czwartek, 16 lutego 2023

RILEY SAGER - NOWY KRÓL THRILLERÓW?


    Czasem zastanawiam się, czy nie mam zbyt dużych wymagań co do książek. Dzieje się tak, ponieważ moje poszukiwania książki idealnej często są rozczarowujące. Zazwyczaj jest tak, że książka kompletnie mnie nie wciąga lub przeciwnie - bardzo mnie wciągnęła, ale zakończenie totalnie mi się nie podoba. Ucieszyłam się jednak, gdy ostatnio trochę mi się poszczęściło na tym polu. Całkiem przypadkowo udało mi się trafić na bardzo obiecującą książkę, a mianowicie "Wróć przed zmrokiem" Rileya Sagera. Jest to historia o nawiedzonym domu, więc brzmiało kusząco. Zaczęłam czytać i książka tak bardzo mnie wciągnęła, że nie mogłam się oderwać. Jednak z pewnym niepokojem wyczekiwałam zakończenia - tutaj zazwyczaj następowało u mnie gorzkie rozczarowanie. Na szczęście okazało się, że zakończenie jest jak najbardziej satysfakcjonujące. Odetchnęłam z ulgą - w końcu trafiła mi się książka, która okazała się być strzałem w dziesiątkę. Zachęcona tym thrillerem postanowiłam sięgnąć po kolejne książki tego autora. Czy było to równie satysfakcjonujące doświadczenie, o tym za chwilę. Riley Sager to pseudonim pochodzącego z Pensylwanii byłego dziennikarza i redaktora. Zadebiutował on powieścią "Ocalone", która szybko stała się światowym bestsellerem. Jego twórczość stanowią thrillery z wątkiem kryminalnym, w których tle pojawiają się zjawiska nadprzyrodzone. 8 lutego miała miejsce premiera jego najnowszej książki pt. "Po drugiej stronie jeziora", o której właśnie chciałam napisać. Zanim jednak do tego przejdę, chciałam przedstawić jeszcze jedną jego fantastyczną książkę. 

"Zamknij wszystkie drzwi"

    
Zachęcona poprzednią książką, dosłownie rzuciłam się na tą niczym pies na kość 😀, oczywiście znów z lekką obawą, że tamta książka stanowiła chlubny wyjątek. Sam opis wydawał się bardzo zachęcający i z chęcią zabrałam się do lektury. Jules Larsen to dziewczyna po przejściach - kiedy była dzieckiem jej siostra zaginęła w tajemniczych okolicznościach. Teraz rozstała się z chłopakiem i jest bez pracy, więc z radością przyjmuje ofertę opieki nad mieszkaniem w luksusowym apartamentowcu Bartholomew. Dziewczynę nie zrażają ponura sława tego miejsca ani dziwne zasady, które zostały jej narzucone m.in. zakaz przyjmowania gości oraz odzywania się do innych lokatorów. Jules jest zachwycona, że może zaznać trochę luksusu i jeszcze dobrze zarobić. Jednak z czasem zaczyna zmieniać zdanie, ponieważ w budynku zaczynają się dziać dziwne rzeczy - w nocy słychać różne odgłosy, a Jules nie może się oprzeć wrażeniu, że ktoś chodzi po mieszkaniu. Najgorsze jednak dopiero ma nadejść - sąsiadka z dołu, również opiekunka mieszkania, pewnej nocy nagle znika, a Jules dowiaduje się że poprzednia lokatorka jej mieszkania również zniknęła. Wtedy dziewczyna zaczyna zdawać sobie sprawę, że jest w niebezpieczeństwie. 


    Na wstępie chciałam zaznaczyć, że Riley Sager jest naprawdę mistrzem w budowaniu napięcia. Słuchając razem z Jules tajemniczych odgłosów dochodzących z mieszkania, naprawdę czułam dreszczyk emocji i potrafiłam się poczuć tak jak ona - nie wiem czy bym się odważyła wtedy zostać sama w mieszkaniu. Opis przeżyć głównej bohaterki jest naprawdę realistyczny - serio dostawałam gęsiej skórki. Ponadto śledztwo, które ona prowadzi jest naprawdę wciągające - mamy tu wiele ciekawych wątków. Historia jest pomysłowa i dobrze skonstruowana - cały czas zachodzimy w głowę o co tu chodzi. Do tego wpleciony jest jeszcze wątek tajemniczego zaginięcia siostry głównej bohaterki. Oprócz tego postacie i to co się dzieje jest świetnie napisane - książka ani przez moment nie nudzi. Trochę mi to przypominało serial, który bardzo mi się podobał, a mianowicie "Archiwum 81" - tam też był podobny wątek, gdzie dziewczyna zamieszkuje w ponurym apartamentowcu, aby odnaleźć swoją matkę i tam również zaczynają się dziać dziwne rzeczy. I teraz najlepsze - zakończenie jest naprawdę dobre. Owszem może akurat takiego rodzaju grozy się nie spodziewałam, myślałam że o coś innego tutaj chodzi, ale i tak nie przeszkadzało mi to w odbiorze. Uważam, że autor wpadł na ciekawy pomysł. Dlatego też szczególnie polecam zapoznać się z tą książką.

"Dom po drugiej stronie jeziora"


    Teraz chciałam przejść do najnowszej premiery, czyli "Domu po drugiej stronie jeziora". Casey Fletcher jest pogrążona w rozpaczy - jej mąż niedawno utonął w jeziorze Greene. Pod naciskiem matki, która uważa że córka powinna skonfrontować się ze swoją traumą, postanawia na pewien czas zamieszkać właśnie nad tym jeziorem. Kobieta nie ma co za bardzo ze sobą zrobić, więc dla zabicia czasu podgląda sąsiadów przez lornetkę. Jej szczególną uwagę zwracają Tom i Katherine Royce'owie - małżeństwo idealne. Ona piękna była modelka, on bogaty przedsiębiorca. Wydaje się, że mają wszystko. Jednak pewnego dnia Casey ratuje Katherine, która prawie utopiła się w jeziorze. Kobieta zwierza się Casey, że ostatnio bardzo źle się czuje i wygląda na to, że obawia się swojego męża. Casey zaczyna się bardzo poważnie martwić kiedy Katherine znika, a jej mąż dziwnie się zachowuje. Jednak nikt nie chce uwierzyć kobiecie, która przeszła załamanie nerwowe, a ponadto nadużywa alkoholu. Dlatego też Casey postanawia wziąć sprawy we własne ręce. 


Zacznę od tego, że uwielbiam motyw rodem z "Okna na podwórze" - mężczyzna obserwujący przez lornetkę zauważa to czego nie powinien. Temat jest bardzo ciekawy - wiadomo, że podglądanie kogoś jest czynem karygodnym i każdy powinien szanować cudzą prywatność. Jednak myślę, że to nie chodzi tylko o typową wścibskość - jest w tym coś nawet perwersyjnego, jakby dodarcie do pewnych skrywanych przed światem zachowań dawało pewien rodzaj władzy. Tutaj kobieta po dramatycznych przeżyciach, chce przez chwilę pożyć życiem innych, wydaje się doskonałym. Jednak jak wiadomo "nie wszystko złoto co się świeci". Wątek poruszony w tej książce przypomina mi trochę kolejny z moich ulubionych filmów, mianowicie "Co kryje prawda". Sama fabuła jest bardzo ciekawa, a dodatkowo mamy w tle interesującą historię tajemniczych zaginięć młodych dziewczyn. Postacie też są dobrze przedstawione, choć mogą wydawać się trochę schematyczne, co jednak w ogóle nie przeszkadza w odbiorze książki, a wręcz przeciwnie. Jeszcze dodatkowo urzekła mnie piękna i klimatyczna okładka o fantastycznych kolorach. Mogę się przyczepić tylko do dwóch rzeczy. Po pierwsze trochę irytowała mnie główna bohaterka - czasem jej pijackie dywagacje były wręcz żenujące. Po drugie zakończenie - z jednaj strony było ono naprawdę sensacyjne i totalnie się czegoś takiego nie spodziewałam. Jednak moim zdaniem było trochę przekombinowane i przesadzone - miałam ochotę powiedzieć "no serio?". Mimo tego naprawdę bardzo dobrze mi się tę książkę czytało - świetnie się bawiłam, uwielbiam takie historie. 
    Podsumowując książki Rileya Sagera to coś, po co naprawdę warto sięgnąć. Świetnie zbudowane napięcie, wciągające historie, tajemnicze zjawiska, to tylko niektóre cechy jego dzieł. Ten autor potrafi zainteresować czytelnika i podtrzymać to zainteresowanie do ostatniej strony. Niektórym jego książki mogą wydawać się zbytnio sensacyjne, jednak mnie to w ogóle nie przeszkadza. I właśnie ta cecha spowodowała u mnie takie porównanie, że Sager jest trochę jak R.L.Stine dla dorosłych - oczywiście w wersji bardziej ambitnej i poważniej. U Stine'a jest podobnie - trochę suspensu, sensacji i zjawisk nadprzyrodzonych. Dlatego chyba właśnie te książki tak bardzo mi się spodobały i z niecierpliwością wyczekuję kolejnych.



Bibliografia:
  1. R.Sager, Zamknij wszystkie drzwi, Grupa Wydawnictwo Kobiece, Białystok 2022, można kupić np. tu: https://bonito.pl/produkt/zamknij-wszystkie-drzwi lub tu: https://www.empik.com/zamknij-wszystkie-drzwi-sager-riley,p1291147588,ksiazka-p
  2. R.Sager, Dom po drugiej stronie jeziora, Grupa Wydawnictwo Kobiece, Białystok 2023, można kupić np. tu: https://bonito.pl/produkt/dom-po-drugiej-stronie-jeziora lub tu: https://www.empik.com/dom-po-drugiej-stronie-jeziora-sager-riley,p1354517035,ksiazka-p

czwartek, 2 lutego 2023

SERIAL NA WEEKEND - GABINET OSOBLIWOŚCI GUILLERMO DEL TORO



    Jak już wielokrotnie wspominałam jestem fanką klasyki i nie chodzi tylko o kryminały, ale także grozę. Dobry horror musi moim zdaniem mieć ciekawą fabułę - taką, która na tyle wciąga widza, że "jump scare" będzie w stanie go wystraszyć, co często jest nie lada wyzwaniem dla twórców, ponieważ ma być on niespodziewany. Jak jednak wiadomo nie jest łatwo znaleźć dobry horror, dlatego też jeśli pojawiają się filmy, bądź seriale nawiązujące do klasyki, to ja osobiście biorę w ciemno. Tak było z serialem Netflixa pt. "Gabinet osobliwości". Ostatnio trochę zdrowie mi nie dopisywało, więc byłam w stanie tylko wpatrywać się w telewizor, a ten serial miałam od dawna w planie obejrzeć, jednak jakoś brakowało mi czasu. Do obejrzenia go poza samym trailerem przekonało mnie oczywiście to, że kilka odcinków zostało opartych na prozie Lovecrafta oraz sama osoba twórcy, czyli znanego meksykańskiego reżysera Guillermo del Toro, odpowiedzialnego za takie dzieła jak "Labirynt Fauna" czy "Kształt wody". Dlatego też z wielką chęcią zabrałam się za oglądanie. Zazwyczaj staram się podchodzić do tego co oglądam bez jakiś oczekiwań, żeby się nie rozczarować, jednak tutaj nie potrafiłam tego uniknąć, ponieważ Lovecraft to jeden z moich ukochanych pisarzy. Czy serial spełnił moje oczekiwania? O tym poniżej. 

Domenico Remps, Gabinet osobliwości, lata 90. XVII w. Źródło: Wikipedia

    Gabinety osobliwości, czyli tzw. kunstkamera były to zbiory różnorakich dzieł sztuki, antyków, egzotycznych przedmiotów, które swoją popularność osiągnęły w XVI i XVII wieku, chociaż ich początki sięgają czasów średniowiecznych. Wtedy też władcy oraz dostojnicy kościelni mieli w prywatnych skarbcach bardzo często imponujące kolekcje. Gabinet osobliwości cechowała przede wszystkim różnorodność - znajdowały się w nim rzeczy typowe jak dzieła sztuki, czyli m.in. obrazy czy rzeźby, ale także egzotyczne zwierzęta, bądź nawet mityczne atrybuty jak róg jednorożca. Często też odzwierciedlały one postęp w nauce, w danym okresie, a więc znajdowały się w nim także przedmioty odwołujące do odkryć, ale też alchemii czy magii. Z czasem gabinety osobliwości przestały być domeną władców i powstawało coraz więcej kolekcji prywatnych, które cieszyły się wielką popularnością. 
    W serialu Netflixa mamy do czynienia właśnie z takim gabinetem osobliwości, tylko filmowym - składa się on z ośmiu odcinków, z których każdy opowiada inną historię. Na początku każdego odcinka twórca serialu Guillermo del Toro opowiada po krótce o czym będzie dana historia, chyba trochę na wzór Alfreda Hitchcocka w jego słynnym "Alfred Hitchcock przedstawia". Jak na gabinet osobliwości przystało mamy tu naprawdę różnorodność opowieści - od demonów i duchów, po kosmitów. I jak to z różnorodnością bywa jedne odcinki są lepsze, drugie gorsze. 

    

    Najbardziej podobał mi się odcinek drugi pt. "Szczury cmentarne". Poznajemy w nim historię Massana (David Hewlett), który zajmuje się grabieżą grobów. Pewnego razu chcąc spłacić długi, które zaciągnął u niebezpiecznych ludzi, postanawia okraść bogatego zmarłego. Wie, że musi dokonać tego szybko po pogrzebie, ponieważ ostatnio zmarłych często porywają szczury, które zalęgły się na cmentarzu. Kiedy Massan rozkopuje grób, szczury właśnie dokonują swojego dzieła, a on postanawia ruszyć ich śladem, co staje się najgorszą decyzją w jego życiu. Ten odcinek był naprawdę mrożący krew w żyłach - starcie ze szczurami, które od zawsze budziły lęk, klaustrofobiczny klimat tuneli znajdujących się pod cmentarzem oraz tajemnicza krypta wypełniona po brzegi kośćmi. Odcinek ten powstał na podstawie opowiadania Michaela Shea, jednak trochę przywodzi na myśl Lovecrafta - "Szczury w murach" i złowrogi kult.  
    Jeśli chodzi o Lovecrafta to świetnym odcinkiem jest "Dzieło Pickmana", opartym na jego opowiadaniu. Malarz William Thurber (Ben Barnes) poznaje innego uzdolnionego artystę Richarda Uptona Pickmana (Crispin Glover), którego zdolności malarskie są z  pewnością niezaprzeczalne, jednak wyjątkowo makabryczne. Dzieła Pickmana, z których wyziera się makabra, zaczynają mieć straszny wpływ na głównego bohatera i na zawsze zmienią jego życie. Uważam, że ten odcinek jest dosyć dobrą interpretacją opowiadania Lovecrafta. Samo opowiadanie jest dosyć krótkie, dlatego nic dziwnego, że twórcy sporo do niego dodali, żeby mógł powstać cały odcinek, jednak tu wyszło to dobrze i nie razi w oczy. Poza tym naprawdę świetnie jest ukazana tutaj groza charakterystyczna dla całej twórczości mistrza weird fiction - widać, że twórcy dobrze ją rozumieją. Ponadto dobrze prezentuje się gra aktorska Crispina Glovera i Ben Barnesa - tym ostatnim twórcy mnie osobiście mieli już w kieszeni, bo go uwielbiam 😁.


    Jednak niestety sprawa się ma dużo gorzej jeśli chodzi o drugą ekranizację opowiadania Lovecrafta, czyli "Koszmary w domu wiedźmy". Walter Gilman (Rupert Grint) desperacko pragnie skontaktować się z duchem zmarłej w dzieciństwie siostry. Przez to wprowadza się do pokoju w nawiedzonym przez wiedźmę Keziah Mason domu. Nie wie niestety, że grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo, bowiem wiedźma chce go wykorzystać do własnych celów. Żałuję tej adaptacji, bo to jedno z moich ulubionych opowiadań, a tu mam wrażenie, że wszystko poszło nie tak - motyw siostry nie wiadomo po co, rozwlekła fabuła i zachowanie głównego bohatera często głupie i irytujące. Niestety Rupert Grint mi w ogóle nie pasował na Gilmana i miałam wrażenie, że oglądam "Harrego Pottera", a nie dzieło Lovecrafta. Ponadto wiedźma moim zdaniem powinna być bardziej straszna, a tu w ogóle nie czuło się grozy. Widziałam inną adaptację tego opowiadania i była o wiele lepsza.
    Jednym z odcinków, który też mi się bardzo podobał był pierwszy pt. "Skrytka 36". Przedstawia on historię Nicka Appletona (Tim Blake Nelson), który zajmuje się skupowaniem skrytek magazynowych, których właściciele przestali płacić (częsta praktyka w Stanach, jak ktoś oglądał program "Wojny magazynowe" itp. to wie o co chodzi). Jednak pewnego razu wkracza na bardzo niebezpieczną ścieżkę, kiedy kupuje skrytkę, w której znajdują się przedmioty służące do przywoływania demonów. Naprawdę świetny odcinek - mroczny, mrożący krew w żyłach i z bardzo ciekawym zakończeniem stanowiącym pewien morał.
    Jeśli chodzi o pozostałe odcinki to ciekawy był trzeci pt. "Autopsja", choć to był bardziej horror science fiction. Odcinek czwarty pt. "Outsiderka" miał bardzo ciekawy pomysł, jednak trochę zmarnowany. Siódmy był z gatunku dziwnych, a ósmy niestety trochę nudny. Jednak mimo tych kilku minusów uważam "Gabinet osobliwości" za bardzo dobry serial, który naprawdę mnie wciągnął i zainteresował. Myślę, że jest to dobra antologia horroru, a twórcy naprawdę się do niej przyłożyli - jest tu duża dbałość o detale, atmosferę grozy, ciekawą fabułę i różnorodność, aby każdy fan horrorów znalazł coś dla siebie. Ponad to autorzy garściami czerpią z klasyki, co się bardzo chwali. Widać, że Guillermo del Toro jest prawdziwym entuzjastą i czytałam, że ma stworzyć film na podstawie "W górach szaleństwa" Lovecrafta i przyznaję, że nie mogę się doczekać. Podsumowując uważam, że "Gabinet osobliwości" to prawdziwa frajda dla fanów horrorów i mam nadzieję, że powstanie drugi sezon. 



Bibliografia:
  1. Wikipedia.pl
  2. Filmweb.pl
  3. Youtube.com

czwartek, 19 stycznia 2023

SEZON DUCHÓW

 

    Sezon duchów nadal trwa. Poprzednio były duchy nocy wigilijnej, a tym razem możemy rozkoszować się opowieściami o duchach zimową porą, więc aura za oknem jak najbardziej pasuje. Mam tu na myśli jedną z najnowszych pozycji Wydawnictwa Zysk i S-ka pt. "Sezon duchów". Tym razem jest to zbiór ośmiu opowiadań współczesnych autorów. Stanowią one nawiązanie do klasycznych opowieści o duchach. Byłam bardzo ciekawa tej książki, gdyż jak już wcześniej pisałam uwielbiam klasyczne opowieści o duchach. Siadając do lektury zadawałam sobie pytanie, czy współczesnym autorom udało się oddać ducha klasycznych opowieści i dlatego postanowiłam podzielić się swoimi spostrzeżeniami. 
    Pierwszym opowiadaniem i nawet dosyć ciekawym jest "Dom w czerni i bieli" Bridget Collins. Poznajemy w nim historię pewnego człowieka, pasjonata szachów, który postanawia wynająć dom, który właśnie z szachami mu się kojarzy - ma kolory czarno-białe zupełnie jak szachownica oraz drzewa w ogrodzie przycięte są na kształt figur szachowych. Mężczyzna nie wierzy w to, że dom owiany jest złą sławą, dopóki nie zaczynają się dziać dziwne rzeczy - okazuje się, że ktoś niewidzialny zaczyna z nim partię szachów. Nawet podobało mi się to opowiadanie, mimo iż nie do końca wszystko jest w nim wyjaśnione. Jednak atmosfera nawiedzenia towarzyszy nam cały czas i zastanawiamy się dlaczego duch miałby rozegrać partię szachów. Wydaje się, że stoi za tym coś złowrogiego i niewytłumaczalnego. Myślę, że to opowiadanie jak najbardziej oddaje ducha klasycznych opowieści. 


    Następnym ciekawym opowiadaniem jest "Lokator Thwaite'a" Imogen Hermes Gowar. Przedstawia ono historię młodej kobiety, która wraz z małym synem ucieka od męża, który się nad nią znęcał. Ojciec wywozi ją do starej rezydencji Thwaite'ów, aby mogła tam znaleźć tymczasowe schronienie. Już pierwszej nocy kobieta ma wrażenie, że w starej rezydencji ktoś przebywa, chociaż gospodyni uparcie twierdzi, że poza nimi nikogo tam nie ma. Wkrótce nasza bohaterka poznaje historię żony dawnego właściciela, która rzekomo go zostawiła i uciekła. Jednak pewne wydarzenia nakazują jej podać w wątpliwość tę historię. To opowiadanie naprawdę przypadło mi do gustu. Nie tylko pokazuje klasyczną historię o duchach, ale również jej tło socjologiczne - w dawnych czasach mąż mógł bezkarnie znęcać się nad żoną i nikt nie miał prawa go powstrzymywać. Mało tego - nawet ojciec pokrzywdzonej uważał to za normalne. Jest to naprawdę bulwersujące i właśnie ta historia o duchu stanowi swojego rodzaju przestrogę, co uważam za bardzo interesujący zabieg. Serdecznie polecam to opowiadanie. 


    Najlepszym opowiadaniem w tomie jest moim zdaniem "Fotel Chillinghamów" Laury Purcell. Młoda Evelyn, przebywając w gościnie u rodziny Chillinghamów, doznaje wypadku na polowaniu. Nie może za bardzo się ruszać, więc narzeczony jej siostry Victor Chillingham, ofiarowuje jej fotel inwalidzki, który należał do jego zmarłego ojca. Dziewczyna jest mu wdzięczna i trochę źle czuje się z tym, że w przeszłości odrzuciła jego zaręczyny - krążyły bowiem o nim niepochlebne opinie, a poza tym jego brat uciekł w tajemniczych okolicznościach. Dziewczyna martwi się, że przykuta do fotela będzie się strasznie nudzić, jednak nic bardziej mylnego - wokół niej zaczynają dziać się dziwne i niepokojące rzeczy. Jest to naprawdę świetne opowiadanie, w którym główną rolę pełni nawiedzony fotel, który chce opowiedzieć własną historię. Lubię opowieści o nawiedzonych obiektach, choć zazwyczaj są to np. lalki, opętane meble zdarzają się rzadziej, dlatego też bardzo mi się to opowiadanie podobało. Tym bardziej, że nawiedzony fotel ma do opowiedzenia bardzo ciekawą historię i stanowi swojego rodzaju przestrogę, podobnie jak poprzednie opowiadanie. 


    Ostatnim opowiadaniem, o którym chciałabym napisać jest "Odosobnienie" Kiran Millwood Hargrave. Catherine Blake ma wiele powodów do radości - ma dobrego męża, mieszka w pięknej posiadłości i spodziewa się swojego pierwszego dziecka. Jednak mimo to kobieta odczuwa duży niepokój - w okolicy krążą opowieści o wiedźmie Bright, strasznej kobiecie, która podobno zabijała dzieci i zakopywała je w lesie nieopodal. Młoda kobieta jest przerażona, ponieważ zaczyna widywać wiedźmę i boi się, że może ona chcieć zrobić krzywdę jej dziecku. To opowiadanie bardzo mi się podobało z powodu dwóch aspektów. Po pierwsze uwielbiam opowieści o wiedźmach, np. wiedźmie z Blair. Ciekawe jest to jak mocno w folklorze zakorzeniony jest motyw o wiedźmie porywającej dzieci, począwszy od Baby Jagi. Po drugie to opowiadanie porusza pewien bardzo istotny problem, czyli depresję poporodową, z którą zmaga się bardzo wiele kobiet, a często są one osamotnione, ponieważ dużo osób ich nie rozumie. W dawnych czasach tym bardziej kobiety miały ciężko pod tym względem, ponieważ ta choroba nie była w ogóle diagnozowana. Poza tym opowiadanie jest pełne niedomówień i autorka pozostawia nam do oceny, co naprawdę działo się z główną bohaterką. 


     Ogólnie bardzo się cieszę, że Wydawnictwo Zysk i S-ka wydaje dużo książek o tematyce związanej z duchami, ponieważ uwielbiam takie opowieści. Dlatego też zawsze chętnie sięgnę po tego typu książki. Dobrze też, że jest w nich duża różnorodność, ponieważ dzięki temu na pewno spodobają się różnym czytelnikom. "Sezon duchów" to naprawdę interesująca pozycja, a opowiadania które wymieniłam są świetne. Jednak co mi się za bardzo nie podoba i co zauważyłam w innych tomach o duchach, to pewna nierówność - od super opowiadań, po mocno średnie. Ponad to dużo jest historii z gatunku udziwnionych co też widać w tej książce. Oczywiście są one bardzo dobrze napisane pod względem literackim i nie są nudne. Chodzi o to, że powodują raczej zdziwienie niż dreszczyk emocji. Na przykład opowiadanie pt. "Lily Wilt" Jess Kidd było bardzo ciekawe i wciągające, ale u mnie wzbudziło pewien niesmak. Inne też trochę mało, że tak powiem mają się do duchów. Jednak to jest oczywiście moje subiektywne zdanie i na pewno znajdzie się mnóstwo amatorów takich opowieści. Podsumowując - "Sezon duchów" to naprawdę świetna pozycja i myślę, że fani tacy jak ja będą zadowoleni, a poza tym na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Ponadto myślę, że współczesnym autorom naprawdę udało się zachować atmosferę klasycznych opowieści np. takich z XIX wieku. Na pewno też treść jest zgodna z tytułem i opowiadania te umilą długie zimowe wieczory.




Bibliografia:
    

piątek, 23 grudnia 2022

DUCHY NOCY WIGILIJNEJ


    Jutro Wigilia i zaraz po niej Boże Narodzenie, a więc jedne z najprzyjemniejszych dni w roku. I nie chodzi tutaj tylko o prezenty, ale też atmosferę i spędzenie świąt z najbliższymi. Fajnym dodatkiem będzie też zatopienie się wieczorem w ciekawej lekturze. W te święta Wydawnictwo Zysk i S-ka przygotowało kolejną odsłonę opowieści o duchach. W tym roku mieliśmy już "Duchy Nocy Kupały", a tym razem możemy zapoznać się z "Duchami Nocy Wigilijnej". Jest to zbiór jedenastu opowiadań różnych autorów, a wszystkie traktują o zjawiskach nadprzyrodzonych. 


    Większość z nich to pisarze zagraniczni, ale jest wśród nich jeden Polak - Jan Barszczewski, znany z poprzedniego tomu. Tytułowy "Szlachcic Zawalnia" to bardzo miły i gościnny człowiek, który nie odmawia nikomu potrzebującemu noclegu w swoim domu. Jest jednak pewien warunek - gość musi opowiedzieć gospodarzowi jakąś ciekawą historię. Mamy tu okazję zapoznać się z trzema ciekawymi opowieściami: o złymi człowieku, który miał konszachty z siłami nieczystymi, o pewnym młodzieńcu, którego zgubiła jego własna pycha i o łowcy, który zawarł ryzykowny pakt. Także myślę, że ów szlachcic mógł poczuć się usatysfakcjonowany 😁. Czy jednak ja jako czytelnik poczułam się usatysfakcjonowana? To zależy pod jakim kątem na to spojrzeć. Z jednej strony są to bardzo ciekawe historyjki, stanowiące na pewno duży wkład jeśli chodzi o folklor naszych ziem. Jednak tak jak w poprzednim tomie nie czuję to ducha nocy wigilijnej - święta są jedynie wspomniane, a jednak od książki na święta chyba wymaga się no cóż - świąt. Ponadto są to znów podania i klechdy, a nie opowieści o duchach. Mimo to jednak uważam, że warto się zapoznać, bo opowieści są naprawdę ciekawe.  


    Kolejnym ciekawym opowiadaniem jest "Zaginiony Stradivarius" Johna Meade'a Falknera. Jest to jednak raczej powieść niż opowiadanie, ponieważ liczy sobie prawie dwieście stron. Opowiada ono historię Johna Maltraversa, który w tajnej skrytce swojego pokoju w akademiku odnajduje stare skrzypce stworzone przez mistrza Stradivariusa, które jak się okazało należały do dawnego lokatora Adriana Temple'a. Młody John z czasem staje się coraz bardziej zafascynowany grą na skrzypcach oraz osobą ich poprzedniego właściciela. Niestety Temple cieszył się bardzo złą sławą - ponoć parał się czarną magią. John jednak mimo tego dzięki grze na tym bezcennym instrumencie coraz bardziej zagłębia się w mroczny świat poprzedniego właściciela, co może go doprowadzić do zguby. To opowiadanie bardzo mi się podobało, ponieważ trochę mi przypomina jedną z moich ulubionych powieści H.P.Lovecrafta, czyli "Przypadek Charlesa Dextera Warda". Mamy tu podobną sprawę, w której młody człowiek zafascynowany postacią z przeszłości parającą się czarną magią, powoli osuwa się w mrok. Trochę mnie jednak tutaj irytowały dwie rzeczy: po pierwsze mam wrażenie, że to opowiadanie jest za długie, ponieważ zawiera dużo zbędnych opisów oraz pewna bardziej osobista uwaga - ja rozumiem, że w XIX wieku kobiety nie miały takich praw jak dzisiaj i były podporządkowane mężczyznom, jednak literatura z tamtych czasów pokazuje, że autorzy chętnie przedstawiali bohaterki, które wymykały się schematom. Tutaj jednak kobiety w otoczeniu Maltraversa nie zrobiły praktycznie nic, żeby mu pomóc, dowiedzieć się co się dokładnie z nim dzieje lub spróbować rozwiązać zagadkę na własną rękę, jak ja bym zrobiła. One tylko siedziały i załamywały ręce. Mnie jako feministkę strasznie to mierziło, ale jak mówię jest to moje osobiste odczucie i oczywiście nie umniejsza to opowiadaniu, jako całkiem ciekawej lekturze. 


    Opowiadaniem, które bardzo przypadło mi do gustu jest "Tojak" Alfreda McLellanda Burrage'a. Pewnej Wigilii goście na wystawnym przyjęciu postanawiają zabawić się w chowanego. Jednak jeden z nich bardzo gwałtownie odmawia udziału w zabawie. Widząc zdziwienie pozostałych oraz wiedząc, że tak gwałtowna odmowa jest po prostu zwykłym nietaktem, postanawia wyjaśnić swoją niechęć. Otóż pewnego razu będąc na przyjęciu goście postanowili zabawić się w trochę rozszerzoną wersję chowanego - tzw. tojaka. Jednak okazało się, że dziesięć lat wcześniej podczas tej zabawy zginęła młoda dziewczyna, a goście nie zdawali sobie sprawy jak bardzo przeszłość może wpływać na teraźniejszość. Pokazany jest tutaj bardzo ciekawy zamysł - coś w rodzaju nawiedzonej zabawy. Jak wiadomo zabawy w chowanego, tojaka itp. kojarzą się z beztroskim dzieciństwem, a nie czymś mrocznym i niewytłumaczalnym, dlatego tym bardziej budzi to grozę. Dzięki temu uważam, że jest to najlepsze opowiadanie w całej książce.


    Innym opowiadaniem, które mi się spodobało jest "Opowieść przyjaciółki" Catherine Ann Crowe. Jest to historia pewnego nawiedzonego domu. Kobieta, która przedstawia tą opowieść była ofiarą prawdziwego nawiedzenia - widziała w nocy czyjeś ręce rozsuwające kotary baldachimu na jej łóżku. Później dowiedziała się od służącej, która pracowała w tym domu, że widziała ona staroświecko ubraną damę stojącą przy kominku. Wkrótce okazuje się, że w tym domu umarła pewna kobieta i być może padła ona ofiarą morderstwa. Jest to krótkie, ale treściwe opowiadanie z gatunku tych, które lubię najbardziej, czyli klasyczna historia o duchach do opowiedzenia przy kominku.


    Następnym opowiadaniem wartym uwagi jest "Pląs po podłodze" Bernarda Capesa. Jest w nim przedstawiona historia pewnego lekarza, który za namową majora Jamesa Shrike'a postanawia zatrudnić się w więzieniu, w którym jest on naczelnikiem. Pewnego razu zwraca jego uwagę zachowanie jednego z więźniów, który twierdzi, że ktoś znajduje się w celi obok niego i wydaje przerażające dźwięki. Narratorowi wydaje się to dziwne, ponieważ strażnicy twierdzą, że ta cela jest pusta. Kiedy jednak wspomina o tym naczelnikowi jest zdziwiony jego reakcją - wydaje się być przerażony i mówi, że do tej celi jest kategoryczny zakaz wstępu. Jednak ciekawość lekarza zwycięża i postanawia on rozwikłać zagadkę celi nr 47 nie wiedząc jakie to będzie miało konsekwencje. Jest to dosyć oryginalne opowiadanie, w którym nawiedzona jest więzienna cela, co nie zdarza się często w powieściach - zazwyczaj jest to nawiedzony dom. Dodatkowo ciekawy jest tutaj powód nawiedzenia oraz groza, która towarzyszy wszystkim, którzy ośmielą się wejść do przeklętego pomieszczenia - nie wiadomo dokładnie czym jest owa zjawa. Podobał mi się też wątek moralny tego opowiadania, że tak to określę - sprawiedliwość dopada każdego, a zły czym nie jest wytłumaczalny, mimo że człowiek na którym został on popełniony nie był dobry.


    Ostatnim opowiadaniem w tomie jest "Wigilia w nawiedzonym wraku" Franka Copwera. Narrator opowieści spędza ferie zimowe u swojego przyjaciela, który jest wikariuszem gminnej parafii. W Wigilię postanawia udać się na mokradła, aby coś upolować. Traf chciał, że znajduje starą łódkę i postanawia popłynąć nią na widoczny niedaleko wrak statku. Niestety nasz bohater źle mocuje łódź, przez co ona odpływa. Z tego powodu musi spędzić noc na ponurym wraku, na którym dodatkowo zaczynają się dziać dziwne rzeczy. To opowiadanie ma dużo plusów: w końcu mamy Wigilię, ciekawą atmosferę opuszczenia i strachu oraz nie do końca poznaną grozę. To ostatnie jednak jest zarazem minusem, ponieważ nie bardzo rozumiemy co się dzieje i o co w tym wszystkim chodzi. Wiadomo - z jednej strony pobudza to wyobraźnię, jednak z drugiej może pozostawić uczucie niedosytu. 


    Zawsze mam trochę problem z oceną książek z tej serii. Z jednej strony są to naprawdę ciekawe opowiadania klasycznych autorów, a takie lubię najbardziej. Zebrane we wszystkich tomach opowiadania stanowią nie lada gratkę dla wielbicieli klasyki i typowych opowieści o duchach. Z drugiej jednak nie zawsze są odzwierciedleniem tematu, któremu są przypisane. Tutaj nie do końca czuć atmosferę Wigilii i świąt. Pojawiają się one oczywiście, jednak są bardzo na marginesie. Po trzecie często nie są to w ogóle opowieści o duchach. Jednak mimo tego stanowią naprawdę ciekawy zbiór. Jak wyżej wspomniałam jest parę opowiadań z naprawdę świetnym klimatem i ciekawymi pomysłami i myślę, że ta książka to bardzo dobry wybór na wieczorny relaks po świątecznym obżarstwie. Ze swojej strony chciałam jeszcze życzyć wszystkim Wesołych, spokojnych i radosnych Świąt, super prezentów i spełnienia marzeń. 






Bibliografia:

piątek, 9 grudnia 2022

BIBLIOTEKA GROZY - FITZ-JAMES O'BRIEN "CO TO BYŁO?"



    Dzisiaj chciałam napisać o najnowszej pozycji z cyklu Biblioteka Grozy Wydawnictwa C&T, czyli "Co to było?" Fitza-Jamesa O'Briena. Żył on w latach 1828-1862 i był z pochodzenia Irlandczykiem. Wyemigrował jednak do Stanów Zjednoczonych i to właśnie tu toczy się akcja jego twórczości. "Co to było?" składa się z ośmiu opowiadań. 
    Pierwszym i moim zdaniem najciekawszym, jest opowiadanie zatytułowane "Wazon pełen tulipanów". Przedstawia ono historię pewnego młodego człowieka, który wprowadza się do willi, w której mieszkał dziadek jego ukochanej. Mężczyzną kieruje nie tylko ciekawość, ale także chęć pomocy ukochanej - jej dziadek, zgorzkniały człowiek, chorobliwie zazdrosny, podejrzewał swoją żonę o zdradę i powodowany chęcią zemsty, ukrył gdzieś swój ogromny majątek. Nasz bohater, pragnąc pomóc ukochanej, która żyje w biedzie, postawił sobie za cel odnalezienie tego ukrytego skarbu. Pewnego wieczoru, kiedy siedzi samotnie w pokoju, ukazuje mu się duch zmarłego właściciela. Uwielbiam tego typu opowiadania - klasyczna opowieść o duszach błąkających się po tym świecie z powodu nierozwiązanych za życia spraw, które rozpaczliwie poszukują pomocy wśród żywych. Jednak kontakt z zaświatami jest trudny, dlatego też pozostawiają często niezrozumiałe wskazówki. "Wazon pełen tulipanów" w idealny sposób wpasowuje się w ten wzorzec, dlatego też uważam, że jest najlepszy w całym tomie.


        Kolejnym ciekawym opowiadaniem jest "Reprezentant świata cyganerii". Pewnego razu do młodego prawnika, marzącego o wielkim bogactwie, zgłasza się dziwny człowiek. Twierdzi on, że posiada niezwykłe moce i dzięki pomocy może zlokalizować skrytkę ze skarbem dawno zmarłego korsarza. Jego moce nie są na tyle silne, aby mógł zrobić to sam - potrzebuje do pomocy potężne medium, którym okazuje się być narzeczona głównego bohatera. Młody prawnik, który zawsze marzył o tym aby się wzbogacić, mimo wątpliwości postanawia się zgodzić. Jednak jak wiadomo, w życiu nie ma nic za darmo. Jest to dosyć zaskakujące i oryginalne opowiadanie. Jest w nim wiele niedomówień i nawet zakończenie wszystkiego nie wyjaśnia. Nie do końca wiadomo kim był ów człowiek, jakie naprawdę posiadał moce i co się wydarzyło. Dzięki temu autor pozostawia nas w sferze domysłów, co bardzo dobrze działa na wyobraźnię. Dodatkowo opowiadanie stanowi swego rodzaju przestrogę, czyli uważaj czego pragniesz.


    Zupełnie zaskakującym opowiadaniem jest "Utracony pokój". Opowiada on historię pewnego człowieka wynajmującego pokój w starym domu. Pewnego wieczoru na spacerze spotyka on dziwnego człowieka, który ostrzega go przed lokatorami tego domostwa - uważa, że czai się w nim coś złego. Młody człowiek nie może w to uwierzyć - może dom jest staroświecki, a służący w nim pracujący dziwny, ale przecież to jeszcze o niczym nie świadczy. Jednak zmienia zdanie kiedy wraca do domu - jego pokój jest nie do poznania i znajdują się w nim zupełnie obcy ludzie. Jest to kolejne opowiadanie pełnie niewiadomych. Pomysł jest też naprawdę ciekawy - jak można komuś ukraść pokój. Wydawałoby się to niemożliwe, a jednak. Może nie jest to typowa opowieść o duchach, ale myślę że jest równie interesująca.


     Zupełnie innego typu historię mamy w "Sztabce złota". Pewnego wieczoru młody lekarz zostaje pilnie wezwany do pacjenta. Młoda dziewczyna prosi go o pomoc, ponieważ jej ojciec doznał silnych obrażeń na skutek wypadku. Na miejscu okazuje się, że rany nie są bardzo groźne, a ranny mężczyzna chce jak najszybciej wrócić do pracy. Twierdzi on, że jest alchemikiem i udało mu się dokonać niemożliwego - zamienić metal w złoto, jednak uważa on że jego własna córka go okradła. Jaką tajemnicę kryje dziewczyna? Nie jest to opowiadanie spod znaku grozy, jednak jest dosyć ciekawe. Mimo, że zakończenia można się domyśleć i nie ma tutaj złowrogiej atmosfery, to rekompensuje nam to wzruszająca historia bezinteresownej miłości. 



    Ostatnim opowiadaniem jest tytułowe "Co to było?". Do pewnego domu w Nowym Jorku wprowadza się grupa lokatorów. Ma on reputację nawiedzonego - człowiek, który go wybudował, dokonał ogromnych malwersacji i umarł na wygnaniu. Jednak mimo, że lokatorzy wręcz liczą na to, że będą świadkami jakiś nadprzyrodzonych zjawisk, nic się nie dzieje. Zmienia się to jednak pewnej nocy, kiedy jeden z nich zostaje zaatakowany przez tajemnicze monstrum. To opowiadanie już jest typowym spod znaku grozy - mamy nawiedzony dom i krwiożerczego potwora. Jednak mimo to jest tutaj atmosfera tajemnicy, a samo opowiadanie jest niejednoznaczne. Bardzo podobał mi się tu klimat oraz nietypowe zakończenie. Jest to jedno z lepszych opowiadań w tym tomie. 


    "Co to było?" Fitz-Jamesa O'Briena jest ciekawą pozycją z Biblioteki Grozy. Na pewno cechuje je różnorodność - z jednej strony mamy typowe opowieści grozy o duchach, nawiedzeniach, tajemniczych skarbach  i monstrach. Z drugiej dramatyczne historie o zemście i trudnej miłości. Nie wszystkie mają charakter typowo nadprzyrodzony, ale na pewno są interesujące. Widać też dzięki temu, że autor ma rozległą wiedzę, nawet naukową co pokazuje opowiadanie "Diamentowa soczewka".  Jednak ta różnorodność jest z jednej strony zaletą tej książki, a z drugiej strony jej wadą. Dzieje się tak dlatego, że moim zdaniem opowiadania stają się bardzo nierówne. Parę innych rzeczy też mi się niestety w tej książce nie podobało. Przede wszystkim od Biblioteki Grozy wymaga się chyba jednego - właśnie grozy, a tutaj było jej jak na lekarstwo. Przynajmniej ja jej nie czułam. Poza pierwszym i ostatnim opowiadaniem praktycznie jej nie było i nawet nie chodziło mi o to, żeby mnie wyrwało z butów, ale chciałam jakiegoś chociaż lekkiego dreszczyku emocji. Tutaj niestety wypada to średnio. Ponadto było tu trochę tego czego za bardzo nie lubię - opowiadania "Diamentowa soczewka" i "Wondersmith" są z gatunku tych dziwnych. Niestety, mówiąc kolokwialnie, facet patrzący z zachwytem na mikroby i mordercze liliputy do mnie nie przemawiają. Za to opowiadanie "Dzwonnik Jubal" nic ciekawego nie wnosi. W opowiadaniach grozy powinny być wydarzenia powodujące przyśpieszenie tętna, a nie filozoficzne rozmyślania. Jest to oczywiście tylko i wyłącznie moje zdanie - na pewno jest duża grupa czytelników, która lubi takie opowiadania. Na pewno jednak jest to wartościowa pozycja - Biblioteka Grozy zawiera książki, które literacko są na bardzo wysokim poziomie. Dodatkowo też opowiadania są dosyć wciągające, stąd dosyć szybko się tą książkę czytało. Dlatego też uważam, że naprawdę warto się zapoznać. 




Bibliografia:
  1. Fitz-James O'Brien, Co to było?, Wydawnictwo C&T, Toruń 2022, można kupić np. tu: https://bonito.pl/produkt/co-to-bylo





środa, 30 listopada 2022

SERIAL NA WEEKEND - KOBIECA SIŁA W ŚLEDZTWIE

 


    "Gdyby kobieta stała na czele Scotland Yardu..." - tak zwykła mawiać jedna z ulubionych postaci Agathy Christie, pisarka i przyjaciółka Herculesa Poirot, Ariadna Oliver. Pani Oliver jest feministką i święcie wierzy w kobiecą intuicję. Była nią oczywiście sama Agatha Christie, która przemawiała przez swoje alter ego - w końcu jej ulubioną bohaterką była kobieta detektyw, czyli panna Marple. Jednak oczywiście za jej czasów było to niemożliwe żeby kobieta szefowała w policyjnej instytucji, a nawet żeby była czołowym detektywem. Niestety kobiety bardzo długo były pozbawione praw, a o wszystko musiały walczyć. Kiedy to piszę nie przemawia przeze mnie modny obecnie trend, uwielbiam również mężczyzn detektywów jak Sherlock Holmes czy Hercules Poirot. Uważam jedynie, że kobiece postacie są równie ciekawe, mimo że w klasycznych kryminałach jest ich o wiele mniej. Na szczęście teraz dużo uwagi poświęca się kobietom detektywom, dlatego też można znaleźć wiele ciekawych propozycji zarówno wśród lektur jak i filmów czy seriali. Dziś chciałam napisać o trzech naprawdę wartych uwagi, które mogą urozmaicić jesienny weekend.


"Sprawa prywatna" 2022


    Jeden z najnowszych kryminałów retro. Marina Quiroga (Aura Garrido) jest ambitną i niezależną kobietą, która pragnie zostać detektywem. Niestety w czasach, w których żyje jest to niemożliwe - od kobiet wymaga się jedynie, by dobrze wyszły za mąż. Jednak Marina nie zamierza się poddawać - jej zmarły ojciec, który był policjantem, bardzo w nią wierzył. Kiedy Marina przypadkowo staje się świadkiem morderstwa, za wszelką cenę postanawia znaleźć sprawcę. Pomaga jej wierny kamerdyner Hector (Jean Reno) i jeden z uczniów jej ojca detektyw Pablo Zarco (Gorka Otxoa). Zaangażowaniu Mariny w śledztwie sprzeciwia się jednak jej brat Arturo (Pablo Molinero), który stoi na czele miejscowej policji. Jednak nie zraża to dziewczyny, która chce udowodnić, że kobieta może być niezłym detektywem - a staje przed nie lada wyzwaniem, ponieważ giną kolejne osoby, a morderca zawsze wyprzedza policję o krok. Jest to bardzo przyjemny i wciągający serial. Tak mi się spodobał, że obejrzałam go prawie jednym tchem. Ma wartką akcję i całkiem ciekawą intrygę kryminalną. Postacie też są bardzo interesujące i nieźle zarysowane. Jednak największym atutem tego serialu jest Jean Reno w roli wiernego pomocnika głównej bohaterki - właściwie dla niego zaczęłam oglądać ten serial, ponieważ to jeden z moich ulubionych aktorów. I jak zwykle świetnie wypada - jego bohater jest fantastyczny. Zakończenie też jest bardzo ciekawe i dosyć zaskakujące. Jeśli chodzi o wady to główna bohaterka może nieco irytować - kobieta na oko koło trzydziestki, a czasem zachowuje się infantylnie jak nastolatka. Poza tym jej zdolności są wręcz nieprawdopodobne - w pogoni za sprawcą skacze po dachach niczym James Bond. Ponadto serial chwilami jest nieco chaotyczny, a na końcu nie wszystkie kwestie dokładnie wyjaśniono. Jednak są to drobne wady w porównaniu z zaletami, dlatego uważam że naprawdę warto obejrzeć, ponieważ to jeden z lepszych seriali jakie widziałam w tym roku. Jest dostępny na Amazon Prime. 


"Panna Scarlet i komisarz" 2020


    Eliza Scarlet (Kate Phillips) po tajemniczej śmierci swojego ojca przejmuje jego agencję detektywistyczną. Jednak jest to XIX wiek, więc kobieta detektyw nie budzi ani zaufania, ani szacunku, co najwyżej zdziwienie. Panna Scarlet nie zamierza jednak się poddawać - jest bystra i nieustępliwa. Jej ojciec był niegdyś policjantem i sam ją szkolił, dlatego Eliza jest lepsza od niejednego śledczego. I tu właśnie pojawia się problem - najlepszym uczniem jej ojca był obecny inspektor Wellington (Stuart Martin), który przez pamięć na swojego mentora stara się pomóc jego córce, jednak ta nieustannie wchodzi mu w drogę. Mimo to tych dwoje razem walczy z przestępczością i rozwiązuje najtrudniejsze zagadki, a przed nimi najważniejsza - zagadkowa śmierć ojca Elizy, który prawdopodobnie wpadł na trop niebezpiecznej grupy przestępczej, której macki mogą sięgać nawet najwyższych szczebli Scotland Yardu. Jest to bardzo przyjemny serial z ciekawymi zagadkami kryminalnymi. Bardzo interesujące są tu postacie. Jeśli chodzi o głównych bohaterów to podobała mi się chemia między nimi - może trochę sztampowa na zasadzie "kto się czubi, ten się lubi", ale fajnie odegrana. Świetnie radzą sobie również postacie drugoplanowe, czyli Rupert Parker (Andrew Gower) - ciamajdowaty przyjaciel Elizy, Ivy (Cathy Belton) - jej gospodyni i przyjaciółka oraz Moses (Ansu Kabia) - drobny rzezimieszek, który jest nieoceniony kiedy trzeba zinwigilować półświatek lub odebrać zapłatę. Cały serial jest może trochę schematyczny - Eliza wciąż wpada w kłopoty, z których wyciąga ją Wellington, a główna bohaterka jest chwilami irytująca, ponieważ potrafi się uprzeć dla samego uparcia się, ale ogólnie robi sympatyczne wrażenie i jest dosyć ciekawy pod względem zagadek i wartkiej akcji. Zdecydowanie polecam - serial jest dostępny na Epic Drama.

"W kręgu zbrodni" 2012


    Bletchley Park - w czasach II wojny światowej było to tajny rządowy ośrodek, w którym łamano niemieckie szyfry. Pracowały tam cztery bystre i zdolne kobiety : Susan (Anna Maxwell Martin), Millie (Rachael Stirling), Jean (Julie Graham) i Lucy (Sophie Rundle). Teraz po latach każda z nich inaczej ułożyła sobie życie, jednak coś powoduje, że ponownie łączą siły. W Londynie grasuje seryjny morderca, który zabija niewinne kobiety, a policja jest bezradna. Jednak Susan, która interesuje się sprawą, używając matematycznych algorytmów, wpada na jego trop. Niestety nikt nie bierze jej na poważnie. Dlatego też werbuje do pomocy swoje przyjaciółki z Bletchley, z których każda ma inne zdolności. Razem postanawiają stawić czołu okrutnemu mordercy nie wiedząc, że same znajdą się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Jest to naprawdę interesujący serial że względu na oryginalne podejście - nie ma tutaj takiego typowego śledztwa - bohaterki, aby wpaść na trop mordercy analizują pewne dane matematyczne i prawidłowości. Ciekawy jest nie tylko wątek mordercy, ale przede wszystkim postacie - każda z przyjaciółek jest inna, ma inne zdolności, ale także ma różne życie i problemy. Dzięki temu jednak się uzupełniają i tworzą świetny zespół. Sprawa kryminalna też jest bardzo ciekawa, a konfrontacja z mordercą naprawdę mrozi krew w żyłach. W drugim sezonie (ponieważ serial składa się z dwóch sezonów) bohaterki próbując ratować swoją koleżankę, wpadają na trop spisku oraz stawiają czoło niebezpiecznemu gangowi. Drugi sezon jest trochę gorszy od poprzedniego, ale dalej jest ciekawy i warty obejrzenia. Serial doczekał się również spin-offu pt. "W kręgu zbrodni. San Francisco". Ogólnie uważam, że serial jest naprawdę godny uwagi, bardzo dobrze zrobiony, ma ciekawą fabułę i interesujące postacie. Polecam. 
    Z informacji, które udało mi się znaleźć, to kobieta w końcu stanęła na czele Scotland Yardu, jednak stało się to bardzo niedawno, bo w 2017 roku. Tak więc marzenie pani Oliver w końcu się spełniło 😁. Uważam, że kobiety są wspaniałymi śledczymi i pod żadnym kątem nie ustępują mężczyznom. Wiadomo, kiedyś czasy były inne, dlatego w ukochanych przeze mnie klasycznych kryminałach zazwyczaj detektywami są mężczyźni. Oczywiście nie ujmuję mężczyznom - oni też mają swoje zalety, jakieś tam 😁. Jednak jeśli chcecie jakiejś odmiany, to warto obejrzeć wyżej wymienione seriale, ponieważ są naprawdę ciekawe i wciągające. Nie mają też dużo odcinków, więc są idealne na miłe spędzenie weekendu w domu. Tymczasem mam nadzieję, że w przyszłości kolejna kobieta stanie na czele Scotland Yardu i nie tylko 😉. 



Bibliografia:
  1. Filmweb.pl
  2. Wikipedia.com

czwartek, 24 listopada 2022

ŚWIADEK OSKARŻENIA I DOM ZBRODNI - EKRANIZACJE TWÓRCZOŚCI AGATHY CHRISTIE



 Kontynuując jesień (chociaż w sumie jest już zima, choć za oknem nie ma śniegu) z Agathą Christie, chciałam napisać o dwóch ciekawych ekranizacjach jej twórczości. Jeśli chodzi o telewizję to oczywiście najbardziej znane i popularne są seriale "Poirot" i "Panna Marple". Jednak ostatnio jej powieści są także przenoszone na duży ekran - chodzi tu o "Morderstwo w Orient Expressie" i "Śmierć na Nilu", w których w rolę Poirota wciela się Kenneth Branagh. Co sądzę o tych filmach, to już jest temat na inny post, w którym chciałam w ogóle napisać o Poirocie, ale cieszy mnie że jej dzieła nadal cieszą się ogromną popularnością, o czym świadczą dwa wyżej wymienione filmy kinowe. Jednak Agatha Christie to nie tylko Poirot i panna Marple. Wcześniej na moim blogu pisałam o świetnej ekranizacji powieści "I nie było już nikogo" wyprodukowanej przez BBC. Jak myślę wiadomo produkcje BBC są naprawdę na wysokim poziomie i z dużą dbałością o detale - szczególnie jeśli są to ekranizacje klasyki literatury. W 2016 r. BBC wyprodukowało adaptację opowiadania Królowej Kryminałów pt. "Świadek oskarżenia".

"Świadek oskarżenia"
    Znany adwokat pan Mayherne podejmuje się obrony młodego człowieka Leonarda Vole'a, który został oskarżony o zamordowanie starszej kobiety Emily French. Mimo wielu dowodów wskazujących na jego winę - widziano go w pobliżu domu ofiary w noc morderstwa i dziedziczy po zamordowanej, prawnik wierzy w jego niewinność. Leonard poznał pannę French przypadkowo i od tamtej pory ich znajomość się rozwijała - starsza dama polubiła młodzieńca i chciała często przebywać w jego towarzystwie. Jednak jej wierna służąca uważała go za wyzyskiwacza, który przekonał jej panią do zmiany testamentu, a następnie zamordował dla pieniędzy. Vole twierdzi, że ma alibi - jego powrót do domu może potwierdzić żona Romaine. Jednak pan Mayherne obawia się, że to nie wystarczy. Wkrótce okazuje się, że żona Leonarda Vole'a skrywa mroczną tajemnicę. Jest to pierwsze opowiadanie w zbiorze pod tym samym tytułem. Tak jak kolejne opowiadania z tej książki różni się nieco od typowej twórczości Christie. Przede wszystkim nie mamy tu typowego śledztwa i detektywa, ale adwokata, który chce wybronić swojego klienta. Jest to naprawdę ciekawe opowiadanie z zaskakującym zakończeniem. Intryga jest świetnie skonstruowana i do końca nie wiemy co jest prawdą, a co nam się tylko wydawało, że nią jest. W ogóle cały tom jest wart przeczytania, bo jak wspomniałam jest inny oraz pojawiają się w nim nawet zjawiska nadprzyrodzone, co dla fanów zarówno kryminałów jak horrorów jest naprawdę smacznym kąskiem. 
    

    Jeśli chodzi o serial to został on wyemitowany w 2016 r. i składa się z trzech odcinków. Zasadniczo trzyma on się fabuły z opowiadania, tak więc mamy tu oskarżonego Leonarda Vole'a, jego żonę, adwokata przeświadczonego o jego niewinności, zamordowaną Emily French i łaknącą zemsty służącą. Jednak jako, że jest to adaptacja krótkiego opowiadania, a zawiera aż trzy odcinki, wiele wątków jest tutaj rozwiniętych o treści nie znajdujące się w oryginale. Jednak ogólnie fabuła dość dobrze odzwierciedla opowiadanie. Na początku chciałam powiedzieć, że jest to niezły wyczyn rozbudować króciutkie opowiadanie do serialu i przy tym nie nalać bardzo wody i nie przynudzać, ponieważ serial jest ciekawy i wciągający. Na duże brawa zasługuje też gra aktorska szczególnie Toby'ego Jonesa jako pana Mayhew (tu nie wiem czemu zmieniono nazwisko głównego bohatera) oraz Andrei Riseborough jako Romaine. Obie postacie mają swoją głębię i najwięcej wnoszą do filmu. Zagadka jest bardzo dobrze uchwycona i zinterpretowana, a zakończenie naprawdę świetne. Jednak parę rzeczy mi się nie podobało np. Kim Cattrall w roli Emily French. Nie chodzi o to, że źle zagrała po prostu nie pasowała do tej roli. Panna French w opowiadaniu była raczej poczciwą staruszką, a tu kobietą łaknącą mężczyzn. I to właśnie też mi się nie podobało, bo są tu pewne nazwijmy to intymne relacje, a Christie w swoich książkach była zawsze bardzo subtelna. To moim zdaniem wyszło trochę wulgarnie. Jednak ogólnie serial jest ciekawy i naprawdę godny polecenia. 

"Dom zbrodni"
    Była to jedna z ulubionych powieści samej autorki - jak napisała we wstępie pisanie jej sprawiło jej dużo radości. W dziwnych okolicznościach umiera znany przedsiębiorca Arystydes Leonides. Mimo, że miał ponad osiemdziesiąt lat, to poza cukrzycą cieszył się bardzo dobrym zdrowiem. Wkrótce okazuje się, że został zamordowany - ktoś podmienił fiolki z lekarstwem na cukrzycę i została mu zaaplikowana trucizna. Policja rozpoczyna śledztwo, a pomaga im syn komendanta Charles, który jest zakochany we wnuczce Leonidesa Sophi. Sprawa nie wygląda dobrze - staruszek był naprawdę bogaty i praktycznie każdy z rodziny miał motyw i sposobność. Jako, że Arystydes niedawno ożenił się z dużo młodszą kobietą, która nawiązała szczególną więź z nauczycielem jego wnucząt, to na nią początkowo pada podejrzenie. Rodzina nie ukrywa, że takie rozwiązanie byłoby im na rękę. Charles jednak ma wątpliwości, ponieważ Brenda Leonides nie wygląda mu na bezwzględną morderczynię. Ponadto zauważa, że w tej rodzinie jest dużo sekretów, a jej członków cechuje pewne okrucieństwo - najstarszy syn doprowadził firmę do upadku, młodszy był zazdrosny o uwagę ojca, szwagierka szczerze nienawidziła Leonidesa, a synowa jest chemikiem, więc zna się na truciznach. Charlesa najbardziej jednak przeraża świadomość, że jego ukochana miała największy motyw - odziedziczyła wszystkie pieniądze. W sumie nie dziwię się, że Agatha Christie czerpała przyjemność z pisania tej powieści - była to pewnie jej odskocznia od typowych detektywów, czyli Poirota i panny Marple. Mamy tu wprawdzie śledztwo i powiedzmy, że detektywa w postaci Charlesa, ale nie ma typowego zakończenia, kiedy detektyw zaprasza wszystkich aby wyjaśnić jak doszedł do prawdy. Tutaj prawda wyszła w zupełnie inny sposób i nie ma wytłumaczenia splątanych ze sobą wątków. Sama osoba mordercy i jego motywy są naprawdę zaskakujące. Dlatego też ta historia to majstersztyk - bardzo ciężko jest samemu odgadnąć kto zabił. Najlepsze jest to, że samo śledztwo, podejrzani i morderca okazują się być na końcu naprawdę proste, a jednak czytelnik jest totalnie skołowany. Myślę, że świadczy to o niezwykłym kunszcie autorki, która jak zawsze wie na jakie karty postawić. Nie bez powodu Christie jest Królową Kryminałów i autorką wszech czasów. 


    Jeśli chodzi o film to został on wyemitowany w 2017 r. i podobnie jak "Świadek oskarżenia" dość dobrze przedstawia fabułę książki. Jest oczywiście parę drobnych zmian, ale nie zaburzają one w znacznym stopniu tego, co zostało pokazane w książce. Film bardzo dobrze się ogląda i jest wciągający. Pierwsze co jest naprawdę na poziomie jest gra aktorska. Mamy tu naprawdę znanych i wybitnych aktorów jak Glenn Close w roli Edith de Haviland, Maxa Ironsa w roli Charlesa, czy Gillian Anderson jako Magdę Leonides. Wszyscy spisali się naprawdę na medal, także młodsze pokolenie, a szczególnie Honor Kneafsey, która gra wścibską wnuczkę Leonidesa Josephine. Ponadto mamy świetnie przedstawione tło zbrodni - typowo angielska rezydencja na wsi, rodzina egoistycznych bogaczy, a nawet wątek szpiegowski. Przeplata się tu oczywiście dużo poszlak i widz ma poczucie uczestnictwa w śledztwie. Postacie są naprawdę barwne i dobrze rozrysowane, a zakończenie dosyć spektakularne, chociaż może być dołujące. Pojawia się nawet polski wątek - myślę, że wiele osób go dostrzegło. Myślę, że ta ekranizacja powinna się spodobać wielbicielom Agathy Christie, ale nie tylko - fani kryminałów, a szczególnie takich retro, nie powinni się czuć zawiedzeni.
    Podsumowując myślę, że dzieła Agathy Christie są tak wspaniałe, że wszystkie powinny zostać zekranizowane. Na szczęście dzięki serialom "Poirot" i "Panna Marple" udało się przenieść na ekran większość jej książek. Jednak jak okazuje się w ostatnich latach twórcy coraz częściej sięgają po klasykę i mam nadzieję, że zobaczymy jeszcze wiele ciekawych filmów. W wyżej wymienionych przypadkach podoba mi się to, że dość dobrze trzymają się pierwowzoru. Rozumiem, że twórcy chcą we własnych filmach coś dodać od siebie oraz czasem muszą po prostu czymś wypełnić czas, ponieważ adaptują krótkie opowiadania. Jednak mi przeszkadza kiedy ekranizacja ma bardzo mało wspólnego z książkami Christie, ponieważ są one wspaniałe i nie trzeba ich zmieniać. Mam nadzieję, że będzie powstawało oraz więcej ciekawych filmów kryminalnych w klasycznym stylu, co na szczęście zaczęło trochę iść do przodu za sprawą takich filmów jak "Na noże". Tym czasem wracam do oglądania mojego ukochanego "Poirota" :-) . 




Bibliografia:
  1. A.Christie, Świadek oskarżenia, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2005, inną wersję można kupić np. tu: https://www.empik.com/swiadek-oskarzenia-christie-agatha,p1068620919,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/produkt/swiadek-oskarzenia
  2. A.Christie, Dom zbrodni, Wydawnictwo Hachette 2001, inną wersję można kupić np. tu: https://www.empik.com/dom-zbrodni-christie-agatha,p1274974365,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/produkt/dom-zbrodni-3
  3. Filmweb.pl
  4. Youtube.com

NATASHA PRESTON "PRAWDA CZY WYZWANIE"

    Dzisiaj kolejna powieść znanej pisarki thrillerów Young Adults Natashy Preston pt. "Prawda czy wyzwanie" . Muszę przyznać, że ...