zdrowszą. Jeśli chodzi o Sylwestra to niestety pandemia nie sprzyja hucznym zabawom. Poza tym ja przykładowo nie lubię takiego poczucia, że człowiek jest w jakimś sensie zobowiązany do zabawy na Sylwestra. Dlatego też wolę go spędzić w węższym gronie, z przyjaciółmi na domówce. Właśnie do tego przydaje się fajna gra planszowa. Ostatni czas obfitował w różne nowości ze świata Lovecrafta, a jedną z nich jest gra Wydawnictwa Rebel Odmęty Grozy. Jak już wcześniej wspominałam uwielbiam wszystko co lovecraftowskie, dlatego też bardzo czekałam na tę grę. Czy się nie zawiodłam? O tym poniżej. 
    Jest to gra częściowo kooperacyjna, przeznaczona dla 3 do 6 graczy. Wcielamy się w niej w pasażerów statku SS Atlantica. Jest rok 1913, a my płyniemy małym statkiem pasażerskim przez Atlantyk do Bostonu. Podczas rejsu okazuje się, że w wodzie dostrzeżono poruszające się kształty, pasażerowie zaczynają się dziwnie zachowywać i atmosfera staje się coraz bardziej napięta. Trzeciego dnia zostają odnalezione zwłoki jednej z pasażerek, która prawdopodobnie została zamordowana podczas jakiegoś rytuału. Nagle statek zaczynają atakować istoty z głębin, a więc pora działać! Pasażerowie statku, a więc gracze, będą dzielić się na ludzi, hybrydy i kultystów. Zadaniem ludzi jest dopłynięcie statkiem do portu w Bostonie, a hybryd i kultystów uniemożliwienie im tego. Karta kultysty jest używana tylko w rozgrywce 4 i 6-cio osobowej. W grze do dyspozycji dostajemy planszę, która przedstawia przekrój statku oraz ocean wokół niego w tym tytułowe Odmęty.


Na planszy znajdują się też nasze rezerwy ze wskaźnikami, czyli paliwo, jedzenie, poczytalność i dusze. Na początku gry wartość każdego zasobu wynosi 8. Ludzie nie mogą doprowadzić do sytuacji, w której choć jeden zasób wyczerpie się do zera, ponieważ wtedy przegrywają. Statek podzielony jest na pomieszczenia, z których każde pełni inną funkcję - są one opisane na arkuszu pomocy gracza. Na planszy znajdują się również tory Rejsu i Rytuału, na których stawiamy odpowiednie żetony oraz miejsca na poszczególne karty. Każdy z graczy otrzymuje arkusz wybranej przez siebie postaci, odpowiednią kartę wyczynu, pionek oraz arkusz pomocy gracza, gdzie są wszystkie potrzebne informacje. Gracze stawiają swoje pionki na miejscach na statku wskazanych na ich arkuszach postaci. Następnie dwoje graczy dostaje dodatkowe karty - jest to Kapitan i Strażnik Księgi. To kto nimi będzie jest opisane na rewersach kart tytułu - jest to postać, która zajmuje najwyższą pozycję w linii sukcesji. 


Na planszy musimy rozstawić jeszcze potwory oraz karty. Matkę Hydrę i ojca Dagona stawiamy w Odmętach, a po dwie istoty z głębin w oceanie przy statku na polach 1-4 i 5-8 oraz na pokładzie na polach 1-2. Pod planszą kładziemy talię kart zdrady, uszkodzeń i przedmiotów oraz tworzymy talie umiejętności według symboli na planszy. Na pokładzie nr 3 i 4 kładziemy po jednym żetonie pasażera. Następnie tworzymy talię chaosu wybierając po dwie kary z każdej umiejętności, tasujemy ją i kładziemy na odpowiednim miejscu na górze planszy. Jeśli ta talia będzie się wyczerpywać musimy ją uzupełniać. Każdy z graczy otrzymuje też przedmiot początkowy, który jest wyszczególniony na jego arkuszu oraz karty umiejętności, które również ten arkusz opisuje. Pierwszy gracz otrzymuje żeton aktywnego gracza.  


Teraz najciekawszy moment, czyli rozdanie kart lojalności - ilość hybryd i ludzi zależy od ilości graczy, przykładowo jeśli gramy w 3 osoby kart ludzi jest 5, a hybryd 1. Według tego dobieramy karty, tasujemy je i rozdajemy po jednej - każdy ma 30 sekund, aby zobaczyć swoją kartę nie oglądając się na innych - zdrajca do momentu ujawnienia się musi działać pod przykrywką, tak aby pozostali go nie rozszyfrowali. Karty lojalności będziemy rozdawać dwa razy - przed rozpoczęciem gry i po tym jak rejs osiągnie wartość 6, a więc na początku może się zdarzyć, że wszyscy są ludźmi. Jeśli chodzi o tory to żeton Rejsu będzie się przesuwał w zależności od efektów gry i kiedy osiągnie punkt nawigacyjny, czyli Rejs, kapitan dobiera 2 karty nawigacji, a potem odrzuca jedną z nich. Mają one swoją wartość - żeby wygrać musimy mieć karty o wartości 12 i jeszcze raz dotrzeć na pole Rejs. Po rozpatrzeniu karty żeton wraca na pole Start. Gdy żeton podróży przesuwa się do przodu, potwory przesuwają się o jedno pole ku tyłowi statku, a jeśli są w wodzie na tyłach statku, przenoszone są na Odmęty.  


Jeśli chodzi o tor Rytuału to analogicznie przesuwa się z powodu odpowiednich efektów w grze do osiągnięcia pola Rytuał. Ma to swoje wady i zalety - potwory znajdujące się na pokładzie i wodzie są usuwane, Matka Hydra i ojciec Dagon zostają przesunięci na Odmęty, ale pasażerowie na pokładzie giną, a gracze przesuwają się do Lazaretu. Jednak czasem warto zaryzykować, tym bardziej jeśli namnożyło się dużo potworów. Teraz już możemy rozpocząć rozgrywkę, która składa się z czterech etapów. Pierwszy to otrzymanie umiejętności, czyli gracz dobiera odpowiednie karty umiejętności. Drugi etap to wykonanie akcji. Każdy gracz wykonuje w swojej turze dwie akcje. Jest ich kilka do wyboru: 
  • ruch - można przenieść się na dowolne miejsce na planszy (oprócz Lazaretu i aresztu)
  • atak - możemy zaatakować istotę z głębin znajdującą się na naszym polu - w tym celu rzucamy kością - jeśli wynik to 4 lub więcej usuwamy potwora z planszy
  • ocalenie pasażera - możemy ocalić pasażera na swoim polu - tym celu odkładamy jego żeton do rezerw
  • użycie zdolności akcji, którą każdy gracz ma opisaną na swoim arkuszu
  • użycie zdolności pola na którym się znajdujemy - są opisane na arkuszu pomocy
  • wymiana - można wymienić się z innym graczem na swoim polu dowolną liczbą przedmiotów
  • ujawnienie się - dotyczy tylko zdrajcy i jest opisane na arkuszu pomocy zdrajcy - też ma swoje wady i zalety np. ujawniony zdrajca może otwarcie korzystać z kart zdrady, ale pozostali mogą go wysłać do więzienia, co mu utrudni grę

Trzeci etap to odkrywanie kart Mitów - aktywny gracz rozpatruje wierzchnią kartę z talii Mitów. Każda z kart oznacza jakiś kryzys - sprawy do wyboru lub testy umiejętności. Na każdej karcie jest wartość docelowa testu np. trzeba osiągnąć 11 siły i wpływu. Na początku ciągniemy 2 karty z talii chaosu i kładziemy zakryte na stole. Następnie każdy z graczy dokłada do nich karty ze swojej ręki, też zakryte, tak aby osiągnąć wartość 11 - najczęściej trzeba dać więcej, ponieważ karta niebędąca siłą i wpływem będzie pomniejszała ten wynik. Dlatego też zdrajca musi dać karty negujące ten wynik, ale w taki sposób aby pozostali się nie zorientowali. Następnie tasujemy karty, odkrywamy i sumujemy wynik. Jak jest sukces to zazwyczaj nic się nie dzieje, jeśli porażka to mamy jakieś utrudnienie.


Następnie rozpatrujemy symbole aktywacji potworów i toru z dołu karty. Czwarty etap to odrzucenie kart - każdy gracz może mieć tylko 10 kart umiejętności na ręce, nadwyżkę odrzuca. To są w skrócie zasady gry, ale są one bardzo dobrze i szczegółowo opisane w instrukcji i kompendium zasad, także na pewno nie będzie problemu. Jeśli chodzi i samą grę to bardzo mi się ona podoba. Estetycznie wygląda naprawdę nieźle. Już samo pudełko robi wrażenie - jest sporych rozmiarów. Plansza jest bardzo ładna i solidnie wykonana. Potwory też są fantastycznie zrobione, szczególnie Hydra i Dagon - są to naprawdę konkretne figurki. Jedyne czego mi brakowało to rysunków na kartach - jest ich mało i nie są takie klimatyczne jak np. w Eldritch Horror. Jednak złe też nie są, ponieważ są dobrze wykonane. Ja po prostu jestem klimaciarą i lubię wczuć się w grę. Mechanika gry w moim odczuciu jest super. Motyw zdrajcy bardzo mi się podoba - zawsze lubiłam grać w Mafię :-). 


Myślę, że zdrajca ma najtrudniej - jest zazwyczaj sam ze swoim zadaniem, a ludzie mają siebie nawzajem do pomocy. Ponad to póki się nie ujawni, musi uważać aby nie wzbudzać wokół siebie podejrzeń. Jest to naprawdę spore wyzwanie, a ja takie uwielbiam. Zazwyczaj gry planszowe są albo kooperacyjne albo takie gdzie każdy gra na siebie. Rzadziej się zdarza, że jeden gra przeciw pozostałym jak np. w "Listach z Whitechapel", ale myślę że gra jest wtedy bardziej ekscytująca. Zasady Odmętów.. nie są trudne, gra nie wymaga rozpatrywania mnóstwa efektów, co jest dużym plusem. Są one czytelne, zrozumiałe i szybko oraz bez problemów się je przyswoi. Bardzo fajny jest też wątek rozdawania kart lojalności po raz drugi w połowie gry - ktoś był człowiekiem i robił wszystko, aby statek dopłynął do portu, a tu niespodzianka - jest hybrydą i jego dotychczasowe wysiłki nie mają już racji bytu. Musi nagle zmienić o 180 stopni swój sposób gry. 


Jest to wyzwanie, a ja lubię gry które dużo wymagają od gracza. Problemem może być jedynie cena, bo jest to około 240 zł. Wiadomo gra jest solidnie wykonana i ma dużo elementów i jest warta swojej ceny, jednak jest to spora kwota i myślę, że bardziej skuszą się na nią miłośnicy Lovecrafta. I właśnie czy ta gra jest tylko dla nich? Uważam, że nie. Gra jest bardzo ciekawa i wciągająca, a świat Lovecrafta jest tylko tłem. Nie oznacza to oczywiście, że fani pisarza będą zawiedzeni - klimat jest zachowany. Myślę, że twórcy dobrze to wypośrodkowali. Ja np. grałam z dwoma osobami niebędącymi fanami i gra im się bardzo podobała. Podsumowując jest to naprawdę fantastyczna gra, która dostarczy mnóstwa wspaniałej rozrywki i warto po nią sięgnąć.
    Ja ze swojej strony chciałabym jeszcze życzyć wszystkim udanej zabawy sylwestrowej, szczęśliwego Nowego Roku, spełnienia marzeń i dużo uśmiechu :-)







Bibliografia:

czwartek, 23 grudnia 2021

CICHA NOC ZE ZBRODNIĄ I DUCHAMI

 


    W końcu nadeszły Święta. Jest to czas, który powinniśmy spędzić w gronie rodziny i przyjaciół, przy stole z karpiem, barszczem z uszkami oraz oczywiście z Kevinem :-) . Jest to wspaniała okazja do spotkań, łamania się opłatkiem, rozmów z najbliższymi. Jednak wieczorem kiedy wszystko zostanie sprzątnięte ze stołu, a my ledwo chodzimy z przejedzenia, możemy wygospodarować trochę czasu dla siebie. Oczywiście najlepiej spędzić go z interesującą lekturą (tym bardziej jeśli nie można się ruszać 😀). Wigilia i Boże Narodzenie to czas magiczny, pełen cudów. Każdy kto czytał "Opowieść wigilijną" wie, że to też pora duchów. Dlatego też idealne historie na świąteczny wieczór to kryminały i opowieści o duchach. Dwa ciekawe przykłady poniżej. Zapraszam.

"Cicha noc. Świąteczne opowiadania kryminalne"

    Zbiór 15 opowiadań od mistrzów gatunku, bardzo klimatycznych, wprowadzających nas w atmosferę Świąt, jednocześnie z ciekawymi zagadkami kryminalnymi. Jako pierwsze na szczególną uwagę zasługuje opowiadanie Raymunda Allena "Szczęśliwe rozwiązanie" - Kennethowi Dale'owi udaje się w ostatniej chwili urwać się z pracy, aby spędzić Święta w rezydencji swojego wuja lorda Churta. Na miejscu jest już narzeczona Kennetha - Norah, członkowie rodziny, przyjaciel lorda sir James Winslade. Jest też obecny sekretarz lorda pan Gornay. Wuj wyjaśnia bratankowi, że on i sir James grali przed chwilą w szachy.


Norah jest zdziwiona, że Kennethowi udało się przybyć i mówi mu, że już wysłała do niego list z życzeniami. Okazuje się jednak, że listy nie zostały jeszcze nadane i Kenneth otwiera swój. Ku zdumieniu wszystkich wypada z niego banknot tysiącfrankowy, który lord Churt miał przeznaczyć na Czerwony Krzyż. Wszyscy oskarżycielko patrzą na Norah, ale Kenneth jest pewien niewinności swojej narzeczonej i postanawia działać. W toku śledztwa zbiera potrzebne mu informacje, ale ostatecznie okazuje się, że kluczem do rozwiązania zagadki jest niedokończona partia szachów. Ja nie znam się za bardzo na szachach, dlatego też musiałam posiłkować się Internetem, ponieważ na końcu opowiadania jest wyjaśnienie w jaki sposób bohater przeanalizował grę. Świetna, klasyczna zagadka kryminalna, gdzie nie mamy zwłok, ale skradzione pieniądze oraz gdzie wszyscy są podejrzani. Idealna pozycja dla wielbicieli kryminałów, ale także dla fanów serialu "Gambit królowej".
    Kolejnym ciekawym opowiadaniem jest "Nieznany morderca" H.C.Baileya. Był on jednym z ulubionych pisarzy Agathy Christie, więc już samo to wystarczy za rekomendację. Bohaterem tego opowiadania, tak jak wielu innych tego autora jest lekarz-detektyw Reginald Fortune. Jest on znanym chirurgiem-patologiem i specjalistą do spraw przestępczości. Zaraz po Bożym Narodzeniu udaje się on wraz ze swoją narzeczoną Joan na przyjęcie dla dzieci z sierocińca. Niestety w trakcie zabawy okazuje się, że miejscowa lekarka została zamordowana. Co więcej wydaje się, że morderstwo zostało dokonane z wyjątkowym okrucieństwem - ktoś poderżnął jej gardło i patrzył jak się wykrwawia. Niedługo później Fortune zostaje wezwany do bardzo chorego chłopca, który wydaje się, że cierpi na zatrucie pokarmowe. Lekarz jest jednak przekonany, że ktoś chciał go otruć.


Fortune za wszelką cenę chce uratować chłopca i znaleźć truciciela. W toku śledztwa przypomina sobie sprawę sir Humphreya Bigoda, który został odnaleziony martwy w przededniu swojego ślubu. Wydaje się, że tych spraw nic nie łączy - mamy wypadek, zabójstwo i otrucie, a ofiarami się mężczyzna, kobieta i dziecko. Jednak Fortune ma przeczucie, że za tymi sprawami stoi jeden morderca - ktoś przebiegły i okrutny, kto żeruje na ludzkim cierpieniu. Lekarz-detektyw stanie w szranki z przebiegłym mordercą nie wiedząc, że sam znalazł się w ogromnym niebezpieczeństwie. Nie dziwię się Królowej Kryminałów, że tak lubiła tego autora, gdyż już to opowiadanie pokazuje jak zdolnym był pisarzem i mistrzem kryminalnej intrygi. Jego historia bardzo wciąga - mamy trzy różne sprawy i tylko wyczulone oko naszego bohatera zauważa podobieństwa. Bardzo polubiłam Reggiego Fortune i chciałabym poczytać o jego przygodach, jednak książki Baileya nie zostały wydane w Polsce. Mam szczerą nadzieję, że się to zmieni.
    Następnym opowiadaniem zasługującym na uwagę są "Figury woskowe" Ethel Liny White. Poznajemy w nim historię ambitnej dziennikarki Soni, która stara się wybić w męskim świecie, ponieważ w gazecie w której pracuje jest jedyną kobietą. Sukcesy nowej reporterki nie wszystkim się podobają, szczególnie dotychczasowej gwieździe Hubertowi Poke. Dziewczyna chcąc udowodnić kolegom, że jest nieustraszona, postanawia spędzić noc w muzeum figur woskowych, które jest uważane za nawiedzone - pewien komiwojażer poderżnął sobie tam gardło, a dwóch ludzi którzy zostali tam na noc znaleziono martwych.


Kobieta jednak nic sobie nie robi z tych zabobonów i postanawia napisać o tym ciekawy artykuł. Kiedy zostaje sama w nocy w opustoszałym muzeum, jest zadowolona że udowodni kolegom swoją odwagę - jednak do czasu, bo w pewnym momencie słyszy dziwne odgłosy i ma wrażenie, że jedna z figur woskowych ożywa. Czy uda jej się przetrwać do rana? Wbrew pozorom nie jest to horror, a bardziej kryminał psychologiczny, chociaż opis wrażeń bohaterki podczas samotnej nocy w nawiedzonym muzeum może powodować ciarki. Niemniej jednak jest to świetnie skonstruowane opowiadanie pokazujące, że strach tak naprawdę tkwi w naszych umysłach. 
    W opowiadaniu "Herbata z mlekiem" znany lekarz Bevis Holroyd zostaje wezwany do chorego pacjenta, który twierdzi, że żona truje go arszenikiem. Pacjent - sir Henry Strangeways wie, że doktor wsławił się ostatnio analizą w znanym procesie, dlatego go wezwał. Sir Henry uważa, że żona nigdy go nie kochała i wyszła za niego dla pieniędzy. Według jego wiedzy kocha ona nadal swojego adoratora z czasów młodości, ale tamten był biedny.


Lord twierdzi, że żona podaje mu arszenik w jego ulubionej herbacie z mlekiem zwanej bawarką. Lekarz ma wątpliwości co do stanu swojego pacjenta, ale postanawia zająć się jego przypadkiem. Sprawy komplikują się kiedy w lady Strangeways rozpoznaje swoją dawną miłość. Bardzo ciekawe opowiadanie kryminalne, ale nietypowe. Mamy tu zbiegi okoliczności, które są nimi tylko pozornie i dylematy moralne bohatera, który będzie musiał zachować zimną krew w obliczu trudnej sytuacji, w jakiej niespodziewanie się znalazł. Naprawdę świetna historia. 
    Autorem "Śnieżniej zagadki" jest Nicholas Blake. Był to pseudonim znanego pisarza Cecila Daya-Lewisa - ojca aktora Daniela Daya-Lewisa znanego m.in. z filmu "Ostatni Mohikanin". Pociąg jadący do Glasgow zostaje zatrzymany przez śnieżycę. Zniecierpliwieni pasażerowie zaczynają rozmowę na temat niedawnej kradzieży do jakiej doszło w tym pociągu - skradziono worek z pieniędzmi i drogocennym naszyjnikiem. Jeden z pasażerów Arthur J.Kilmington - prawnik, nie zamierza czekać na pomoc i stwierdza, że uda się na nogach do najbliższej wioski.


Były detektyw, także pasażer pociągu Henry Stansfield ma jednak złe przeczucia i wkrótce udaje się na poszukiwania. Niestety znajduje ciało Kilmingtona - ktoś przytrzymał jego głowę w śniegu i udusił. Stansfield podejrzewa, że to morderstwo miało coś wspólnego z niedawną kradzieżą, a to może oznaczać, że morderca znajduje się w pociągu. Klasyczne opowiadanie kryminalne - pociąg w zaspie, tajemnicza kradzież, morderstwo, mylne tropy. Rozwiązanie zagadki jest bardzo interesujące, a co ciekawe autor na końcu opisał jak jego detektyw doszedł do prawdy i gdzie ukrył poszlaki, tak aby każdy mógł tą sprawę rozwiązać sam. Przyznaję, że nie zauważyłam wszystkich. Jest to naprawdę świetna rozrywka dla detektywów-amatorów.
    W opowiadaniu "Imię na szybie" profesor filologii Fen, na prośbę swojego przyjaciela inspektora Humbleby, rozwiązuje zagadkę tajemniczego morderstwa znanego architekta. Sir Charles Moberley ceniony architekt, urządza przyjęcie wigilijne na które zaprasza kolegę po fachu sir Lucasa Welsha, jego córkę Jane, inspektora Jamesa Wilburna oraz młodego architekta Ottona Mörike. Podczas kolacji goście podejmują temat ducha, który nawiedza pawilon posiadłości. Sir Lucas, znawca tematu, postanawia zaczaić się w pawilonie na rzekomego ducha. 


    Niestety okazuje się, że został on zamordowany - ktoś ugodził go sztyletem. Jednak zdążył on napisać imię napastnika na szybie - Otto. Jednak podczas szarpaniny szyba zostaje rozbita. Mimo to Mörike zostaje aresztowany. Inspektorowi Humbleby'emu coś jednak nie pasuje - do pawilonu prowadzą tylko jedne ślady butów. Dlatego też postanawia skonsultować się ze swoim przyjacielem Fenem, bo wie że ten jest mistrzem dedukcji. Jest to bardzo intersująca zagadka - mamy zeznanie ofiary, która ostatkiem sił wskazuje na mordercę, a jednak coś tu się nie zgadza. Uważam, że rozwiązanie jest naprawdę ciekawe i niespotykane. Idealna zagadka kryminalna dla wielbicieli klasyki.


"Wigilia pełna duchów"

    Druga pozycja jest dla miłośników grozy, gdyż jest to zbiór klasycznych opowieści o duchach. Na szczególna uwagę zasługuje mi.in opowiadanie znanej brytyjskiej pisarki Elizabeth Gaskell "Opowieść starej piastunki". Mała panienka Rosamond po śmierci swoich rodziców wraz ze swoją młodą opiekunką Hester, trafia do Furnivall Manor pod opiekę krewnej, starej panny Furnivall. Mieszka tam tylko ona i jej towarzyszka pani Stark oraz kilkoro służby. Rosamond i Hester szybko zadomawiają się w rezydencji, jednak wkrótce zaczynają się dziać dziwne rzeczy - ktoś gra na zepsutych organach, a Rosamond widuje na dworze małą dziewczynkę, która woła ją do siebie. Kiedy Rosamond prawie zamarza na śmierć odpowiadając na wołanie dziewczynki, Hester postanawia dowiedzieć się co stoi za tymi niepokojącymi zjawiskami.


Od żony zarządcy dowiaduje się o przeszłości panny Furnivall, która miała kiedyś siostrę. Była ona jednocześnie jej rywalką o względy pewnego mężczyzny. Niestety kobieta wraz z dzieckiem zmarła w tragicznych okolicznościach. Hester domyśla się już czyje duchy nawiedzają rezydencję, jednak musi znaleźć sposób jak ochronić swoją małą podopieczną, aż nie będzie za późno. To opowiadanie takie jakie lubię najbardziej - nawiedzony dwór, duchy błąkające się po świecie, ponieważ zostały skrzywdzone za życia i próba okupienia win. Elizabeth Gaskell jak zwykle na najwyższym poziomie. 
    "Później" Edith Wharton jest jednym z najlepszych opowiadań w tym zbiorze. Amerykańskie małżeństwo Mary i Edward Boyne przeprowadza się do Anglii, aby zamieszkać w starej posiadłości w Lyng. Edward zarobił sporo pieniędzy na akcjach kopalni Blue Star, dlatego mogą oni spełnić swoje marzenie. Państwo Boynowie, którzy mają romantyczną naturę, dowiadują się że dom jest nawiedzony, ale o duchu lokatorzy dowiadują się później, cokolwiek to znaczy.


Na początku wszystko dobrze się układa, ale z czasem Mary zaczyna zauważać zmiany w zachowaniu swojego męża - wydaje się on być czymś zmartwiony i zaniepokojony, jednak zapytany o to twierdzi, że wszystko jest w porządku. Pewnego razu małżeństwo widzi tajemniczą postać kręcącą się po posiadłości. Mary jest coraz bardziej zaniepokojona kiedy dowiaduje się, że niejaki Robert Ewell pozwał jej męża w związku z akcjami kopalni. Niestety kiedy tajemniczy nieznajomy znów nawiedza posiadłość Edward znika bez śladu. Zrozpaczona żona próbuje się dowiedzieć co stało się z jej mężem i jaki związek ma tajemniczy przybysz z duchem nawiedzającym posiadłość. Świetne opowiadanie, w którym duch nie jest jakimś konkretnym bytem, ale czymś nieokreślonym. Jest to bardzo ciekawy pomysł, bo zazwyczaj duchami są to osoby, które zmarły w niejasnych okolicznościach. Tutaj jest czymś w rodzaju przestrogi, a nawet narzędziem zemsty. Naprawdę warto przeczytać.
    M.R.James jest na szczycie listy moich ulubionych pisarzy. Jego opowiadania to absolutne mistrzostwo ghost stories. I tym razem możemy zapoznać się z fantastyczną historią. W "Jesionie" niejaka pani Mothersole zostaje oskarżona o czary i skazana na śmierć dzięki zeznaniom właściciela ziemskiego sir Matthew Fella. Podczas egzekucji wszyscy są przerażeni, ponieważ rzuca ona groźby w stronę sir Matthew. Ten jednak nie daje się zastraszyć - uważa, że tylko spełnił swoją powinność. Jakiś czas później lord wraz z pastorem zauważają dziwne zwierzę na jesionie koło okna jego sypialni. Następnego dnia sir Matthew zostaje znaleziony martwy właśnie w swojej sypialni.


Wygląda na to, że został otruty, nikt jednak nie wie w jaki sposób. To samo dzieje się z jego wnukiem wiele lat później. Wygląda na to, że obaj padli ofiarą klątwy wiedźmy. Czy można zrobić coś aby ją złamać? Uwielbiam opowieści o klątwach czarownic. Z jednej strony żyjemy w XXI wieku i wiemy, że prześladowania czarownic były okrutnymi czynami popełnionymi na niewinnych kobietach, które po prostu czymś się wyróżniały. Jednak istnieje mały cień wątpliwości - co jeśli jedna z nich była prawdziwa? 
    Kolejną typową opowieścią o duchach jest "Duch skarbca" Emily Arnold. Młoda dziewczyna Ruby Jocelyn wraca statkiem z Indii do Anglii, aby zamieszkać u dalekich krewnych w Kornwalii, celem podratowania zdrowia. Na pokładzie znajduje się pan Delaware - sławny jasnowidz i hipnotyzer. Zaciekawiona Ruby prosi, aby ją zahipnotyzował. W czasie seansu widzi zamek i tajemniczą postać, która przekazuje dziewczynie że ma misję do wypełnienia. Kiedy Ruby przybywa do Tregarthlyn Castle zdaje sobie sprawę, że to zamek z jej wizji. 


Właścicielem jest Derrick Trevalyon, który mieszka w nim z matką i siostrą. Niestety zamek jest poważnie zadłużony i wkrótce rodzina będzie musiała go opuścić. Jednak w okolicy krąży legenda o zakopanym skarbie protoplasty rodu sir Guya Trevalyona. Ruby już wie jakie zadanie ma do wykonania i zamierza się go podjąć, tym bardziej że Derrick staje się bardzo bliski jej sercu. Czy w imię miłości stanie oko w oko z duchem i spełni jego żądania? Jest to typowe ghost story o zakopanym skarbie i trochę przypomina twórczość Conan Doyle'a, tak więc dla mnie ideał. Serdecznie polecam. 
    Myślę, że obie propozycje książek na Święta są bardzo ciekawe i każdy znajdzie coś dla siebie. Z nadprzyrodzonym zjawisk to mam tylko nadzieję, że moja kotka przemówi w Wigilię ludzkim głosem i powie czemu jest taką łobuzicą :-) . Chciałam wszystkim życzyć Wesołych Świąt, spędzonych w gronie najbliższych, smacznego karpia, pogody ducha, spełnienia marzeń oraz dużo zdrowia i uśmiechu na co dzień. 






Bibliografia:
  1. Cicha noc. Świąteczne opowiadania kryminalne, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2019, można kupić na Allegro
  2. Wigilia pełna duchów, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2019, można kupić np. tu: https://www.empik.com/boze-narodzenie-z-duchem-zbior-opowiadan-grozy-opracowanie-zbiorowe,p1234037729,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/k-1772110-wigilia-pelna-duchow

NATASHA PRESTON "PRAWDA CZY WYZWANIE"

    Dzisiaj kolejna powieść znanej pisarki thrillerów Young Adults Natashy Preston pt. "Prawda czy wyzwanie" . Muszę przyznać, że ...