wtorek, 31 października 2023

HAPPY HALLOWEEN - GĘSIA SKÓRKA

      


        W związku z pojawieniem się na platformie Disney+ nowej wersji jednego z moich ulubionych seriali, pomyślałam że będzie to idealna propozycja na Halloween. Mowa tutaj oczywiście o "Gęsiej skórce" na podstawie prozy R.L.Stine'a. Jak już wspominałam, bardzo lubię jego książki - pisanie swojego bloga zaczęłam właśnie od serii jego autorstwa, czyli "Ulicy strachu". Uwielbiam obie te serie przede wszystkim dlatego, że kojarzą mi się z beztroskim dzieciństwem. Kiedy miałam kilkanaście lat to były takie fajne opowieści z dreszczykiem. Dlatego też ucieszyłam się, że będzie kolejna "Gęsia skórka". Ale po kolei. 
        Pierwsza książka z serii "Gęsia skórka" została wydana w 1992 r. , w Polsce zaś w 1999 r. i nosi tytuł "Witamy w domu śmierci". Chociaż oryginalna seria liczy sobie bardzo dużo tomów, to w Polsce wydano jedynie jedenaście. Oczywiście przeczytałam je wszystkie 😁. Są to można powiedzieć takie horrory dla dzieci i młodzieży. Każda książka opowiada inną, mrożącą krew w żyłach historię. Jedną z ciekawszych książek jest "Noc lalki". Opowiada ona historię dwóch rywalizujących ze sobą bliźniaczek, które znajdują dziwną lalkę. Wkrótce, kiedy rodzice kupują im w antykwariacie drugą lalkę, zaczynają dziać się niepokojące rzeczy. W tej książce występuje straszna lalka Slappy, która nawet ma swoją własną serię. 



    Innym ciekawym opowiadaniem jest "Lucy i potwory". Nastoletnia Lucy znana jest ze straszenia potworami swojego młodszego brata. Dlatego kiedy odkrywa, że miejscowy bibliotekarz jest potworem, nikt nie chce jej uwierzyć. Kolejną opowieścią wartą uwagi jest "Obóz koszmarów". Jeśli ktoś z Was tak jak ja jeździł na kolonie w latach dziewięćdziesiątych i nie zawsze czuł się tam dobrze, to nic w porównaniu z tym co przeżył Billy. Na obozie Nightmoon dzieją się dziwne rzeczy - opiekunowie w ogóle nie przejmują się tym, że obozowicze znikają, a nawet twierdzą, że w ogóle ich tam nie było. 


    W "Klątwie z przeszłości" młody Gabe spędza święta w Egipcie, gdzie jest pod opieką wujka, znanego archeologa. Kiedy wujek odkrywa zaginiony grobowiec faraona, nikt jeszcze nie wie, że przyjdzie się im zmierzyć ze straszliwą klątwą. Wiadomo, są to książki dla dzieci i młodzieży, więc nie są to ambitne dzieła, czy choćby bardzo straszne - przynajmniej dla dorosłych. Jednak dla mnie jest to po prostu sentyment i lubię czasem do nich wracać. 


      Serial na podstawie książek R.L. Stine'a składa się z 74 odcinków i czterech sezonów. Emitowany był w latach 1995 - 1998. W Polsce był emitowany od 1998 r. przez Fox Kids. Był on z polskim dubbingiem, który był naprawdę bardzo dobrze dobrany. Powiem szczerze, że uwielbiałam ten serial i zawsze bardzo na niego czekałam. Kiedyś nie było platform streamingowych, a jedynie wypożyczalnie kaset video, potem dvd, gdzie jednak był ograniczony wybór. Dlatego też trzeba było cierpliwie czekać na emisję w telewizji. I wiecie co? Dzięki temu człowiek bardziej się tym cieszył. Serial był naprawdę świetny - lekki, klimatyczny, trochę straszny, mający niezłe zwroty akcji. Był też ciekawym źródłem wiedzy o życiu w Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie, kiedy nie było jeszcze internetu. Na Halloween był idealnym wyborem, chociaż w Polsce to święto dopiero było w powijakach. Mimo, że już od dawna nie jestem nastolatką, lubię czasem go sobie obejrzeć, ponieważ jest to dla mnie sentymentalna podróż w przeszłość, kiedy życie było łatwiejsze.


      Miałam oczywiście kilka swoich ulubionych odcinków jak np. "Straszliwa maska" gdzie pewna dziewczynka ma dość bycia straszoną - teraz to ona chce przerażać. Nie wie jednak, że bardzo łatwo posunąć się za daleko. Innym fajnym odcinkiem jest "Nie wchodźcie do piwnicy". Odkąd ojciec Margaret i Caseya - zdolny botanik, stracił pracę, zaczyna się dziwnie zachowywać. W piwnicy przeprowadza jakieś eksperymenty, a Margaret pewnej nocy zauważa, że z jego rany sączy się zielona ciecz. Świetny jest też "Wilkołak z gorących bagien", w którym pewna rodzina przeprowadza się do nowego domu na bagnach. W okolicy krążą opowieści o wilkołaku, jednak nikt tak naprawdę w nie nie wierzy. Do czasu. Jednym z moich ulubionych jest też "Nawiedzona plaża". Terry i Jerry spędzają wakacje u wujostwa. Od miejscowych dzieciaków dowiadują się, że plażę nawiedza duch z jaskini. Mimo strachu postanawiają dowiedzieć się więcej. Niestety ciekawość może ich zaprowadzić na bardzo niebezpieczną ścieżkę. Idealnym odcinkiem na Halloween będzie oczywiście "Atak dyniogłowych", gdzie pewna nastolatka z pomocą dawnych sąsiadów postanawia się zemścić na dokuczających jej dzieciakach. Jednak ta zemsta będzie miała swoją cenę. Do moich ulubionych należy też odcinek "Strach na wróble spaceruje nocą", kiedy w wyniku zaklęcia budzą się strachy na wróble i atakują ludzi. Powiem szczerze, że naprawdę uwielbiałam ten serial i zawsze bardzo na niego czekałam. Były to historie z dreszczykiem, ale równocześnie były one łagodne i pozbawione brutalności, dlatego też oglądanie ich było czystą przyjemnością. Dlatego też serdecznie polecam osobom wychowanym w latach 90', aby wybrały się w sentymentalną podróż w przeszłość, bo jest to naprawdę relaksujące, a młodszym żeby zobaczyli jakie kiedyś fajne seriale kręcono 😀. Serial można zobaczyć na YouTube.
     W 2015 r. pojawił się pełnometrażowy film pt. "Gęsia skórka". Kiedy Zach (Dylan Minnette) wraz matką przeprowadza się do małego miasteczka poznaje nowych sąsiadów - Hannah (Odeya Rush) i jej tajemniczego ojca (Jack Black). Zach jest przekonany, że w domu Hannah dzieje się coś dziwnego i stoi za tym jej ekscentryczny ojciec. Jako, że bardzo polubił dziewczynę postanawia dowiedzieć się prawdy, która jednak przechodzi jego najśmielsze oczekiwania. 


    Mam mieszane uczucia co do tego filmu. Z jednej strony dobrze się oglądało - było dużo akcji, potworów, jakaś tajemnica. Z drugiej jednak brakowało mi klimatu oryginalnej "Gęsiej skórki" - takiej zagadkowej, lekko z dreszczykiem. Tutaj tego nie ma, w sumie jest głównie ucieczka przed potworami. Niby są próby ukazania jakiejś głębi np. lęk przed samotnością, niemniej jednak w moim odczuciu jest to za mało. Oczywiście na taką lekką, niezobowiązującą rozrywkę powinien nadać się idealnie. 
    Jednak widać film musiał odnieść sukces, ponieważ w 2018 r. powstała druga część zatytułowana po polsku "Gęsia skórka 2", a po angielsku "Goosebumps: Haunted Halloween". Dwaj nastolatkowie znajdują w opuszczonym domu tajemniczą lalkę. Kiedy w ich otoczeniu dochodzi do dziwnych wypadków zdają sobie sprawę, że Slappy (bo tak ma na imię znaleziona lalka) bardzo różni się od innych lalek. Nie wiedzą, że w ten sposób rozpoczęli ciąg wydarzeń, które mogą prowadzić do katastrofy. 


    Wydaje mi się, że ta część była trochę lepsza. Było trochę więcej pojedynczych wydarzeń, a nie tylko ucieczka przed potworami. Poza tym chyba po prostu lubię Slappiego, mimo że jest wredny 😁. Plusem jest też atmosfera, ponieważ akcja dzieje się w Halloween, które wiadomo uwielbiam. Dalej nie jest to rozrywka na poziomie, ale przynajmniej film nie przynudzał, co już jest dużym plusem. 
       W 1996 r. została wydana gra pt. "Goosebumps: Escape from Horrorland". W grze zostajemy wciągnięci wraz z nastolatką Lizzy do Horrorlandu i wyruszamy na poszukiwania brata Lizzy Luke'a i jego przyjaciela Claya. Horrorland to park tematyczny stworzony przez Madison Storm i jest oparty na jej trudnym dzieciństwie. W grze odwiedzamy różne lokacje, zbieramy monety, rozwiązujemy zagadki i uciekamy przed potworami. Wiem, że ta gra w czasach dzisiejszych bardzo "trąci myszką", ale ja uwielbiałam ją kiedy byłam dzieckiem. Ma naprawdę niesamowity klimat i świetną bardzo dobrze dobraną muzykę. Poza tym występują w niej znani aktorzy jak Jeff Goldblum i Isabella Rossellini. Myślę, że mogłaby się ona spodobać miłośnikom gier retro. W późniejszych latach powstały też inne gry oparte na serii "Gęsia skórka" m.in. "Goosebumps: Attack of the Mutant" z 1997 r., "Goosebumps Horrorland" z 2008 r. oraz "Goosebumps: Dead of the Night" z 2020 r., ale one już nie były tak fajne.


    W tym roku Disney+ zaczął emitować swoją wersję "Gęsiej skórki". Grupa przyjaciół urządza halloweenową imprezę w opuszczonym domu Biddle'ów. Uważany jest on za nawiedzony, ponieważ przed laty w tragicznych okolicznościach zginął tam nastolatek - Harold Biddle. Wygląda na to, że coś musi w tym być, ponieważ od czasu imprezy zaczynają się dziać dziwne rzeczy - przyjaciele ulegają tajemniczym wypadkom, a wszystko to wydaje się być powiązane z tragicznie zmarłym nastolatkiem. Na domiar złego przyjaciele dowiadują się, że ich rodzice coś ukrywają - czyżby wiedzieli coś o śmierci Harolda Biddle'a? Z czasem wydaje się, że jest coraz gorzej, jednak przyjaciele postanawiają pokonać klątwę i stawić czoła prawdzie, jak straszna by ona nie była. 


      Na początku należy zaznaczyć, że ten serial jest zupełnie różny od poprzedniego. Przede wszystkim uważam, że nie jest on przeznaczony dla dzieci, a raczej dla starszej młodzieży. Nie są to już lekkie opowiastki, tylko raczej bardziej przerażające rzeczy. Ponad to twórcy poszli podobnym torem co twórcy "Ulicy Strachu" i nowa "Gęsia skórka" jest bardzo luźno oparta na twórczości R.L. Stine'a. I tutaj jest to jedna historia podzielona na odcinki, a nie tak jak w przypadku poprzedniego serialu, każdy odcinek opowiada o czym innym. Muszę przyznać z obecnej perspektywy ta historia bardziej mi odpowiada ze względu na to, że jest bardziej dojrzała i dla starszych widzów, a ja już od dawna nie jestem młodzieżą. I powiem szczerze, że ten serial naprawdę mi się podoba - mamy tu małe miasteczku, w którym wydarzyło się coś strasznego, a osoby które coś o tym wiedzą od lat milczą. W końcu jednak ta tajemnica ich dopada, a raczej ich dzieci, które muszą rozwiązać zagadkę. Choć nawiązanie do starej "Gęsiej skórki" jest subtelne, to oczywiście prawdziwy fan go nie przegapi. Postacie są nawet sympatyczne i myślę, że można się z nimi utożsamiać. Historia jest naprawdę wciągająca i nie nudzi - cały czas coś się dzieje. Mamy szczerze ochotę dowiedzieć się co tak naprawdę dzieje się w tym miasteczku, tym bardziej, że z odcinka na odcinek dostajemy więcej pytań niż odpowiedzi. Myślę, że ten serial jest idealny na Halloween. Wprawdzie jeszcze się on nie skończył, ale oczywiście można go zacząć oglądać w halloweenowy wieczór. 
      Jako, że dzisiaj jest Halloween to ja osobiście mam zamiar poświęcić dzień na relaks w moim stylu. Właśnie zabieram się za robienie halloweenowej pizzy, ponieważ słodycze mam już przygotowane. Potem oczywiście popcorn i seans - na początek dalsze odcinki "Gęsiej skórki", a potem polecany horror na Disney+, czyli "Nie ocali cię nikt". Zobaczymy czy warto. Potem wezmę się za lekturę jakiejś książki z dreszczykiem. Ciekawe czy ktoś zjawi się po cukierki. A Wy jak spędzacie Halloween? Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić. 

                                           HAPPY HALLOWEEN


Bibliografia:
  1. Wikipedia
  2. Filmweb.pl
  3. YouTube.com
  4. R.L.Stine, Gęsia skórka: Noc lalki. Lucy i potwory, Świat książki, Warszawa 2000 r., można kupić na Allegro
  5. R.L.Stine, Gęsia skórka: Obóz koszmarów. Duch z sąsiedztwa, Świat książki, Warszawa 2000 r., można kupić na Allegro
  6. R.L.Stine, Gęsia skórka: Klątwa z przeszłości. Znikamy!, Świat książki, Warszawa 1999 r., można kupić na Allegro

czwartek, 19 października 2023

DIANNE FREEMAN "PORADNIK PRAWDZIWEJ DAMY. PRZYPADEK, WYPADEK CZY INTRYGA?"



    Czy prawdziwej damie wypada prowadzić śledztwo w sprawie morderstwa? Chyba w czasach wiktoriańskich nikt nawet nie wpadłby na to, żeby takie pytanie zadawać. Większość zawodów była męską domeną, a dama miała zajmować się prowadzeniem domu. Jednak zupełnie inne zdanie ma bohaterka cyklu książek Dianne Freeman pt. "Poradnik prawdziwej damy", czyli Frances Wynn. Jest ona amerykańską dziedziczką, która poślubiła angielskiego hrabiego. Małżeństwo okazało się jednak zupełnie nieudane, głównie ze względu na niewierność rzeczonego hrabiego. Owa niewierność osiąga punkt kulminacyjny, kiedy małżonek zostaje znaleziony martwy w łóżku najnowszej kochanki i wygląda na to, że został zamordowany. Jako, że Frances staje się główną podejrzaną, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i oczyścić się z zarzutów. Po pewnym czasie okazuje się, że śledztwo w sprawie morderstwa weszło jej w nawyk, dlatego też postanawia pomóc swojemu kuzynowi również oskarżonemu o morderstwo. O tym opowiadają pierwsze dwie części "Poradnika prawdziwej damy", a teraz pora na część trzecią, która niedawno miała swoją premierę.


    Chociaż wydaje się, że życie uczuciowe Frances w końcu osiągnęło stabilizację (jest zakochana ze wzajemnością w bracie swojej najlepszej przyjaciółki George'u Hazeltonie) to okazuje się, że nasza dama musi się borykać z wieloma innymi problemami. Ślub jej siostry Lily musi odbyć się jak najszybciej, a ciężko coś takiego zorganizować w ostatniej chwili. Tutaj oczywiście pomocną dłoń podaje ukochany George, który proponuje aby ślub odbył się w wiejskiej posiadłości jego brata. Uszczęśliwiona Frances myśli, że ma problem z głowy. Niestety nic z tego - na miejscu dochodzi do dziwnych wypadków, które wydają się być wymierzone w narzeczonego Lily. Jednak kto może źle życzyć temu sympatycznemu młodzieńcowi? Sytuacja staje się bardzo poważna kiedy umiera jeden z kamerdynerów. Frances znów staje przed nie lada zagadką, a podejrzanych jest wielu- zazdrosny szwagier, przyjaciel z dzieciństwa, który okazuje się być dwulicowy oraz tajemniczy sąsiad. A to tylko początek problemów - wkrótce sprawy przybierają nieoczekiwany obrót.


    Bardzo podobały mi się poprzednie dwie części, dlatego też chętnie sięgnęłam po kolejną. Jak książka wypada tym razem? Jak zwykle zacznę od pozytywów. Największą zaletą tej książki, z resztą tak jak poprzednich, jest jej lekkość. Jest to bardzo miła, odprężająca lektura. Utrzymana jest w konwencji klasycznego, lekkiego kryminału - próżno tu szukać brutalnych opisów i złowrogich scen. Jeśli ktoś ma chandrę i chciałby przeczytać coś lekkiego, przyjemnego i niezobowiązującego jest to książka idealna. Drugim pozytywem jest klimat - Anglia epoki wiktoriańskiej, kiedy gentelmani naprawdę zachowywali się jak gentelmani. Uwielbiam epokę wiktoriańską w książkach, a tutaj jest ona bardzo dobrze odwzorowana, szczególnie obyczaje i zachowania. Dużym plusem są też postacie - większość z nich budzi sympatię i są one bardzo różnorodne. Niestety minusem tej książki jest intryga - jest prosta, chwilami grubymi nićmi szyta i nie stanowi wielkiego zaskoczenia. Osoba mordercy w ogóle nie powala. Poza tym jest tutaj dużo niepotrzebnych wstawek - rozumiem, że w książce kryminalnej ważne są też relacje między bohaterami, ale mam wrażenie, że jest ich za dużo, o wiele więcej niż samej intrygi. Przecież w śledztwie w sprawie morderstwa powinny być ślady, tropy, przesłuchania świadków, jakieś zwroty akcji - tutaj jest tego jak na lekarstwo. Niektóre rzeczy też są niepotrzebnie rozwleczone. Czytając tą książkę mam wrażenie, że autorka miała pomysł na historie miłosne bohaterów, ale na morderstwo to już nie bardzo. Książkę nadal przyjemnie się czyta, ale było trochę fragmentów, które mnie nudziły. Dlatego też muszę przyznać, że poprzednie części, a szczególnie pierwsza, o wiele bardziej mi się podobały. Jednak pomimo tego uważam, że książka nie jest zła - dobrze mi się ją czytało, była relaksująca i myślę, że jest bardzo dobrym rozwiązaniem na długie jesienne wieczory. 

Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o poprzednich częściach serdecznie zapraszam: http://www.kryminalgrozatajemnica.com.pl/2023/05/prawdziwa-dama-kontra-morderstwo.html


Bibliografia:
  1. D.Freeman, Poradnik prawdziwej damy. Przypadek, wypadek czy intryga?, Agencja Wydawniczo-Reklamowa Skarpa Warszawska Sp. z o.o. 2023, można kupić np. tu: https://www.empik.com/poradnik-prawdziwej-damy-przypadek-wypadek-czy-intryga-dianne-freeman,p1405113555,ksiazka-p?qa=dianne%20freeman&ac=true lub tu: https://bonito.pl/produkt/poradnik-prawdziwej-damy-przypadek-wypadek-czy-intryga

czwartek, 12 października 2023

BIBLIOTEKA GROZY - GUY DE MAUPASSANT "HORLA"



    Dzisiaj chciałam się zająć najnowszą pozycją z Biblioteki Grozy, czyli "Horlą" francuskiego pisarza Guya de Maupassanta. Tym razem książka składa się z trzynastu opowiadań spod znaku grozy. Przyznam, że po raz pierwszy miałam do czynienia z tym pisarzem, dlatego byłam tym bardziej ciekawa. Jednak oczywiście pierwsze wrażenie zawsze jest czysto wizualne, dlatego może zacznę od okładki. Jak to jest charakterystyczne dla Biblioteki Grozy, jest ona niezwykle klimatyczna. Utrzymana w atmosferze grozy, już od początku wprowadza nas w klimat, z którym będziemy mieli do czynienia w książce. Mamy tutaj upiorną zjawę pochylającą się nad śpiącym mężczyzną, a wszystko to w szarych, mrocznych kolorach. Mnie to jak najbardziej zachęciło do czytania. Jednak nie ocenia się książki po okładce - najważniejsze jest wnętrze. 
       Mamy tutaj trzynaście różnorodnych opowiadań i oczywiście jak to zwykle bywa jedne podobały mi się bardziej, inne mniej. W pierwszym opowiadaniu "Na wodzie" mamy do czynienia z historią zapalonego żeglarza, któremu jednak pewnego dnia, kiedy wypłynął na rzekę, przytrafiła się mrożąca krew w żyłach historia. Opowieść ta jest klasyczną historią, która pokazuje, że lęk który czasem bierzemy za irracjonalny, może być jak najbardziej uzasadniony. Co więcej przerażające historie mogą przytrafić się każdemu i to w miejscu, które ukochał najbardziej na świecie. 


       W opowiadaniu pt. "Strach" narrator przedstawia dwie niesamowite historie, które mu się przydarzyły i obie miały charakter nadprzyrodzony. Z tego opowiadania możemy się dowiedzieć, że to co często odczuwamy i bierzemy za strach, tak naprawdę nim nie jest. Prawdziwy strach jest czymś głębokim, paraliżującym, wstrząsającym i kruszącym fundamenty naszej duszy. Autor w bardzo obrazowy sposób przedstawia prawdziwy strach, a opisane przez niego historie naprawdę pobudzają wyobraźnię.
 

      Nie inaczej sprawa na się z kolejnym opowiadaniem, czyli "Zjawą". Pewien człowiek doświadczył straszliwej straty - bardzo młodo umarła jego ukochana żona. Po tej strasznej tragedii opuścił on swój dom i nigdy do niego nie wrócił. Jednak okazało się, że potrzebuje pewnych dokumentów, które tam pozostały. Jako, że sam nie potrafi jeszcze zmierzyć się z własną tragedią prosi o pomoc przyjaciela. Kiedy ten udaje się do opuszczonej rezydencji, jeszcze nie wie ile ta przyjacielska przysługa będzie go kosztowała. Podobało mi się to opowiadanie, ponieważ mamy tutaj do czynienia z klasyczną historią o duchach. Autor w naprawdę świetny sposób potrafi budować napięcie i stworzyć prawdziwe chwile grozy. Do tego mamy też dosyć ciekawe zakończenie, które stawia przed nami więcej pytań niż odpowiedzi.


       W opowiadaniu pt. "Ręka" poznajemy historię opowiedzianą przez pewnego sędziego śledczego, który poznał tajemniczego sir Johna Rowella, Anglika mieszkającego we Francji. Był on zapalonym podróżnikiem, a jego dom wypełniony był różnymi osobliwościami, w tym jednym bardzo dziwnym eksponatem - zasuszoną ludzką ręką. Sir John przyznał, że była to ręka jego największego wroga. Sędzia jest zdziwiony widząc taki eksponat, jednak jego zdziwienie zamienia się w przerażenie kiedy dowiaduje się, że sir John został zamordowany. Bardzo mi się podobało to opowiadanie, ponieważ stanowi ono klasyczną historię o nawiedzonym obiekcie i zemście, która może człowieka dosięgnąć nawet zza grobu. 


   Trochę inny charakter ma opowiadanie pt. "Szaleniec". Po śmierci pewnego szanowanego sędziego, w jego domu odnaleziono przerażające zapiski, które zszokowały opinię publiczną. Jestem wielką wielbicielką true crime i wysłuchałam naprawdę setki podcastów na ten temat. Myślę, że tak jak wielu wielbicieli tego gatunku, często zadawałam sobie pytanie o istotę zła. Dlaczego zbrodniarze popełniają tak okrutne czyny? Co ich do tego przyciąga? Dlaczego czują nieodpartą potrzebę zabijania, a przy tym nie mają wyrzutów sumienia? Właśnie  w tym opowiadaniu autor próbuje odpowiedzieć na te pytania. Mamy tutaj rys psychologiczny prawdziwego psychopaty, dokładny opis jego czynów, a przede wszystkim pobudek jakimi się kierował. To opowiadanie skłania nas do głębszej refleksji - zło może czaić się w każdym człowieku, nawet tym najbardziej niepozornym lub takim, który na zewnątrz stanowi wzór cnót wszelakich. Czy w tym opowiadaniu dostajemy odpowiedzi na nurtujące nas pytania? Myślę, że jedynie częściowo, ponieważ psychiatrzy od wieków próbują znaleźć wyjaśnienie straszliwych czynów, a nikomu jeszcze całkowicie się to nie udało. To opowiadanie, mimo iż nie stanowi grozy w sensie nadprzyrodzonym, to jest dosyć wstrząsającym świadectwem zła tkwiącego w człowieku i dlatego naprawdę warte jest przeczytania. 


      Ciekawy koncept poznajemy w opowiadaniu pt. "Śmierć". Pewien człowiek popadł w głęboką depresję po stracie ukochanej. Powodowany desperacją udaje się na miejsce jej spoczynku, gdzie nie może przestać rozpaczać. Jednak doznaje szoku, kiedy okazuje się że w pewnym momencie z grobów zaczynają powstawać zmarli. To opowiadanie jest naprawdę fantastyczne, gdyż wydarzenia nie są tym, czym z pozoru się wydają. Nie chodzi tutaj o atak zombie. Autor w pewien sposób rozprawia się ze znanym powiedzeniem "o umarłych dobrze, albo wcale". To co się dzieje stanowi tak naprawdę kwintesencję tego jak widzą nas inni, a jacy jesteśmy naprawdę. Jest to naprawdę wspaniały pomysł, aby opowiadanie grozy miało pewne przesłanie moralne. 


     I na deser mamy słynne opowiadanie pt. "Horla" i to w dwóch wersjach. Poznajemy tutaj historię mężczyzny, który trafił do zakładu dla obłąkanych po tym jak był nawiedzany przez dziwną, niewidzialną istotę. Przyznam, że kiedy czytałam to opowiadanie, to spodziewałam się czegoś trochę innego. Zazwyczaj kiedy opowiadanie ma dwie wersje, to one są podobne i np. mają inne zakończenia. Tutaj niejako mamy tą samą sprawę, ale te opowiadania jakby wzajemnie się uzupełniają, dlatego też dobrze, że można zapoznać się z obydwoma. Jednak co do tej opowieści mam trochę mieszane uczucia. Na plus jest to, że tak naprawdę nie wiemy z czym mamy do czynienia - urojeniami chorego człowieka, nawiedzeniem, czy stworzeniem mającym więcej wspólnego z teorią Darwina, niż z duchami. Owszem można powiedzieć, że jest to ciekawszy koncept, niż zwykła opowieść o nawiedzeniu, ja jednak po prostu bardzo lubię się bać 😄.

 
          Myślę, że "Horla" to naprawdę ciekawy zbiór opowiadań. Cieszę się, że Wydawnictwo C&T decyduje się publikować książki spoza tradycyjnego kanonu - mamy tutaj mniej znanego pisarza francuskiego. Dużym plusem jest to, że w tomie znajdują się naprawdę różnorodne opowieści - od typowego nawiedzenia, po historię rodem z true crime. Książka jest interesująca, autor pisze bardzo ładnym, ale przystępnym językiem. Historie są krótkie, dzięki czemu nie ma niepotrzebnych dłużyzn i wrzucanych na siłę wątków. Jednak to co jest zaletą, jest jednocześnie trochę wadą - czasem miałam wrażenie, że opowiadania się skończyły, zanim tak naprawdę się rozkręciły. Poza tym wolałabym jednak typowe opowiadania z dreszczykiem. Mimo tego książka mi się podobała i warto się z nią zapoznać. Dlatego też serdecznie polecam. 

Jeśli macie ochotę zapoznać się z innymi ciekawymi pozycjami z Biblioteki Grozy, to polecam fantastyczne "Ciemne strony" Algernona Blackwooda: 





Bibliografia:
  1. G.de Maupassant. Wydawnictwo C&T, Toruń 2023, można kupić np. tu: https://bonito.pl/produkt/horla

czwartek, 21 września 2023

KRONIKI ARKHAM - "AKOLICI CTHULHU"

 

       Trzecia część "Kronik Arkham", czyli "Akolici Cthulhu" to kolejna książka, na którą bardzo czekałam. Poprzednie tomy mi się podobały, dlatego też wiele sobie obiecywałam po tym. "Akolici Cthulhu" w przeciwieństwie do poprzednich części nie nawiązują do konkretnego opowiadania H.P. Lovecrafta, ale ogólnie go jego twórczości. Tym razem mamy 28 opowiadań różnych autorów zaopatrzonych we wstęp Roberta M. Price'a. To wszystko oczywiście jak zwykle we wspaniałej oprawie - klimatyczna twarda okładka z żywymi kolorami i straszliwym potworem, który wygląda jak żywcem wzięty z prozy Lovecrafta. W środku też mamy fantastyczne ilustracje, które idealnie wpasowują się w klimat książki. Jest to naprawdę konkretny tom, ponieważ liczy 641 stron. Jako, że opowiadań jest wiele mamy duży wybór i jak to zwykle bywa jedne podobały mi się bardziej, inne mniej, ale po kolei. 


    Bardzo ciekawym opowiadaniem jest "Zagłada domu Duryea" Earla Peirce'a Jr. Przedstawia ono historię Arthura Duryea, który ma się spotkać ze swoim ojcem, którego nie widział od dwudziestu lat. Wtedy właśnie Henry Duryea był podejrzany o zabójstwo swoich dzieci, które umarły w tajemniczych okolicznościach. Mimo, że został oczyszczony z zarzutów, wielu ludzi go podejrzewało. Kiedy jednak dochodzi do spotkania ojca z synem prawda okazuje się być jeszcze bardziej wstrząsająca. Chociaż na pierwszy rzut oka opowiadanie to bardziej wydaje się opierać na twórczości Poego, to przecież sam Lovecraft też uważał go za swoją inspirację. Jednak pomijając to jest ono naprawdę wciągające i mrożące krew w żyłach. Myślę, że ma wszystko to, co opowiadanie grozy mieć powinno - głęboko ukrytą straszliwą tajemnicę, rosnące napięcie, nawiązanie do istot ciemności oraz idealne zakończenie. 


    Kolejnym wartym uwagi opowiadaniem jest "Z czeluści pradawnych bluźnierstw" Hugha B.Cave'a i Roberta M. Price'a. Wydaje się, że młody badacz Peter Macklin ma wielkie szczęście - dzięki znajomościom udaje mu się uczestniczyć w tajemniczych obrzędach voodoo na Haiti, gdzie obcy zazwyczaj nie są dopuszczani. Jednak Peter nie wie, że nie są to typowe obrządki, a mieszkańcy oddają cześć czemuś naprawdę straszliwemu. Uwielbiam książki i filmy o voodoo - myślę, że mają w sobie coś wybitnie wciągającego. Tutaj też tak jest - mamy voodo połączone z kultem Przedwiecznych i myślę, że to oddaje klimat opowieści Lovecrafta o tajemniczych kultach. Ponad to mamy też zakończenie, które tak nie do końca tłumaczy co dokładnie się stało, co naprawdę pobudza naszą wyobraźnię.


    W opowiadaniu pt. "Zgroza w Vecrze" Henry'ego Hasse'a dwaj przyjaciele, którzy wybrali się na wycieczkę gubią drogę i lądują w małej mieścinie zwanej Vecra. Chociaż jest to zapadła wieś to ma ona swoje tajemnice - w dziwnych okolicznościach zaginęli tam ludzie. Okazuje się, że ma to związek z dawnym mieszkańcem Hansem Zicklerem, który gromadził zakazane księgi i odprawiał jakieś dziwne rytuały. Wkrótce jednego z przyjaciół tajemnicza siła zdaje się przyciągać do okolicznego cmentarza. Drugi z bohaterów musi sięgnąć po całą swoją odwagę, aby ruszyć mu na ratunek, a będzie miał do czynienia z niewyobrażalną grozą. To opowiadanie podobało mi się najbardziej z całej książki. Uważam, że najlepiej nawiązuje do klimatu twórczości Lovecrafta. Mamy tutaj wszystko co najlepsze w opowiadaniach mistrza weird fiction, czyli zapadła wieś kryjąca swoje tajemnice, dziwni, nieprzyjaźni mieszkańcy, złowrogie księgi, tajemne rytuały i nienazwaną grozę kryjącą się w mroku. Myślę, że dla fanów nie potrzeba nic więcej. 


       O tym, że chciwość nie popłaca dowiadujemy się z opowiadania "Kryształowy spadek" Jamesa Causeya. Kiedy Jonathan Miles umiera jego zachłanna kuzynka Agatha liczy na duży spadek. Niestety okazuje się, że wielki majątek Milesa przepadł, a jej zostaje jedynie dziwny pierścień, który kuzyn przekazał jej ze złośliwym uśmiechem. Z czasem mąż Agathy Walter dowiaduje się o niesamowitych właściwościach pierścienia oraz o tym, że kuzyn żony interesował się wiedzą tajemną. Jednak jak wiadomo w życiu nie ma nic za darmo. Jest to bardzo ciekawe opowiadanie, w którym widać wyraźną inspirację Lovecraftem. Z jednej strony jest to opowiadanie grozy, z drugiej stanowi też swojego rodzaju przesłanie. Myślę, że autor bardzo dobrze wykorzystał ciekawy pomysł.


   Bardzo podobały mi się też opowiadania Arthura Pendragona. W pierwszym pt. "Koszmar z Dunstable" mamy do czynienia ze starą indiańską klątwą. Kiedy badacz z Muzeum Brytyjskiego udaje się do Nowej Anglii nowo poznany miejscowy nazwiskiem Varnum opowiada mu historię jak to jego dziadek został obłożony klątwą szamana. Naukowiec nawet nie przypuszcza, że klątwa może być prawdziwa. Przepadam za opowieściami o klątwach szamanów, ponieważ są one bardzo klimatyczne. Poza tym mamy tutaj naprawdę ciekawe opisy przyrody, indiańskich zwyczajów oraz przede wszystkim jak bardzo dla nich destrukcyjne były działania białego człowieka. W drugim opowiadaniu zatytułowanym "Dziecko piekieł" poznajemy historię straszliwego brzemienia pewnej rodziny. Doktor Buttrick bardzo martwi się o swojego pacjenta Laurence'a Culluma, ponieważ ten wydaje się być na skraju załamania nerwowego. Chociaż Cullum nie chce mu nic powiedzieć z czasem dowiaduje się, że jego stan ma związek z sekretem rodziny, a mówiąc ściślej z drugą żoną jego ojca Ligeją, którą podejrzewano o uprawianie czarów. Jak straszliwe brzemię ciąży nad tą wydawałoby się zwykłą rodziną? Może tematyka tego opowiadania nie jest szczególnie oryginalna, ale bardzo spodobał mi się sposób w jaki zostało napisane - jest tutaj powoli budowane napięcie, aż do punktu kulminacyjnego, który mrozi krew w żyłach. Jest to naprawdę przyzwoite opowiadanie grozy. 


   Tajemnice Wyspy Wielkanocnej poznajemy w opowiadaniu pt. "Mythos" Doktor Mitchell pragnie zorganizować ekspedycję na Wyspę Wielkanocną, ponieważ uważa, że jest tam bardzo wiele do odkrycia, a jego badania mogą okazać się przełomowe. Niestety na drodze stoi mu sceptyczny profesor Nordhurst. Na szczęście dzięki pomocy innego naukowca doktora Waltona, udaje się zorganizować wyjazd, na który zgłasza się również Nordhurst, który chce udowodnić młodszemu koledze, że nie miał racji. Po wylądowaniu na wyspie okazuje się, że tubylcy nie chcą zdradzić tajemnicy posągów, w wręcz wyglądają jakby się czegoś bali. Ponadto na tej wyspie zaginęło bez śladu kilku ludzi. Naukowcy bardzo chcą poznać sekret posągów, jednak nie wiedzą, że za brak wiary płaci się straszliwą cenę. To opowiadanie też w świetny sposób nawiązuje do klimatu twórczości Lovecrafta. Poza tym opisana historia jest bardzo interesująca i wciągająca, ponieważ autor pochylił się nad zagadką, która do tej pory spędza sen z powiek wielu naukowców, gdyż do dnia dzisiejszego nie jest całkowicie rozwiązana. Tutaj mamy próbę jej rozwiązania, oczywiście w stylu nawiązującym do wielkiego mistrza i uważam takie połączenie za naprawdę ciekawe.


     Oczywiście nikt w lepszy sposób nie nawiąże do dzieł Lovecrafta niż największy analityk weird fiction, czyli S.T. Joshi. Dlatego też jego opowiadanie pt. "Powtarzająca się zagłada" przywodzi na myśl wielkiego mistrza. Znany archeolog Jefferson Coler odnajduje tajemnicze pudełko z kryształu, które świeci niezwykłym światłem. W międzyczasie jego kolega Joseph Meredith pragnie się z nim skonsultować w sprawie niedawno odnalezionego tajemniczego papirusu. Jednak wkrótce dochodzi do dziwnych wydarzeń - wzrasta aktywność okultystów odprawiających złowieszcze obrzędy oraz dochodzi do serii morderstw. Coler zaczyna obawiać się, że ma to coś wspólnego z tajemniczym pudełkiem. Czyżby w jego wnętrzu ukryta była złowroga moc? Jest to naprawdę świetne opowiadanie w duchu twórczości Lovecrafta, gdzie tajemne siły znów chcą przejąć władzę nad światem. Bardzo wyczuwalna jest tutaj mroczna i niepokojąca atmosfera, zakulisowe działania Wielkich Przedwiecznych oraz nienazwana groza. Do tego jest to wszystko opisane przystępnym językiem, a opowiadanie ma dużo zwrotów akcji i się nie dłuży. Jest to jedno z najlepszych opowiadań w tym tomie. 


       Myślę, że warto również zwrócić uwagę na "Mgły śmierci" Richarda F. Searighta oraz Franklyna Searighta. Są one trochę w podobnym tonie jak wymienione wyżej opowiadanie. Do Alana Hasrada reportera "Arkham Daily News" zgłasza się emerytowany naukowiec Bayard C. Fletcher, który twierdzi, że w jego miejscowości dzieje się coś złego - tajemnicza mgła zabija ludzi i zwierzęta. Hasrad na początku bagatelizuje sprawę, jednak po namowach profesora postanawia ją zbadać. Żaden z nich nie zdaje sobie sprawy z jak potężną siłą przyjedzie się im zmierzyć. Bardzo mi się podobało to opowiadanie. Jest to takie połączenie Lovecrafta i Kinga. Znów mamy małe miasteczko i głęboko ukryte zło, które z powodu niezwykłego zbiegu okoliczności i zwykłej ludzkiej ciekawości, zostaje uwolnione. To opowiadanie idealnie pokazuje, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła.


       Przyznam szczerze, że bardzo mi się ten zbiór podobał, chyba najbardziej ze wszystkich do tej pory. Na pewno najlepiej mi się go czytało, ponieważ szło mi to bardzo szybko, a jednak jest to dosyć spora cegła. Większość opowiadań jest interesująca, bez większych udziwnień, zbędnego skomplikowania i dłużyzn. Naprawdę też czuć tutaj ducha Lovecrafta. Można by rzec, że jest tu wszystko co trzeba: Przedwieczni - obecni, tajemne rytuały - są, mroczne księgi - są, zdegenerowani ludzie mający złe zamiary - są, naukowcy ratujący świat - są, atmosfera przyczajonej grozy - jest. Mnie osobiście więcej do szczęścia nie potrzeba. Myślę, że ten zbiór spodoba się fanom wielkiego mistrza, a opowiadań jest naprawdę bardzo wiele, więc każdy znajdzie coś dla siebie.

Jeżeli macie ochotę poczytać o poprzednim tomie, czyli o "Widmach nad Innsmouth" serdecznie zapraszam: http://www.kryminalgrozatajemnica.com.pl/2022/05/kroniki-arkham-widma-nad-innsmouth.html



Bibliografia:
    
    




czwartek, 14 września 2023

H.P.LOVECRAFT "ZGROZA W DUNWICH"

 


    "Zgroza w Dunwich" H.P.Lovecrafta z rysunkami Françoisa Barangera to coś na co ostatnio bardzo czekałam. Mając na uwadze poprzednie książki Lovecrafta ilustrowane przez Barangera, czyli "Zew Cthulhu" oraz "W górach szaleństwa", wręcz nie mogłam się na tą pozycję doczekać, ponieważ tamte wydania wywołały u mnie prawdziwy zachwyt. Jednak zacznijmy może od samej historii. "Zgroza w Dunwich" jest jednym z najpopularniejszych dzieł mistrza weird fiction. Opowiadanie to zostało napisane w 1928 r., a wydane rok później na łamach magazynu Weird Tales. 
    Dunwich w stanie Massachusetts to niewielka i ponura wioska, nie ciesząca się popularnością. Leży na nieprzyjaznym terenie, o którym krążą nieciekawe opowieści. Jej mieszkańcy to w dużej mierze ludzie zdegenerowani, ograniczeni, a nawet niebezpieczni - wieść niesie, że znalazły w niej schronienie osoby uciekające z Salem, które były podejrzane o czary. W tej właśnie wiosce mieszka rodzina Whateley - Stary Whateley, który jest podejrzewany o konszachty z siłami ciemności, jego córka albinoska Lavinia oraz jej syn Wilbur. To właśnie ten ostatni budzi największą grozę wśród miejscowych - rośnie on w nienaturalnie szybkim tempie, ma odrażającą fizjonomię, studiuje pisma okultystyczne, a ponadto nie wiadomo kto jest jego ojcem. Oprócz tego na farmie Whateleyów dzieją się dziwne rzeczy - dochodzą z niego upiorne odgłosy, w tajemniczy sposób ginie bydło, a właściciele oddają się pogańskim praktykom. Jednak mimo tego okoliczni mieszkańcy nie mają pojęcia jak wielkie zło żyje na farmie zdegenerowanej rodziny. Czy uda się zapobiec nadciągającej zagładzie?


    "Zgroza w Dunwich" stanowi klasyczny przykład tego co w twórczości Lovecrafta jest najlepsze. Mamy tutaj wioskę, w której żyją dziwni, nieprzyjaźni i zdegenerowani ludzie. Znajduje się ona w wybitnie złowrogiej okolicy, wokół której krążą niepokojące legendy. Obraz samej wioski i okolicznej przyrody, który znajduje się na początku opowiadania, jest naprawdę sugestywny i wywołuje ciarki. Sama historia tego miejsca jest fantastycznie przekazana w bardzo mrocznym klimacie. Następnie poznajemy rodzinę Whateley'ów, którzy mają konszachty z siłami ciemności, studiują zakazane, okultystyczne księgi oraz oddają się tajemniczym rytuałom. Lovecraft jak zwykle wykazuje się kunsztem pisarskim jeśli chodzi o opisy -  opis Wilbura Whateleya budzi jednocześnie grozę i obrzydzenie. Mimo, że akcja rozwija się powoli, cały czas towarzyszy nam ciężka, duszna i przytłaczająca atmosfera. I oczywiście mamy to co chyba wszyscy fani mistrza weird fiction lubią najbardziej, czyli Wielkich Przedwiecznych. Są też oczywiście ludzie, którzy mimo wielkiego strachu postanawiają walczyć ze złem. To wszystko razem tworzy fantastyczną i niesamowitą historię, która wciąga bez reszty. Dzięki temu przenosimy się do innego świata, pełnego nienazwanej grozy, tajemnych kultów i przerażenia mogącego doprowadzić do utraty zmysłów. W tym opowiadaniu jest właśnie kwintesencja tego za co kocham Lovecrafta - przedstawiona przez niego groza jest przyczajona, nie wiemy dokładnie co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, a mimo to złowroga atmosfera towarzyszy nam cały czas podczas lektury. Uwielbiam klimat mrocznych legend, zakazanych ksiąg i budzącego krew w żyłach krajobrazu. Do tego wszystkiego w tym wydaniu dochodzą ilustracje stworzone przez wspaniałego artystę Françoisa Barangera.


Ciężko jest mi znaleźć odpowiednie słowa aby je opisać - są one po prostu piękne, mimo iż przedstawiają samą grozę. Ilustracje są z jednej strony sugestywne, a z drugiej pobudzają naszą wyobraźnię. Artysta też bardzo dużą uwagę przywiązuje do szczegółów, dzięki czemu są bardzo realistyczne. Nie mam pojęcia jak on to robi, ale te ilustracje są jednocześnie mroczne i żywe - kolory, mimo iż ciemne, w jakiś sposób żyją własnym życiem. Wspaniale również oddają klimat opowiadania Lovecrafta. Stworzenie ilustracji do twórczości Lovecrafta jest nie lada wyzwaniem, ponieważ jego opisy są bardzo skomplikowane - szczególnie potwory wyrywają się ludzkiemu pojmowaniu kształtów. Jednak Barangerowi udaje się to pokazać w znakomity sposób. Jako, że Cthulhu jest najbardziej popularnym Przedwiecznym i chyba stosunkowo najprostszym w opisie (jeśli w ogóle można użyć tego słowa w stosunku to tworów Lovecrafta), to ma się o nim jakieś wyobrażenie. Wobec innych Przedwiecznych jest już trudniej, ale dzięki Barangerowi już nie muszę się zastanawiać nad ich wyglądem - mam to we wspaniały sposób pokazane. Dlatego też uważam, że naprawdę warto było czekać na to wydanie - jest po prostu piękne i mam nadzieję, że ten wspaniały artysta stworzy jeszcze ilustracje do innych dzieł najlepszego mistrza wierd fiction, bo takiej kombinacji zdecydowanie nie można się oprzeć. 

Jeśli chcecie zobaczyć jak wygląda wspaniały "Zew Chtulhu" serdecznie zapraszam: http://www.kryminalgrozatajemnica.com.pl/2021/11/zew-cthulhu_02120029636.html




Bibliografia:
  1. Wikipedia
  2. H.P.Lovecraft, Zgroza w Dunwich, Wydawnictwo Vesper, Czerwonak 2023, można kupić tu: https://bonito.pl/produkt/zgroza-w-dunwich









 

czwartek, 7 września 2023

BIBLIOTEKA GROZY - H.P.LOVECRAFT "PRZYPADEK CHARLESA DEXTERA WARDA"


    W oczekiwaniu na ilustrowane wydanie "Zgrozy w Dunwich" oraz kolejnego tomu "Kronik Arkham" postanowiłam odświeżyć sobie inne tytuły niekwestionowanego mistrza weird fiction. Pomyślałam, że dawno nie czytałam "Przypadku Charlesa Dextera Warda", który ukazał się w Bibliotece Grozy w 2012 r. Chociaż była to książka napisana przez Lovecrafta w 1927 r. została wydana dopiero po jego śmierci w 1941 r. Akcja powieści dzieje się w mieście urodzenia autora, czyli Providence, a jedną z inspiracji był dom Halseya na Prospect Street 140, który to w książce stał się domem głównego bohatera. 
    Tytułowy bohater na początku wydaje się całkiem przeciętnym młodzieńcem - pochodził z dobrego domu, dobrze się uczył i miał zamiłowanie do historii. W jego postawie nie było nic agresywnego, a wręcz przeciwnie uważany był za niezgrabnego. Sytuacja zmienia się jednak całkowicie kiedy Ward dowiaduje się, że jest potomkiem owianego złą sławą Josepha Curwena. Był on dobrze wykształconym człowiekiem, który uciekł do Providence z Salem tuż przed polowaniami na czarownice. Z czasem zaczął wzbudzać w mieszkańcach negatywne uczucia - był odludkiem, prowadził tajemnicze badania w swoim laboratorium, z jego farmy dochodziły dziwne odgłosy i wyglądał bardzo młodo mimo upływu lat. Wkrótce zaczęto podejrzewać go o konszachty z siłami ciemności, dlatego też garstka śmiałków postanowiła się z nim rozprawić. O tym wszystkim dowiaduje się jego potomek i od tej pory popada on w obsesję na punkcie swojego znienawidzonego przodka. Ku zmartwieniu jego rodziny Charles zaczyna dziwnie się zachowywać - zamyka się w swoim pokoju, gdzie prowadzi jakieś eksperymenty, kolekcjonuje okultystyczne książki, a nawet zaczyna się zmieniać fizycznie. Zrozpaczona rodzina zwraca się o pomoc do znajomego lekarza, doktora Willetta, aby ten pomógł młodzieńcowi póki nie będzie za późno. Doktor nie wie, że przyjdzie mu stawić czoło bardzo niebezpiecznemu przeciwnikowi i przynajmniej nie do końca będzie nim Charles Dexter Ward.
    "Przypadek Charlesa Dextera Warda" jest wyjątkowo mroczną opowieścią o tragicznym w skutkach opętaniu. Poznajemy w niej losy nie tylko tytułowego bohatera, ale także Josepha Curwena, co jest bardzo ważnym aspektem, ponieważ aby zrozumieć jednego trzeba poznać losy drugiego. Opis życia i śmierci niecnego czarnoksiężnika jest bardzo ciekawy i wciągający, dlatego po części można zrozumieć fascynację Charlesa jego mrocznym przodkiem. Narracja odbywa się z pespektywy trzeciej osoby, dlatego też spadanie w otchłań głównego bohatera widzimy poprzez jego otoczenie i nie wiemy co tak naprawdę dzieje się w jego głowie. Dzięki temu i wspaniałym jak zawsze opisom autora nasza wyobraźnia jest dodatkowo pobudzona. Lovecraft był mistrzem w żonglowaniu subtelnymi obrazami grozy z tymi wyjątkowo odrażającymi i tutaj właśnie mamy tego idealny przykład. Pochłanianie duszy Warda przez mrok jest dosyć skomplikowanym zabiegiem i dlatego trzeba mocno się skupić przy czytaniu tej książki. Stąd właśnie chyba bierze się sporo negatywnych opinii, że książka się dłuży i przynudza. Uważam, że jest to krytyka niezasłużona - dzieła Lovecrafta to nie lekkie "czytadełka", ale ciężkie i mroczne teksty, w dużej mierze bardzo skomplikowane i wymagające skupienia. Dlatego też lepiej nie brać się za jego książki kiedy się jest zmęczonym albo zestresowanym. Groza w tej książce z jednej strony jest subtelna, ponieważ akcja nie gna na łeb na szyję, nie wiemy co dokładnie dzieje się na farmie Curwena - mamy tylko niejasne pogłoski i tajemnicze wydarzenia. Przemiana Warda nie odbywa się z dnia na dzień, ale na początku zmiany są ledwo zauważalne. Nie mamy tutaj takiego typowego budowania napięcia. Z drugiej jednak strony mamy tutaj charakterystyczne dla mistrza weird fiction  opisy niewyobrażalnych plugastw i bezeceństw. Moim zdaniem jest to fantastyczne połączenie, dzięki któremu książka ma niesamowity klimat. Zakończenie jest w moim odczuciu satysfakcjonujące i takie bardzo "lovecraftowskie". Książka ta należy do tej kategorii dzieł Lovecrafta, w których mamy mroczne rytuały i tajemnicze wydarzenia, a to jest właśnie to co ja lubię najbardziej. Czy jednak poleciłabym ją osobom nie będącym fanami mistrza weird fiction? Na pewno nie jako początek przygody z tym autorem oraz  bardziej dla osób lubiących mroczne i skomplikowane historie. Ja osobiście bardzo lubię tą książkę i uważam, że warto się z nią zapoznać. 
    Jeśli ktoś miałby ochotę na lżejsze spotkanie z Charlesem Dexterem Wardem to bardzo fajną propozycją może być gra komputerowa Haunted Hotel: Charles Dexter Ward. Jest to gra typu hidden object, w której rozwiązujemy łamigłówki oraz szukamy ukrytych przedmiotów na tzw. hidden object scene.



Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe zadanie, ponieważ często nie widzi się tego, co ma się przed oczami. W grze wcielamy się w siostrę głównego bohatera, który zaginął w tajemniczych okolicznościach. Pewnego razu dostaje ona tajemniczą przesyłkę na odwrocie której znajduje się adres, pod który nasza bohaterka postanawia się udać, aby odnaleźć swojego brata. 




Gra jest ciekawa, wciągająca i bardzo klimatyczna. Wydaje mi się, że całej serii Haunted Hotel jest najlepsza. Jedyną wadą jest to, że gra nie jest w języku polskim. Jednak mimo to uważam, że nawet osoby nie znające dobrze języka angielskiego sobie z nią poradzą. Gra jest dostępna na Steamie. Naprawdę polecam zagrać. 





Bibliografia:
  1. H.P.Lovecraft, Przypadek Charlesa Dextera Warda, Wydawnictwo C&T, Toruń 2012, można kupić np. tu: https://www.empik.com/przypadek-charlesa-dextera-warda-lovecraft-howard-p,p1063108795,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/produkt/przypadek-charlesa-dextera-warda-2
  2. Wikipedia
  3. Haunted Hotel: Charles Dexter Ward Collector's Edition, Big Fish Games, można kupić tu: https://store.steampowered.com/app/866740/Haunted_Hotel_Charles_Dexter_Ward_Collectors_Edition/

czwartek, 10 sierpnia 2023

UWAŻAJ W CO GRASZ, CZYLI "ZABÓJCZA GRA" CYNTHII MURPHY


    Tak się ostatnio złożyło, że cały czas jestem w tematyce gier. Poprzednio bardzo spodobała mi się książka Catherine Steadman pt. "Rodzinna gra". Dziś chciałam napisać o kolejnej nowości, czyli "Zabójczej grze" Cynthii Murphy. Jest to brytyjska pisarka, która pisze książki dla tzw. Young Adult, czyli młodych dorosłych. Jak już wcześniej pisałam, mimo iż niestety od dawna już nie jestem Young Adult, to postanowiłam sięgnąć po ten rodzaj książek, ponieważ miałam już trochę przesyt ciężkich thrillerów i chciałam przeczytać coś odrobinę lżejszego, coś w stylu R.L.Stine'a. Tak trafiłam na Natashę Preston, której książki bardzo mi się spodobały i postanowiłam szukać czegoś w tym stylu. I udało mi się znaleźć Cynthię Murphy. Szczerze przyznam, że bardzo zachęciła mnie charakterystyka autorki na stronie lubimyczytać.pl - jak czytamy: "Jej konik to horrory z lat 90 i 00, a jej pierwszą miłością była seria Buffy: Postrach Wampirów". I ja mam dokładnie tak samo 😁. Dlatego też sięgnęłam po jej dwie pierwsze książki, czyli "Czeka cię śmierć" oraz "Wygraj, przegraj, zabij, zgiń" i przyznam szczerze, że mnie wciągnęły. Właśnie niedawno wyszła jej kolejna książka i też oczywiście postanowiłam się z nią zapoznać. 
    Sześcioosobowa grupa fanów gier i miejskich legend postanawia spotkać się w opuszczonej szkole, aby wezwać tajemniczego Midnight Mana. Na tym właśnie polega gra o północy, w której aby przeżyć trzeba sztywno trzymać się określonych zasad np. nie wychodzić z budynku, nie zasypiać, a przede wszystkim nie dać się złapać Midnight Manowi. Szóstka nieznajomych postanawia zagrać w mrożącą krew w żyłach grę, mimo że w trakcie poprzedniej gry zginęła młoda dziewczyna. Jednak jej śmierć została uznana za samobójstwo, a przecież nikt nie wierzy w takie rzeczy, prawda? Na początku wszystko wydaje się być w porządku, ale z czasem młodzi ludzie zaczynają mieć wrażenie, że coś jest nie tak. Nie wiedzą jeszcze, że dla nich gra o północy okaże się być grą na śmierć i życie. 


        Na początku chciałam zaznaczyć, że jestem wielką fanką wszelakich gier, a najbardziej tych strasznych. Jednak za czasów mojej młodości na imprezach grało się w zupełnie inne gry. Teraz kiedy jest powszechny dostęp do internetu, możliwości są nieograniczone, co autorka skrzętnie wykorzystała. Dlatego też fabuła książki jest bardzo ciekawa i wciągająca. Mamy oto szóstkę młodych ludzi, którzy spotykają się na grupie fanów gier i creepypast. Oczywiście jak to w internecie bywa, tak naprawdę nic o sobie nie wiedzą. Mimo to postanawiają się spotkać i razem zagrać w jedną ze strasznych gier. Spotkanie z nieznajomymi na odludziu? To chyba nie jest dobry pomysł. Jednak oczywiście mamy tu do czynienia z nastolatkami, więc nie ma co wiele wymagać. Narracja prowadzona jest z perspektywy wszystkich sześciu osób, co nie zawsze jest dobrym pomysłem, bo może wprowadzać niepotrzebny chaos, jednak tutaj ten zabieg się udał. Podobał mi się opis odczuć i emocji kolejnych bohaterów, ponieważ każda z postaci jest inna i inaczej odbiera wydarzenia, w których uczestniczy. Narracja jest przeplatana skanami z rozmów bohaterów, co też wprowadza ciekawą różnorodność oraz co najbardziej mi się spodobało, czyli opisy różnych zakazanych gier. Naprawdę są one świetnie wymyślone i sama chętnie bym w takie gry zagrała. 


    Sama gra o północy to też wspaniały pomysł, a postać Midnight Mana nawiązuje oczywiście do słynnej z creepypast postaci Slender Mana, z którego powodu dwie nastolatki próbowały dokonać zabójstwa na swojej koleżance. Jest to autentyczna historia, która zresztą jest wspomniana w książce. W 2014 r. 12-letnia Morgan Geyser i jej rówieśniczka Anissa Weier zadały 19 ciosów nożem swojej koleżance Payton Leutner, której cudem udało się przeżyć. Dziewczynki twierdziły, że chciały złożyć ją w ofierze Slender Manowi, aby ten nie skrzywdził ich rodzin. Obie zostały skazane na pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Ta historia nie tylko przeraża, ale także skłania do refleksji w jakim stopniu różne zabawy i gry wpływają na umysły młodych ludzi. I to właśnie w tej książce też jest bardzo dobrze pokazane. 


    Jeśli chodzi o postacie to mam mieszane uczucia. Z jeden strony są one dobrze rozrysowane - każda jest inna, kieruje się innymi pobudkami, targają nią różne emocje i co najważniejsze każda z nich coś ukrywa. Jako, że patrzymy na każdą postać z jej własnej i innych perspektywy, mamy dosyć dobry wgląd w jej psychikę. Mimo tego autorce udało się kilka razy mnie zaskoczyć, choć miałam pewne podejrzenia, które okazały się słuszne. Z drugiej jednak strony często bohaterowie zachowują się po prostu głupio. Przede wszystkim wbrew swoim twierdzeniom, jak na fanów makabry, to chyba za mało oglądali w swoim życiu horrorów, bo łamią wszystkie ich zasady. Jednak biorę na to poprawkę - są to nastolatkowie, a więc nie ma co wiele wymagać.
    Zakończenie książki podobało mi się, aczkolwiek miałam nadzieję na coś bardziej spektakularnego. Mimo to uważam je za satysfakcjonujące. Ogólnie książka naprawdę mi się podobała - przede wszystkim autorka miała bardzo ciekawy pomysł i dosyć dobrze go zrealizowała. Czytałam z wielkim zaciekawieniem i nie nudziłam się ani przecz minutę, ponieważ książka jest zwięźle napisana i nie posiada niepotrzebnych dłużyzn. Ma za to ciekawe informacje o różnych mrożących krew w żyłach grach, co uważam za duży plus. Dodatkowo akcja jest wartka, a przeżycia bohaterów naprawdę budzą emocje. Książka tak mnie wciągnęła, że ciężko mi było się od niej oderwać. Serdecznie polecam się zapoznać, bo naprawdę warto.




Bibliografia:
  1. lubimyczytać.pl
  2. C.Murphy, Zabójcza gra, Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o., Warszawa 2023, można kupić np. tu https://www.empik.com/zabojcza-gra-murphy-cynthia,p1392518212,ksiazka-p lub tu: https://bonito.pl/produkt/zabojcza-gra
  3. Artykuł pt. "12-latki chciały zabić koleżankę dla Slendermana. Teraz jedna z nich wyjdzie na wolność" na stronie natemat.pl - https://natemat.pl/362255,12-latki-chcialy-zabic-kolezanke-dla-slendermana-weier-wyjdzie-na-wolnosc

NATASHA PRESTON "PRAWDA CZY WYZWANIE"

    Dzisiaj kolejna powieść znanej pisarki thrillerów Young Adults Natashy Preston pt. "Prawda czy wyzwanie" . Muszę przyznać, że ...