czwartek, 31 października 2024

HALLOWEENOWY POWRÓT DO PRZYSZŁOŚCI

 

        I znów mamy najlepszy dzień w roku dla fanów grozy i tajemnicy. Myślę, że ten dzień powoduje niezwykłą atmosferę do oglądania horrorów i czytania strasznych książek. Dlatego jak co roku mam na tą okazję ciekawe propozycje. Ja osobiście lubię spędzać czas w domu (chociaż nie wykluczam kiedyś halloweenowej imprezy) i na pewno obejrzę coś ciekawego, a potem wezmę się za czytanie. Jeśli ktoś ma podobny plan to myślę, że mogę coś polecić. 
        
Danielle Valentine
"Jak przetrwać swoją śmierć"


        Myślę, że bardzo dużo osób zastanawiało się kiedyś, jak to by było cofnąć się w czasie. Powstało o tym wiele książek i filmów jak np. "Wehikuł czasu", gdzie główny bohater cofa się w czasie, aby uratować swoją narzeczoną lub "Terminator", w którym złowrogie roboty cofają się w czasie, aby nie dopuścić do urodzenia się przywódcy powstania. Jest to niezwykle fascynujący temat - jak wiele można by robić, jak wiele istnień ocalić, gdyby było to możliwe. Oczywiście pomijając kwestie techniczne, mamy tutaj też inny problem - nie jesteśmy w stanie przewidzieć do czego mogłyby takie zmiany doprowadzić. A jak wiadomo nie ma nic za darmo. Przed takim właśnie trudnym wyborem staje bohaterka najnowszej książki Danielle Valentine pt. "Jak przetrwać własną śmierć"
       Podczas imprezy halloweenowej siostra Alice - Claire, zostaje zamordowana. Przez tę tragedię jej dotychczasowo uporządkowane życie rozsypuje się jak domek z kart - jej rodzice się rozwodzą, a ona traci przyjaciół i szansę na prestiżowe studia. Rok później ma zeznawać jako jedyny świadek na procesie mordercy jej siostry. Jednak kiedy w toalecie zostaje zaatakowana przez tajemniczą nieznajomą, budzi się rok wcześniej zaraz przed tragicznymi wydarzeniami. Dzięki temu zyskuje szansę uratowania swojej ukochanej siostry. Jednak wszystko w życiu ma swoją cenę...


        Myślę, że ta książka będzie idealną propozycją na Halloween i nie tylko. Mamy tutaj: halloweenową imprezę, klimat typowy dla slashera, nieuchwytnego mordercę, tajemnicę do rozwiązania oraz wyścig z czasem. Historię poznajemy z perspektywy Alice - introwertyczki i wielkiej fanki horrorów. Jest ona osobą raczej wycofaną, która woli spędzać czas w domu z książką lub oglądając ciekawy film (czyli dokładnie tak jak ja). Ma niewielką grupę przyjaciół i nie najlepiej czuje się w większym gronie. Potajemnie podkochuje się jednak w chłopaku, który przychodzi trenować w miejscu pracy jej taty i ma na imię Wes. Ogólnie polubiłam Alice - ma własne zasady, stara się w życiu dobrze postępować i nie brak jej odwagi. Chociaż muszę przyznać, że czasem trochę irytowałam się jej zachowaniem - często była bardzo niezdecydowana i płynęła z prądem, zamiast wziąć sprawy we własne ręce. Za to Claire, jej siostra jest jej całkowitym przeciwieństwem - towarzyska, przebojowa, urocza i stawiająca na swoim. Mimo, że wydawała się być taką typowo amerykańską królową balu, mniej mnie irytowała niż jej siostra. Po prostu była bardziej zdecydowana i wiedziała czego chce. Tak naprawdę cała historia obraca się wokół tych dwóch postaci i ich relacji - to w tej sprawie jest najważniejsze. Jeśli chodzi o pozostałe postacie to na pewno wyróżnia się ukochany Alice - Wes. Jest to trochę tajemnicza postać, wokół której narosło wiele plotek i domysłów i tak naprawdę nie wiemy, przynajmniej na początku, jaką rolę odgrywa w całej tej historii. Ciekawa jest też osoba samego rzekomego mordercy, który wygląda i zachowuje się jak typowy psychopata. Ale czy na pewno? 


        I tu właśnie dochodzimy do samej intrygi. Mamy tutaj poruszony naprawdę fascynujący temat, czyli podróż w czasie. Z jednej strony może to wyglądać naiwnie, a nawet abstrakcyjnie - okoliczności powrotu głównej bohaterki są z lekka absurdalne i mogą budzić nawet śmiech. Jednak pamiętajmy, że jest to po pierwsze slasher, który z założenia jest absurdalny i nawet trochę tandetny. Po drugie jest to książka Young Adults, tak więc jest bardziej na luzie. Po trzecie nigdzie nie jest napisane, że każda książka musi się rządzić zasadami żelaznej logiki - czasem potrzeba trochę dystansu. Mnie osobiście ta koncepcja bardzo się podobała - uwielbiam motyw podróży w czasie, a do tego kocham slashery, więc dla mnie jest to świetne połączenie. Poza tym mamy Halloween, a więc okazję do fajnej zabawy. Mogę się jednak przyczepić do dwóch rzeczy. Po pierwsze sama intryga zdecydowanie nie jest na poziomie Królowej Kryminałów - po jakimś czasie (i to nie za bardzo odległym) łatwo się domyślić o co w tym wszystkim chodzi. Nie stanowiło to dla mnie w ogóle zaskoczenia. Myślę, że każdy kto choć trochę "liznął" kryminałów nie będzie miał problemu, żeby na to wpaść. Po drugie zakończenie - miałam tutaj mieszane uczucia. Z jednej strony nie było ono sztampowe, jednak z drugiej chciało mi się zgrzytać zębami. Wzbudziło to moją wielką irytację i myśli, że przecież to nie może się tak skończyć. Gdzieś to zaburzyło moje uczucie równowagi. Jest to oczywiście moje osobiste zdanie - pewnie wielu osobom spodoba się takie rozwiązanie sprawy. Jednak mimo tego książka bardzo mi się spodobała. Przede wszystkim super pomysł - połączenie slashera z podróżą w czasie, to dla mnie osobiście idealna rozrywka. Ponadto akcja była naprawdę wartka - pościg Alice za mordercą powodował niezły skok adrenaliny. Ta książka nie nudzi ani przez chwilę i gwarantuje dreszczyk emocji. Oprócz tego mamy tu świetny klimat godny rasowego slashera - małe amerykańskie miasteczko, ci popularni i ci mniej, pola kukurydzy, impreza halloweenowa, krwawe ataki zamaskowanego mordercy i oczywiście final girl (nietypowa, ale jednak). W książce było też oczywiście wiele nawiązań do slasherów (i nie tylko), szczególnie do tych z lat dziewięćdziesiątych, które ja kocham najbardziej (podobnie jak główna bohaterka). Dlatego też serdecznie polecam tę książkę na Halloween - ma idealny na ten dzień klimat. 
        Jeśli ktoś ma jednak ochotę spędzić Halloween na oglądaniu ciekawego filmu, to w takim klimacie jak wyżej wymieniona książka jest "Zatrzymać morderstwo". 


"Zatrzymać morderstwo" 2023 r.


            Nastoletnia Jamie (Kiernan Shipka) za wszelką cenę chce odnaleźć zabójcę swojej matki. Przed 35 laty dokonał on serii zabójstw nastolatek, a teraz powrócił. Jamie przypadkowo cofa się w czasie do roku 1987 i ma okazję zapobiec morderstwom. Jednak każda zmiana w przeszłości ma swoje konsekwencje. Slasher jest gatunkiem filmowym, który opiera się na pewnych schematach. Jako, że świetność slasherów przypada na lata 80' i 90', schematy te odpowiadają tamtym czasom, a jak wiadomo rzeczywistość wtedy była zgoła inna. Dlatego też w dzisiejszych czasach nakręcić dobry slasher nie jest łatwo. Jednak w tym przypadku moim zdaniem się udało. Twórcy filmu dali radę znaleźć idealną równowagę pomiędzy zachowaniem najważniejszych schematów, równocześnie wychodząc poza nie. Tak więc mamy mordercę w masce, final girl, krwawe zbrodnie, grupę głupio zachowujących się nastolatków i dużo absurdalnych sytuacji. Z drugiej jednak strony mamy też wehikuł czasu i akcje rodem z "Powrotu do przyszłości", co raczej nie jest typowe dla slashera, który przecież jest podgatunkiem horroru, a nie science fiction. Jednak jak już wspomniałam jest to w bardzo fajny sposób wyważone, że nie stanowi przesady, ale ciekawe urozmaicenie. Największym atutem tego filmu jest moim zdaniem zderzenie się dwóch światów - tego współczesnego z tym z lat osiemdziesiątych, a z perspektywy głównej bohaterki - osoby nastoletniej, są to dwa zupełnie różne światy. Dla mnie jako osoby urodzonej w latach osiemdziesiątych, w ogóle nie jest to zaskoczeniem, jednak dla młodych ludzi, takich którzy nie wyobrażają sobie, że kiedyś nie było internetu, na pewno jest dużym. To zderzenie powoduje wiele bardzo zabawnych sytuacji - szczególnie kiedy główna bohaterka próbuje wszystkim wytłumaczyć poprawność polityczną. Film ogląda się naprawdę przyjemnie - jest ciekawy, ma wartką akcję, bohaterowie są odpowiednio przerysowani, a sytuacje abstrakcyjne. Wiadomo nie jest to arcydzieło kinematografii, ale przyjemny film, idealny na halloweenowy wieczór i tak właśnie trzeba do niego podejść - jaką lekką rozrywkę. Film dostępny jest na Prime Video. 





    
    Bibliografia:

piątek, 25 października 2024

HOLLY JACKSON "SPRAWA RACHEL PRICE"

 

        W jednym ze swoich poprzednich postów pisałam o "Przewodniku po zbrodni według grzecznej dziewczynki" Holly Jackson, który bardzo mi się podobał. Teraz chciałam napisać o najnowszej książce tej autorki, czyli "Sprawie Rachel Price". Podobnie jak poprzednia książka jest to kryminał/thriller, który cały czas trzyma w napięciu. 
    Szesnaście lat temu media w całych Stanach żyły sprawą tajemniczego zaginięcia nauczycielki angielskiego Rachel Price. Kobieta zniknęła zostawiając na poboczu drogi samochód z dwuletnią córką. Czy była to ucieczka, samobójstwo, porwanie? Mimo upływu lat policja nie wpadła na żaden trop. Teraz kiedy ekipa filmowa kręci dokument o tej sprawie, Rachel nagle powraca cała i zdrowa. Jednak w opowiedzianą przez nią historię nie wierzy jej córka, nastoletnia już Bel. Uważa, że matka coś ukrywa i postanawia na własną rękę dowiedzieć się prawdy. Nie wie tylko ile ta prawda będzie ją kosztować.


        Każdy, kto choć trochę interesuje się true crime, wie że przypadków tajemniczych zaginięć jest naprawdę mnóstwo. Wiele z nich jest naprawdę znanych - od tych nierozwiązanych do tej pory jak zaginięcie Brianny Maitland czy Maury Murray, po te w których osoby zaginione udało się odnaleźć jak Natasha Kampusch czy Elizabeth Smart (które z resztą wspomniane są w książce). Tutaj mamy do czynienia z tym drugim rodzajem - zaginiona kobieta odnajduje się po szesnastu latach. Całą sprawę poznajemy z perspektywy jej córki Bel. Jeśli chodzi o naszą główną postać, to nie mogłam oprzeć się przed porównywaniem jej do bohaterki "Przewodnika...", czyli Pip - obie cechuje taka sama determinacja i wątpliwości co do oficjalnej wersji wydarzeń. Dzięki rozległym opisom, bardzo dobrze możemy poznać naszą główną bohaterkę - choć jest osobą naznaczoną tragedią, stara się być silna i nie poddawać się. To co ją spotkało odcisnęło jednak na niej piętno - stała się sarkastyczna i cyniczna. Jednak dzięki temu oraz umiejętności analizowania faktów, praktycznie od razu podejrzewa, że jej matka coś ukrywa. Choć jej próby prowadzenia śledztwa były momentami wyjątkowo nieudolne (chyba nie przeczytała w życiu wielu kryminałów), to szczerze polubiłam tę postać. Jeśli chodzi o tytułową bohaterkę Rachel, to jest to kobieta wyjątkowo tajemnicza i od początku widać, że nie mówi całej prawdy. Holly Jackson naprawdę w umiejętny sposób potrafi wzbudzić zainteresowanie czytelnika - czy Rachel kłamie co do całej tej sprawy, czy tylko częściowo, czy upozorowała swoje porwanie? Jeśli tak to jaki miała powód i dlaczego po tylu latach wróciła? To tylko klika z pytań, które zadajemy sobie podczas lektury. Zachowanie pozostałym postaci też wygląda dziwnie, dlatego też mamy wrażenie, że jesteśmy w środku rasowego kryminału gdzie wszyscy są podejrzani. Jeśli chodzi o postacie to na uwagę zasługuje też ojciec głównej bohaterki Charlie, z którym jest bardzo związana, reżyser filmu dokumentalnego Ramsey, który z pozoru wydaje się typowym przedstawicielem show biznesu, nastawionym wyłącznie na sensację oraz jego szwagier Ash, który pomaga głównej bohaterce, a ich relacja trochę przypomina tą między Pip i Ravim z "Przewodnika...". Tak więc jak widać postacie są dobrze rozrysowane.


        Jeśli chodzi o intrygę to z jednej strony jest bardzo ciekawa i wciągająca, jednak z drugiej nie stanowi zwrotu akcji wciskającego w fotel, przynajmniej dla mnie. Chociaż autorka umiejętnie potrafi mylić tropy, to po pewnym czasie z fabuły wyłania się pewien obraz. Dlatego też z grubsza miałam pojęcie o co w tym wszystkim chodzi. Zakończenie jednak jest w pewnym stopniu sensacyjne, bo nie sposób było przewidzieć, że tak to się skończy, ale jak już wspomniałam samo rozwiązanie sprawy nie stanowiło dla mnie wielkiego zaskoczenia. Może podziało się tak dlatego, że przeczytałam już setki takich książek i mało co mnie zaskakuje. W ogóle początek książki może się trochę dłużyć - wiem jest on potrzebny, aby poznać odczucia wszystkim osób zainteresowanych sprawą oraz samą sprawę z punktu widzenia śledztwa policyjnego. Jednak wydaje mi się, że było trochę zbędnych opisów. Książka jest naprawdę długa - ma 606 stron i wydaje mi się, że mogłaby być krótsza. Jednak to wszystko co opisałam nie przeszkadzało mi w jej odbiorze, przeciwnie bardzo mnie wciągnęła i dobrze się bawiłam. Choć może użyłam trochę niefortunnego słowa w odniesieniu do książki, która tak naprawdę opowiada o ludzkim dramacie. Co roku tysiące osób uważanych jest za zaginionych i choć wiele z nich się odnajduje, to są rodziny, które nigdy nie otrzymały odpowiedzi. Bel dostała swoją odpowiedź, jednak na pewno nie taką na jaką liczyła. Ale właśnie o tym jest ta książka - to nie tylko thriller z tajemniczą sprawą do rozwiązania, ale też opowieść o uczuciach, zaufaniu i zdradzie. 


          Ostatnią rzeczą, na którą chciałam zwrócić uwagę to wydanie tej książki. Wiem, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale tutaj ona zwraca szczególną uwagę - jest w twardej oprawie z pięknie barwionymi brzegami, które podkreślają jej klimat. Wiem, że takie wydanie kosztuje więcej, ale mam nadzieję na więcej książek, które będą wyglądać w ten sposób. Naprawdę nie mogłam się na nią napatrzeć. Jak już wspomniałam "Sprawa Rachel Price" naprawdę mi się podobała i uważam, że warto po nią sięgnąć.  
            


           Jeśli macie ochotę poczytać o "Przewodniku po zbrodni według grzecznej dziewczynki", na podstawie którego Netflix nakręcił całkiem niezły serial, serdecznie zapraszam: http://www.kryminalgrozatajemnica.com.pl/2024/08/przewodnik-po-zbrodni-wedug-grzecznej.html 



    Bibliografia:
  1. H.Jackson, Sprawa Rachel Price, Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o., Warszawa 2024, można kupić np. tu: https://www.empik.com/sprawa-rachel-price-jackson-holly,p1531725602,ksiazka-p?qa=holly%20jackson&ac=true lub tu: https://www.swiatksiazki.pl/sprawa-rachel-price-7351641-ksiazka.html

piątek, 18 października 2024

BIBLIOTEKA GROZY - BARRY PAIN "NIEUMARŁE"


    Dzisiaj kolejna pozycja z Biblioteki Grozy Wydawnictwa C&T, czyli "Nieumarłe" Barry'ego Paina. Jak dowiadujemy się z okładki, zbiór jego opowiadań został polecony samemu H.P.Lovecraftowi, który był nim zachwycony. Myślę, że to zupełnie wystarczy za rekomendację. Przyznaję, że nigdy wcześniej nie zetknęłam się z tym autorem, więc tym bardziej byłam ciekawa jego twórczości. Mamy w tym zbiorze trzynaście opowiadań o charakterze nadprzyrodzonym, tak więc jest w czym wybierać. Do tego okładka - jak to już w Bibliotece Grozy była, bardzo klimatyczna. To wszystko razem powoduje, że aż chce się czytać. Bardzo chętnie podzielę się swoimi przemyśleniami na temat tej książki. 
        Na początek chciałam zaznaczyć, że lektura była naprawdę niesamowita i książka bardzo mi się spodobała. Opowiadania, mimo że krótkie, były bardzo treściwe i choć jak zawsze jedne podobały mi się bardziej, drugie trochę mniej, to nie było tutaj słabych historii. Wszystkie były ciekawe, wciągające i miały osobliwy, ale fantastyczny klimat. Chciałam pokrótce napisać o tych, które najbardziej przypadły mi do gustu. 
        Największe wrażenie zrobiło na mnie tytułowe opowiadanie, czyli "Nieumarłe". Straszliwy grzech sprzed lat, położył się cieniem na rodzinie Vanquerest, a kiedy to co nieumarłe powróci, nastanie jej kres. Tak przynajmniej głosi wiejska legenda, którą nie ma zamiaru przejmować się najmłodszy dziedzic sir Edric. Niestety przerażające wydarzenia zmuszą go do zmiany zdania i to w możliwie najgorszy sposób. Muszę przyznać, że czytając to opowiadanie czułam ciarki na całym ciele, tak bardzo jest ono sugestywne. Nie ma tutaj żadnych krwawych opisów, ani trupów wyskakujących z szafy - są one całkowicie zbędne. Autor potrafi stworzyć taką atmosferę, że czytelnikowi mrozi krew w żyłach, mimo iż to wszystko nie jest do końca wytłumaczone. Uwielbiam też opowiadania, w których jest mowa a starych rodzinnych klątwach. Tutaj właśnie mamy bardzo ciekawy wstęp, który pokazuje jak się to zaczęło i skąd wzięła się ta klątwa, jednak to nam nie wyjaśnia wszystkiego. I to właśnie jest w tym wszystkim najlepsze - te sugestywne niedopowiedzenia. Naprawdę jest to świetne opowiadanie.


        Oczywiście jako, że jestem wielką kociarą to zainteresowało mnie opowiadanie pt. "Szary kot". Pewien archidiakon odwiedzając starego przyjaciela zauważa, że ten posiada niezwykłego kota. Jest on ogromnych rozmiarów i wydaje się nienawidzić swojego właściciela. I wygląda na, że tylko jego..... Jest to bardzo interesujące opowiadanie, które pokazuje jak bardzo tajemniczymi zwierzętami są koty. Jak pisałam już w innym poście, koty często były utożsamiane z siłami nadprzyrodzonymi. Tutaj mamy właśnie taki przykład. Choć narrator udaje, że wierzy iż można znaleźć na to wszystko logiczne wytłumaczenie, to tak naprawdę pobudza naszą wyobraźnię do wręcz przeciwnych wniosków. I jedno jest pewne - lepiej nie wkurzać swojego futrzastego pupila 😁.


        Bardzo podobało mi się też opowiadanie "Dłoń o czterech palcach". W rodzinie Brackleya istniał pewien przesąd - jej członkowie od czasu do czasu widywali widmową dłoń o czterech palcach, która stanowiła swojego rodzaju ostrzeżenie. Choć jego kolega Yarrow, nie bardzo wierzy w tę historię, wkrótce przekona się na własne oczy, że nie lekceważy się ostrzeżeń. Bardzo mi się ta historia podobała, ponieważ przypominała mi trochę jedno z moich ulubionych opowiadań Agathy Christie "Czerwony sygnał". Choć był tam bardzo podobny motyw, to wymowa tego opowiadania była oczywiście zupełnie inna. Jednak od razu właśnie przyszło mi to do głowy. Myślę, że "Dłoń o czterech palcach" w szczególny sposób przemawia do czytelnika, ponieważ każdy z nas od czasu do czasu miewa jakieś przeczucia. Według psychologów są one oparte po prostu na naszym doświadczeniu życiowym. Ale czy na pewno? Czy może każdy z nas ma w sobie jakieś zdolności, z których nie zdajemy sobie do końca sprawy? Czy jednak przeczucie może pochodzić z zewnątrz i wcale nie jest tym, czym się wydaje?


        Innym opowiadaniem z motywem klątwy jest "Wieża". Ekscentryczny pan Vyse zaprasza swojego znajomego sir Williama, aby odwiedził jego posiadłość. Kiedy ten korzysta z zaproszenia, opowiada mu starą legendę jakoby na jej terenie spalono czarownicę, która rzuciła klątwę na to miejsce. Pan Vyse z pomocą swojego nowego kompana postanawia raz na zawsze rozprawić się w tą legendą. Będzie to miało jednak straszliwe konsekwencje. Myślę, że jest coś w tych wszystkich historiach o klątwach rzuconych przez czarownice, jeśli oczywiście umie się je dobrze przedstawić. Barry Pain zdecydowanie to potrafi. Mimo, że jest to krótkie opowiadanie, to wystarczy, aby wprowadzić nas w atmosferę grozy i niesamowitości. Tajemnicza wieża, dziwne odgłosy, klątwa sprzed laty - myślę, że wielbicielom tego typu opowiadań nic więcej nie potrzeba. 


        Bardzo zainteresowało mnie również opowiadanie pt. "Niewidzialna siła". Pewien człowiek opowiada historię jak to z dwoma przyjaciółmi postanowił spędzić noc w rzekomo nawiedzonym budynku, aby udowodnić, że to wszystko to bujdy. Niestety eksperyment nie powiódł się, ponieważ obaj przyjaciele.......zniknęli. Jest to wyjątkowe opowiadanie, ponieważ zatarta jest w nim granica między tym co można logicznie wytłumaczyć, a niewytłumaczalnym. Policja uważa, że znalazła rozwiązanie zagadki, jednak główny bohater nie jest co do tego przekonany. I autor właśnie pozostawia tą kwestię nam czytelnikom do oceny. Potrafi też sprawić, że ani przez chwilę nie jest to irytujące. 


        W tomie wyróżnia się też opowiadanie pt. "Smeath". Pewien hipnotyzer nazwiskiem Bellowes, znajduje sobie idealnego pomocnika - karła imieniem Smeath, u którego pod wpływem hipnozy ujawniał się dar jasnowidzenia. Wkrótce dzięki niemu udaje mu się znacznie wzbogacić. Niestety to wszystko dzieje się kosztem jego podopiecznego. Jednak jak wiadomo - kto igra z ogniem może się nieźle poparzyć. W tej historii najbardziej podobało mi się to, że zjawiska nadprzyrodzone stanowiły jedynie jej tło. Tak naprawdę mamy tutaj do czynienia ze zwykłą ludzką chciwością. W pewnym sensie jest to dramat chorego człowieka, którego słabości ktoś nikczemny postanowił wykorzystać. Zakończenie jest w pewnym sensie zaskakujące, bo jest naprawdę niejednoznaczne pod względem moralnym. Muszę przyznać, że to opowiadanie bardzo przypadło mi do gustu. 


        Bardzo się cieszę, że "Nieumarłe" Barry'ego Paina trafiło do Biblioteki Grozy, ponieważ gdyby nie to, to mogłabym nigdy na niego nie trafić, a to byłaby wielka strata. Wcale się nie dziwię, że książka ta zachwyciła samego Lovecrafta. Mamy tutaj naprawdę duży wybór świetnych opowiadań i bardzo ciężko było mi wybrać, które najbardziej mi się podobały. Z jednej strony są to klasyczne opowiadania grozy o nawiedzeniach, klątwach, demonach itp., ale jednak w każdym z nich autor zawarł coś niezwykłego, coś co mimo przeczytania wielu takich historii budzi zainteresowanie. Autor potrafi także w świetny sposób budować napięcie i pozostawiać rzeczy niedopowiedzianymi, aby jeszcze bardziej wzbudzić zainteresowanie. Atmosfera grozy w jego opowiadaniach jest naprawdę gęsta, a sugestywne i barwne opisy naprawdę pobudzają wyobraźnię. Myślę, że jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana gatunku. 



               Jeśli macie ochotę poczytać o innych książkach z Biblioteki Grozy to serdecznie zapraszam: http://www.kryminalgrozatajemnica.com.pl/search?q=biblioteka+grozy




    Bibliografia:



środa, 2 października 2024

YRSA SIGURÐARDÓTTIR "ZNIKĄD POMOCY"



        Jak już wiele razy wcześniej mi się zdarzyło, na książki Yrsy Sigurðardóttir (islandzkiej pisarki) trafiłam przypadkiem. Pierwszą jej książką jaką przeczytałam był "Statek śmierci", dlatego że zainteresował mnie jej opis. Bardzo lubię takie motywy, kiedy na statku na pełnym morzu dochodzi do morderstwa. Muszę się przyznać do tego, że nie przepadam za kryminałami skandynawskimi - mają dla mnie zbyt ciężki klimat. Jednak książki tej autorki nie są aż tak bardzo ciężkie. Co od razu mnie urzekło w jej twórczości to atmosfera. Mimo, że są to głównie kryminały/thrillery, to podczas czytania można mieć co do tego wątpliwości - często ma się wrażenie, że to jednak horror. I to naprawdę mi się podoba, bo autorka świetnie potrafi tworzyć napięcie. Do tej pory przeczytałam wszystkie jej książki, które były wydane w Polsce i szczególnie przypadła mi do gustu seria o adwokatce Thorze. Dlatego też ucieszyłam się, że zostanie wydana nowa jej książka, która rozpoczyna kolejną serię pt. "Czarny lód". Mowa tu właśnie o "Znikąd pomocy"
    Kiedy zmartwiony sąsiad przyjeżdża na oddaloną od siedzib ludzkich farmę, dokonuje makabrycznego odkrycia - ktoś w brutalny sposób zamordował mieszkającą tam rodzinę. Zespół śledczych składający się z policjantów Tỳra i Karólíny oraz patolog sądowej Iðunn, szybko odkrywa, że mieszkająca na farmie rodzina miała wiele tajemnic. Mimo, że pozornie byli to bogaci, wykształceni i mili ludzie, ich życie dalekie było od ideału. Policjanci stopniowo odkrywają mroczne sekrety, jednak nie wiedzą jeszcze, że przez to będą musieli zacząć walkę z własnymi demonami. 


     Myślę, że opis książki wygląda naprawdę ciekawie, jednak jakie jest jej wnętrze? Muszę przyznać, że historia jest bardzo wciągająca. Poznajemy ją dwutorowo - tą sprzed zabójstw z perspektywy Sóldís, pomocy domowej zatrudnionej na farmie oraz tą po zabójstwach pokazaną przez policjanta Tỳra. Szczególnie relacja Sóldís jest niepokojąca i budzi emocje, ponieważ wiemy jaki jest jej tragiczny finał. Oczywiście podobała mi się też ta historia z perspektywy policjanta, szczególnie że ma ona osobisty wydźwięk, jednak to tak naprawdę relacja dziewczyny jest motorem całej fabuły. Na początku mamy dobrze znany motyw - młoda dziewczyna bez życiowych perspektyw, postanawia zamieszkać z pewną rodziną na odludziu, aby opiekować się domem i dziećmi. I oczywiście zaczynają się tam dziać dziwne rzeczy. Jest to historia trochę podobna do np. "Pod kluczem" Ruth Ware lub "Tajemnych rysunków" Jasona Rekulaka. Tak więc można by powiedzieć, że jest to dosyć oklepany motyw, jednak ja go uwielbiam i zawsze chętnie sięgnę po taką książkę. Poza tym to właśnie tutaj najbardziej pokazany jest największy talent autorki, czyli umiejętność wprowadzenia atmosfery grozy. Sóldís przybywa na farmę pełna nadziei - może uciec od byłego chłopaka, który źle ją traktował, dziewczynki którymi ma się opiekować są miłe i przyjazne, szczególnie młodsza z nich, a ich rodzice nie traktują jej jakby była kimś gorszym. Jednak szybko zaczyna dostrzegać rysy w tym obrazie - ojciec rodziny zachowuje się jakby miał jakieś problemy psychiczne, jego żona ewidentnie coś ukrywa, a w nocy dziewczyna słyszy dziwne dźwięki i ma wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Ponadto dowiaduje się, że jej poprzednicy szybko zrezygnowali z tej posady, a jeden z nich wyjechał w środku nocy bez pożegnania. To wszystko razem wygląda bardzo niepokojąco i przerażenie młodej dziewczyny z każdym dniem rośnie coraz bardziej. I naprawdę czuć to w tej książce - jest to tak sugestywne, że my wraz z Sóldís przeżywamy te wszystkie emocje. Ja przyznam szczerze, że nie chciałabym być na jej miejscu. 


Z drugiej strony relacja Tỳra jest ciut mniej ciekawa, mimo że dotyczy prowadzonego śledztwa - mam wrażenie, że było tu trochę za dużo niepotrzebnych szczegółów. Jednak historia jego życia jest ciekawa i wygląda na to, że będzie kontynuowana w następnych książkach. Poza tym miałam wrażenie, że Tỳr to takie typowy policjant z traumą. Jeśli chodzi o pozostałe postacie biorące udział w śledztwie to też nie były jakieś wyraziste i myślę, że jedynie Iðunn ma jakiś potencjał - trochę przypominała mi Maurę Isles z książek Tess Gerritsen. Co mnie też trochę rozczarowało to zakończenie, po Yrsie spodziewałam się czegoś bardziej wgniatającego w fotel, a tu było tak średnio. Owszem nie było ono złe, ale myślałam, że będzie tu chodzić o coś innego, coś bardziej ekscytującego, a tu było trochę prozaicznie. 
    Podsumowując, "Znikąd pomocy" to ciekawa i wciągająca książka. Dostajemy przyzwoitą historię, może niezbyt oryginalną, ale bardzo interesującą, powodującą dreszczyk emocji. Najważniejsza jest oczywiście atmosfera, która robi się coraz bardziej mroczna z każdą kolejną stroną. Farma na odludziu, pozornie idealna rodzina, która skrywa wiele sekretów, dziwne odgłosy, tajemniczy człowiek, który obserwuje posiadłość i nie wiadomo jakie ma intencje. Myślę, że wielbiciele thrillerów powinni być zadowoleni. Serdecznie polecam. 




Bibliografia:
  1.  Y.Sigurðardóttir, Znikąd pomocy, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2024, można kupić np. tu: https://www.empik.com/znikad-pomocy-sigurdardottir-yrsa,p1517353861,ksiazka-p?fromSearchQuery=znik%C4%85d+pomocy lub tu: https://bonito.pl/produkt/czarny-lod-1-znikad-pomocy

piątek, 20 września 2024

TASHA CORYELL "LISTY MIŁOSNE DO SERYJNEGO MORDERCY"

 

        Hybristofilia (inaczej syndrom Bonnie i Clyde'a) - jak czytamy na Wikipedii, jest to zaburzenie, w którym preferowanym obiektem pożądania jest osoba, która popełniła przestępstwo, często to najpoważniejsze jak morderstwo. Zaburzenie to w większości dotyczy kobiet, które zazwyczaj przeżyły jakąś traumę np. były ofiarami nadużyć w dzieciństwie. O tym zaburzeniu jest bardzo ciekawy artykuł na stronie Doz.pl. Dowiadujemy się z niego, że psycholog sądowa Katherine Ramsland stworzyła listę powodów, dla których kobiety zakochują się w seryjnych mordercach, a są to m.in. przekonanie, że mogą go zmienić (bardzo częsta przypadłość u maltretowanych kobiet), chęć zwrócenia na siebie uwagi, czy kontrola mężczyzny (kobiety zawsze wiedzą, gdzie ten mężczyzna się znajduje). Znani seryjni mordercy jak Ted Bundy czy Richard Ramirez mieli tłumy fanek. Na naszym rodzimym gruncie najbardziej jest znana sprawa Anny, żony Mariusza Trynkiewicza. W popkulturze idealnym przykładem hybristofilii jest Harley Quinn, ukochana Jokera. Jest to oczywiście temat bardzo szeroki i budzący kontrowersje. O ile jeszcze można zrozumieć uczucie do kogoś, kto popełnił lżejsze przestępstwo (często ci ludzie potrafią poddać się resocjalizacji i zasługują na drugą szansę), to już ciężej fascynację kimś, kto dopuścił się straszliwych potworności. Jest to jednak naprawdę ciekawy temat pod kątem psychologicznym i myślę, że warto się nad nim pochylić. Dlatego też zainteresowała mnie dzisiaj omawiana książka, czyli "Listy miłosne do seryjnego mordercy" Tashy Coryell


    Hannah prowadzi przeciętne, nudne życie - ma niesatysfakcjonującą, niskopłatną pracę, wikła się w pozbawione uczuć, niestałe związki i nie realizuje swoich marzeń. Pewnego razu z nudów zagląda na forum poświęcone true crime, gdzie omawiana jest sprawa tajemniczych morderstw kobiet. Kiedy potencjalny zabójca siada na ławie oskarżonych, Hannah pod wpływem impulsu postanawia do niego napisać. William nie wygląda na seryjnego mordercę - to przystojny, inteligentny i odnoszący sukcesy prawnik. Kiedy mężczyzna niespodziewanie jej odpisuje, jest jednocześnie wystraszona i zafascynowana. Tak właśnie rozpoczyna się dziwny związek, który tym razem może zakończyć się dla Hannah czymś o wiele gorszym niż złamane serce. Czymś bardziej......zabójczym. 
    Myślę, że powinnam zacząć od tego, że ta książka była trochę inna, niż poprzednie z tego gatunku, które miałam okazję czytać. W tradycyjnych kryminałach, czy thrillerach jest zazwyczaj morderstwo, podejrzani, śledztwo i osoba, która je prowadzi. Tu też to wszystko jest, ale pokazane w nieco mniej tradycyjny sposób. Całą historię poznajemy z perspektywy Hannah, zwykłej, wydawałoby się mało ambitnej dziewczyny. Prowadzi ona nudne życie, które w ogóle jej nie satysfakcjonuje. Jeśli chodzi o związki, to umawia się z facetami, którzy mówiąc kolokwialnie mają ją gdzieś. Z jednej strony jako bohaterka jest irytująca - zachowuje się jakby nie tyle nie umiała, co nie chciało jej się czegoś zrobić ze swoim życiem. Z drugiej jednak strony wyłania się obraz dziewczyny strasznie niepewnej siebie, która w ogóle nie ma poczucia własnej wartości. Dlatego ci wszyscy mężczyźni źle ją traktują, bo ona sama ma o sobie niskie mniemanie. Forum o morderstwach jest dla niej pewnego rodzaju odskocznią - tam czuje się ważna i w końcu ma wrażenie, że robi coś istotnego. Zawsze lubiła pisać, dlatego też postanawia napisać do mężczyzny oskarżonego o bycie seryjnym mordercą - był to dla niej dreszczyk emocji, ucieczka od szarej codzienności. Nie spodziewała się, że odpisze, a jednak. I właśnie w tym momencie poznajemy Williama, czyli drugiego bohatera książki. Znamy go tylko z listów jakie pisze do Hannah oraz z tego jak przedstawiają go jego najbliżsi. I trzeba przyznać, że ma swój urok - dokładnie wie, co ma napisać kobiecie, żeby poczuła się wyjątkowa i umie trafić w jej czułe punkty. Dzięki niemu Hannah w końcu może poczuć się adorowana i że komuś na niej zależy. Czy to czyni go mordercą? Oczywiście, że nie - co najwyżej uwodzicielem 😉, Bardzo podobał mi się sposób w jaki autorka przedstawia dylematy głównej bohaterki - z jednej strony zdaje sobie sprawę z tego, że dowody przeciwko Williamowi są naprawdę mocne, z drugiej coś niesamowicie go do niego przyciąga. Co najciekawsze nie wierzy ślepo w jego niewinność - zdaje sobie sprawę z tego, że może być brutalnym mordercą i część jej jest tym zafascynowana i nawet ma się wrażenie, że jej to nie przeszkadza. Autorka naprawdę przekonująco pokazuje jej psychikę, dzięki czemu te wszystkie emocje przeżywamy wraz z nią. I oczywiście jest to w dużej mierze oburzające, jednak nie czyni to lektury mniej interesującą, wręcz przeciwnie.


    Mamy tutaj oczywiście śledztwo - nasza bohaterka jest takim detektywem-amatorem i chociaż prowadzi je dosyć nieudolnie, to i tak mamy ochotę poznać jego wyniki. Pozostałe postacie są też bardzo ciekawe, szczególnie rodzina Williama - jego brat i rodzice, którzy cały czas wyglądają jakby coś ukrywali. Jeśli chodzi o samą intrygę, to nie jest ona szczególnie skomplikowana, ale też myślę, że nie o to tutaj chodzi. Jest to bardziej thriller psychologiczny, gdzie mamy nacisk na emocje i głęboko skrywane pragnienia, a nie na przesłuchiwanie świadków, zbieranie dowodów itp. Dlatego też zakończenie nie wyrwało mnie z butów - spodziewałam się mniej więcej czegoś takiego, ale nie było ono złe. Cała książka naprawdę mnie wciągnęła i bardzo mi się podobała. Autorka potrafiła spowodować coś, co nieczęsto mi się zdarza - dłuższy czas po lekturze książki, jeszcze analizowałam ją w myślach. Myślę, że autorka w satysfakcjonujący sposób odpowiedziała na pytania, które sama zadała - co powoduje, że ludzie mają pociąg do rzeczy niebezpiecznych? Czy mroczna strona naszej natury wcale nie jest głęboko ukryta i potrzeba odpowiednich czynników, aby ujrzała światło dzienne, ale tak naprawdę zdajemy sobie z niej sprawę, ale udajemy, że tak nie jest? Czy zło jest o wiele bardziej powszechne, niż nam się wydaje? Naprawdę serdecznie polecam samemu się przekonać. 




Bibliografia:
  1. Wikipedia
  2. W.Babiec, Hybristofilia - na czym polega pociąg do przestępców, [w] Doz.pl: https://www.doz.pl/czytelnia/a17682-Hybristofilia__na_czym_polega_pociag_do_przestepcow
  3. T.Coryell, Listy miłosne do seryjnego mordercy, Grupa Wydawnictwo Kobiece, Białystok 2024, można kupić np. tu: https://www.empik.com/listy-milosne-do-seryjnego-mordercy-tasha-coryell,p1517593238,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/produkt/listy-milosne-do-seryjnego-mordercy































































czwartek, 12 września 2024

KRÓLOWA NA TROPIE PO RAZ TRZECI, CZYLI "MORDERSTWO PO KRÓLEWSKU" S.J.BENNETT

 


    Dzisiaj kolejna książka S.J.Bennett o królowej Elżbiecie II w roli detektywa. Myślę, że rzadko zdarzają się książki, w których detektywem jest powszechnie znana osoba - często są to postacie fikcyjne. Ma to oczywiście swoje zalety - pisarz sam całkowicie decyduje jak jego postać ma wyglądać. W przypadku realnie istniejących ludzi jest trudniej, ponieważ są znani i ma się o nich pewne wyobrażenie. Tym bardziej jeśli jest to najbardziej znana monarchini na świecie. Jako, że "Morderstwo po królewsku" jest już trzecią częścią przygód królowej - detektyw, to już jesteśmy z tą postacią za pan brat. Jak bardzo wykreowana przez autorkę bohaterka odpowiada, że tak powiem oryginałowi, to już każdy musi ocenić sam. Jednak myślę, że z książki na książkę coraz lepiej ją poznajemy. Jak wypadła tym razem?
    Królowa Elżbieta miała w planach spędzić cudowne święta w swojej posiadłości w Sandringham. Niestety rodzinna sielanka zostaje zakłócona, kiedy nieopodal zostaje odnaleziona ludzka dłoń. Królowa ze zgrozą uświadamia sobie, że zna jej właściciela, a jest nim jej daleki krewny Edward St. Cyr. Choć mężczyzna słynął w okolicy z kontrowersyjnych zachowań, to nie wydaje się, aby ktoś mu życzył śmierci. Kiedy jednak ginie znajomy ofiary, a pracownica posiadłości zostaje potrącona przez samochód, królowa zdaje sobie sprawę, że śmierć jej kuzyna może mieć drugie dno. Dlatego też postanawia wziąć sprawy we własne ręce. 


    W "Morderstwie po królewsku" po raz kolejny mamy do czynienia z typową powieścią "cozy mystery" i właśnie to jest jej największą zaletą. Książka jest po prostu przyjemna i bardzo miło się ją czyta. Mimo, że traktuje o zbrodni, próżno szukać tutaj brutalności i krwawych opisów. Pod tym kątem bardzo przypomina klasykę kryminału, co ja osobiście uwielbiam. Podoba mi się tutaj osoba królowej, chyba nawet bardziej niż w poprzednich książkach. W tej części angażuje się ona intensywniej w śledztwo, a mniej zrzuca na swoją asystentkę Rozie. Myślę, że dzieje się tak dlatego, że zbrodnia dotyczy jej rodziny, dalekiej ale jednak. I muszę przyznać, że przesłuchiwanie świadków i podejrzanych idzie królowej naprawdę świetnie - w ogóle nie podejrzewają oni, że są przesłuchiwani. Jak już pisałam we wstępie, praktycznie każdy z nas znał królową Elżbietę, jednak jaka ona była naprawdę, to wie tylko jej rodzina. My znamy jedynie, że tak powiem wersję oficjalną. Jednak królowa przedstawiona przez S.J.Bennett bardzo mi się podoba - jest inteligentna, wyważona, pełna szacunku i pokory, nie daje się ponieść emocjom, ale też nie brak jej sprytu i odwagi. Lubię też oczywiście jej asystentkę Rozie, która również jest inteligentna i odważna, jednak w tej części jest jej trochę mniej, a książka na tym nie traci. Uwielbiam też postać księcia Filipa - ma świetne, sarkastyczne teksty. Mamy też więcej innych royalsów m.in. księżniczkę Annę i księcia (obecnie króla) Karola. I podoba mi się Anna - myślę, że w książce ma sporo z charakteru swojego ojca. Ogólnie uważam, że autorka naprawdę dobrze odrobiła swoją pracę domową i postacie sprawiają wrażenie autentycznych. Zdecydowanie są mocną stroną tej książki. Gorzej jednak jest z intrygą kryminalną. Tutaj jest ona dosyć prosta i przewidywalna - naprawdę łatwo się domyśleć o co chodzi. Nie jest to jakaś zawiła zagadka, nad którą musimy się sporo nagłówkować, choć nie brak wątków pobocznych, które mają zmylić trop. I tak, uważam że niektóre z nich oraz pewne opisy są zupełnie niepotrzebne. Może jedynym plusem jest to, że mamy do czynienia bardziej z ludzkim dramatem, niż z jakąś intrygą szpiegowską. Samo zakończenie nie wbija w fotel i jak mówiłam jest dosyć przewidywalne, jednak jest w nim mały wątek dotyczący samej królowej, który jest dosyć ciekawy. Nie oznacza to jednak, że ja w jakiś sposób tą książkę skreślam. Przeciwnie - bardzo przyjemnie mi się ją czytało. Czasem mam właśnie ochotę na takie "cozy mystery", czyli lekki kryminał, który gwarantuje mi po prostu relaks przy czytaniu. W tej roli książka naprawdę świetnie się sprawdza, dlatego też jeśli ktoś również ma na coś takiego ochotę, to serdecznie polecam. Ja na pewno sięgnę po kolejną. 





Bibliografia:
  1. S.J.Bennett, Morderstwo po królewsku. Jej Królewska Mość prowadzi śledztwo. Tom III, Grupa Wydawnictwo Kobiece 2024, można kupić np. tu: https://www.empik.com/morderstwo-po-krolewsku-jej-krolewska-mosc-prowadzi-sledztwo-tom-3-s-j-bennett,p1499862748,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/produkt/jej-krolewska-mosc-prowadzi-sledztwo-tom-3-morderstwo-po-krolewsku
    

piątek, 6 września 2024

CHARLIE DONLEA "MARTWE SPOJRZENIE"

     

   Na Charliego Donlea trafiłam przypadkiem, kiedy przeglądałam w bibliotece e-booki do wypożyczenia. Wtedy rzuciła mi się w oczy książka pt. "Idealne morderstwo". I muszę przyznać, że była to naprawdę porywająca historia. Dlatego też sięgnęłam po pozostałe jego książki jak "Dom samobójców", o którym już pisałam. I wszystkie bardzo mi się podobały. Teraz przyszedł czas na najnowszą książkę tego autora, czyli "Martwe spojrzenie". Znając jego poprzednie książki, miałam co do niej spore wymagania. Jak to wyszło w rzeczywistości?
    Alexandra Quinlan dziesięć lat temu została jedyną ocalałą z masakry, w której zginęła cała jej rodzina. Policja zamiast szukać mordercy obwiniła właśnie ją. Mimo oczywistych dowodów jej niewinności, a tym samym uniewinnienia, jej życie zostało bezpowrotnie zniszczone. Teraz jako śledcza w kancelarii prawniczej, stara się pomagać innym ludziom. Jednak ma jeszcze jeden, najważniejszy cel - odnaleźć tego, który zabrał jej rodzinę. Kiedy sprawa zaginięcia, nad którą pracuje, okazuje się być powiązana z morderstwem jej rodziny, w Alexandrze odradza się nadzieja, że w końcu jest na właściwym tropie. Jednak nie wie jeszcze jak straszna jest sprawa, z którą przyjdzie jej się zmierzyć. 


    Na wstępie chciałam zaznaczyć, że książka była bardzo wciągająca i naprawdę mi się spodobała, miała jednak swoje wady. Ale od początku. W książce poznajemy historię Alexandry, niesłusznie oskarżonej o morderstwo swojej rodziny. Składa się ona z kilku etapów - na początku morderstwo i proces, później próby radzenia sobie z nową, brutalną rzeczywistością oraz współczesne śledztwo. Myślę, że jest to bardzo dobry zabieg, bo dzięki temu zgłębiamy historię stopniowo i mamy ochotę na więcej. Intryga jest dobrze skonstruowana - sprawa jest interesująca, mamy kilka ciekawych zagadek i tajemnic z przeszłości. Jednak tutaj pojawia się zgrzyt - ta sprawa nie jest bardzo tajemnicza i wbijająca w fotel. Dosyć łatwo można się domyśleć kto za tym wszystkim stoi. I owszem jest to szokujące, jednak nie bardzo zaskakujące. Wydaje mi się, że w innych książkach tego autora zakończenia były bardziej wgniatające w fotel. Co jednak ważne w książce podjęte są bardzo ciężkie, ale warte podjęcia tematy. Jedna z historii bardzo przypomina słynną sprawę Jeffreya Epsteina i wykorzystywanych przez niego nieletnich dziewczyn. To bardzo dobrze, że są poruszane takie tematy - nikt nie powinien pozostać bezkarny, mimo że stoją za nim znane osobistości. Druga sprawa też jest bardzo ważna i stanowi przestrogę - mężczyźni wykorzystywali kobiety wcześniej wsypując im narkotyki do drinków. Bardzo trzeba na to uważać. 


    Jeśli chodzi o postacie to tutaj jest naprawdę plus - rzadko się zdarza żeby główna bohaterka mnie nie irytowała, a tu właśnie tak było. Bardzo mi się podobało jak autor pokazał jej zmagania po śmierci rodziny. Była tylko siedemnastoletnią dziewczyną, a musiała się zmierzyć nie tylko ze straszną stratą, ale też z okrutnymi oskarżeniami. Jej dotychczasowe życie zostało bezpowrotnie utracone, a na dodatek mimo uniewinnienia wielu ludzi dalej ją oskarżało. Przez to musiała uciekać, a jak widomo nie można uciec od samego siebie, a przeszłość prędzej czy później dopadnie każdego. Jednak mimo tych strasznych przeżyć Alexandra się nie załamała - postanowiła się nie poddawać i znaleźć cel w życiu, czyli pomoc innym oraz odnalezienie mordercy rodziny. Nie wiemy za dużo o naszej bohaterce sprzed tych wydarzeń, więc nie jesteśmy w stanie określić jaką przeszła przemianę. Jednak jej zachowanie w trakcie napaści wskazuje, że od zawsze była mądrą i odważną młodą kobietą i myślę, że właśnie z taką bohaterką chcemy się utożsamiać. Fajnym bonusikiem było też pojawienie się znanego z innych książek Donlea psychologa Lane'a Phillipsa - choć był z nami na krótko, to jednak jego wkład w odkrycie mordercy był naprawdę znaczny. I właśnie jeśli chodzi o mordercę to tutaj autor po części daje nam czytelnikom twardy orzech do zgryzienia, jeśli chodzi o jego motywacje. Pozostałe postacie może nie są barwne, ale są całkiem dobrze przedstawione. 
    Do czego tutaj bym się jeszcze przyczepiła? Trochę za dużo niepotrzebnych scen i opisów, które mało co wnosiły do fabuły i powodowały u mnie pewne zniecierpliwienie. Jednak nie było tego aż tak dużo, żeby książka w jakiś sposób mnie odrzucała. Dlatego też uważam, że książka była dobra - ma ciekawą fabułę, porusza ważne tematy, pokazuje walkę o własne życie po tragedii, ma dobrze skonstruowane postacie i jest naprawdę wciągająca. Serdecznie polecam. 


    Jeśli macie ochotę poczytać o innej książce Charliego Donlea w stylu dark academia serdecznie zapraszam: http://www.kryminalgrozatajemnica.com.pl/2024/05/dark-academia-czesc-v-niebezpieczna.html

    

    Bibliografia:
  1. C.Donlea, Martwe spojrzenie, Grupa Wydawnicza Filia, Poznań 2024, można kupić np. tu: https://www.empik.com/martwe-spojrzenie-donlea-charlie,p1499863862,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/produkt/martwe-spojrzenie

BIBLIOTEKA GROZY - MARJORIE BOWEN "DUCHY KOBIET"

            Dzisiaj kolejna część jednej z moich ulubionych serii, czyli Biblioteki Grozy. Jest to książka Marjorie Bowen pt. "Duchy k...