wtorek, 21 czerwca 2022

NOC KUPAŁY. CZĘŚĆ I - GENEZA I MIDSOMMAR


   Dzisiaj przypada Noc Kupały, czyli jedno z najważniejszych słowiańskich świąt, które związane jest z letnim przesileniem Słońca. Przypada ono właśnie w najkrótszą noc w roku czyli z 21 na 22 czerwca. Do napisania tego postu zainspirowała mnie książka "Duchy Nocy Kupały" - zbiór opowiadań Wydawnictwa Zysk i S-ka, która dopiero będzie miała swoją premierę i napiszę o niej w drugiej części. Dziś chciałam przybliżyć genezę tego święta i zająć się jego znaczeniem. 
    Noc Kupały jest to święto przesilenia letniego zwana w Polsce także Sobótką lub palinocką. Z nazwą Sobótka wiąże się pewna legenda - miało to być imię pięknej dziewczyny, która w noc powrotu narzeczonego zginęła od strzału w serce. Była też obchodzona w krajach anglosaskich, germańskich oraz przez ludy bałtyckie. W dawnych czasach uważano, że jej nazwa pochodzi z języka ruskiego i oznacza kąpiel, jednak obecnie uważa się, że było to nieprawdziwe założenie, a słowo to oznacza po prostu grupę, zgromadzenie. W czasach przedchrześcijańskich pogańskie obrzędy były bardzo popularne wśród Słowian, ale też innych ludów. Dlatego też kiedy dochodziło do chrystianizacji, Kościół wcale nie miał łatwego zadania - ludzie stawiali opór przed nowymi obrzędami. Dlatego też postanowiono pozostawić niektóre święta pogańskie i po prostu zastąpić je chrześcijańskimi, aby łatwiej mogło dojść do asymilacji. Tak też stało się z Nocą Kupały, która przekształciła się w Noc Świętojańską - jako, że uważano jej pochodzenie związane z kąpielą, a św. Jan chrzcił z wody. Dlatego my dziś jesteśmy zaznajomieni z Nocą Świętojańską, która przypada 23 czerwca. Jako, że pogańskie święta były zwalczane przez Kościół nie mamy o Nocy Kupały zbyt wielu informacji. Co ciekawe jest poświęcona nie tylko wodzie, ale też równie silnemu żywiołowi, czyli ogniu. Nawet można powiedzieć, że ten żywioł był na pierwszym miejscu i również miał właściwości oczyszczające. W czasie Nocy Kupały palono więc ogniska np. na polanach lub nad brzegami zbiorników wodnych. Następnie ogień zalewano wodą - oznaczało to, że płonący święty ogień jest niszczony przez człowieka i należało go oczyścić, aby uzyskać nowy. Był on symbolem rodzącej się miłości oraz ochrony ludzi od nieszczęść i chorób. Wierzono, że nowy oczyszczony święty ogień będzie obecny do następnej Sobótki w siedzibach ludzkich, aby je chronić. Aby się oczyścić skakano przez ognisko, rzucano do niego zioła i kwiaty oraz przepędzano przez nie bydło. Następnie urządzano przy ogniskach zabawy i tańce, co jako że było to też święto płodności, mogło kojarzyć się z rozwiązłością, prawdopodobnie niesłusznie, gdyż Słowianie kierowali się surowymi zasadami.

Jeśli chodzi o wodę, to dziewczęta puszczały na rzece wianki, aby dowiedzieć się jak szybko wyjdą za mąż - jeśli wyciągnął go kawaler to dziewczyna miała szansę wyjść szybko za mąż, jeśli nie to mogła sobie poczekać trochę 😀. Gorzej kiedy wianek zatonął lub się zaplątał, bo to mogło oznaczać, że zostanie starą panną. Zwyczaj ten przetrwał nawet do dziś w czasie obchodów Nocy Świętojańskiej. Co ciekawe w czasie Nocy Kupały chętnie kojarzono nowe pary i nawet pozwalano młodym na spacer po lesie, w czasie którego poszukiwali kwiatu paproci. Był to magiczny kwiat, który gwarantował znalazcy bogactwo i pomyślność. Kwitł on tylko raz w roku, właśnie w czasie przesilenia letniego. Nie było go łatwo zdobyć, bo występował bardzo rzadko i strzegły go okropne straszydła. 
    W czasie Nocy Kupały odprawiano także różne wróżby - wróżono głównie z ziół takich jak rumianek, dziki bez czy szczypiorek. Innym przesądem związanym z Nocą Kupały jest to, że dopiero po tym święcie można było bezpiecznie zażywać kąpieli - wcześniej w wodzie czaiły się demony jak wodnice czy utopce. Dopiero kiedy woda została poświęcona i oczyszczona traciły one swoją moc. Ten obyczaj tez przetrwał za sprawą Nocy Świętojańskiej, kiedy woda była bezpieczna dopiero dzięki Janowi Chrzcicielowi. 
    Oczywiście my teraz bardziej znamy Noc Świętojańską, która nadal w niektórych miastach jest hucznie obchodzona i mam nadzieję, że tak pozostanie ponieważ w ostatnim czasie obserwujemy zanikanie tradycji, a myślę że ich kultywowanie jest bardzo ważne dla naszej ojczystej kultury. 
    Jak już wcześniej wspominałam Noc Kupały obchodzona była nie tylko wśród narodów słowiańskich, ale także germańskich. Nie wiem jak obecnie tam to wygląda, ale widać musi nadal istnieć jakaś tradycja, gdyż zainspirowali się nią twórcy horroru pt. "Midsommar. W biały dzień" z 2019 r.  

Młoda dziewczyna imieniem Dani (Florence Pugh) w tragicznych okolicznościach straciła rodzinę. Ma nadzieję na wsparcie ze strony swojego chłopaka Christiana (Jack Reynor), ale stosunki między nimi ostatnio się ochłodziły. Chcąc naprawić ich relacje Dani decyduje się wybrać z nim i jego kolegami na wycieczkę do Szwecji. Jeden z nich Pelle (Vilhelm Blomgren) wychował się w komunie i właśnie tam chce zabrać swoich kumpli. Kiedy docierają do małej wioski wszystko wydaje się idylliczne: miejscowi żyją w zgodzie z naturą, każdy troszczy się o drugiego, życie wypełnione jest spokojem i harmonią. Dani i jej przyjaciele poznają także innych turystów Simona i Connie, którzy również są zachwyceni atmosferą wioski. Jednak z czasem przybysze mają wrażenie, że coś jest nie tak - członkowie komuny oddają się dziwnym rytuałom, które z czasem stają się naprawdę niepokojące i zachowują się jakby coś ukrywali. Ponad to pewnej nocy Simon przepada bez śladu. Jeden z kolegów Christiana Josh (Willian Jackson Harper) zaczyna podejrzewać, że grozi im poważne niebezpieczeństwo. Jest to bardzo ciekawy film, inny od wszystkich horrorów jakie oglądałam, gdyż dominuje w nim światło, a nie jak zazwyczaj mrok. Mimo, że mamy jasne krajobrazy, to od początku można wyczuć pewien niepokój. Akcja tutaj nie jest wartka, ale przeprowadzona spokojnym trybem, bo nie jest to horror opierający się na jumpscare'ach, bardziej na tym że coś z pozoru piękne i idylliczne, okazuje się być złowrogie. "Midsommar" jest może trochę przewidywalny, niektóre postacie są irytujące (np. chłopak głównej bohaterki, moim zdaniem straszny samolub) i nie jest bardzo straszny, ale pomysł na jaki wpadli twórcy jest naprawdę ciekawy i warty obejrzenia. Polecam. 

    Kolejnym ciekawym filmem nawiązującym do tematu jest "Przesilenie" z 2008 r. 

Megan (Elizabeth Harnois) stara się dojść do siebie po tragicznej śmierci swojej siostry bliźniaczki Sophie, która odebrała sobie życie. Dlatego też postanawia wraz z przyjaciółmi wybrać się do domu rodziców, który znajduje się nad jeziorem w Luizjanie, aby tam wypocząć. Trwa właśnie letnie przesilenie, a według miejscowych legend jest to pora kiedy duchy mogą komunikować się ze światem żywych. Od przyjazdu Megan odczuwa czyjąś obecność i zaczynają się dziać niepokojące rzeczy - światła same gasną i zapalają się, ktoś zostawia w domu błotniste ślady, a Megan ma mroczne wizje. Z czasem zaczyna wierzyć, że to jej zmarła siostra próbuje się z nią porozumieć i wyjawić przyczynę swojego samobójstwa, gdyż do tej pory nie wiadomo dlaczego to zrobiła. Przyjaciele martwią się o Megan, a były chłopak Sophie Christian (Shawn Ahmore) patrzy na to wszystko sceptycznie. Mimo to Megan postanawia za wszelką cenę dojść do prawdy. Czy śmierć Sophie może mieć jakiś związek z zaginięciem dziewczynki z sąsiedztwa? Jest to dosyć ciekawy horror oparty na interesującym pomyśle, gdyż kontakt z duchami jest raczej powszechnie wiązany z Halloween, niż z letnim przesileniem. Tutaj jednak jest inaczej i myślę, że ten pomysł został dobrze wykorzystany. Nie jest to może ambitny horror, raczej nie bardzo straszny, ale uważam że jest całkiem przyjemny i godny uwagi. Polecam. 

 Ciąg dalszy nastąpi...



 Bibliografia:

  1. Wikipedia

  2. L.J.Pełka, U stóp słowiańskiego parnasu. Bogowie i gusła, Wydawnictwo Replika 2021, można kupić np. tu: https://www.empik.com/u-stop-slowianskiego-parnasu-bogowie-i-gusla-pelka-leonard-j,p1276292177,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/produkt/u-stop-slowianskiego-parnasu-bogowie-i-gusla



piątek, 10 czerwca 2022

KSIĄŻKA NA WEEKEND - KLASYKA KRYMINAŁU, CZYLI CIEMNA JASKINIA, MORDERSTWO W WRIDES PARK I MISTRZOWIE ZBRODNI

 

     Mimo, ze pogoda za oknem coraz bardziej się poprawia, to jeszcze jest daleka od tego do czego jesteśmy przyzwyczajeni w czerwcu. Najchętniej chciałoby się spędzić czas na świeżym powietrzu wraz z promieniami słonecznymi. Jeśli ktoś wyjeżdża na weekend lub na wczasy to oczywiście świetnym pomysłem jest wziąć ze sobą ciekawą lekturę np. do czytania w pociągu lub na plaży. Jeżeli nigdzie się nie wyjeżdża zawsze można wziąć książkę ze sobą do parku lub jeśli pogoda nie rozpieszcza ( a w weekendy często się tak niestety dzieje) można zostać w domu z ciekawą lekturą. Chodzi mi o to, że oczywiście wakacje są przeznaczone głównie na aktywności fizyczne, to też można się zrelaksować przy miłej lekturze. Ja ostatnio miałam ochotę na typowe, klasyczne kryminały w stylu Agathy Christie. Jako, że jej książki przeczytałam już chyba setki razy, cały czas poszukuję takich, które byłyby choć trochę podobne, ponieważ je uwielbiam. Jestem jej absolutną fanką i dla mnie nikt jej nie dorówna, ale czasem też lubię sięgnąć po coś innego, bo w życiu potrzeba nam różnorodności abyśmy się rozwijali. Dlatego też ostatnio udało mi się znaleźć trzy ciekawe propozycje, które powinny zadowolić fanów klasycznego kryminału.
    Pierwszą ciekawą propozycją jest książka Macieja Słomczyńskiego pt. "Ciemna jaskinia". Maciej Słomczyński był polskim pisarzem i tłumaczem żyjącym w latach 1920-1998. Najbardziej znany jest z  kryminałów, które pisał pod pseudonimem Joe Alex. Jednak jak się okazuje nie były to jego jedyne kryminały. 



Akcja powieści dzieje się w Porębie Morskiej, do której przybywa młody lekarz Tadeusz Mroczek wraz z żoną Haliną, aby objąć w posiadanie dom, który dostał w spadku po stryju. Jego stryj Stanisław Mroczek był sędzią i zginął w wyniku utonięcia. Tadeusz nie znał dobrze swojego krewnego, ponieważ ten dawno temu pokłócił się z jego ojcem. Mężczyzna dowiaduje się od miejscowego notariusza Jerzego Goldsteina, przyjaciele zmarłego, że stryj miał w zwyczaju codziennie odbywać kąpiele w Bałtyku. W jego domu została tylko gospodyni, pani Weronka która obiecała pomagać nowym właścicielom. Młodzi próbują się zaaklimatyzować w nowym otoczeniu jednak coś im w tym w gwałtowny sposób przeszkadza - przez przypadek odnajdują szkielet zamurowany w ścianie. Małżonkowie są przerażeni i postanawiają nikomu nie przyznać się do znaleziska, ale spróbować rozwiązać zagadkę na własną rękę. W papierach stryja odnajdują jego notatki, w których mowa jest o dawnym burmistrzu miasta, który okazał się być zbiegłym zbrodniarzem wojennym. Czyżby to jego zwłoki zostały zamurowane w ścianie? I dlaczego? Ponad to kiedy Mroczkowie wypływają w morze łodzią stryja, okazuje się że łódź przecieka i zostają cudem uratowani przez miejscowego komendanta Żelechowskiego. Później wychodzi na jaw, że łódź została celowo uszkodzona. Czyżby ktoś dybał na ich życie, ponieważ odkryli mroczną tajemnicę? Mroczkowie zaczynają mieć też wątpliwości czy stryj naprawdę zginął w wypadku, czy ktoś go zamordował. Okazuje się, że jako sędzia miał wielu wrogów, nawet wśród najbliższych sąsiadów. Jednak jaki to ma związek ze szkieletem w ścianie? I jak bardzo mroczna tajemnica tkwi w przeszłości małego miasteczka? 


Już na wstępie chciałam zaznaczyć, że uwielbiam książki z Joe Alexem, dlatego też z wielką przyjemnością sięgnęłam po "Ciemną jaskinię". I się nie zawiodłam. Książka jest bardzo intrygująca i wciągająca, a akcja naprawdę wartka. Dodatkowym atutem jest ciekawy wątek z nazistowskimi zbrodniarzami z czasów II wojny światowej - prawie do końca powieści nie wiemy, czy ta historia jest rozwiązaniem zagadki. Samo zakończenie jest satysfakcjonujące, choć trochę brakowało błyskotliwej dedukcji Joe Alexa - uwielbiam kryminały, gdzie na końcu detektyw przedstawia sposób w jaki doszedł do prawdy. Jednak mimo tego książka bardzo mi się podobała i żałuję, że Maciej Słomczyński nie jest tak bardzo rozreklamowany w Polsce jak powinien - w końcu powinniśmy być dumni z naszych rodzimych pisarzy, a w jego przypadku jest z czego. Serdecznie polecam tą książkę, jak i jego całą twórczość, ponieważ są naprawdę na wysokim poziomie.
    Kolejną ciekawą propozycją jest "Morderstwo w Wrides Park" Josepha Smitha Fletchera. Był on brytyjskim dziennikarzem i pisarzem, głównie autorem kryminałów, popularnym w Stanach Zjednoczonych.


Narratorem powieści jest niejaki Ronald Camberwell, który zostaje zatrudniony na stanowisku sekretarza przez Christophera Nicholasa. Udaje się więc do jego posiadłości Wrides Park, którą Nicholas odziedziczył po zmarłej niedawno ciotce. Wrides Park zamieszkiwał tylko pan Nicholas, jego siostrzenica panna Starr oraz służba. Dni mijają Ronaldowi bardzo spokojnie, jego obowiązki nie są wyczerpujące i młody człowiek jest bardzo zadowolony ze swojego zajęcia, a poza tym polubił pana Nicholasa, który jest człowiekiem spokojnym i kulturalnym. Niestety wiejska sielanka zostaje przerwana pojawieniem się mężczyzny nazwiskiem Dengo - pewnego razu przyjeżdża do Wrides Park i zachowuje się bardzo wulgarnie oraz bezczelnie. Camberwell jest pewien, że pan Nicholas da mu ostrą odprawę, ale ku jego zdziwieniu mężczyzna jest przestraszony i całkowicie ulega nieciekawemu przybyszowi. Pan Nicholas wychodzi z tajemniczym Dengo i wraca późno w nocy wyraźnie roztrzęsiony. Jakiś czas później zwłoki Dengo zostają odnalezione w parku i podejrzenie od razu pada na pana Nicholasa, tym bardziej że nie chce on powiedzieć skąd zna mężczyznę i co dokładnie robił po wyjściu z nim.


Ronald nie wierzy w winę pracodawcy i wraz z prywatnym detektywem Chaneyem, postanawia rozpocząć własne śledztwo. Szybko udaje im się odkryć, że Dengo to fałszywe nazwisko, a mężczyzna który je przybrał był zamieszany w nieciekawe interesy. Camberwell coraz bardziej martwi się o pana Nicholasa, gdyż wygląda na to że wulgarny przybysz go szantażował. Jaki sekret ukrywa szanowany dziedzic i czy aby na pewno prawda jest w stanie go uratować? Jest to typowy klasyczny kryminał, w którym mamy do czynienia z tajemniczym morderstwem i wieloma poszlakami, a prawda nie jest tak oczywista jak się wydaje. Książka jest ciekawa, śledztwo wciąga i bardzo chcemy dowiedzieć się o co tu naprawdę chodzi. Może samo rozwiązanie nie jest bardzo spektakularne pod kątem ułożenia poszlak w jedną całość, gdyż wydaje mi się, że nie wszystkie wątki dokładnie wyjaśniono, jednak jest satysfakcjonujące. Jeśli ktoś lubi spokojną konwencję starego kryminału to książka idealna dla niego. 
    Ostatnią propozycją na weekend jest książka pt. "Mistrzowie zbrodni" Ngaio Marsh. Była ona nowozelandzką pisarką i reżyserką teatralną. Bohaterem tej powieści, jak i pozostałych kryminałów tej autorki jest detektyw Roderick Alleyn. Pewnego razu zostaje wezwany do domu słynnej malarki Agathy Troy, gdzie doszło do tragicznego w skutkach wypadku - młoda modelka Sonia Gluck pozowała studentom panny Troy na wymyślonej w konwencji teatralnej konstrukcji.


Dziewczyna została nabita na wystający nóż, który oczywiście miał być tylko elementem scenografii. Niestety młoda kobieta straciła życie. Wraz z postępem śledztwa inspektor Alleyn zauważa, że nóż został umieszczony celowo, a modelka podpadła bardzo wielu osobom i dlatego każdy ma motyw. Najbardziej podejrzanym wydaje się jej chłopak Wolf Garcia, którego nie można nigdzie namierzyć. Jednak ta sprawa ma wiele wątków, dlatego każdy jest podejrzany. Dlatego też inspektor ma problem, gdyż darzy uczuciem pannę Troy, a ona też miała motyw. Czy winnym jest zaginiony rzeźbiarz, czy ktoś zupełnie inny, kto chowa się w cieniu? Przed inspektorem Allleynem bardzo trudne zadanie, które może namieszać także w jego życiu uczuciowym. Pomysł na intrygę w tym kryminale przypadł mi do gustu, ponieważ zbrodnia była bardzo dobrze przemyślana i naprawdę skomplikowana w swojej prostocie, jakkolwiek to nie zabrzmi. Ciekawe jest to, że ofiara podpadła praktycznie wszystkim, więc nikogo nie można wykluczyć. 


Morderca jest naprawdę sprytny i zuchwały, a sprzyjają mu jeszcze okoliczności i to w sposób spektakularny, że aż trudno uwierzyć. Ngaio Marsh też w świetny sposób odrysowała charaktery zbuntowanej cyganerii, co czyni powieść nazwijmy to bardziej pikantną. Jedyne co mi się nie podobało, to niepotrzebne rozbudowanie niektórych wątków - pewne rzeczy były zbyt przegadane. Jednak nie przeszkadzało mi to w pozytywnym odbiorze książki. Szkoda, że jej twórczość jest słabo dostępna w Polsce, ponieważ chętnie przeczytałabym o innych przygodach inspektora Alleyna. Mam jednak cichą nadzieję, że się to zmieni. 
    Podsumowując twórczość Macieja Słomczyńskiego, Josepha Smitha Fletchera czy Ngaio Marsh, to idealna propozycja dla fanów klasycznych kryminałów w stylu Agathy Christie. Cieszę się, że coraz to nowe wydawnictwa wracają do klasyki, bo klasyka jest jak "mała czarna" pasuje do wszystkiego. Szczególnie polecam książki Słomczyńskiego, dlatego, że powinniśmy promować nasze rodzime skarby. Serdecznie zachęcam to spędzenia przyjemnego weekendu z książką, bo to kształci i relaksuje zarazem. 





Bibliografia:
  1. M.Słomczyński, Ciemna jaskinia, Wydawnictwo LTW, Łomianki 2021, można kupić np. tu: https://bonito.pl/produkt/ciemna-jaskinia-3 lub tu: https://www.empik.com/ciemna-jaskinia-slomczynski-maciej,p1265182713,ksiazka-p
  2. J.Smith Fletcher, Morderstwo w Wrides Park, Wydawnictwo CM 2020, można kupić np. tu: https://www.empik.com/morderstwo-w-wrides-park-fletcher-joseph-smith,p1253976942,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/produkt/morderstwo-w-wrides-park-2
  3. N.Marsh, Mistrzowie zbrodni, Wydawnictwo UNIV-COMP, Warszawa 1994, mozna kupić na Allegro
  4. Wikipedia

piątek, 3 czerwca 2022

POTWORY I SPÓŁKA, CZYLI HORRIFIED

 

    Lubicie czasem obejrzeć klasyczne, stare horrory? Mówiąc stare mam na myśli naprawdę stare, czyli takie z lat trzydziestych, czterdziestych, czy pięćdziesiątych. Ostatnio mam wrażenie, że naprawdę ciężko o dobry horror. W większości są to filmy krwawe, gdzie flaki latają na prawo i na lewo, a ja osobiście tego nie lubię, albo odgrzewane kotlety, czyli mniej lub bardzie udane remaki. Często są to filmy po prostu nudne i niestraszne, a ile razy można oglądać "Obecność". Jak ktoś mi serwuje "Piłę 15" lub "Resident Evil 20" to ja naprawdę podziękuję. Dla mnie horror musi grać na emocjach widzów, a niekoniecznie na wrażeniach wzrokowych, bo to często zamiast adrenaliny powoduje po prostu niesmak. Dlatego też lubię czasem sięgnąć po staroświeckie filmy. Wiem, że wiele osób może je uznać za takie, które "trącą myszką", są nie na czasie, a często nawet śmieszne przez efekty specjalne, które już dawno odeszły do lamusa. Jednak ja osobiście uważam, że mają one swój urok, a jako że twórcy nie mogli korzystać z nowoczesnych efektów specjalnych jakie mamy teraz, musieli bardziej się skupić na fabule. Dzięki temu te filmy mają głębię i może nie są bardzo straszne to jednak są po części jak dzieła sztuki. Już jakiś czas temu pojawiły się na rynku płyty DVD z "Potworami z Universal Studios", gdzie zostały zamieszczone najbardziej klasyczne horrory. Była to naprawdę nie lada gratka dla fanów, gdyż jak zauważyłam takie filmy rzadko pojawiają się w telewizji. Mnie samą często dotyka taka nostalgia żeby usiąść sobie wieczorem na kanapie z miską popcornu i zanurzyć się w klasyce. Często sięgam właśnie po takie filmy. Moim ulubionym jest "Potwór z Czarnej Laguny". 

  

Film został wyemitowany w 1954 r. i opowiada o ekspedycji, który wyrusza w górę Amazonki aby odkryć prehistoryczny gatunek nieznanego dotąd gada. Prowadząc wykopaliska doktor Maia trafia na szczątki nieznanego do tej pory gatunku. Okazuje się, że większego znaleziska można dokonać kopiąc w górze rzeki Amazonki, w tzw. Czarnej Lagunie. Jest to jednak miejsce uważane przez miejscowych za złowrogie i trzymają się od niego z daleka. Doktorowi udaje się jednak namówić na udział w ekspedycji naukowców z nieodległego Instytutu Biologii Morskiej. Udają się oni w górę Amazonki. Kiedy jednak docierają do obozu, okazuje się że jeden z kopaczy pracujących przy wykopaliskach został w brutalny sposób zamordowany, a drugi zaginął. Naukowcy jednak kuszeni wizją światowej skali odkrycia, postanawiają zbadać Czarną Lagunę. Nie mają jednak pojęcia, że potwór ma dużo cech ludzkich, jest bardzo inteligentny i nie zamierza opuścić swojego terytorium. Od tej pory badacze są w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Ten film jest po prostu fantastyczny - ma wspaniały klimat, nastrojową muzykę i świetną fabułę trzymającą w napięciu. Do tego uważam, że efekty specjalne jak na tamte czasy były na naprawdę wysokim poziomie. Potwór budzi w widzach skrajne emocje od strachu po empatię, ale chyba największą grozę budzi fakt, że głębokie wody są najmniej zbadanymi obszarami na świecie i nie wiadomo co może się czaić na ich dnie.  
    Kolejnym moim ulubionym filmem jest "Dracula" z 1931 r. w reżyserii Toda Browninga, z genialnym Belą Lugosim w głównej roli. 


Jest on oczywiście ekranizacją najsłynniejszej powieści Brama Stokera. Młody prawnik Renfield udaje się w interesach do odległej Transylwanii. Mimo ostrzeżeń miejscowych udaje się do zamku hrabiego Draculi. Okazuje się, że ten jest wampirem i czyni z Renfielda swojego sługusa. Wkrótce obaj docierają do Anglii, gdzie Dracula atakuje młodą dziewczynę Lucy Weston, czyniąc z niej wampirzycę. Następnie chce skrzywdzić jej przyjaciółkę Minę. Jej ojciec - doktor Seward wzywa na pomoc słynnego naukowca profesora Van Helsinga, aby wraz z nim i narzeczonym dziewczyny Johnem Harkerem, powstrzymać strasznego nosferatu. Nie ma chyba większej klasyki niż ten film - ma wspaniała atmosferę uzupełnioną klimatyczną muzyką, złowieszczymi krajobrazami i oczywiście wspaniałą tytułową rolą Lugosiego, na której to opierali się późniejsi odtwórcy - szczególnie na jego specyficznym akcencie, który wziął się stąd że Lugosi nie mówił po angielsku i tekstu uczył się na pamięć. Lugosi stworzył więc kreację wręcz ikoniczną i naprawdę myślę, że ten film trzeba obowiązkowo obejrzeć.
    Innym świetnym filmem jest "Wilkołak" z 1941 r. Larry Talbot (Lon Chaney Jr.) po śmierci brata wraca z Ameryki do rodzinnej posiadłości w Szkocji. Pewnego wieczoru udaje się z dwiema znajomymi Jenny i Gwen do obozu Cyganów. Niestety dochodzi do tragedii i Jenny zostaje zabita, jak się wydawało Larry'emu przez wilka.


Larry'emu udaje się go zabić, jednak sam zostaje ugryziony. Okazuje się jednak, że na miejscu nie odnaleziono żadnego wilka, tylko martwego Cygana Belę (Bela Lugosi). Pod wpływem ugryzienia Larry zamienia się w wilkołaka i zaczyna atakować ludzi. Jest to kolejny film, który ma świetną, mroczną atmosferę - szczególnie podobał mi się las nocą. Pokazuje też jak głęboko w ludziach zakorzenione są przesądy. Ogólnie jest to naprawdę fantastyczny film i jeśli ktoś tak ja ja uwielbia opowieści o wilkołakach, to jest film idealny dla niego.
    W serii "Potwory z Universal Studios" występują też m.in. Potwór Frankensteina, jego narzeczona, Niewidzialny człowiek czy Mumia. Wszystkie te potwory są bohaterami gry planszowej pt. Horrified. Jest to gra kooperacyjna przeznaczona dla 1-5 graczy, którzy wcielają się w łowców potworów. Ich zadaniem jest pokonanie dwóch do czterech Potworów. Aby to zrobić muszą wykonać zadania znajdujące się na karcie danego Potwora. Gra składa się z dwóch faz: Bohaterów i Potworów. 


W swojej fazie Bohaterowie wykonują tyle akcji ile wskazuje ich karta i są to: ruch (przesuwamy się na sąsiednie pole, prócz szlaków wodnych i wód), pomoc (na planszy znajdują się mieszkańcy, których trzeba uratować, czyli przenieść ich w bezpieczne miejsce), akcja specjalna (dla każdego Bohatera opisana na jego odznace), podniesienie (zbieranie przedmiotów niezbędnych do pokonania Potwora), wymiana (Bohaterowie na tym samym polu mogą wymienić się dowolnymi przedmiotami) oraz pokonanie Potwora (można pokonać Potwora znajdującego się na tym samym polu). Gracz ma też do dyspozycji karty bonusów, które mogą być zagrywane w fazie Bohaterów. Drugą fazą jest faza Potworów: na początku losuje się odpowiednią ilość przedmiotów, które umieszcza się na planszy, potem realizuje się zadanie z karty Potwora, a następnie Potwory atakują (przesuwają się w stronę gracza lub mieszkańca, wtedy rzuca się kośćmi). Gracze wygrywają tylko jeżeli uda im się pokonać wszystkie Potwory zanim znacznik terroru osiągnie maksimum (będzie się on przesuwał zgodnie z wydarzeniami w grze) oraz zanim skończy się talia kart Potworów. Z resztą wszystkie zasady są bardzo dobrze i przejrzyście opisane w instrukcji i naprawdę nie są one trudne. 


Jest to bardzo lekka, łatwa i przyjemna gra, która nie wymaga wiele zachodu. Rozłożenie jest proste i nieczasochłonne, sama gra też nie wymaga dużej ilości czasu, dlatego jest idealna wtedy, kiedy nie mamy do dyspozycji kilku godzin. Gra jest bardzo dobrze wykonana, rysunki są klimatyczne, a Potwory tworzą świetna atmosferę. Może nie jest to gra z dziedziny ambitnych, ale jako lekka rozrywka sprawdza się świetnie. Myślę też, że jest odpowiednia nie tylko dla fanów klasycznych horrorów, ale jest na tyle uniwersalna, że każdemu powinna się spodobać. Gra może nie należy do najtańszych, ale jakość wykonania jest bardzo dobra, a mnie udało się trafić na fajną promocję na Empiku. Szczerze polecam zagrać oraz oczywiście obejrzeć filmy z Potworami z Universal Studios, bo choć są już trochę staroświeckie to dalej zachwycają fantastycznym klimatem. 






Bibliografia:
  1. Filmweb.pl
  2. Wikipedia
  3. Horrified, Wydawnictwo Ravensburger 2022, można kupić np. tu: https://www.empik.com/horrified-ravensburger,p1294300638,zabawki-p


piątek, 27 maja 2022

BIBILIOTEKA GROZY - RUDYARD KIPLING "WIDMA I BESTIE"

    Dziś chciałam przedstawić kolejny tom mojej ulubionej serii, czyli Biblioteka Grozy Wydawnictwa C&T. Są to "Widma i bestie" autorstwa Rudyarda Kiplinga. Był on angielskim pisarzem żyjącym w latach 1865-1936. Zasłynął jako twórca wierszy o brytyjskich żołnierzach, którzy służyli w koloniach oraz książek literatury młodzieżowej - w tym najsłynniejszej, czyli "Księgi dżungli". Był też określany mianem piewcy brytyjskiego imperializmu, ponieważ uważał że celem Europejczyków powinno być szerzenie cywilizacji. Mimo to potrafił dostrzec w innych kulturach wielkie wartości. Jako, że urodził się w Bombaju i lata młodości spędził w Indiach, stanowią one tło wydarzeń wielu jego utworów, w tym właśnie większej części opowiadań ze zbioru "Widma i bestie". Składa się on z ośmiu opowiadań spod znaku grozy. Chciałabym napisać o tych, które najbardziej mi się podobały. 
    Pierwszym ciekawym opowiadaniem jest "Znamię bestii". Narrator przedstawia w nim historię niejakiego Fleete'a, który przybył do Indii, ponieważ odziedziczył niewielki majątek po wuju. Pewnego wieczoru wraz z kolegami wracał do domu z suto zakrapianej imprezy. Po drodze znajdowała się świątynia Hanumana, Małpiego Boga, który był jednym z najważniejszych bóstw. Niestety pod wpływem mocnego upojenia alkoholowego Fleete znieważył posąg bóstwa. Jego przyjaciele patrzeli z przerażeniem kiedy do Fleete'a podszedł trędowaty człowiek i go objął. 


Bali się, że na ich kolegę została rzucona klątwa. Następnego dnia wszystko wydawało się w porządku, kiedy Fleete zauważył na swoim ciele dziwne znamię. Wkrótce też zaczyna się dziwnie zachowywać. Jego przyjaciele są pewni, że coś go opętało. Boją się, że nie uda im się pokonać straszliwej klątwy Hanumana. Jest to klasyczne opowiadanie o klątwie, jednak różni się trochę o tych, które do tej pory czytałam, ponieważ jest bardziej egzotyczne. Tym razem w roli głównej jest hinduskie bóstwo. Opowiedziana historia pokazuje, że trzeba szanować inne religie i ich symbole, ponieważ kara za świętokradztwo ( i przy okazji za nadmierne pijaństwo, które jak widać grozi nie tylko dotkliwym kacem :-) może być naprawdę straszna. To opowiadanie podobało mi się najbardziej w całym tomie. 
    Kolejna interesująca historia przestawiona jest w "Powrocie Imraya". Imray był urzędnikiem administracji Królestwa Indii i pewnego dnia po prostu zniknął bez śladu. Po paru miesiącach jego bungalow wynajął policjant nazwiskiem Strickland. Był on specyficznym człowiekiem, który najbardziej kochał swojego psa imieniem Tietjens. Tubylcy wierzyli, że Tietjens jest duchem w zwierzęcej postaci, ponieważ była bardzo bystra, zauważała wiele rzeczy i komunikowała się ze swoim panem we własnym języku. Pewnego wieczoru do przyjaciela Stricklanda, który mieszkał w jego domu podszedł służący twierdząc, że jakiś dżentelmen chce się z nim widzieć. Kiedy jednak nasz bohater wyszedł na taras okazało się, ze nikogo tam nie ma.


Jednak od tej pory pies zaczął się dziwnie zachowywać, jakby wyczuwał czyjąś obecność. Ponadto lokatorzy domu Imraya też z czasem zaczynają zauważać dziwne zjawiska jak ruchy zasłon czy skrzypienie krzeseł. Zaczynają się zastanawiać czy osobliwe zdarzenia nie są powiązane z tajemniczym zniknięciem Imraya. Postanawiają rozwiązać tą zagadkę, jednak nie wiedzą, że niebezpieczeństwo czai się bardzo blisko nich. Jest to kolejne ciekawe opowiadanie, można by rzec że typowa opowieść o duchach z wątkiem kryminalnym. Ma też naprawdę świetny klimat czyjejś niematerialnej obecności, którą są w stanie wyczuć zwierzęta jako te bardziej wrażliwe na bodźce pozazmysłowe. Rozwiązanie zagadki też jest bardzo interesujące, gdyż to sama ofiara, a raczej jej duch naprowadza bohaterów na trop co się z nią stało. Dodatkowym smaczkiem jest oczywiście egzotyczne miejsce akcji. Naprawdę świetne opowiadanie. 
    Kolejnym opowiadaniem wartym uwagi jest "Widmowa riksza". Opowiada ona o sprawie niejakiego Jacka Pansaya, któremu przydarzyła się naprawdę niezwykła i zarazem mrożąca krew w żyłach historia. Jakiś czas wcześniej nawiązał on romans z pewną kobietą - panią Wessington. Była ona w nim nieprzytomnie zakochana, jednak jego uczucie z czasem wygasło. Kiedy Pansay zakończył ten związek, wydawało się że do kobiety zupełnie to nie dociera. Jeździła za nim swoją rikszą ze służącymi w czarno-białych liberiach i cały czas próbowała namówić byłego ukochanego do zmiany zdania. Mężczyzna pozostawał jednak niewzruszony, a wkrótce zaręczył się z inną kobietą. 


Pewnego razu Pansay dowiedział się, że pani Wessington umarła i  można powiedzieć, że odczuł coś na kształt ulgi. Jednak do czasu - wkrótce zaczął widywać panią Wessington w swojej rikszy ze służącymi, jak nawołuje go do powrotu. Jak nietrudno się domyśleć nikt inny jej nie widział. Nie mija długi czas jak stan zdrowia psychicznego mężczyzny znacznie się pogarsza, a inni ludzie zaczynają od niego stronić. Lekarze uważają, że ma zwidy, on jednak wie swoje - upiorna riksza z równie upiorną pasażerką będzie go prześladować aż do śmierci. Jest to typowa opowieść o nawiedzeniu i duchach krążących po ziemi, ponieważ za życia nie dokończyły swoich spraw. Można zastanawiać się też nad moralnym wydźwiękiem tego opowiadania - oczywiście nie można nikogo zmusić do miłości, jednak ma się wrażenie że mężczyzna postąpił okrutnie z zakochaną w nim do szaleństwa kobietą. Jest to naprawdę ciekawa i zajmująca opowieść, a co do zdania na ten temat to myślę, że każdy czytelnik wyrobi sobie własne. 
    Opowiadaniem, które wywarło na mnie największe wrażenie jest "Osobliwa przejażdżka Morrowbiego Jukesa". Tytułowy bohater jest inżynierem budownictwa, który pewnego wieczoru miał wysoką gorączkę z powodu ataku febry. Jako, że w gorączce miewa się różne majaki, Jukes rzucił się w pogoń za dzikim psem. Niestety on i jego koń spadli ze stromego zbocza. Kiedy mężczyzna odzyskał przytomność, zauważył że znajduje się w jakimś zagłębieniu, gdzie mieszkają ludzie. Wyglądało to na jakąś osadę, jednak rzucała się w oczy skrajna bieda i brud oraz dzikość na twarzach dziwnych osobników. Kiedy Jukes wraz z koniem próbuje się wydostać dosięga go grad kul. W dziwnej osadzie spotyka swojego dawnego znajomego Gungę Dassa, bramina. Wyjaśnia on Jukesowi, że znalazł się w osadzie gdzie są zsyłani ludzie, którzy podczas epidemii cholery byli umierający, a jednak jakimś cudem udało im się przeżyć. Okazuje się, że tacy ludzie uważani są za przeklętych - według przesądów nie są ani żywi ani umarli.


Dlatego też znajdują się w tej osadzie i są pilnowani przez strażników, aby nie mogli uciec. Wygląda więc na to, że Jukesa czeka straszliwy los. Jednak nie zmierza się on poddawać i za wszelką cenę postanawia uciec. Tylko czy ma jakiekolwiek szanse? To opowiadanie najbardziej mną wstrząsnęło, gdyż opis przeklętej osady jest naprawdę makabryczny i trudno uwierzyć, że ktoś może skazać niewinnych ludzi, którzy nie zrobili nic złego na taki los. Nie wiem czy to co opisuje Kipling w tym przypadku oparte jest chociaż częściowo na faktach, ale patrząc na to do czego zdolni są ludzie fanatycznie przywiązani do jakiś przesądów i zabobonów lub uprzedzeń (np. procesy czarownic), nie zdziwiłabym się gdyby tak było. To opowiadanie jest przerażające z takiego bardziej ludzkiego punktu widzenia, niż czegoś nadprzyrodzonego, ale naprawdę warto się zapoznać. 
    Podsumowując - zbiór Rudyarda Kiplinga pt. "Widma i bestie" to bardzo interesująca pozycja. Opowiadania nie są trudne w odbiorze i stanowią w większości typowe opowieści o nawiedzeniach. Wprawdzie bardziej podobały mi się początkowe opowiadania - te których akcja rozgrywa się w Indiach. Pozostałe w moim mniemaniu są trochę udziwnione, ale nie znaczy to, że są złe. Jako dziecko czytałam "Księgę dżungli" i bardzo mi się podobała. Nie miałam pojęcia, że Kipling pisał też dzieła spod znaku grozy, kojarzony jest raczej z literaturą młodzieżową. Okazuje się jednak, że i w tej materii radził sobie bardzo dobrze. Ogólnie książka Kiplinga powinna zadowolić każdego fana Biblioteki Grozy i na pewno warto po nią sięgnąć. 






Bibliografia:
  1. R.Kipling, Widma i bestie, Wydawnictwo C&T, Toruń 2022, można kupić np. tu: https://bonito.pl/produkt/widma-i-bestie
  2. Wikipedia



piątek, 20 maja 2022

KRONIKI ARKHAM. WIDMA NAD INNSMOUTH

 

    Niedawno premierę miała kolejna pozycja z serii "Kroniki Arkham" Wydawnictwa Vesper. Jak już wcześniej wspomniałam uwielbiam wszystko co jest inspirowane twórczością H.P. Lovecrafta, dlatego taki cykl to dla mnie nie lada gratka. Posiadam już oczywiście pierwszą część czyli "Szaleństwo Cthulhu". Dzisiejszy post chciałabym jednak poświęcić niedawnej premierze. Książka ta stanowi zbiór opowiadań inspirowanych jednym z najsłynniejszych dzieł Lovecrafta, czyli "Widmem nad Innsmouth", pod redakcją Stephena Jonesa. Składa się na nią 17 opowiadań, w tym oczywiście tytułowe. Co ciekawe wszyscy autorzy pochodzą z Wielkiej Brytanii, a nie jak Lovecraft ze Stanów Zjednoczonych. Myślę jednak, że to nie ma wielkiego znaczenia, ponieważ większości dość dobrze udało się oddać klimat twórczości wielkiego mistrza weird fiction. Książka (a właściwie księga, gdyż liczy 650 stron) jest pięknie wydana, w twardej oprawie z klimatyczną okładką, wspaniale odzwierciedlającą nastrój opowiadań. W środku znajdują się fantastyczne ilustracje autorstwa Macieja Komudy (który jest też autorem okładki). Całość wygląda naprawdę imponująco i pozwala jak najlepiej zagłębić się w lekturze. Opowiadania są dobrze napisane i garściami czerpią ze specyfiki dzieł Lovecrafta i można by powiedzieć, że są dla niego swojego rodzaju hołdem. Wiadomo jedne podobały mi się bardziej, drugie mniej ale jest to moja subiektywna opinia i każdy fan może znaleźć tu coś dla siebie. Poniżej chciałam wspomnieć o tych opowiadaniach, które spodobały mi się najbardziej. 


    Zacząć należy oczywiście od najważniejszego, czyli "Widma nad Innsmouth". Powstało ono w 1931 r. i należy do tzw. mitologii Cthulhu. Narratorem historii jest 21-letni chłopak Robert Olmstead ( mimo, że ani razu nie pada jego imię, znajdowało się ono wśród notatek Lovecrafta). Jako, że jest młody i żądny przygód, wybiera się w podróż po Nowej Anglii, oddając się badaniom genealogicznym. Przypadkowo trafia do nadmorskiej miejscowości Innsmouth, która jest owiana złą sławą. Na dworcu w Newburyport nasz bohater dowiaduje się od kasjera, że w mieście tym mieszkają podejrzane osobniki o dziwnym, odstręczającym wyglądzie, którzy są niechętni przyjezdnym i zachowują się jakby coś ukrywali. Ponoć jeden z najważniejszych mieszkańców miasta w XIX wieku, kapitan Obed Marsh miał konszachty z diabłem i z jednej ze swoich podróży przywiózł żonę, o łagodnie mówiąc niecodziennym wyglądzie. Jednak te rewelacje nie zrażają młodego człowieka, w którym ciekawość jest silniejsza niż strach. Wsiada on więc do autobusu i udaje się do Innsmouth. Na miejscu okazuje się, że kasjer wcale nie przesadzał opowiadając mu o miasteczku - mieszkańcy są dziwni i nieprzyjaźni, ich wygląd jest naprawdę odstręczający, a unoszący się wszędzie ohydny fetor zdechłych ryb ma w sobie coś złowrogiego. Obrazu dopełnia jeszcze siedziba Ezoterycznego Zakonu Dagona, gdzie najprawdopodobniej dochodzi do jakiś rytuałów. Chłopak postanawia zdobyć trochę informacji o tym miejscu i trafia na okolicznego pijaka Zadoka Allena, który opowiada mu historię o tym jak kapitan Marsh wybrał się na Morza Południowe, gdzie od jednego z plemion dowiedział się o kulcie bogów zwanych Przedwiecznymi, którzy sowicie obdarowywali swoich wyznawców. Marsh postanowił to wykorzystać i sprowadził straszne istoty do Diabelskiej Rafy koło Innsmouth. Chłopak jest już przestraszony nie na żarty, a jego lęk jeszcze się pogłębia kiedy dowiaduje się, że autobus do Arkham się zepsuł, a on musi spędzić noc w tym przeklętym miejscu. Czy uda mu się wyjść z opresji? I jakiej prawdy dowie się o samym sobie? Jest to naprawdę fantastyczne opowiadanie, jedno z najlepszych z twórczości Lovecrafta. Ma niesamowity, mroczny klimat. Nic dziwnego, że było inspiracją dla wielu dzieł np. też gier komputerowych. Jest tu wszystko: podupadłe miasteczko, o którym krążą złowrogie pogłoski, dziwnie wyglądający mieszkańcy, tajemnicze istoty i uczucie osaczenia głównego bohatera. Moim zdaniem oprócz "Zewu Cthulhu" i "Koszmaru z Dunwich" jest to najlepsze opowiadanie Lovecrafta. 
    Jeśli chodzi o "Widma nad Innsmouth" to świetnym opowiadaniem jest "Za rafą" Basila Coppera. Akcja dzieje się na Uniwersytecie Miscatonic, gdzie dochodzi do dziwnych wydarzeń - zaczynają występować niepokojące zjawiska pogodowe, dokonano kradzieży tajemnej księgi, kamienny krzyż uległ uszkodzeniu jakby coś zepsuło go od środka, a jeden z dozorców utonął w tajemniczych okolicznościach. Robotnicy pracujący nad renowacją krzyża trafiają na osuwisko, które kryje w sobie jakieś osobliwe tunele. 


Doktor Darrow -  dziekan wraz z inżynierem Andrew Bellowsem postanawiają je sprawdzić. Okazuje się, że na dole znajdują się jaskinie pokryte osobliwymi hieroglifami. Poza tym wydaje się, że zamieszkuje je coś żywego i złowrogiego. O pomoc w rozszyfrowaniu inskrypcji, dziekan prosi znanego kryptologa Jeffersona Holroyda, jednak jego maszyna deszyfrująca w tajemniczy sposób znika. W międzyczasie detektyw Oates prowadzi śledztwo w sprawie śmierci dozorcy i ktoś czyha ja jego życie. Do tego wszystkiego dochodzi dziwna amnezja, która dokucza osobom chcącym dojść do prawdy. Wygląda na to, że jaskinie kryją jakąś straszliwą tajemnicę, z którą przyjdzie się zmierzyć naszym bohaterom. Tylko czy uda im się wyjść cało? To opowiadanie podobało mi się najbardziej z całego tomu. Myślę, że autor najlepiej oddał klimat twórczości Lovecrafta. Czyta się je bardzo dobrze, jest wciągające, pełne tajemniczych wydarzeń i zwrotów akcji. Naprawdę bardzo mnie zachwyciło. 
    Kolejnym ciekawym opowiadaniem jest "Kościół na High Street" Ramseya Campbella. Narratorem jest niejaki Richard Dodd, który udaje się do miejscowości Temphill, aby objąć tam posadę sekretarza swojego przyjaciela Alberta Younga. Prowadził on badania nad tamtejszymi wierzeniami i przesądami. Na miejscu okazuje się jednak, że Young zniknął w tajemniczych okolicznościach. Dodd dowiaduje się od sąsiada przyjaciela, że interesował się on starym kościołem znajdującym się na High Street. 


Podobno w dawnych czasach znajdowała się tam świątynia bynajmniej niechrześcijańska, gdzie odprawiano pogańskie rytuały i prawdopodobnie ktoś kontynuuje tą tradycję. To właśnie chciał zbadać Young i sąsiad podejrzewa, że doprowadziło to do jego zaginięcia. Mimo to Dodd postanawia odnaleźć przyjaciela, lecz nie wie jak wysoką cenę przyjdzie mu za to zapłacić. Jest to dosyć ciekawe opowiadanie, krótkie ale treściwe. Ma bardzo fajny klimat starego miasteczka i kościoła, gdzie dochodzi do dziwnych obrzędów. Wyczuwa się tutaj atmosferę grozy i niepewności oraz tajemnicę kultu Przedwiecznych. Jest to jedna z lepszych historii w tym tomie. 
    Następnym opowiadaniem, które mi się podobało jest "Daoine Domhain" Petera Tremayne. Jego bohaterem jest Daniel Hacket, Amerykanin o irlandzkich korzeniach. Pewnego razu odwiedza go człowiek nazwiskiem O'Driscoll, który w swojej posiadłości znalazł list zaginionego dziadka Daniela. Wynika z niego, że dziadek będący na przepustce, udał się odwiedzić miejsce swojego urodzenia, czyli irlandzką wyspę Inishdriscol. 


Jednak od początku czuł, że tym miejscem jest coś nie tak - miejscowi bacznie mu się przyglądali, angielski oficjel poinformował go, że dziewięć lat wcześniej zaginęli tu żołnierze i urzędnicy, a dziwna dziewczynka ostrzegła go przed strasznymi Istotami z Głębin. Dziadek Daniela zaczyna obawiać się o swoje życie i wierzy, że grozi mu straszliwe niebezpieczeństwo. Bardzo mi się podobało to opowiadanie, gdyż motywy znane z powieści Lovecrafta przeplatają się tutaj z celtyckimi wierzeniami np. słynnym świętem Beltaine. Ja naprawdę uwielbiam takie klimaty, a sama historia jest bardzo interesująca i wciągająca. 
    Innym opowiadaniem wartym uwagi jest "Grobowiec Pryskusa" Briana Mooneya. Przedstawia ono historię księdza Rodericka Shea, którego przyjaciel profesor Calloway jest badaczem kulturoznawcą. Interesuje go przede wszystkim kult niejakich Istot z Głębin. Pokazuje on księdzu list jaki dostał od swojego znajomego profesora Alarica Wayta, który prowadzi wykopaliska na terenie Lower Bedhoe w hrabstwie Sussex. Profesor Calloway wraz z księdzem udają się na miejsce. Tam okazuje się, że Wayt odnalazł grobowiec niejakiego Witeliusza Pryskusa - Rzymianina owianego złą sławą okultysty i człowieka parającego się czarną magią. 


Po otwarciu grobowca Wayt zaczyna się dziwnie zachowywać - jest agresywny, zaczyna zagłębiać się w zakazane księgi, a nawet jego wygląd ulega transformacji. Profesor Calloway zaczyna się poważnie martwić, tym bardziej że okoliczni mieszkańcy ostrzegali naukowców, aby nie zbliżali się do kurhanu. Jaką przerażającą tajemnicę kryje grobowiec Pryskusa? To opowiadanie jest u mnie na drugim miejscu, jeśli chodzi o te które najbardziej mi się podobały. Uwielbiam czytać o tajemniczych wykopaliskach i przeklętych grobowcach. Historia jest naprawdę świetna - interesująca i wciągająca. Widać, że autor miał naprawdę ciekawy pomysł i w pełni go wykorzystał. 
    Ostatnim opowiadaniem, o którym chciałam napisać jest "Dzwon Dagona" Briana Lumleya. Narratorem jest William Trafford, który przedstawia historię swojego przyjaciela Davida Parkera. Kupił on właśnie posiadłość Kettlethorpe Farm, gdzie zamierza się przeprowadzić ze swoją świeżo poślubioną żoną June. Gospodarstwo owiane jest złą sławą - poprzedni właściciel Jason Carpenter zniknął bez śladu. W ogóle był on uważany za odludka i wszyscy się go bali.


David nie przejmuje się tymi pogłoskami, jednak do czasu. Wkrótce zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a David podejrzewa, że farma jest nawiedzona. Ponoć dawni właściciele pochodzili z Innsmouth i charakteryzowali się dziwnym wyglądem. Parker znajduje też dziwną pieczęć z wizerunkiem bożka Dagona oraz słyszy gdzieś w oddali przerażające bicie dzwonu. Z czasem zauważa też, że z jego żoną dzieje się coś niedobrego - zaczyna diametralnie zmieniać się jej wygląd. William postanawia za wszelką cenę pomóc przyjacielowi, tym bardziej że niepokojące zjawiska przybierają na sile. Tylko czy zdążą na czas? To opowiadanie też moim zdaniem bardzo dobrze odzwierciedla klimat twórczości Lovecrafta. Mamy tu mroczną atmosferę, typową dla pojawienia się Przedwiecznych oraz Istot z Głębin. Opowiadanie jest też napisane w przystępny sposób i nie nudzi. Jest to bardzo interesująca propozycja. 
    Podsumowując "Widma nad Innsmouth" jest to fantastyczna pozycja dla wszystkich fanów Lovecrafta. Naprawdę widać, że wszyscy autorzy chcieli oddać jak najlepszy hołd mistrzowi weird fiction i postarali się zachować klimat jego twórczości. Książka jest bardzo obszerna i zawiera wiele ciekawych historii, także na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Bardzo się cieszę, że Wydawnictwo Vesper zdecydowało się na tą serię, gdyż tak wspaniały pisarz jak Lovecraft zasługuje na to, aby jego twórczość była jak najbardziej rozpowszechniona, również w Polsce, tym bardziej że za życia nie doczekał się uznania. Serdecznie polecam się zaopatrzyć, bo naprawdę warto.






Bibliografia:
     

piątek, 13 maja 2022

TAJEMNICE STAROŻYTNEGO EGIPTU. CZĘŚĆ II - ZBRODNIA I KARA

 


    Jak już wcześniej pisałam starożytny Egipt był jedną z kolebek cywilizacji, dlatego też rozwijały się tutaj różne gałęzie nauki, w tym m.in. prawo. Jako, że starożytny Egipt był rozbudowanym państwem musiała w nim działać jakaś administracja, bez której popadłby w chaos. Stąd też musiały istnieć jakieś normy wyznaczające codzienne funkcjonowanie. Jednym z najważniejszych aspektów życia starożytnych Egipcjan była również religia, tak więc te dwie dziedziny przenikały się wzajemnie. Zresztą było tak nie tylko w Egipcie, ale w wielu innych społeczeństwach. Najwyższym prawodawcą był oczywiście faraon, który miał nieograniczoną władzę jako wysłannik bogów. Jednak miał on do dyspozycji oczywiście rozbudowany system administracyjny. Na czele wymiaru sprawiedliwości stali sędziowie: nomarchowie - stojący na czele prowincji, czyli można by ich porównać do sędziów sądów powszechnych niższej instancji oraz Wezyrowie, czyli sędziowie Sądu Najwyższego, zwanego Trybunałem Sześciu Izb Sądowych, składającego się z trzydziestu sędziów. Sędziowie często wydawali surowe wyroki w tym oczywiście karę śmierci. Co ciekawe za gwałt na wolnej kobiecie karano obcięciem narzędzia, którym go dokonano (wiadomo o co chodzi), a za przekupstwo obcięciem nosa. W starożytnym Egipcie istniały również formacje na kształt dzisiejszej policji, chociaż tę funkcję pełniło głównie wojsko. Źródłem prawa była także tzw. Księga Umarłych. Był to zbiór tekstów o charakterze magicznym, zawierającym święte teksty i modlitwy, które miały wspomóc zmarłego w dostaniu się do raju. Jej pierwsze wersje pojawiły się już na przełomie XVI - XV wieku p.n.e. Pierwszy raz Księgą Umarłych nazwał ją niemiecki archeolog Karl Richard Lepsius w 1842 r. Dla starożytnych Egipcjan była "Księgą wyjścia w ciągu dnia". Jak już wspominałam religia była centrum życia w Egipcie, dlatego też księga religijna była źródłem prawa, które było święte i niepodważalne. Jako, że człowiek aby dostać się do raju musiał przejść sąd Ozyrysa, ważne było aby swoje życie doczesne przeżył jak najlepiej, ponieważ był z tego rozliczany. Jego serce było ważone przez Anubisa wraz z piórem jako przeciwwagą, które symbolizowało boginię Ma'at, czyli sprawiedliwość. W Księdze Umarłych jest też rodzaj spowiedzi, którą musiał wyrecytować zmarły - jest tam m.in. zdanie o nieczynieniu zła wobec bliźniego. Dlatego też wygląda na to, że starożytnych Egipcjan obowiązywało raczej surowe prawo, choć jak wiadomo zawsze znajdzie się ktoś, dla kogo wizja wiecznego potępienia nie będzie wystarczająco straszna. 


    Starożytny Egipt fascynował i nadal fascynuje wielu pisarzy m.in. kryminałów, a wśród nich była oczywiście Agatha Christie. Jej drugi mąż Max Mallowan był archeologiem specjalizującym się w badaniach Bliskiego Wschodu, dlatego też żona towarzyszyła mu w częstych podróżach i mogła poznać tamtejsze kraje. Miało to oczywiście odzwierciedlenie w jej twórczości. Jej fascynację starożytnym Egiptem pokazuje sztuka "Echnaton", którą napisała w 1937 r. Jednak została opublikowana dopiero w 1973 r., ponieważ wcześniej została uznana za zbyt drogą w realizacji. Sztuka opisuje starania faraona Echnatona do wprowadzenia religii monoteistycznej opierającej się na kulcie boga Atona, co doprowadza go do zguby. Jak jednak wiadomo Agatha Christie była oczywiście autorką kryminałów, więc i tutaj przejawiała się jej fascynacja. Chodzi o książkę "Zakończeniem jest śmierć", w której pisarka przenosi nas w czasy około roku 2000 p.n.e. do starożytnych Teb, gdzie dochodzi do zagadkowych morderstw. Młoda wdowa Renisenb po tragicznej śmierci męża wraz z córką wraca do domu swojego ojca Imhotepa, który jest egipskim kapłanem. Na pozór wszystko jest takie samo jak w momencie kiedy Renisenb opuszczała dom, aby wyjść za mąż - jej bracia kłócą się o zarządzanie majątkiem ojca, ich żony o sprawy codzienne, a temu wszystkiemu przygląda się cyniczna babka Esa, rozważny zarządca Hori i wścibska przyjaciółka rodziny Henet. Mimo konfliktów życie w domu Imhotepa toczy się w harmonii. Niestety do czasu - pewnego razu Imhotep przywozi z jednej z podróży nową konkubinę, młodą i powabną Nofret. Od tej pory szczęście rodziny zostaje zburzone - dziewczyna sprytnie manipuluje podstarzałym kapłanem, knuje intrygi i chce wszystkich  skłócić. Praktycznie każdy w rodzinie jej nienawidzi i chciałby się jej pozbyć, dlatego też wybucha nie lada panika kiedy pewnego dnia Nofret zostaje odnaleziona martwa. 


Z pozoru wygląda to na wypadek, jednak Renisenb podejrzewa, że mogło to być morderstwo. Jednak jak odkryć mordercę skoro praktycznie każdy w rodzinie miał motyw i sposobność? Atmosfera zagęszcza się kiedy dochodzi do kolejnych zbrodni, wygląda bowiem na to, że chodziło nie tylko o młodą konkubinę. Czyżby nad rodziną ciążyło jakieś fatum lub jest to zemsta zza grobu? A może zło jest o wiele bliżej niż przypuszczają? Jest to bardzo nietypowy kryminał, ponieważ akcja nie dzieje się współcześnie, tylko w starożytnym Egipcie. Dlatego też ta książka jest wyjątkowa - atmosfera jest zupełnie inna niż w typowym kryminale. Uważam, że autorka w znakomity sposób oddała klimat tamtych czasów. Dla jednych może to być wada, ponieważ powieść może się wydawać przez to trudniejsza w odbiorze, ja jednak uważam że jest to bardzo ciekawy zabieg i mnie naprawdę wciągnęła. Jest rzeczą naprawdę interesującą przenieść się duchem w przeszłość i poczytać o zbrodni, która tak naprawdę mogłaby być współczesna - ludźmi od wieków targały takie same namiętności i choć czasy się zmieniły, to natura ludzka niekoniecznie. Intryga jest naprawdę ciekawa i budzi dreszczyk emocji - dzięki temu, że akcja dzieje się w Tebach przed naszą erą, to łatwiej jest uwierzyć w klątwy i zemstę zza grobu. Zakończenie też jest bardzo satysfakcjonujące i chociaż dzieje się w starożytnym Egipcie, to jest bardzo w stylu Christie, co ja osobiście uwielbiam. Serdecznie polecam nie tylko fanom Królowej Kryminałów i miłośnikom starożytności, ponieważ naprawdę warto. 
    Współczesnym pisarzem, który pisze kryminały o starożytnym Egipcie jest Christian Jacq. Jest on urodzonym w 1947 r. francuskim egiptologiem, który ma bardzo bogaty dorobek naukowy, ale zajmuje się też beletrystyką. Jacq jest autorem kilku serii o starożytnym Egipcie m.in. cyklem Śledztwa księcia Setny. Pierwszy tom zatytułowany "Przeklęty grobowiec" opowiada historię Setny, młodszego syna faraona Ramzesa Wielkiego. Setna w przeciwieństwie do swojego starszego brata Ramesu, który jest wojskowym, chce wieść spokojny żywot i zostać skrybą oraz kapłanem. Mimo, iż Egipt za czasów Ramzesa jest krajem dobrobytu, zawsze znajdzie się ktoś, kto dla własnych celów chce naruszyć spokój i harmonię. Dlatego też dochodzi do zuchwałej kradzieży - z przeklętego grobowca znika dzban Ozyrysa, w którym zamknięto największą tajemnicę istnienia. Ten kto będzie w stanie posiąść tę moc, zyska władzę nad życiem i śmiercią.


 W sprawę zostaje wmieszany książę Setna, który wraz ze swoją ukochaną, uzdrowicielką Sekhet, pragnie zapobiec katastrofie. Jednak nie spodziewa się, że zło z którym przyjdzie mu walczyć jest bardzo blisko niego. Jest to ciekawa książka, bardziej powieść sensacyjna niż kryminał. Sama historia jest interesująca, ale myślę że najciekawsze jest przestawienie detali życia codziennego w starożytnym Egipcie - tutaj wprawdzie z perspektywy wyższych warstw społecznych, ale jednak jest to naprawdę szczegółowe. Poza tym Jacq jest z wykształcenia egiptologiem, więc myślę że pomijając wątki sensacyjne, historia jest dosyć realistyczna. Jako, że jest to pierwsza część mamy dopiero zalążek rozwijającej się historii i postacie są dosyć oględnie przedstawione. Mimo to zdążyłam już kogoś polubić (Setnę) i znielubić (jego próżnego brata). Nie jest to może jakaś ambitna intryga, ale z chęcią sięgnę po kolejne części, gdyż ma ona duży potencjał. 
    Kolejna seria Christiana Jacqa, która jest warta uwagi to "Trylogia egipski sędzia". Pierwsza część zatytułowana jest "Zamordowana piramida". Bohaterem powieści jest sędzia Pazer, który mimo swojego młodego wieku zdążył już zyskać sobie szacunek jako człowiek sprawiedliwy, dociekliwy i nieprzekupny. Kiedy dostaje awans udaje się do Memfis, ośrodka handlu i kultury. Mimo, iż jest oszołomiony panującymi tam obyczajami, szybko bierze się do pracy. Przypadkowo trafia na trop spisku - kilku niezidentyfikowanych napastników obrabowało Piramidę w Gizie zabijając przy okazji strażników. Wygląda na to, że ktoś usilnie próbuje tą sprawę zatuszować. Jednak to nie zraża młodego sędziego, który za wszelką cenę chce dotrzeć do prawdy, a pomaga mu w tym przyjaciel Suti oraz uzdrowicielka Neferet. Nie każdemu jednak podoba się dociekliwość młodego sędziego i Pazer szybko naraża się bardzo wpływowym ludziom. Poza tym okazuje się, że kradzież jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, a spisek zatacza szersze kręgi. W końcu sam Pazer znajduje się w poważnym niebezpieczeństwie, a jego uczciwość może go wiele kosztować. Ta książka to już trochę bardziej przypomina kryminał niż poprzednia, jednak dalej jest to powieść bardziej przygodowa. Mimo to jest ciekawa i bardziej złożona. Tutaj mamy szerszy opis życia w starożytnym Egipcie, ponieważ poszerza nam się perspektywa. Akcja jest bardziej wartka, a postacie dosyć dobrze rozpisane. Sama intryga jest bardziej skomplikowana i też oczywiście wiele spraw jest niewyjaśnionych, ponieważ jest to pierwsza część. Jest to idealna pozycja dla osób, które znudziły współczesne kryminały i potrzebują jakiejś odskoczni, a dodatkowo lubią klimat gorącego egipskiego piasku. 
    Kolejnym współczesnym pisarzem fascynującym się starożytnym Egiptem jest Nick Drake, autor serii "Trylogia Egipska". Ja sięgnęłam po drugi tom zatytułowany "Detektyw faraona". Opowiada on o detektywie oddziału Medżaj Rahotepie.


 Zostaje on wezwany do makabrycznego zabójstwa - ktoś dokonał rytualnego mordu na kalekim chłopcu. Niedługo potem zostaje zamordowana młoda dziewczyna. Wygląda na to, ze te morderstwa są ze sobą powiązane, a sprawca stosuje jakąś nie do końca zrozumiałą symbolikę. W międzyczasie Rahotep zostaje wezwany do pałacu, bowiem żona faraona Tutanchamona - Anchesenamon obawia się o jego i swoje bezpieczeństwo. Wyjawia Rahotepowi, że młodzi małżonkowie chcą się wyzwolić spod kurateli regenta Aja, który tak naprawdę dzierży władzę. Wydaje się, że lęki królowej nie są przesadzone, ponieważ wkrótce dochodzi do zamachów na faraona. Analizując dowody Rahotep ma wątpliwości czy to aby na pewno Aj stoi za tymi zamachami, ponieważ niedawne morderstwa i ich symbolika nie dają mu spokoju. Czy uda mu się odkryć prawdę i zapobiec tragedii? Jest to kolejna ciekawa książka, w której mamy dość dobrze oddane życie codzienne w starożytnym Egipcie. Fabuła jest bardziej mroczna niż wyżej wymienione pozycje. Mamy rytualne morderstwa, spisek i skrywane sekrety. Książkę czyta się dość dobrze i może akcja oraz zakończenie nie są jakieś powalające, ale jest to dosyć ciekawa pozycja. Myślę, że fanom powieści przygodowych i historycznych z nutką kryminału powinna się spodobać.
    Egipt jest naprawdę fascynującym miejscem. Myślę, że ta fascynacja bierze się przede wszystkim z tajemniczości. Do dziś rosną spory i teorie spiskowe m.in. o tym jak powstały piramidy i czy mogą oznaczać coś więcej niż tylko miejsce spoczynku oraz czy starożytne klątwy mogą być prawdziwe. Jest w tym coś naprawdę przyciągającego i myślę, że uczestnictwo w wykopaliskach na tamtym terenie musi być nie lada przygodą. Pamiętam jak na studiach byłam w Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie i jak bardzo podobała mi się tam wystawa dotycząca starożytności, a szczególne wspaniała kolekcja egipska. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się pojechać do Egiptu i zobaczyć to wszystko na własne oczy. Kolejna rzecz do odhaczenia na liście rzeczy do zobaczenia :-) . 




Bibliografia:
  1. "Wymiar sprawiedliwości w starożytnym Egipcie" w : Historykon.pl, https://historykon.pl/wymiar-sprawiedliwosci-w-starozytnym-egipcie/
  2. Wikipedia
  3. A.Christie, Zakończeniem jest śmierć, Wydawnictwo Hachette 2002, można kupić na Allegro
  4. C.Jacq, Śledztwa księcia Setny. Przeklęty grobowiec, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2016, można kupić na Allegro
  5. C.Jacq, Trylogia Egipski Sędzia, Zamordowana piramida, Oficyna Wydawnicza Prima, Warszawa 1998, można kupić na Allegro
  6. N.Drake, Detektyw faraona,  Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2013, można kupić na Allegro

NATASHA PRESTON "PRAWDA CZY WYZWANIE"

    Dzisiaj kolejna powieść znanej pisarki thrillerów Young Adults Natashy Preston pt. "Prawda czy wyzwanie" . Muszę przyznać, że ...